Przypominamy, że w poprzednich numerach GU drukowaliśmy listy z następujących "placówek" nauczania języka polskiego: Universitatea de Stat din Moldova, Kiszyniów (Aleksandra Dybska), Państwowy Białoruski Uniwersytet Pedagogiczny im. Maksyma Tanka, Mińsk (Joanna Kudera), Universita degli Studi di Firenze, Florencja (Aneta Banasik), Universita di Torino, Turyn (Agnieszka Szol), University of Toronto (Jolanta Tambor). Niniejszy list nadesłał do dyrektora SJiKP z Sorbony Marek Włodarczyk - absolwent Podyplomowego Studium Nauczania Kultury Polskiej i Języka Polskiego jako Obcego prowadzonego przez Szkołę.
Panie Dyrektorze,
od dwóch lat jestem lektorem języka polskiego na Sorbonie (Uniwersytet Paris IV). Wyjechałem do Paryża w rok po ukończeniu Podyplomowego Studium Nauczania Kultury Polskiej i Języka Polskiego jako Obcego. Chciałbym opowiedzieć o motywacjach wyboru języka polskiego moich studentów. Temu krótkiemu wywodowi chciałbym dać motto:
Europa potrzebuje tłumaczy, czyli jak "najimpopularniejszy premier został wygwiżdżony na trasie jego przejazdu"...
Instytucje Unii Europejskiej zatrudniają obecnie 30 tysięcy urzędników, w tym 6 tysięcy tłumaczy. Liczby te, rzecz jasna, wzrosną z chwilą powiększenia się terytorium Wspólnoty. Czyżby szansa na pojawienie się nowych miejsc na europejskim rynku pracy? Nęcącą perspektywą znalezienia niebanalnej i dobrze płatnej posady w unijnych organach interesują się też studenci we Francji. Otwierana na francuskich uniwersytetach w latach 70. lingwistyka stosowana (Langues Etrangeres Appliquées, w skrócie LEA) miała dawać młodym filologom możliwość zatrudnienia w przedsiębiorstwach produkcyjnych i branży usługowej zarówno w sektorze państwowym jak i prywatnym. Międzynarodowe instytucje finansowe, prasa specjalistyczna, ale i turystyka, szkolnictwo oraz dyplomacja to sfery działalności absolwentów tego kierunku studiów.
Przyszli specjaliści i tłumacze zdobywają wiedzę i nabywają umiejętności praktycznych pod kierunkiem nauczycieli akademickich oraz doświadczonych ekspertów i praktyków z różnych dziedzin. Studenci LEA z Sorbony (Uniwersytet Paris IV) mają zajęcia m.in. z ekonomii, geografii, finansowości przedsiębiorstw, zarządzania czy prawa. Na trzecim i czwartym (ostatnim) roku odbywają obowiązkowe praktyki w firmach francuskich lub za granicą. Nieodzownym narzędziem w ich przyszłej pracy są oczywiście języki obce. Program takich studiów przewiduje naukę dwóch (do wyboru) języków. Dla tych, którzy myślą perspektywicznie, angielski jest z założenia niezastąpiony. Bez niego wszak ani rusz w międzynarodowych spółkach, instytucjach unijnych czy organizacjach pozarządowych. Studenci tworzą więc przeróżne kombinacje językowe, wybierając pomiędzy niemieckim, hiszpańskim, arabskim, włoskim, portugalskim, szwedzkim, duńskim czy norweskim. Do wyboru mają też polski, rosyjski, serbo-chorwacki i czeski dzięki bezpośredniej współpracy międzywydziałowej. Tutejsza slawistyka zapewnia bowiem kadrę fachowców przybliżających studentom lingwistyki stosowanej specyfikę poszczególnych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Są też oczywiście i tacy, którzy chcą uczyć się języka polskiego z powodów czysto osobistych, jak więzy rodzinne, przyjaźnie, znajomi. Dla nich m.in. utworzono dwuletnie cykle umożliwiające - oprócz nauki języka - bliższe poznanie Polski poprzez udział w zajęciach w zależności od wybranej opcji (historia, literatura, ekonomia). Ukończenie takiego kursu daje możliwość uzyskania odpowiedniego dyplomu oraz rozpoczęcia studiów polonistycznych.
Ranga uczelni, rozpowszechniony w Europie System Transferu Punktów Kredytowych (ECTS), sam Paryż wreszcie, ściągają na Sorbonę studentów z innych krajów, w tym z Polski. Osobną grupę stanowi młodzież tzw. dwujęzyczna. Są to jednak często osoby, które posługując się czy to polskim, czy też francuskim, popełniają błędy zarówno w mowie, jak i piśmie. I nie chodzi tu tylko o potknięcia z zakresu gramatyki, ortografii czy interpunkcji. W ramach ćwiczeń z tłumaczenia studenci lingwistyki stosowanej pracują, m.in. nad tekstami nawiązującymi do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej i ekonomicznej Polski. Częstokroć nakładające się na siebie te dwa, jakże czasem różne, systemy językowe uniemożliwiają jego - wydawałoby się - dwujęzycznym użytkownikom zastosowanie odpowiednio prawidłowego elementu zdania. Są oczywiście osoby, u których mechanizm posługiwania się językiem tłumaczonym i językiem docelowym nie podlega zakłóceniom komunikacyjnym. I tylko wówczas zresztą można mówić o pełnej dwujęzyczności. Bo czyż można użyć takiego określenia wobec osób, które tłumacząc słowo, podają "automatycznie" jego odpowiednik w innym języku i nie zdają sobie sprawy, że ma on tymczasem zupełnie inne znaczenie lub że po prostu nie istnieje. Kreatywność w takich sytuacjach bywa zaskakująca. I tak jak nie istnieją "prezydentki asocjacji" (présidente d'association), nie spotyka się przecież "pokoi indywidualnych" (chambre individuelle) i nie bierze się udziału w "recepcji" (réception). Takie właśnie pomysły przychodzą czasem do głowy naszym studentom.
Serdecznie pozdrawiam,
Marek Włodarczyk