Za sektę można uznać każdą grupę, która posiadając silnie rozwiniętą strukturę władzy, jednocześnie charakteryzuje się znaczną rozbieżnością celów deklarowanych i realizowanych oraz ukrywaniem norm w sposób istotny
regulujących życie członków; która narusza podstawowe prawa człowieka i zasady współżycia społecznego, a jej wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny - głosi raport MSWiA. - Mnie to nie grozi, jestem odporny - pomyśli nie jeden z Was. Ale czy rzeczywiście? Wbrew pozorom nowy system wartości i przekonań w prosty sposób może stać się częścią naszej tożsamości. A efekty psychomanipulacji są długotrwałe, działają silnie nawet po ustąpieniu nacisku. O przyczynach zainteresowania ruchem sekciarskim, sposobach kształtowaniu nowej osobowości i próbach uodpornienia się na zabiegi psychomanipulacji z dr. Markiem Adamcem (Wydział pedagogiki i Psycholohii UŚ) rozmawia Agnieszka Turska.
dr Marek Adamiec
AGNIESZKA TURSKA: Co takiego oferują sekty, że młody człowiek, niejednokrotnie student, daje się wciągnąć w sieć manipulacji?
Dr MAREK ADAMIEC: Proponują najprawdopodobniej to, czego nie daje typowe współczesne środowisko, które jest anonimowe, emocjonalnie chłodne i nie nastawione na zaspokajanie potrzeb uczuciowych ludzi. Najogólniej sekta wabi bliskością - duchową, ale także fizyczną, poczuciem więzi, opieki, bezpieczeństwa. Usuwa również powszechne wrażenie bycia anonimowym, bycia nikim - to bolączka naszego świata.
W jaki sposób kształtowana jest nowa tożsamość członka sekty?
Tego typu organizacje zaszczepiają w człowieku nową wizję świata. Przedstawiają rzeczywistość w odmienny, nieznany dotąd sposób. Pokazują taki model świata, z jakim człowiek się jeszcze nie spotkał. Przy czym najczęściej te wyjaśnienia są bardzo proste, radykalne i podawane z punktu widzenia autorytetu, tzn. tak jest i to jest absolutnie pewne. Stąd ludzie, którzy są mało krytyczni, słabi psychicznie, mają niezaspokojone potrzeby emocjonalne łatwo przyjmują te analizy. Sekta definiuje praktycznie cały świat, w którym żyje człowiek, w taki sposób, że on tam odnajduje swoje miejsce. Często też jest przekonywany o swojej wyjątkowości - ktoś na niego czeka i go potrzebuje.
Co się dzieje z człowiekiem, gdy zostaną poddane w wątpliwość jego podstawy światopoglądowe, kryteria, w oparciu o które dotychczas oceniał i starał się rozumieć świat?
Bardzo często dochodzi do poznawczego przekształcenia - w psychologii postaci mówi się o "przełączeniu figury". Widzimy jeden obraz, a zaraz potem ktoś nam odwraca przekaz i powstaje zupełnie nowa odsłona. Gdy ktoś pokaże ci i powie: popatrz, to przecież wygląda zupełnie inaczej, to ten dotychczasowy sposób patrzenia może ulec rozbiciu, zostaje unicestwiony.
Często ludzie, którzy zaangażowali się emocjonalnie w sektę, zachowują się bardzo radykalnie, niejednokrotnie agresywnie. Bardzo gorąco utożsamiają się z tym nowym punktem widzenia, jednocześnie walcząc z tym, który posiadali wcześniej. To jest dość mocna rewolucja wewnętrzna. Tacy ludzie są także często fanatyczni - ostro zwalczają wszystko, co jest niezgodne z ich nowym światopoglądem. Z czasem to się niweluje, ale początkowo przybiera bardzo ostrą formę.
Czy możemy się jakoś uodpornić na tego typu zabiegi?
Sekty wcale nie mają jakiegoś specyficznego systemu oddziaływania. Są to metody stosowane również w obszarze propagandy, reklamy, telewizji, marketingu i w wielu religiach. W sekcie jednak te mechanizmy są bardziej wyraziste. Odporność na nie wiąże się zatem z odpornością człowieka na wszelkie próby manipulacji z zewnątrz, niezależnie czy to sekta czy reklama proszku do prania. Albo człowiek jest kształtowany na przestrzeni życia jako samodzielna, autonomiczna i, jak to często nazywam, samoasertywna jednostka, albo nie i wówczas staje się potencjalną ofiarą różnych oddziaływań, w tym również sekt.
Dlaczego sekty namawiają swoich członków do separacji od rodziny i przyjaciół?
Jest to element unicestwiania kontrargumentów. Wiadomo, że rodzina i przyjaciele dążą do wyciągnięcia człowieka ze szponów sekty. Poza tym, gdy człowiek przebywa nieustannie wśród ludzi o tych samych poglądach, jest ciągle nimi atakowany - to jest to ewidentne pranie mózgu. Izoluje się wówczas jedne wpływy i pakuje się człowiekowi inne, przedstawiane jako jedyne słuszne wyjaśnienia. To tak, jakby się wycisnęło gąbkę i nasączyło ją nową treścią. Często dzieje się to w atmosferze odkrycia, olśnienia - błądziłeś, byłeś zagubiony, a teraz dochodzisz do bezdyskusyjnej prawdy.
Czy ten proces da się odwrócić?
Z pewnością tak. Jednak doświadczenie pokazuje, że rzadko dzieje się to samoistnie. Zazwyczaj, gdy człowiek już przejdzie tę drogę preparowania psychicznego, to tkwi w tym długie lata. Nierzadko pozostaje na zawsze. Po prostu ludziom jest z tym dobrze. To jest podobnie jak u Fromma - ludzie jednak boją się wolności. Boją się trudności związanych z samodzielnym myśleniem, z podejmowaniem decyzji na własną rękę. Trzeba przyznać, że dla większości to jest wygodne - sekta myśli za człowieka.
Z obserwacji wnioskuję, że ludzie podatni na tego typu oddziaływania to ludzie, którzy nigdy nie mieli zbyt głębokiego stosunku do świata, nie próbowali na własną rękę poradzić sobie z pewnymi problemami - są bezradni, nie mają się na czym oprzeć, bo nie mają własnych zasad, reguł, przemyśleń. Gdy człowiek jest wewnętrznie pusty, nie ma struktury, to łatwo mu coś do wnętrza "nalać" - niezależnie od prawdy.
Dziś to chyba dość powszechne - szukamy ręki, która wskaże nam drogę…
Wiele mechanizmów społecznych działa tak, by człowieka ubezwłasnowolnić emocjonalnie czy intelektualnie. Dzisiejsza nowoczesna cywilizacja podaje nam rzeczy gotowe - ale to jest płytkie, bezmyślne, łatwo to podważyć. Z drugiej jednak strony, człowiek jest przyzwyczajony, że coś mu się daje z zewnątrz. Wbrew pozorom nawet wśród ludzi wykształconych, studentów niewiele jest autonomicznych jednostek. Współczesny świat preparuje ludzi jako potencjalne ofiary różnych manipulacji. Nie tylko sekciarskich.
A jaka jest rola rodziny w kształtowaniu postawy odpornej na manipulacje?
Rodzina nie powinna przyzwyczajać dziecka, że istnieją jedynie słuszne poglądy, że nie wolno ich kwestionować. Jeśli jest autokratyczna, nie dopuszcza poszukiwań, myślenia na własną rękę to wytwarza również potencjalną ofiarę. Człowiek przechodzi płynnie spod władzy rodzicielskiej pod skrzydła kolejnego autorytetu. Nie ma tego istotnego momentu, gdy pomyśli - ja sam mógłbym to zrobić.
Kształtowanie odporności to długotrwały proces, który dzieje się głównie w dzieciństwie, młodości. Jeśli ktoś ma możliwość samodzielności w podejmowaniu decyzji to, moim zdaniem, jest odporny. Ludzie myślący mają w sobie często duży poziom krytycyzmu i ironii. Mają pewien dystans do życia - nie wszystko traktują śmiertelnie poważnie. Natomiast przyzwyczajeni do sztywnych wzorców i zasad nie są w stanie zakpić z poglądów, które dla kogoś innego są absurdalne. Ludzie obserwujący człowieka, który wszedł w sektę, mają poczucie, że on zwariował - zachowuje się w sposób szokujący, ma jakieś dziwne przemyślenia, których nigdy wcześniej nie posiadał. Ewidentnie to nie ten sam człowiek - nie ma zdrowego dystansu intelektualnego do rzeczywistości. Taki zdrowy dystans to głównie cecha ludzi twórczych.
Po czym rozpoznać najszybciej i najłatwiej, że bliska nam osoba zaczyna niebezpiecznie angażować się w sektę?
Tego typu specyficznych zachowań podaje się mnóstwo w literaturze. Przede wszystkim widać, że z takim człowiekiem dzieje się coś dziwnego. Zaczyna żyć w sposób zaskakująco inny - przestaje robić to, co robił do tej pory, znika fizycznie na długie godziny czy nawet dni, wypowiada poglądy, których dotychczas byśmy mu nie przypisali. Jednak tego typu zachowania nie zawsze są powodowane przez sekty. Zmiana może być wywołana rożnymi przyczynami - choroba, patologie, okres dorastania. Zanim pospieszymy z pomocą warto uważnie przeanalizować.
Stephen Hassan, wieloletni członek sekty, któremu szczęśliwie udało się ją opuścić, powiedział: "Spędziwszy dostatecznie dużo czasu ze "starymi" członkami sekty, nowicjusze stają się godni zaufania i dostępują wreszcie zaszczytu, jakim jest możliwość szkolenia młodszych od siebie. Tym sposobem ofiary stają się oprawcami, zapewniając ciągłość funkcjonowania destrukcyjnego systemu". Czy widzi Pan Doktor jakąś możliwość przerwania tego niszczącego ciągu?
Mamy tu typowy sposób angażowania - gdy przekonujemy kogoś o czymś, to sami bardziej się w tym utwierdzamy. Jeśli namówi się człowieka z nieustabilizowanymi poglądami, wahającego się, do przekonywania innych, to on prawdopodobnie utrwali własne poglądy.
Czy można przerwać ten łańcuch? Jestem tu raczej pesymistą. Myślę, że gdyby człowiek miał zdolność oparcia się tego typu oddziaływaniom to przede wszystkim nie zaangażowałby się w sektę. Symptomem braku odporności na tego typu oddziaływania jest sam fakt, że już na początku człowiek nie potrafi powiedzieć nie. Takich osób jak Hassan, który sam wyszedł z sekty, jest niewielu.