ROZGRZEWKA

Kolejna edycja Uczelnianej Ligi Koszykówki Amatorskiej dobiega końca. Jak większość imprez w tym roku ma w swojej nazwie chwytliwą liczbę 2000. Należy jednak powiedzieć, że ULKA 2000 wymaga zainteresowania nie tylko z powodu swej nazwy. Coraz wyższy poziom sportowy i organizacyjny oraz coraz większa liczba uczestniczących w rozgrywkach zespołów, powoduje że spośród wszystkich imprez organizowanych przez Studium Wychowania Fizycznego i Sportu właśnie ULKA wybija się na pierwsze miejsce.

W zbliżającym się właśnie do końca sezonie (przed nami już tylko gra finałowa), wystartowało 19 zespołów. Podzielone na dwie grupy drużyny rywalizowały w poniedziałkowe i środowe popołudnia. Do playoffs kwalifikowały się po 4 drużyny z każdej grupy, które następnie miały grać ze sobą na "krzyż" tzn. 1 z 4 z drugiej grupy itd. Tak więc scenariusz podobny do poprzednich edycji ULKI. Scenariusz być może ten sam, ale aktorzy już nieco inni. Coraz większa liczba zawodników uczestniczących w ULCE, a mających na swoim koncie występy w zespołach III, II a nawet i I-ligowych, powoduje że rozgrywki stały na wyższym poziomie, mecze były bardziej emocjonujące, a walka o udział w playoffs trwała do ostatnich chwil. Przede wszystkim należy jednak powiedzieć, że same mecze były spektaklami miłymi dla oka widza. Dynamiczne dryblingi oraz wspaniałe wsady to już nie tylko domena NBA czy Polskiej Ligi Koszykówki. Takie akcje można było bardzo często oglądać na salach przy ulicy Bankowej. Nie dziwiło więc zainteresowanie jakim cieszyły się spotkania ULKA 2000.

I POŁOWA

Rozgrywki grupowe miały być badaniem sił poszczególnych zespołów. Tak było w poprzednich latach, kiedy faworyci (często dwa zespoły w jednej grupie) nawzajem obserwowali swoje poczynania i tylko miedzy nimi dochodziło do rozstrzygnięć o czołowe miejsca w swojej grupie. W sezonie 2000 okazało się, że nie ma czasu na szachy i każdy mecz trzeba po prostu wygrać jak największą ilością punktów przewagi. W walce o wyjście z grupy z jak najwyższej pozycji (co dawało możliwość spotkania z pozornie słabszym rywalem) uczestniczyło już po 5 zespołów w każdej z grup. Właściwie do końca nie można było być pewnym swego, może prócz zespołów WNoZ i Yankee. Rywalizacja była naprawdę pasjonująca.

W grupie poniedziałkowej do faworytów należeli: Blues Brothers 2000, Zero Zwycięstw, Ćwierćfunciaki z serem, WNoZ i Somgorsi. Z prostego rachunku wynika że jeden z silnych zespołów musiał odpaść z dalszych gier. Po pierwszych spotkaniach z grona faworytów odpadł zespół Somgorsi. Porażka z Phisics Stars powodowała, że nie mieli szans na awans. Jednak Phisics zostali relegowani z ligi, a ich mecze uznane za niebyłe. To na nowo dawało szansę zespołowi Somgorsi. Jak rozpędzony walce przez rozgrywki zmierzał zespół WNoZ (z niezawodnym Marcinem Stanowskim jako "kierowcą") miażdżyli kolejnych rywali, wygrywając swoje mecze bardzo przekonująco i jako pierwsi zapewnili sobie awans do playoffs. Sporą niespodzianką w tej grupie byli Zero Zwycięstw. Nikomu nieznany zespół spokojnie odprawiał z kwitkiem kolejnych rywali. Styl prezentowany przez ten zespół może niezbyt efektowny, ale bardzo efektywny zapewniał zwycięstwa. Końcowy dreszcz emocji Zero Zwycięstw zawdzięczają sami sobie. Przegrywając jeden mecz walkowerem (nie stawili się na zawody) do końca musieli walczyć o awans. Ćwierćfunciaki z serem to z pewnością zespół, który grał najbardziej efektowny basket. Michała Goj praktycznie w każdym meczu zaliczał efektowny wsad. Natomiast Blues Brothers to prawdziwi weterani ligi, których jeżeli chodzi o liczbę występów w ULCE, porównać można tylko z zespołem Yankee. Także do końca liczyli się w walce o awans.

Końcowa klasyfikacja w tej grupie: 1. WnoZ 2. Zero Zwyciestw 3. Ćwierćfunciaki z serem 4. Somgorsi.

W grupie środowej za faworytów uchodzili Yankee. Przegrali tylko jeden mecz i jak zwykle pewnie awansowali do playoffs. Czarny Koń to zespół, który w kolejnym sezonie dobijał się do czołówki. Rzeczywiście w rozgrywkach grupowych radzili sobie całkiem nieźle i spokojnie awansowali do ćwierćfinału. Ciekawym zespołem byli Dura Lex. Pokonali Yankee i gdy wydawało się że z pierwszego miejsca awansują dalej, przegrali ostatnie mecze grupowe i spadli na czwartą pozycję. Tomki to team, który sprawił największą niespodziankę. Kilka udanych "transferów" pozwoliło stworzyć dobry zespół, który sporo namieszał w swojej grupie. Mieliśmy także przyjemność gościć zespół składający się z nieco młodszych zawodników. Ortaliony Trenera zagrały kilka ciekawych spotkań. Najlepsze z nich to zwycięstwo nad Dura Lex'em wywalczone w dramatycznych okolicznościach.
Wyróżniającym się zawodnikiem tego zespołu był Jarek Stachowski. Końcowa klasyfikacja w tej grupie: 1. Yankee 2. Tomki 3. Czarny Koń 4. Dura Lex.

II POŁOWA

Playoffs. Tu już nie ma żartów. Przegrywający odpada. Nerwy sięgają zenitu. Mecze były bardzo zacięte. Doszło do bardzo ciekawej sytuacji. Swoje pojedynki wygrały wszystkie zespoły z grupy poniedziałkowej. Można więc spytać po co grała grupa środowa, jeżeli żaden z przedstawicieli tej grupy nie utorował sobie drogi do półfinałów. To oczywiście żart. Wszystkie mecze ćwierćfinałowe były bardzo emocjonujące.

Najtrudniejsze zadanie stało oczywiście przed zespołami niżej sklasyfikowanymi po rozgrywkach grupowych. Nie podołał temu zadaniu zespół Dura Lex. Przegrał swoje spotkanie z faworyzowanym WNoZ sześcioma punktami, mimo że do przerwy prowadził tą samą różnicą punktów. Kolejny świetny mecz Marcina Stanowskiego (53 pkt. ). W drużynie Dura Lex na wyróżnienie zasłużył Aleksander Albin (24pkt. ).
Drugim zespołem startującym z czwartej pozycji byli Somgorsi. Grając z Yankee, który przegrali tylko jeden mecz w rozgrywkach nie zaliczali się do faworytów. Mimo to zwyciężyli. Świetnie zagrał cały zespół Somgorsi. Mimo że ustępowali warunkami fizycznymi swoim rywalom, walczyli z wielkim zaangażowaniem w obronie a w ataku mądrze rozmontowywali strefę Yankee. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli Bartek Jarosz (43 pkt. ) oraz świetnie grający w obronie Radek Kuciński (15pkt. ) i Michał Tabaka.

Zero Zwycięstw planowo rozprawili się z Czarnym Koniem. Po raz kolejny Czarny Koń zawiódł i nie przeszedł ćwierćfinałów. Czyżby ta drużyna zawsze miała pozostawać tłem dla innych. Punktowali: Czarny Koń: Ślązok 25pkt. oraz Terlecki Bartek 18pkt. a dla Zero Zwycięstw Holeczek 38pkt. i Mandowski 19pkt.

Czwarty mecz ćwierćfinałowy był potyczką Ćwierćfunciaków z serem z Tomkami. Faworytem tego spotkania były Ćwierćfunciaki, ale Tomki już wcześniej pokazały, że stać ich na dobrą grę. Mecz, jak wszystkie ćwierćfinałowe pojedynki, miał wyrównany przebieg. O zwycięstwie Ćwierćfunciaków zadecydował bardziej wyrównany skład jakim dysponowali oraz dobra forma strzelecka Michała Goja (43 pkt. ) i Maćka Urbańskiego (19 pkt. ). W zespole Tomki należy pochwalić za świetną grę Oresta Burego (28 pkt. ), dzięki któremu do końca mecz był nierozstrzygnięty. Szkoda że był osamotniony w swej walce.

Do dalszych gier awansowały cztery zespoły, które w rozgrywkach grupowych miały już przyjemność ze sobą rywalizować. Była więc okazja do rewanżów. Jeżeli chodzi o pierwszą parę półfinałową (WNoZ-Ćwierćfunciaki z serem) do takiego rewanżu rzeczywiście doszło. W rozgrywkach grupowych zwycięstwo odniósł WNoZ. Jednak wówczas obydwa zespoły grały bez swoich asów atutowych (Stanowski, Goj). Teraz składy były najsilniejsze z możliwych. Na małej sali katowickiego "Spodka" lepszym zespołem okazały się Ćwierćfunciaki z serem. Publiczność licznie zgromadzona na trybunach mogła obejrzeć fantastyczny mecz (jak do tej pory najlepszy z rozegranych w lidze). Ubarwili go bezpośrednim pojedynkiem między sobą dwaj najlepsi (moim skromny zdaniem) gracze ULKI 2000. Chodzi o Michała Goja i Marcina Stanowskiego. Był to pojedynek godnych siebie rywali. Trudno wskazać, który z nich był lepszy w tej konfrontacji. O zwycięstwie Ćwiercfunciaków zadecydowała reszta zespołu. Zawodnicy dostosowali się do gry swojego lidera (Michała Goja) i wywalczyli awans do finału. Nie po raz pierwszy Marcin Stanowski pozostawiony pozostawał osamotniony w walce o zwycięstwo.

W drugim pojedynku półfinałowym zagrały zespoły Zero Zwyciestw oraz Somgorsi. Ten ostatni zespól pałał chęcią rewanżu za porażkę w rozgrywkach grupowych. Niestety na chęciach się skończyło. Po pierwszych dobrych minutach w wykonaniu obu zespołów, Somogorsi przestali kompletnie grać to co sobie wcześniej zaplanowali, a przeciwko ustawionej w obronie strefie ciężko fantazjować. W związku ze słabą grą swych przeciwników Zero Zwycięstw spokojnie powiększali przewagę. Do przerwy prowadzili już siedmioma punktami. Prawdziwa katastrofa dla zespołu Somgorsi wydarzyła się na początku drugiej połowy. Nie rzucając żadnego punktu stracili osiem i szansę na zwycięstwo. W pewnym momencie przewaga Zero Zwycięstwo sięgała nawet dziewiętnastu punktów. Somgorsi zmobilizowali się jeszcze i rozpoczęli szaleńczy pościg punktowy za swoimi rywalami. Osiem punktów zdobył Kuncikowski, świetnie trafiali za 3 Jarosz i Kuciński. Było to jednak zbyt mało. W tym dniu Somgorsi byli po prostu gorsi od swoich rywali, wśród których trudno wyróżniać kogoś specjalnie. Wszyscy zagrali dobrze, więc wszystkim należy pogratulować awansu do finału.

Wydaje mi się że dobrze iż do finału awansowały zespoły Zero Zwycięstw i Ćwierćfunciaki z serem. Obserwując te dwa zespoły w trakcie rozgrywek śmiem twierdzić że obecnie są to najsilniejsze zespoły ULKA 2000. Jeżeli chodzi o Ćwierćfunciaki z serem posiadają oni chyba najsilniejszy skład personalny. Wosz, Starzyński, Łyczbiński, Kania to zawodnicy którzy już w poprzednich sezonach odgrywali w ULCE czołowe role (trzech pierwszych zdobyło mistrzostwo w ubiegłym sezonie, Michał Kania dwa sezony temu). Uzupełnieni maszyną do zdobywania punktów Michałem Gojem oraz równie skutecznym Maćkiem Urbańskim tworzą bardzo groźny zespół. Natomiast Zero Zwycięstw to zespół niezwykle wyrównany. Znakomicie potrafiący grać w obronie (najlepsza obrona strefowa ligi) oraz nie poddający się boiskowym emocjom. Kilka razy w tych rozgrywkach właśnie dzięki spokojowi potrafili wypunktować swoich rywali. Mam nadzieje że obrona strefowa (tego się najprawdopodobniej należy spodziewać w finale) postawiona przez Zero Zwycięstw nie spowoduje że widowisko straci na swoim pięknie.

Finał już niedługo. W czasie Juwenaliów 2000 oba zespoły spotkają się na małej hali "Spodka". Wszystkich kibiców zapraszamy. Obydwu zespołom życzę powodzenia. Niech wygra lepszy (mam nadzieje że będzie to mój faworyt). Do zobaczenia za rok w rozgrywkach ULKA 2001.

Chciałbym również podziękować mgr. Piotrowi Nowakowi, mgr. Leszkowi Binertowi oraz mgr. Witoldowi Wróblewskiemu za organizację i prowadzenie ULKI 2000. Dziękujemy!!!!

iver