WYSTAWY Z OKAZJI INAUGURACJI ROKU AKADEMICKIEGO W CIESZYŃSKIEJ FILII UNIWERSYTETU ŚLĄSKIEGO

PREZENTACJA TWÓRCZOŚCI ARTYSTÓW INSTYTUTU ARTYSTYCZNEGO WYDZIAŁU SZTUK PIĘKNYCH UNIWERSYTETU MIKOŁAJA KOPERNIKA W TORUNIU MALARSTWO * METAFORA * METAFIZYKA* W GALERII UNIWERSYTECKIEJ.

PREZENTACJA TWÓRCZOŚCI PRACOWNIKÓW CIESZYŃSKIEGO INSTYTUTU SZTUKI W SALI KONFERENCYJNEJ.

 


Inauguracji Roku Akademickiego w Cieszyńskiej Filii towarzyszył wernisaż dwóch wystaw malarstwa. Obyczaj uświetniania tego typu uroczystości ważnymi wystawami stał się już swoistą tradycją w Cieszynie. Tym razem wystawy dotyczyły plastyków toruńskich, a ściślej mówiąc, pracowników dydaktycznych Zakładu Malarstwa Instytutu Artystycznego Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i druga – pracowników cieszyńskiego Instytutu Sztuki.

Wydział toruński jest powojenną kontynuacją wileńskiej szkoły artystycznej. To w Toruniu bowiem osiedli po wojennych transformacjach terytorialnych artyści wileńscy. Po licznych przekształceniach, utworzony w 1945 roku Instytut Artystyczny, wespół z Instytutem Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa, wchodzi obecnie w skład Wydziału Sztuk Pięknych. Instytut Artystyczny liczy osiem zakładów kształcących w podstawowych dyscyplinach plastyki. Zakład Malarstwa jest jednym z nich. Prowadzi on cztery pracownie dyplomowe z malarstwa sztalugowego.

Wystawa, którą obejrzeć możemy w Cieszynie, została zorganizowana z okazji 30 – lecia Zakładu Malarstwa i pokazywana była od stycznia tego roku już w kilku miejscach Polski, jednakże po raz pierwszy w takim miejscu jak Uniwersytet, gdzie istnieje podobny do toruńskiego Instytut. Jest to więc dobra okazja dla obu środowisk, aby zapoznać się z panującymi w każdym z nich tendencjami artystycznymi, jak też wymienić doświadczenia, już nie tylko artystyczne, ale też programowe i metodyczne. Więzy zostały zadzierzgnięte już wcześniej (prawie trzynaście lat temu), gdy dokonano wymiany młodzieży obu szkół w ramach praktyki plenerowej. Wolą obu placówek jest, aby więzy te odnowić.

Tytuł wystawy: MALARSTWO * METAFORA * METAFIZYKA, co zresztą jest wyraźnie zaznaczone w tekście katalogu, już sam w sobie jest pojemny znaczeniowo. Zgodnie z tym, bardzo różne są prezentowane na wystawie prace. Dla starszego pokolenia (Mieczysława Ziomka, Jana Pręgowskiego, Lecha Wolskiego) – profesorów prowadzących pracownie dyplomowe, dominujący jest nurt szeroko pojętej pikturalności o abstrakcyjnym rodowodzie. Wyjątkiem są tu może prace prof. Mieczysława Wiśniewskiego, przypominające, lecz tylko w bardzo zewnętrznej warstwie, eksperymenty z powierzchnią płótna o genezie sięgającej minimal artu. Odczytując wystawiane prace według klucza sygnalizowanego w tytule wystawy, metafora i metafizyka interpretowane są w tych obrazach bardziej w kategoriach imaginacyjno - estetycznych niż dosłownych.

Zgoła inne są prace pokolenia średniego, jeśli już taki, pokoleniowy klucz, przyjąć za wyznacznik. W pracach Piotra Będkowskiego, Piotra Klugowskiego, czy Waldemara Woźniaka można się doszukać asocjacji figuratywnych, które sprawiają, że tytułowa metafora ma bardziej realne odniesienia. I wreszcie pokolenie najmłodsze (Ireneusz Kopacz, Anna Wysocka), bliskie jest eksperymentom strukturalnym, choć i ta konstatacja donosić się może, jak w poprzednich przypadkach, jedynie do tej pierwszej, czysto zewnętrznej, warstwy obrazu.

Toruński Wydział Sztuk Pięknych, podobnie jak Cieszyński Instytut Sztuki jest zakotwiczony przy Uniwersytecie. Fakt ten w pewnej mierze decyduje o charakterze tych placówek i realizowanym tam kształceniu artystycznym. W nieporównanie większym stopniu niż ma to miejsce na akademiach sztuki, nacisk kładzie się tam przedmioty poszerzające wiedzę ogólnohumanistyczną, co odzwierciedla się zarówno w strukturze studiów jak i siatce godzinowej. Do niedawna młodzież marząca o artystycznych studiach nieporównanie chętniej wybierała akademię. Działo się tak z wielu powodów, również dlatego, że dyplom akademii dawał przepustkę do oficjalnego uprawiania zawodu, pozwalał wejść w struktury organizacyjne związków twórczych, sprzedawać w galeriach swe prace, przyjmować intratne zlecenia. W obecnej, zmienionej przez istnienie wolnego rynku rzeczywistości, oprócz talentu i przygotowania zawodowego liczą się również inne kwalifikacje, ot, choćby umiejętność posługiwania się środkami intermedialnymi. Uczelnie plastyczne, siłą rzeczy, staną się ekskluzywnymi szkołami dla nielicznych, uzdolnionych i całkowicie skazanych na własną zaradność, młodych ludzi, pragnących zajmować się tzw. „czystą sztuką”. Proces ten jest nieuchronny. Taki jest status młodych artystów kończących nawet najbardziej prestiżowe akademie sztuki w krajach o znacznie bardziej rozwiniętym i ustabilizowanym rynku i popycie na sztukę niż Polska. Wyjściem z tej sytuacji jest albo zgoda na ten status i pozostawienie absolwentów własnej zaradności, albo próba przemodelowania szkół artystycznych. Wydaje się, że w klasycznej akademii uczynić to trudniej.

Nieco inaczej rysuje się w tej rzeczywistości pozycja instytucji takich jak cieszyński Instytut Sztuki czy Toruński Wydział Artystyczny, wpisanych w struktury Uniwersytetu. Tu pole manewru jest większe. Formuła placówki artystycznej przy uniwersytecie jest ceniona w Europie, a zaczyna być ceniona również w i Polsce. Wypada w tym miejscu przypomnieć, że polskie początki szkolnictwa artystycznego wiążą się właśnie z uniwersyteckimi katedrami sztuk pięknych. Początki te sięgają czwartej ćwierci XVIII wieku. Otóż w odróżnieniu od powszechnie przyjętych w Europie rozwiązań, podążających za modelem francuskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby, która była autonomiczną uczelnią kształcącą tylko w dziedzinie sztuki i objętą mecenatem królewskim, na terenach Polski wspomniane wydziały związane były z trzema działającymi wówczas Uniwersytetami w Warszawie, Krakowie, Wilnie. Taka tradycja zobowiązuje dzisiejsze artystyczne wydziały uniwersyteckie do pielęgnowania i rozwijania w równym stopniu wrażliwości artystycznej jak i całego towarzyszącego jej kontekstu intelektualnego.

Rzeczywistość rynkowa zmusza uniwersyteckie katedry sztuk plastycznych do ciągłej modyfikacji charakteru realizowanej dydaktyki. Poza dyskusją jest kwestia wymiaru godzinowego i jakości kształcenia artystycznego realizowanego w poszczególnych pracowniach. Pytanie odnosi się do tego, jak w istniejących warunkach poszerzyć ofertę specjalizacyjną, by dostosować się do potrzeb rynkowych jednocześnie nie naruszając prestiżu studiów uniwersyteckich.

okładka książki
okładka książki
Od jakiegoś czasu, w tych środowiskach, coraz powszechniej dojrzewała potrzeba rozwiązania narastającego problemu na szerszym forum, nie ograniczonym tylko do danej jednostki dydaktycznej. W tym celu powstała, utworzona z inicjatywy dyrektorów cieszyńskiego Instytutu: prof. E. Delekty i dr H. Fojcika, Ogólnopolska Rada Edukacji Artystycznej. Rada ta, pod przewodnictwem prof. Delekty, pracując niezwykle intensywnie, w ciągu niespełna dwóch lat, dokonała integracji wszystkich ośrodków akademickich zajmujących się edukacją artystyczną. Do tej pory każda z tych placówek działała w odosobnieniu. Po raz pierwszy, na tak szerokim forum, dokonano przeglądu siatki godzin, programów i metodyki kształcenia. W dobie szeroko zakrojonych reform szkolnictwa na wszystkich szczeblach jest to rzecz nie do przecenienia. Powstała wreszcie pewna wizja programowa i uświadomiono sobie cele i zadania w nowej rzeczywistości edukacyjnej i rynkowej. Okazało się, że środowisko boryka się z podobnymi problemami, lecz działania na rzecz ich rozwiązania na szczeblu administracyjnym są niespójne i odosobnione, i w związku z tym nie przynoszą efektów. Jeśli chodzi o artystyczne kierunki uniwersyteckie, ściślej rzecz biorąc kierunek plastyczny w cieszyńskim Instytucie Sztuki, to stało się jasne, że model nauczyciela, uczącego wyłącznie plastyki, a taki był jeszcze do niedawna cel kształcenia, zweryfikowało życie i reforma szkolnictwa. Przedmiot plastyka w szkołach bowiem już nie istnieje. Reforma zastąpiła go nowym blokiem programowym sztuka obejmującym szeroko rozumianą edukację, zarówno plastyczną jak i muzyczną. By dostosować się do tych zmian, wprowadzono dodatkowe bloki przedmiotów poszerzające wiedzę plastyków o wiadomości z zakresu kultury muzycznej. Nie chodzi tu o to, aby absolwent o specjalizacji plastycznej mógł uczyć muzyki. Jest to niemożliwe. Nie będzie też uczyć filozofii, estetyki i socjologii sztuki, choć te przedmioty przyswaja sobie, i to nie połowicznie, na studiach. Blok sztuka, zgodnie ze wskazaniami reformy, powinno realizować dwóch nauczycieli: plastyk i muzyk. W wielu szkołach już tak jest. Lecz dostosowanie programu studiów do potrzeb reformy stwarza lepszy start zawodowy absolwentów i to nie tylko formalny, ograniczony do tytułu w dyplomie, ale i realny.

Skoro jesteśmy przy dyplomowej tytulaturze - kolejną innowacją wprowadzoną w Cieszynie, jest zmiana tytułu. Od dłuższego czasu, wewnętrzną wolą i pracowników i nade wszystko studentów było, by nadawać finalizującym prace dyplomowe absolwentom tytuł magistra sztuki ze specjalnością edukacja artystyczna, a nie jak dotąd - pedagoga specjalizującego się w nauczaniu plastyki. Stara tytulatura, choć wydawałoby się, że to niewielka różnica, nie dawała dobrego pojęcia o charakterze umiejętności, które posiadł absolwent. Choć wymagało to wielu proceduralnych zabiegów, Radzie (przy ogromnym udziale ekspertów z RGWSA i profesorów Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu z Torunia) udało się ten status uzyskać, bez zasadniczej zmiany profilu studiów. Profil ten zasadza się w dalszym ciągu na priorytecie kształcenia pedagogów sztuki, ze specjalnością plastyczną, lecz poszerzonym i o inne dyscypliny, co w połączeniu z istniejącym tu od dawna uniwersyteckim blokiem przedmiotów ogólnohumanistycznych, daje rzetelne przygotowanie.

Istnieje jednak i druga strona medalu. Wielu studentów i absolwentów cieszyńskiego kierunku ma aspiracje, aby zajmować się sztuką wyłącznie. Że nie są to aspiracje wygórowane, świadczyć może przebieg ich dotychczasowej i późniejszej artystycznej kariery lub choćby znaczące i spektakularne dyplomy. Instytut dorósł do tego i kadrowo i organizacyjnie aby nadawać swym absolwentom tytuł magistra sztuki. Trwają przygotowania, aby od przyszłego roku akademickiego uruchomić nowy kierunek – grafikę artystyczną, współistniejący ze studiami o profilu edukacji artystycznej. Cieszyński Instytut jest do tego przygotowany. W sumie Instytut liczy 38 pracowników. W ostatnim czasie zrealizowano wiele prac awansowych, czy to w postaci przewodów artystycznych pierwszego i drugiego stopnia, czy przewodów doktorskich. Można powiedzieć, że Instytut dorobił się już własnej kadry, wśród której wszyscy profesorowie są profesorami tytularnymi. Poza tym jest otwartych 12 przewodów, artystycznych i naukowych (w tym cztery drugiego stopnia). Ostatnie międzynarodowe i ogólnopolskie nagrody, które przypadły w udziale pracownikom Instytutu i studentom uzasadniają aspiracje by poszerzyć specjalizację cieszyńskiej placówki.

Pretekstem do powyższych rozważań jest wspomniana na samym początku wystawa artystów – pedagogów pracujących w Instytucie Sztuki. Ponieważ specyfika miejsca wystawy (Sala Konferencyjna) narzucała ograniczenia lokalowe, zaprezentowano zaledwie po jednej pracy każdego z wystawiających artystów. Ekspozycja ma więc charakter sygnalny, czy rzecz by można w kontekście tego tekstu – reklamowy. Jednak przez cały miniony rok akademicki, w różnych cyklach czasowych, trwały wystawy indywidualne pracowników Instytutu. O tych planowanych na ten rok postaram się informować Czytelników Gazety na bieżąco, nie mniej, zapraszam na nie w imieniu autorów!