Ambitni czy nadgorliwi? Alternatywa dla niezdecydowanych czy może dobra inwestycja w przyszłość? Studenci coraz częściej angażują się w więcej niż jeden kierunek studiów. Czy taka polityka daje szansę na lepszą pracę czy jedynie odbiera cenny czas, który zazwyczaj uniwersytecka brać przeznacza na zabawę?
www.pretext.us.edu.pl |
W 2000 roku zdałem na polonistykę. Po drugim roku stwierdziłem, że zajęć jest mało i aż żal marnować mnóstwo czasu przed telewizorem czy komputerem! Złożyłem papiery na kulturoznawstwo i udało się. Może mam nieco łatwiej - zajęcia są w jednym budynku, ale nawet gdyby tak nie było, co szkodzi próbować - to przecież inwestycja nie tylko w moje zainteresowania, ale i w przyszłą pracę - mówi Piotrek, szczęśliwy "dwukierunkowiec". I rzeczywiście. Ilość godzin, jaką oferują niektóre kierunki Uniwersytetu Śląskiego stwarza szerokie możliwości. Studenci psychologii UŚ już chyba na wszystkie sposoby domagali się większej ilości zajęć… Na próżno.
Nie każdemu dopisze szczęście w znalezieniu pracy wypełniającej wolny czas. A zatem pozostaje mało skomplikowany dla przeciętnego studenta wybór - NAUKA czy IMPREZY? I pewnie niejednego żaka zdziwi, że opowiadających się za pierwszą opcją jest coraz więcej…
Pomoc zawsze mile widziana
Studentom, którzy decydują się na uczęszczanie na większą ilość zajęć, uczelnia proponuje program Indywidualnej Organizacji Studiów lub Indywidualnego Toku Studiów. Dają one możliwość samodzielnego ułożenia planu ćwiczeń oraz zdawania w dogodnym dla żaka terminie części zaliczeń i egzaminów. O zakwalifikowaniu na studia według indywidualnych planów i programów decyduje dziekan, biorąc pod uwagę postępy w studiowaniu, zainteresowania i zdolności studenta. - Kiedyś te programy były dostępne dla nielicznej, można by rzec elitarnej grupy studentów. Dziś praktycznie każdy, kto się o nie ubiega, nie ma z tym większych problemów. Wystarczy być ambitnym i zaangażowanym w życie uczelni - mówi Kasia, studentka czwartego roku politologii. Niestety nie da się łatwo określić ilości pozytywnie rozpatrzonych podań o IOS czy ITS - w Dziale Nauczania UŚ powiedziano nam, że takich statystyk się nie prowadzi.
Ach te wyboje
Łatwiej rozpocząć drugi kierunek, gdy jesteśmy już wprawionym studentem. -Długo zastanawiałam się czy podołam, ale przecież nie miałam nic do stracenia. Gdybym nie potrafiła sobie poradzić z drugim kierunkiem, to po prostu bym z niego zrezygnowała, kontynuując zajęcia na pierwotnym wydziale - opowiada Kasia, studentka czwartego roku prawa i drugiego psychologii. Większość "dwukierunkowców" jest zgodna co do tego, że najtrudniej jest na początku, gdy trzeba poradzić sobie z planem. "Jednokierunkowcy" przychodzą i przepisują z tablicy gotowy rozkład zajęć. Natomiast dogranie większej ilości ćwiczeń i wykładów oraz ewentualnych czasochłonnych wędrówek między wydziałami nie jest wcale takie proste… Czasem konieczna jest rezygnacja z uczestnictwa w ciekawych wykładach, bo równolegle prowadzone są obowiązkowe ćwiczenia na innym wydziale. -Wykładowcy w większości są przychylnie nastawieni, rzadko zdarzały mi się problemy z przepisaniem na zajęcia do innej grupy. Moją zmorą jest jedynie to, że Wydział Pedagogiki i Psychologii i Wydział Nauk Społecznych są od siebie tak bardzo oddalone! Do tego dochodzi obecna przebudowa ronda. Przejście zajmuje czasem nawet 40 minut! - skarży się Ola, studentka pedagogiki i socjologii Uniwersytetu Śląskiego.
No i kolejne wyzwanie - SESJA. Na ambitnego żaka, kontynuatora dwóch kierunków, spada nagle podwójna ilość nauki i podwójna ilość egzaminów. Przydatna staje się zatem umiejętność dobrej organizacji czasu i… siła przekonywania wykładowców, aby móc zdać konkretny egzamin w bardziej dogodnym czasie. - Zazwyczaj nie mam problemów, gdy chcę zdać egzamin wcześniej. Jednak, gdy proszę o przeniesienie na późniejszy termin, to nie zawsze spotykam się z aprobatą egzaminatora - mówi Piotrek, student kulturoznawstwa i polonistyki UŚ. - Studenci, którzy realizują dwa kierunki, mają takie same obowiązki i prawa, jak pozostali. Zrozumiem, jeśli ktoś prosi o przeniesienie terminu egzaminu. Ale nie dlatego, że studiuje na różnych wydziałach - tłumaczy dr Piotr Świercz, wykładowca Wydziału Nauk Społecznych UŚ.
Cenię, ale nie zawsze rozumiem
Mimo, iż studiowanie dwóch kierunków jest coraz bardziej powszechne, wielu nadal nie potrafi zrozumieć decyzji o mnożeniu sobie nauki na własne życzenie. -Moim zdaniem przyszły pracodawca nie będzie patrzył czy mam skończone dwa czy jeden kierunek studiów. Po co mi na przykład filozofia, jeśli chcę być prawnikiem? Jeśli ma ona rozwijać moje zainteresowania, to wolę sobie kupić książkę na ten temat - to mniej zobowiązujące. A studia to ponoć najlepszy czas w życiu człowieka - chcę go dobrze wykorzystać na zabawę i poznać mnóstwo ciekawych ludzi - komentuje Jacek, student Politechniki Śląskiej. Mniej zobowiązujące, ale czy mobilizujące? - Osobiście uważam, że na rynku pracy nie liczy się ilość zdobytych dyplomów. O sukcesie decydują raczej cechy osobowości kandydata - jego przedsiębiorczość, komunikatywność, gotowość do podejmowania nowych wyzwań - dodaje dr Świercz.
Cenię ludzi, którzy podejmują studia na dwóch wydziałach. Szanuję ich za wytrwałość i umiejętność organizacji czasu. Sama jednak wolę spędzać czas w kinie czy ze swoim chłopakiem. Trzeba też od czasu do czasu odpocząć przed telewizorem - mówi Kasia, studentka trzeciego roku filozofii. - Myślę także, że ci studenci mogą mieć problemy z integracją z własną grupą. Chodzą na różne zajęcia, mają mało czasu na imprezy czy zwykłe spotkanie u kogoś w mieszkaniu - po chwili dodaje. I rzeczywiście. Sami "dwukierunkowcy" przyznają, że taki tryb studiowania alienuje i utrudnia nawiązania bliższych przyjaźni. Nierzadko zdarza się, że gdy grupa ma tzw. okienko i wybiera się do parku czy uczelnianej knajpki, taka osoba musi zrezygnować ze spotkania, bo akurat spieszy się na kolejne zajęcia na innym wydziale. - Rozpoczynam trzeci rok studiów i dopiero w ostatnim semestrze zaczęłam tak naprawdę poznawać ludzi. Jak się okazuje - wszystko jest do przejścia, choć czasem bywa naprawdę trudno. Często też słyszę od znajomych - po co ci to wszystko? Ale to chyba jeszcze bardziej mnie mobilizuje - przyznaje Dorota, studentka polonistyki i bibliotekoznawstwa.
No właśnie - po co to wszystko?
Większość "dwukierunkowców" twierdzi, że w ten sposób zwiększają swoje szanse na ciekawszą i lepiej płatną pracę w przyszłości. Część tłumaczy się zainteresowaniami, inni ku zaskoczeniu mają za dużo wolnego czasu. Niezależnie od powodu - jest to inwestycja w siebie. A taka zawsze wysoko procentuje.