Studenckie Studio Radiowe Egida obchodzi w listopadzie jubileusz 34-lecia istnienia

Studenci pod Egidą
rozmowa z Justyną Gałką - Dyrektorem Programowym Studenckiego Studia Radiowego

ANNA SENDRA: Jak wygląda dzisiejsza Egida?

JUSTYNA GAŁKA: Egida to ponad 20-osobowy zespół redakcyjny oraz ludzie współpracujący z radiem. Są to zarówno studenci, jak i absolwenci wielu kierunków (w większości humaniści, ale mamy też informatyka i prawnika). To ludzie, dla których radio stało się pasją, przychodzą tu prawie codziennie, choć niekoniecznie mają wtedy audycje, po prostu - żeby posiedzieć, porozmawiać, "pobyć". Za prace w radiu nie otrzymujemy żadnego wynagrodzenia, wszystko więc robimy z własnej nieprzymuszonej woli i dla satysfakcji.

Jakie warunki musi spełniać kandydat na redaktora Radia Egida?

W naszym radiu może pracować każdy, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Mamy więc specjalistów od publicystyki, rozrywki (patrz: audycja kabaretowa), kultury i oczywiście wszelkiego rodzaju muzyki. Można u nas usłyszeć zarówno rock, reggae, muzykę alternatywną, jazz, klasykę, jak i chorały gregoriańskie, piosenkę autorską czy szeroko pojętą muzykę świata.

Co nowego w Egidzie, jakie inicjatywy programowe i kulturalne macie w planach?

Niezwykle interesującym, świeżutkim projektem jest audycja, dzięki której przenieść się możemy w czasy PRL-u. Trójka towarzyszy partyjnych (tow.tow.: Justyna Gałka, Bogumił Morawski i Bartłomiej Pawlak) czyta na antenie przemówienia i odezwy, pisane nowomową a skierowane do studentów. Mamy tu jeszcze kącik poezji socrealistycznej, powieść produkcyjną w odcinkach, muzykę z tamtych lat. Najbardziej popularną audycją jest niezmiennie od lat tzw. filmówka. Słuchacze mają możliwość wygrania biletów do kina, więc odzew z ich strony na pytania stawiane przez naszych filmoznawców jest naprawdę duży. Szerzej nasze propozycje programowe omówione są na uruchomionej niedawno stronie internetowej (www.us.edu.egida.pl). Egida to nie tylko radio, to także instytucja kulturalna. Oprócz działalności radiowej podejmowane są rozmaite inicjatywy. W sali telewizyjnej naszego radia odbywają się cykliczne projekcje filmów oraz okazjonalne pokazy specjalne. Wielokrotnie też salka ta miała okazję przekształcić się w prawdziwą scenę, na której występowały zespoły o tak egzotycznie brzmiących nazwach, jak: Zziajani Porywacze Makowców czy Orkiestra Karłów Emocjonalnych. Ponadto swoje próby ma tu zespół Lesers Band. Tak więc działalność kulturalna radia na osiedlu akademickim, gdzie nic się praktycznie nie dzieje - poza tym, że można iść na piwo czy obejrzeć mecz w jednym czy drugim klubie studenckim - jest jedyną ostoją tak zwanego prawdziwego życia studenckiego i kultury studenckiej.

Jakie korzyści wynikają z pracy w radiu?

Jest ono dla nas przedszkolem radiowym, kuźnią młodych dziennikarzy, miejscem, gdzie można oswoić się z mikrofonem, profesjonalnym sprzętem radiowym. To stąd przecież wywodzi się Kamil Durczok, tu też swoje pierwsze kroki stawiał Henryk Grzonka, obecny Sekretarz Redakcji Radia Katowice. Stąd rodem jest wielu dziennikarzy, rozsianych nie tylko po Polsce, ale i po świecie. Szkoda tylko, że traktowani jesteśmy od jakiegoś czasu po macoszemu przy rozdziale środków pieniężnych, gdyż nie stać nas np. na żadne profesjonalne kursy dla dziennikarzy i spikerów. Nie możemy też pozwolić sobie ma podłączenie do Internetu wszystkich posiadanych przez nas komputerów, nie jesteśmy w stanie urządzić niezwykle potrzebnego studia nagraniowego, choć pomieszczenia od lat stoją puste. Nie tracimy jednak entuzjazmu i wciąż mamy nadzieję na poprawę naszego radiowego losu i bytu. Na koniec trochę propagandy: chciałabym zaprosić do współpracy wszystkich, których interesuje radio, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia (wystawiamy zaświadczenia o odbytych praktykach!). Skontaktować się z nami można drogą internetową lub po prostu przyjeżdżając na osiedle akademickie w Katowicach-Ligocie i personalnie objawiając się w naszej siedzibie w Domu Studenckim nr 1.

Rozmawiała: ANNA SENDRA

specyficzne zjawisko: radio studenckie
rozmowa z dr. Bernardem Grzonką - wieloletnim współpracownikiem SSR Egida.

ANNA SENDRA: Aby zbudować odpowiedni klimat dla naszej rozmowy prosiłabym wpierw o taką anegdotkę z czasu Pańskiej pracy w Egidzie, która oddawałaby ducha ówczesnego radia studenckiego.

BERNARD GRZONKA: Ówczesna Egida była specyficznym zjawiskiem. Wtedy kwalifikacja na dziennikarstwo odbywała się po II roku politologii, zatem albo wskakiwało się do studia w drugim semestrze i szybko z radia wyrastało, by na IV roku znowu wrócić do aktywnej pracy. Egida dawała szansę nie tylko na to, żeby się oswoić z praca w radiu, ale również, aby się naprawdę czegoś nauczyć. W ówczesnej Egidzie sprzęt był dokładnie taki sam jak w Polskim Radiu. Takie same magnetofony i stoły mikserskie, z których byliśmy bardzo dumni. Część piosenek odtwarzaliśmy z magnetofonów szpulowych.

Jakie znaczenie miało radio dla życia studenckiego, była to w końcu jakaś forma aktywności kulturalnej studentów w tym czasie?

Egida czy radio studenckie, gdybyśmy szerzej na to spojrzeli, jest bardzo lokalnym medium, a lokalne media mają tę specyfikę, że są blisko związane ze swoimi słuchaczami. Mógłbym to udokumentować anegdotą. Jeden z kolegów, kiedyś, prowadząc program wieczorem na żywo, tytuł przedstawienia Wilhelm Rusin oskarżony, przeczytał z angielska: Willem Raszer, to spowodowało duże salwy śmiechu i na drugi dzień, jak pojawił się na przystanku, jadąc na zajęcia. Koleżanki i koledzy powiedzieli mu, co o tym myślą. To rzeczywiście uczyło dyscypliny.

Jeżeli chodzi o znaczenie radia dla życia studenckiego, to byliśmy wtedy pomysłodawcami inicjatyw, które miały znaczenie nawet ogólnopolskie, jak na przykład Ogólnopolska Giełda Studenckich Audycji Radiowych. Wszyscy przywozili swoje najlepsze audycje, razem słuchaliśmy tego w gronie dziennikarzy radiowych z innych ośrodków i wybieraliśmy te najbardziej wartościowe. Była to nie tylko wymiana audycji, ale także okazja do wymiany poglądów, dyskusji. Istniało także parę imprez nieformalnych, różnego typu przeglądy: YAPA, BAZUNIA.

Dzisiejsza Egida chyba mocno różni się od tej z Pana czasów. Wiadomo, radio jak wszystkie media musi ewoluować. Jaki kierunek byłby dobry dla Egidy?

Egida ma dzisiaj niewątpliwie jeden podstawowy problem - konkurencję. Kiedyś była alternatywą, właściwie poza programem pierwszym długo nie było stacji, która nadawałaby całodobowo. Ja myślę, że jedynym wyjściem dla Egidy jest mówienie o sprawach studentów, bo tego nie usłyszą nigdzie, a jeżeli to są sprawy, które ich bezpośrednio dotyczą, to jakieś zainteresowanie będzie. Trzeba mówić o tym, co będzie wyróżniało. Profesjonalne podejście marketingowe nakazuje każdemu określenie swojej grupy docelowej. To jest najkrótsza recepta na to, by Egida była słuchana.

Rozmawiała: ANNA SENDRA

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Kronika UŚNiesklasyfikowaneOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnymWydawnictwo Uniwersytetu ŚląskiegoZ Cieszyna
Zobacz stronę wydania...