Wigilia w Polsce i poza jej granicami

Każdego roku, od trzynastu lat, w Szkole Języka i Kultury Polskiej mniej więcej w połowie grudnia, tak jak w całej Polsce, panuje przedświąteczna atmosfera. Zresztą, kto nie czuje zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, widząc na ulicach świecące kolorowe girlandy, choinki mrugające wesoło w oknach wystaw sklepowych. Lektorzy Szkoły, a od kilku lat również słuchacze Podyplomowego Studium Nauczania Kultury Polskiej i Języka Polskiego jako Obcego przygotowują Wigilię, dbając o tradycyjny przebieg uroczystej kolacji.

Ten wieczór ma niepowtarzalny charakter.

Foto: Łukasz Dlubis
Przy jednym stole zasiadają goście z całego świata, aby poznać polskie zwyczaje. Początki były niezwykle kameralne, na pierwszej Wigilii były jedynie cztery osoby. W tym roku stołówka studencka przy pl. Sejmu Śląskiego zapełniła się prawie po brzegi. Licznie przybyli studenci, którzy uczą się języka polskiego w Szkole, a studiują na Akademii Muzycznej, Politechnice Śląskiej, Akademii Ekonomicznej, Uniwersytecie Śląskim lub pracują w Polsce. Przyjechali do Polski z odległej Japonii, Tunezji oraz z państw europejskich: z Niemiec, Ukrainy, Francji, Hiszpanii, Białorusi, Czech, Grecji czy Rosji. Nasz stół wigilijny to dowód integracji nie tylko europejskiej, ale i ogólnoświatowej.

Po wypatrzeniu na niebie pierwszej gwiazdki dyrektor Szkoły dr Romuald Cudak złożył wszystkim gościom serdeczne życzenia i rozpoczął dzielenie się opłatkiem. Wiele osób obecnych na sali mogło po raz pierwszy dotknąć polskiego opłatka. Nazwa tego białego, delikatnego kawałka ciasta, bo taką definicję podajemy studentom, nie ma odpowiednika w innych językach.

Foto: Łukasz Dlubis
Studenci Szkoły Języka i Kultury Polskiej
na spotkaniu wigilijnym
Poza Polską w zasadzie nigdzie nie ma również zwyczaju łamania się opłatkiem, więc to kolejna nowość dla tych, którzy pierwszy raz uczestniczą w polskiej Wigilii. Niemniej jednak wszyscy bardzo chętnie zaakceptowali nowy zwyczaj, składając sobie życzenie. Niejedna osoba skutecznie omijała, jakże popularne w Polsce sformułowanie: wszystkiego najlepszego! Po dłuższej chwili radosnego zamieszania wszyscy zasiedli do wigilijnej wieczerzy. Ale kosztowanie smakołyków poprzedziły wyjaśnienia dotyczące symboliki potraw i wszystkich zwyczajów towarzyszących temu wieczorowi. Na stole nie zabrakło karpia, kapusty z grochem, pierogów z grzybami i śląskich makówek. Po kolacji studenci otrzymali prezenty, a potem śpiewniki i rozległy się melodie znanych polskich kolęd. Bardzo atrakcyjnym (jak co roku) punktem wieczoru była międzynarodowa kolęda Cicha noc. Wielu nie mogło odszukać w pamięci słów w swoim języku, ale... mały wysiłek i zabrzmiały wszystkie języki. Natomiast wersja polska okazała się najłatwiejsza! I tak przy dźwiękach kolęd i pastorałek spotkanie wigilijne dobiegło końca.

Jednakże nie kończy się jeszcze opowiadanie o Wigilii. Lektorzy Szkoły Języka i Kultury Polskiej organizują i uczestniczą w polskich Wigiliach w kilku innych państwach. Wyjeżdżając na lektoraty, każdy z nich zabiera ze sobą polski opłatek, aby również studenci, którzy nie byli w Polsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia mogli poczuć jego smak. Często jest tak, że ośrodek, w którym pracują poloniści ma już wpisane w swoją tradycję spotkania wigilijne, ale zdarza się, że to właśnie lektor z Polski rozpoczyna ten zwyczaj.

Białoruś

Tak było w przypadku białoruskiego uniwersytetu (a lektorem wówczas byłam właśnie ja). Dzień 18 grudnia 2001 roku na długo zapadnie w pamięci studentów specjalizacji polonistycznej Uniwersytetu Pedagogicznego im. M. Tanka w Mińsku na Białorusi. Zapamiętają go przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze: przygotowania do tego dnia trwały od miesiąca, po drugie: po raz pierwszy na ich uniwersytecie miały miejsce jasełka i Wigilia.

O godzinie 17.00 emocje sięgnęły zenitu, a tremą ogarnięci byli debiutujący aktorzy - studenci, którzy niemało trudu i serca włożyli w przygotowania historii narodzin Jezusa. Zdenerwowanie było tym większe, że na przedstawienie mieli przyjść najznakomitsi goście.

Swoją obecnością uroczystość uświetnili: prorektorzy Uniwersytetu Pedagogicznego, ambasador RP pan Mariusz Maszkiewicz, I sekretarz ambasady RP pan Piotr Garncarek, przedstawicielka Stowarzyszenia Wspólnota Polska z Warszawy pani Dorota Dmochowska, dyrektor Instytutu Polskiego pan Cezary Karpowicz, zespół pracowników katedry języka białoruskiego, dyrekcja Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego: dr Jolanta Tambor i dr Romuald Cudak, reprezentacja drugiej mińskiej uczelni, czyli Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego oraz brać studencka, chcąca zobaczyć swoich kolegów na scenie i wziąć udział w symbolicznej wigilii.

A wszystko zaczęło się od krótkiego powitania gości, zgasło światło i... narrator swoją opowieścią cofnął w czasie zgromadzonych w audytorium o ponad 2000 lat. Na scenie pojawiały się kolejno postacie biblijne: Jan Chrzciciel, Maryja, Józef, Trzej Królowie, Pastuszkowie, Archanioł Gabriel i wszystkie niezbędne osoby, które wtedy prawdopodobnie zawitały do stajenki w Betlejem. Był również orszak aniołów, tulący śpiewem kolęd do snu narodzone dzieciątko. Po tej krótkiej inscenizacji, znanej wszystkim historii, studentki wierszami przybliżyły tradycję wigilii i, dzieląc się opłatkiem, złożyły wszystkim bożonarodzeniowe życzenia. Przyjemny dla ucha i sercu bliski odgłos łamania się opłatkiem oraz szept składanych życzeń słychać było na sali jeszcze przez jakiś czas...

Na tym jednak spotkanie nie mogło się zakończyć, bo czekał jeszcze wigilijny stół i związane z tym wieczorem wróżby wigilijne.

Foto: Wioletta Hajduk - Gawron
Jasełka na Uniwersytecie im. M. Tanka w Mińsku.
Największym zainteresowaniem cieszyło się siano - wyciąganiu jego źdźbeł (które miały symbolizować różne zdarzenia w nadchodzącym roku) nie było końca! Do tradycji wieczoru wigilijnego należy również wspólne śpiewanie kolęd, a przy pomocy głosów anielskich pięknie zabrzmiało Dzisiaj w Betlejem. Pozostało jeszcze najważniejsze - szczególnie dla tych, którzy pierwszy raz zetknęli się z polską tradycją wigilii - skosztowanie wszystkich potraw, a głównie ryby, kapusty z grochem, potraw makowych, nie pomijając śląskich makówek. Wszystkie te potrawy były dziełem przede wszystkim Ani Łowczynowskiej, wykładowczyni na polonistyce białoruskiej, która całej uroczystości poświęciła wiele pracy i serca. Studenci zachwyceni tym wydarzeniem obiecali nie zaniedbywać tego zwyczaju i kontynuować rozpoczętą tradycję. Tradycje te podjęła następna lektorka w Mińsku, moja koleżanka z Uniwersytetu Śląskiego - Joanna Kudera. Właśnie w chwili oddawania do druku tego tekstu trwa kolejne spotkanie wigilijne w Mińsku.

Kanada

Polski opłatek zawędrował również na Universitas of Toronto w Kanadzie, gdzie obecnie lektorem jest dr Jolanta Tambor. Na tę uroczystość przybyła szefowa programu polskiego w Departamencie Slawistyki oraz przebywający w tym czasie w Toronto dr Joanna Kisiel i prof. Marian Kisiel, który odbierał nagrodę Fundacji Turzańskich za propagowanie wiedzy o Polsce. Wigilia odbyła się 4 grudnia w niezwykle licznym gronie, bo aż osiemdziesięciu studentów brało w niej udział. Niezwykłe jest również to, że uczestnikami nie byli tylko uczący się języka polskiego, ale i Polacy, członkowie Klubu Studentów Polskich. Jest to młodzież, która na stałe mieszka w Kanadzie i zna polskie zwyczaje. Ta Wigilia była dla nich o tyle szczególna, że tak naprawdę tu, w Toronto, nigdy nie obchodzą Świąt po polsku: na ich stołach jest mięso z indyka, a tym razem mogli zjeść naprawdę, polskie tradycyjne dania. Studenci sami przyrządzili smażoną rybę, sałatki, pierniki, był również akcent śląski, czyli makówki. Polscy studenci łamali się ze swoimi kanadyjskimi kolegami opłatkiem i z radością uczyli ich polskich kolęd przy akompaniamencie gitary. Natomiast ci, którzy uczą się polskiego postanowili zaprezentować swoje grupy, bo w ciągu roku nie mają ze sobą żadnego kontaktu. Była zatem inscenizacja i odśpiewanie śląskiej "Karolinki" oraz teatrzyk poezji dziecięcej, a wszystko przy pięknie błyszczącej choince, która dumnie prezentowała swoje ozdoby przygotowane również przez studentów. Te wyśmienite pyszności i nastrój tego wieczoru wprawił studentów w prawdziwy zachwyt.

Mołdawia

W Kiszyniowie odbyły się dwie polskie Wigilie. Pierwsza z nich miała miejsce 8 grudnia 2003. Obecnie lektorem na Uniwersytecie w Kiszyniowie jest absolwentka Podyplomowego Studium Nauczania Kultury Polskiej i Języka Polskiego jako Obcego Aleksandra Dybska. Na tę uroczystość został zaproszony ambasador RP Jan Sroka, władze uczelni, przebywające w tym czasie na zimowej szkole języka polskiego lektorki Szkoły Języka i Kultury Polskiej dr Aleksandra Achtelik i Małgorzata Smereczniak, przybyła również dziennikarka mołdawskiej gazety. Studenci wraz z lektorami przygotowali tradycyjne potrawy, recytowali polskie wiersze, dziękowali sobie wzajemnie za wspólnie przeżyte chwile, łamali się opłatkiem i z zapałem śpiewali polskie kolędy. Długo oczekiwane kosztowanie potraw wigilijnych było poprzedzone wróżbami: niepewność kto znajdzie ukryte pod talerzem pieniądze albo jakie źdźbło wyciągnie podtrzymywała jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Tak mile spędzony poniedziałkowy wieczór zapowiadał dobry tydzień, bynajmniej wszyscy rozeszli się z takim przeświadczeniem.

Zaś druga Wigilia odbyła się 10 grudnia. Zorganizowany przez dr Aleksandrę Achtelik i Małgorzatę Smereczniak wieczór dostarczył wielu wzruszeń studentom zimowej szkoły języka polskiego. Jej uczestnikami była duża grupa mołdawskiej Polonii. Studenci samodzielnie przygotowali świąteczne stroiki, zadbali o piękny wystrój choinki, omawiali polskie świąteczne zwyczaje, łamali się opłatkiem i ze łzami w oczach śpiewali dobrze znane polskie kolędy.

Włochy

Również, w mocno osadzonej już tradycji Wigilii, uczestniczyła dr Agnieszka Szol w Turynie. A oto relacja, jak włoscy studenci celebrują ten wieczór. Każdego roku w połowie grudnia w Turynie na wigilię organizowaną dla studentów polonistyki przychodzą nie tylko aktualni studenci wszystkich lat, ale zjeżdżają się również wszyscy absolwenci oraz młodzi Polacy, którzy od kilku lat mieszkają w Turynie i są związani z tutejszym uniwersytetem. Przychodzą także zaproszeni profesorowie innych kierunków studiów - wykładowcy romanistyki, języków słowiańskich, germanistyki - wszyscy! Pamiętają oni doskonale z poprzednich lat serdeczną i sympatyczną atmosferę polskich Świąt i smak polskich potraw, przygotowanych przez pracowników - profesor Krystynę Jaworską, doktor Irenę Putkę i przez zmieniających się co kilka lat lektorów.

I w tym roku polska Wigilia nie różniła się od innych, tradycyjnych już w Turynie. Mieliśmy mnóstwo gości - około 100 osób. Najpierw pani profesor Jaworska opowiedziała o polskich tradycjach wigilijnych - wigilijnych symbolicznych potrawach, symbolicznej ilości dań i o dzieleniu się opłatkiem. Mieliśmy prawdziwy polski opłatek i podzieliliśmy się nim, składając sobie nawzajem najcieplejsze, najserdeczniejsze życzenia. Potem, przy dźwiękach tradycyjnych polskich kolęd próbowaliśmy śledzia i innych ryb, jedliśmy kapustę z grzybami i ziemniaki, piliśmy kompot z suszonych owoców. Choinka, pięknie ubrana i świecąca milionem świateł, tworzyła atmosferę ciepła i bliskości, w której wszyscy byli sobie serdeczni i pełni dobrych, ciepłych uczuć. Gwar rozmów raz się nasilał, raz milkł. Nagle z taśmy popłynęły dźwięki znanej wszystkim na całym świecie kolędy "Cicha noc, święta noc". Zaczęliśmy śpiewać, uśmiechając się do siebie i wyraźnie czując, jak bardzo nas łączą polskie słowa kolędy, które znali wszyscy, nawet studenci z pierwszego roku.

Wszyscy byliśmy niezwykle wzruszeni, a ja, która nie wracam na Boże Narodzenie do Polski, poczułam wyraźnie, że i tu, w dalekim Turynie, mogę odnaleźć z łatwością ciepło i serdeczność polskich Świąt. Zrobiło mi się ciepło w okolicy serca i pomyślałam: jak daleko i jak jednocześnie blisko domu jestem! Widziałam twarze moich studentów, uśmiechające się do mnie ze wszystkich stron sali i przyszło mi do głowy, że chwile tak wzruszające na zawsze zapiszą się i w ich pamięci i na zawsze zbliżą ich do polskiej kultury.

Nie mogliśmy się rozejść. Ciągle było coś do powiedzenia, coś do życzenia drugiemu - oczywiście po polsku. Wreszcie brutalnie wypędziła nas straż uniwersytecka, która pilnuje porządku w budynkach. "Już naprawdę musimy zamykać", powtarzano nam o ósmej wieczorem. Jeszcze na ulicy rozmawialiśmy i dzieliliśmy się wrażeniami, by po chwili się rozejść i z niecierpliwością oczekiwać prawdziwych Świąt w rodzinnym gronie, Świąt, które być może zostaną wzbogacone polskimi elementami - może kompotem z suszonych owoców? A może polskim opłatkiem, którego sporo zostało i studenci chętnie brali ze sobą?

Dzielimy się naszą tradycją i mamy nadzieję, że pozostanie ona w domach, w których choć jedna osoba posługuje się naszym językiem i wie, jak nastrojowe są polskie Święta.

Opracowała i relacje zebrała
WIOLETTA HAJDUK-GAWRON

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Kronika UŚNiesklasyfikowaneOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnymWydawnictwo Uniwersytetu ŚląskiegoZ Cieszyna
Zobacz stronę wydania...