Tomasz Kaliściak (1981) mieszka w Porębie, studiuje w Uniwersytecie Śląskim filologię polską i filozofię. Autor broszury poetyckiej Drwala rwanie zapisane wydanej w 100 egz. przez Bibliotekę Śląską w Katowicach. Główny laureat m. in.: IV i V Turnieju Jednego Wiersza im. S. Horaka w Bytomiu. W konkursie poetyckim FETUS otrzymał od prof. dr hab. Tadeusza Sławka specjalne wyróżnienie. Teksty publikował kilkakrotnie w audycjach literackich Polskiego Radia Katowice.
Polowanie
Aby zapolować ponownie wzeszło słońce głośne
jak klasztorna lauda w porze tarła lipieni
a zatrzymane tuż na krawędzi sosnowego poidła
rzuciło w nasze oblicza cień podejrzenia
i smak tymiankowych herbatników
których nie zdołaliśmy już przełknąć
od pęczniejącego w brzuchu miąższu słońca
leżąc w cieniu poidła dla nakrapianych danieli
zawieramy się jeszcze w ciele nocy
nakrapiani rosą żywicą igliwiem
ale kiedy słońce wypatrzy nas w trawie
wychylając zza krawędzi poidła świetliste poroże
zostaniemy upolowani nie uciekniemy w ubrania
zdążymy się jedynie napatrzeć w skrywane od dziecka
rude piegi blizny po ospie i pryszczach
dlatego pierwsi musimy upolować ognistego daniela
a jego nakrapiane oliwą mięso obracać na ruszcie
słońca
Zacząłem?
Zaczynam pisać czekając
cztery lata temu tak zacząłem dziennik
skończyłem po dwóch tygodniach
i od tej pory pragnę już tylko do niego powrócić
od kilku miesięcy układam pewien list
w którym przyznaję się i choć jeszcze nie zacząłem pisać
już wiem że nigdy nie skończę
nawet Koniec i początek czytany od końca nie kończy się
uzgodniliśmy że spotkamy się w bramie
piszę już dziesiąty wers a jeszcze nie zaczynam wiersza
gubię się między już jestem a jeszcze go nie ma
jak prostytutka która nie umie zacząć
Gorące spodenki
Sesja początek lata krótka inicjacja
za oknem w ogrodzie naprężony sznur
i uchwycone jedną zapinką gorące spodenki
- moja purytańska wręcz troska żeby nie opadły -
niepodzielne pluralia tantum rodzaj żeński
na dobry początek wielkiego prania
czerwone chyba i dosyć obcisłe mocny wiktoriański szew
chłonna struktura materii obróconej na nice
- wyprawiona zwierzęca skórka ociekająca krwią
ciche narastanie zachwytu podmuch wiatru
i gorące spodenki leżą na trawie
moje w nie nagłe wcielenie przez dotyk:
spodenki o spodenkach za spodenkami
czysty przypadek w stogu siana
i zażegnane niegramatyczne chłopięctwo
Uśpiony
Januszowi Szuberowi
Przez jedno z dwu okienek spichlerza
gdzie zakradłem się by napełnić ciało
widzę wiejskiego chłopca z bicyklem
czuwa karmiąc paź uśpiony chude konie giermka
chłopiec patrzy w okna spichlerza i widzi
widzi wszystko: kwintale żyta i pszenicy
trud żniwiarzy radość siewców
czuwa karmiąc paź uśpiony chude konie giermka
chłopiec patrzy i nie widzi że ktoś wynosi zboże
o połowę garściami umniejsza zapasy
i wydłuża zimę
czuwa karmiąc paź uśpiony chude konie giermka
ciało chłopca jest spichlerzem
jego oczy są oknami w nim dziewczyna
mości dno wypełniając pustkę
Rozebrany
Rozebrany zawsze do połowy czekam:
jak daleko posunie się w podchodzeniu za blisko
żeby usłyszeć i zrozumieć
jeśli znajdzie to co ukrywam nie tylko przed nią
nie będzie mogła mi pomóc
uspokajam się gdy widzę jak wypisuje receptę
uśmiecham się nawet
ona też
prawie przemoc