czyli o odczytywaniu na nowo

KRYSTYNA KŁOSIŃSKA

Krystyna Kłosińska

Jedną z nominacji i udział w finale prestiżowej nagrody literackiej „Nike” uzyskała w tym roku książka Krystyny Kłosińskiej „Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej”. Autorka, zajmująca się naukowo literaturą II połowy XIX wieku, deklarująca ponadto zainteresowanie tzw. krytyką feministyczną, ukazała w nowym świetle twórczość, zdawałoby się dziś zapomnianą, budzącą przecież niemałe kontrowersje w czasach powstawania.

Kłosińska do przedmiotu swojej analizy wybrała trzy powieści autorki „Moralności pani Dulskiej” - Kaśkę Kariatydę (wyd. 1887), Przedpiekle (1895) i Fin-de-siécle’istkę (1897), którym przyporządkowane zostały nazwy poszczególnych rozdziałów książki, składających się ponadto na tytuł całości. Punktem wyjścia staje się dla autorki analiza ówczesnej (na ogół męskiej) krytyki literackiej, poświęconej Zapolskiej - demaskatorce utartych obyczajowych schematów, będących wynikiem patriarchalnego porządku. Współcześni pisarce krytycy traktowali jej twórczość, zawierającą często postulat społecznego, w tym i fizyczno-erotycznego równouprawnienia kobiet, jako swoisty rewers doskonałego i z założenia dobrze skonstruowanego tekstu „męskiego”. Intencją Kłosińskiej było - odwrotnie - poznanie owej twórczości bez użycia szablonu, nadania klasyfikującej etykiety.

Foto:M. Kubik

Krystyna Kłosińska (ur. 1952 r. w Legnicy), po odbyciu nauki w szkole średniej w Tarnobrzegu (jej kolegą ze szkolnej ławy był znany dziś krytyk literacki Marian Stala), ukończyła studia polonistyczne w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i od tej pory jest wykładowcą na Wydziale Filologicznym tej uczelni. Zainteresowania przedfreudowską psychologią, XIX - wieczną teorią neurozy i jej obecnością w publikowanych w tym czasie książkach, zaowocowały semestralnym stażem u prof. Henryka Markiewicza. Autor studium Bezdogmatowcy i melancholicy (zawartym w książce pt.: „W kręgu Żeromskiego”) zachęcił Kłosińską do zajęcia się tematem „nerwowości” w literaturze polskiej. Praca doktorska pt. „Powieści o »wieku nerwowym«” (obroniona, podobnie jak magisterium, u prof. Tadeusza Bujnickiego) ukazała się w 1988 roku nakładem wyd. „Śląsk”.

»Nerwowość« jest najczęściej używana jako określenie tzw. »choroby wieku«, która kojarzy się niewątpliwie z obyczajowością romantyzmu. Nerwowiec różni się jednak od romantyka scjentycznym sposobem określania swojej choroby” - pisała Kłosińska we wstępie do pracy. Autorka analizowała wydawane na przełomie wieków książki (m.in. W wieku nerwowym Leo Belmonta, Śmierć. StudiumIgnacego Dąbrowskiego, czy Bez dogmatu Henryka Sienkiewicza). W utworach badanych przez Kłosińską bohater ponownie wypowiadał się w I osobie (powrót do narracji, nie uprawianej w realizmie), nadając swemu jestestwu sugestywny wymiar, oddziałujący na czytelnika. „Pierwsza osoba w narracji, traktowana jako odstępstwo od obowiązującej normy, przysparza w połączeniu z nowym bohaterem niemało kłopotów krytyce literackiej - pisała Kłosińska. - Musi ona bowiem rozstrzygnąć, czy nerwowiec ma prawo głosu w literaturze, którą pozytywizm zwykle traktował jako podległą sobie instytucję”. W książkach, przywoływanych przez badaczkę, dochodziły do głosu „oskarżenia kończącego się wieku o to, że budując nową cywilizację »pary i elektryczności« wywołał zagrożenie nie znaną dotąd epidemią chorób nerwowych”. Pojęcie „nerwowości” (którą można było jednakże opisać językiem „ścisłym”, „naukowo”), ustąpiło pola nowym hasłom kolejnej epoki. Dekadentyzm, myślowa kontestacja Młodej Polski sprawiły, że „nerwowość odczuwana najpierw jako odstępstwo od normy, jako choroba, teraz sama staje się normą, co więcej, uzyskuje bezwzględne prawo głosu [...]”, tracąc swą poprzednią odrębność, cechy odróżniające.

(fot.: M. Kubik) (fot.: M. Kubik)
Krystyna Kłosińska była gościem wyd. „eFKa”,
podczas krakowskich Targów Książki
(28.10.2000 r.)
Krytyna Kłosińska z prof. Marią Janion

W kolejnych latach pracy zawodowej Kłosińska poświęca się badaniom nad współczesną krytyką feministyczną, odczytując po nowemu dzieła psychoanalityczne Freuda, czy feministyczne interpretacje tekstów realistycznych (autorstwa m.in. N. K. Miller i N. Schor) Badania i kwerendy we francuskich bibliotekach pozwalają jej na zgromadzenie materiałów dot. tamtejszych publikacji z tego zakresu.

W tych właśnie okolicznościach powstaje książka pt.: „Ciało, pożądanie, ubranie”, będąca pracą habilitacyjną (jej obrona odbyła się w lipcu br.).Foto:M. Kubik Postać Gabrieli Zapolskiej, którą postrzegano przeważnie jako autorkę dramatów scenicznych, nie doceniając jej utworów powieściowych, stała się pretekstem do identyfikacji problemu rozdźwięku na pisanie „męskie” i „kobiece”, determinowane przekonaniem o podziale wynikającym z różnicy płci.

„Jestem w tym miejscu refleksji - jeśli ktoś chciałby, feministycznej - które zakłada, że pierwszą podstawową rzeczą jest uzyskać porozumienie między dwiema płciami. Znam kręgi wytwarzające różne rodzaje enklaw z małymi wejściami, natomiast w moim przypadku jest to myślenie dotyczące prostej rzeczy - że bez tej komunikacji źle się żyje mężczyznom w świecie kobiet i kobietom w męskim” - mówiła Kłosińska podczas jednej z rozmów. To wyznanie autorki książki „Ciało, pożądanie, ubranie” określa, jak się zdaje, stosunkowo dokładnie jej miejsce w feministycznym obszarze poszukiwania. Książka, która została wydana w krakowskim wydawnictwie „eFKa”, sąsiaduje z innymi pracami („Szczeliny istnienia” Jolanty Brach - Czainy, czy „Damy, rycerze i feministki” Sławomiry Walczewskiej), o bardziej jednakże zdeklarowanym porządku ideologicznym.

okładka

Kłosińska podkreśla, że nigdy nie nazwała by Zapolskiej, piszącej o krzywdzie współczesnych jej kobiet, feministką. To bowiem oznaczało by nadanie etykiety, sprzeczność z przyjętym przez samą siebie założeniem badawczym. Interesuje ją jednak to, na co krytyka feministyczna próbuje odpowiedzieć: czy istnieje coś takiego, jak „język kobiecy”, literatura „kobieca” - czy pisanie ma „płeć”.

Badaczka podkreśla, że odczytanie twórczości Zapolskiej na nowo było możliwe jedynie wtedy, gdy zapomniało się o tradycyjnych odczytaniach i przekonaniach dotyczących jej twórczości, gdy nie było wiadomo, co się tam znajdzie. Kluczem do Kaśki Kariatydy stało się u Kłosińskiej ciało, do Przedpiekla - pożądanie, ubranie zaś czymś, co organizuje powieść Fin du siécle‘ istka. Ubranie rozpatrywane w kategoriach psychoanalitycznych, będące maską, ale i sygnałem (założenie korali, czy umieszczenie chusteczki na przemian w różnych miejscach ma nam coś przekazać, uświadomić) stało się elementem ekstremalnej, podstawowej decyzji - wyboru tego „kim jestem” (a więc praprzyczyną istnienia społeczności).

„Niteczki tekstów Zapolskiej i wszystkich innych, składającej się na niezwykła erudycję, splata Kłosińska w potoczystą narrację trzymającą w napięciu jak awanturniczy romans - pisała o książce Kazimiera Szczuka. - Drugą cechą [...] jest umiejętność przenikliwej analizy, gdy nie odczuwamy żadnego gwałtu na tekście, czy naginania go do interpretacyjnych założeń”. Recenzje o książce poświęconej Zapolskiej ukazały się ponadto m.in. w „Gazecie Wyborczej” (autorstwa prof. Marii Janion, 8 VI 2000 r.), „Polityce” (nr 18/29 IV 2000 r.), czy „Res Publice Nowej” (VIII 2000 r.). W dodatku do „Gazety Wyborczej” pt.: „Wysokie obcasy” (28 X 2000 r.) znalazła się ponadto rozmowa pt.: „Gabriela, dusza w fiszbinach”.

OPINIE:

[...] Zapolska oskubała pawie. Szpicrutą słów smagała hipokryzję obyczajową i moralną. „Widziała ona – twierdził Brzozowski – wszystkie kłamstwa współczesnego Polaka pod kątem widzenia dostępnym jedynie kobiecie”. „Spisuję to, co zobaczę...” – wyznawała Zapolska.

I właśnie ten kąt widzenia, ten sposób zobaczenia, staje się przedmiotem subtelnej rekonstrukcji, której podjęła się autorka studium „Ciało, pożądanie, ubranie”. Wykorzystała ona mistrzowsko i niezwykle oryginalnie ogromne instrumentarium krytyki feministycznej, wypracowane przez znakomite badaczki francuskie i amerykańskie. Ale nie było ono jeszcze nigdy z takim rozmachem i powodzeniem zużytkowane do analizy literatury polskiej. W gruncie rzeczy mamy tutaj do czynienia z konsekwentnie nową propozycją lektury, a właściwie z próbą stworzenia „nowego przedmiotu lektury – pisania kobiecego”. Żeby tego dokonać, Kłosińska korzysta z techniki „nadczytania” i kieruje się swoistą logiką śladu. „Doczytanie”, „nadczytanie” – tak, jakby się odrabiało zaległe lekcje – stanowi odpowiedź na dotychczasowe „niedoczytanie”. Taka drobiazgowa lektura unika jednoznacznych klasyfikacji. Nie znajdziemy na przykład w książce Kłosińskiej żadnych, obowiązujących w polonistycznym etykietowaniu, wywodów o naturalizmie Zapolskiej.

[...] Kłosińska mówi, że – porzuciwszy schematy myślowe – nie wiedziała, dokąd ją Zapolska zaprowadzi. Dlatego może pisać o prawdziwej przygodzie, nawet zaskoczeniu. podobne były moje doznania podczas lektury książki Kłosińskiej. Możemy autorce zawierzyć, tak jak ona zawierzyła Zapolskiej. Przeżyjemy „przygodę w nieznanym kraju”.

prof. Maria Janion (historyk literatury;
„Gazeta Wyborcza”, 8.VI.2000 r.);

[Książka] Opowiadana znakomicie, dobrym stylem (w dobrym stylu), z jasnością nie pretendującą do ubezwłasnowolnienia czytelnika i otwarta na odczytania konkurencyjne (właściwie nawet domagająca się innych odczytań), stanowi rzadki przypadek lektury samoświadomej własnej etyczności (ideologiczności), jako warunku jakiejkolwiek narracyjności. Przyjmując zatem określone założenia i ujawniając je, proponuje ona, czy też problematyzuje, własną narracyjność: czy na tych jawnych już teraz założeniach mogę zbudować narrację odsłaniającą coś (zasłaniającą coś innego), co dotąd albo wpisane w inne narracje lokowane było jako narracyjnie niedopuszczalne – błędne – niepojęte – głupie itp., albo umykało rozpoznaniom, lokując tego typu twórczość poza sferą literatury (kanonem), na której to scenie do pomyślenia była literatura złotopolska, koniecpolska, ale w żadnym wypadku zapolska.

Pewnie, że to się dokonywało niejako na kuchennych schodach, że Zapolska zapłaciła ogromną cenę ale i to w książce jest: w dyskursie władzy (patriarchalnej) na jaw wychodzić mogą tylko ślady, piętna, tupnięcia, uskoki itp. (albo dyskursy emancypacyjne - w końcu intencjonalnie też dyskursy władzy).

prof. Leonard Neuger
(Uniwersytet Sztokholmski);

Autorkę książki o Zapolskiej znam od wielu lat. Kiedy rozpoczynałem pracę w Uniwersytecie Śląskim, spotkałem grupę uczących się na polonistyce młodych ludzi. Część z nich pozostała później na uczelni, w tej grupie była również pani Krystyna Kłosińska. Później nasze kontakty były sporadyczne z racji tego, że zajmowaliśmy się różnymi rzeczami, ale niewątpliwie już w czasach studenckich zwracała na siebie uwagę, jako osoba o niepoślednich talentach.

Myślę, że bardzo dobrze się stało, że książka znalazła się w finale NIKE, najbardziej bodaj prestiżowego konkursu literackiego w Polsce. Co najmniej z trzech przyczyn: „egoistycznych” – autorka jest naszą koleżanką z Wydziału Filologicznego. Po drugie - dobrze się stało, że książkę „Ciało – pożądanie – ubranie” uniwersytet „wspomógł”, doceniał jej potencjał. Nie była to niestety książka wydana przez naszą uczelnię, ale w jakimś sensie wyraźnie przez uniwersytet „niesiona”. Po trzecie wreszcie – to co jest najważniejsze – dobrze się stało, że znalazła się wśród finalistów nagrody NIKE z racji swoich niemałych zasług.

Uważam, że w polskim myśleniu bardzo potrzebna jest tego typu refleksja. Szeroko rozumiana refleksja feministyczna – tak, jak ją rozumiem – winna być wolna od ściśle ideologicznego zaangażowania, jakie reprezentują niektóre autorki, wypowiadające się chociażby w „Wysokich Obcasach”. Poddana bardzo wyraźnie pewnego rodzaju gorsetom ideologicznym, wyrządza temu sposobowi myślenia zwanemu feminizmem więcej szkody, niż pożytku. Jest to, jak myślę, powielanie tych samych „męskich” wzorów, zideologizowanego myślenia, tyle, że na odwrót.

Myślę, że książka ze swoim poczuciem przewrotności, transgresywności (która pozwala jej nie zajmować ideologicznie określonego stanowiska – bo choć jest ono czytelne, nie „zamyka się” w ideologicznym rygorze, nie rozdaje cenzurek) sprawia, że ta książka jest wartościową analizą pewnego istotnego problemu. W wypowiedziach o niej podkreślano jeszcze inny walor: ludzie chętnie wracają do autorów już znanych, ale już „inaczej”. Znajdują w nich coś innego, niż to, co stanowiono w ich kanonicznym wykładzie. Zapolską kojarzy się z „Moralnością pani Dulskiej”, może jeszcze z „Kaśką Kariatydą”, czy „Skizem”. W książce Kłosińskiej natomiast widać wyraźnie ten walor czytania „po nowemu”.

Odkanonizowanie tekstów, zbliżenie się do nich w sposób, który pozwala odczytać je nie poprzez główne wątki, ale – mówiąc nieco metaforycznie – przez przypisy. To wyraźne podejście nie od strony fasady, lecz zaplecza, tropienie ukrytych ścieżek, już to w nie-kanonicznych tekstach danych autorów, już to w kanonicznych tekstach, studiowanych w ten właśnie sposób - to w moim rozumieniu bardzo ważne osiągnięcie sposobu myślenia, które nazywamy feminizmem.

Myślę, że książka „Ciało – pożądanie – ubranie” reprezentuje ten typ myślenia we wszystkich jego zaletach. Oczywiście trudności takiego dyskursu w Polsce mogą być zrozumiałe, zważywszy na historyczne tradycje polskiego myślenia (zmagał się z nimi już Stanisław Brzozowski), lecz i z innych przyczyn. Jedną z nich może być na przykład to, że jest to dyskurs często zakotwiczony w psychoanalizie. Polska, szeroko rozumiana kultura, przez fazę „popularnej” fascynacji psychoanalizą nigdy nie przeszła. Nie przez przypadek Kłosińska chyba najczęściej odnosi się do pism Luce Irigaray, mającej z psychoanalizą wiele wspólnego.

Jest to dyskurs napotykający trudności, ale myślę, że szalenie obiecujący. W moim rozumieniu, gdy nie jest on – jak powiedziałem – dyskursem ideologicznym, nacechowanym tymi samymi cechami, które usiłuje zwalczyć, o tyle jest bardzo przydatny do zrozumienia rzeczywistości.

prof. Tadeusz Sławek (filolog ang., literaturoznawca;
rektor Uniwersytetu Śląskiego);

[...] Wybór książki Krystyny Kłosińskiej „Ciało, pożądanie, ubranie” uzasadniano niezwykle emocjonalnie. [...] Pisany z pozycji feministycznych esej wzbudził entuzjazm pań, które mają podobne poglądy. [...] „Sama figura Nike świetnie koresponduje z treścią książki Kłosińskiej. Zamaskowane ciało wreszcie rozwija skrzydła i szykuje się do lotu. A »Ciało, pożądanie, ubranie« może świetnie zastąpić utrąconą przed wiekami głowę” – dodaje pani Maria Bukowska (Wrocław), inna zaś czytelniczka twierdzi, że dzięki tej książce została obnażona „dulszczyzna” tradycyjnego podejścia do kobiecych postaci w literaturze”. Osoby, które oddały głosy na Krystynę Kłosińską (także mężczyźni), zwracały uwagę na nowatorstwo tego tekstu oraz na fakt, że badaczka wyciągnęła z lamusa „prekursorkę współczesnych ruchów intelektualnych” – Gabrielę Zapolską. [...]

Mariusz Cieślik, „Za biel i czerń” („Gazeta Wyborcza”, 29.IX.2000 r. Artykuł poświęcony nagrodzie czytelników. Książka Kłosińskiej zajęła w plebiscycie II miejsce, uzyskując 12 proc. głosów. M.K.);

Zapolskiej, zapomnianej skandalistce, dała inne życie, a kobietom dogłębne zrozumienie ich natury.

Jolanta Sztachulska,
Białystok („Gazeta Wyborcza”, jw.)

LIST DO REDAKCJI

Skoczów, 19.11.2000

Z „Gazety Uniwersyteckiej” (listopad 2000) dowiedziałam się, że w następnym numerze mają pojawić się opinie dotyczące książki dr Krystyny Kłosińskiej Ciało, pożądanie, ubranie. Chcę w związku z tym zacytować tutaj własną „recenzję” (opinię) tego zbioru esejów, którą wysłałam do „Gazety Wyborczej”, jako uzasadnienie głosu oddanego na książkę Kłosińskiej (Plebiscyt czytelników „GW” związany z nagrodą literacką „Nike 2000”)

„To rewolucja w czytaniu tzw. prozy kobiecej niedowartościowanej przez tradycyjną (czyt. męską) krytykę, niedowartościowanej, bo nieprzystającej do utartych szablonów. Powieści Zapolskiej zostały nie tylko i nie tyle przeczytane, co po prostu odczytane.”

Moja skromna i dosłownie dwuzdaniowa opinia nie może się z pewnością równać z głosami wielkich krytyków ani tym bardziej z recenzją prof. Marii Janion. Nie siliłam się na wielkość, nawet jeśli przyjmiemy, że jest to pojęcie względne. Interesowało mnie przede wszystkim to, co osobiście odczuwam (odczuwałem) w związku z lekturą książki Kłosińskiej. Jest to zapis – z pozycji feministycznej – dalece subiektywnej i emocjonalnej impresji wywołanej doświadczeniem czytania.[...]

Losy swojej „recenzji” oddaję w ręce Redakcji. Zaś pisząc ten list, chcę poinformować, że na Nagrodzie Literackiej „Nike 2000” zyskali nie tylko wielcy Uniwersytetu Śląskiego – Różewicz czy Kłosińska, ale także mali.

Z pozdrowieniami –
ALEKSANDRA BANOT
studentka IV roku filologii polskiej
i II roku psychologii
Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Autorzy: Mariusz Kubik