Plagiat nie jest wynalazkiem nowym. Zjawisko plagiatowania znane jest nam od dawna. Jednak nigdy nie rozkwitało na taką skalę jak obecnie. Powszechny dostęp do internetu, postęp w dziedzinie informatyki, pęd ku "kolekcjonowaniu" wszelkiego rodzaju dyplomów, bo nigdy nie wiadomo, co nam się przyda w życiu, spowodowały powstanie prawdziwego, bezkarnie działającego rynku pisania na zlecenie prac dyplomowych, magisterskich, czy nawet doktorskich, a szybkie wzbogacenie się w gotową pracę poprzez przywłaszczenie cudzej własności stało się dla wielu czymś normalnym. Czy te negatywne zachowania mogą zostać powstrzymane? Na temat przygotowania Uniwersytetu Śląskiego do walki z nieuczciwymi studentami z Prorektorem ds. Kształcenia prof. dr. hab. Wojciechem Świątkiewiczem rozmawiała Lucyna Sadzikowska.
LUCYNA SADZIKOWSKA: Interesują mnie plany władz rektorskich UŚ dotyczące wprowadzenia programu antyplagiatowego.
PROF. DR HAB. WOJCIECH ŚWIĄTKIEWICZ: Można powiedzieć, że jesteśmy na etapie studialnym. Nasi informatycy i Pełnomocnik Rektora ds. Informatyzacji dr Ewa Magiera studiują możliwości ewentualnego kupna programu antyplagiatowego, zastanawiają się, na jakich, korzystnych dla UŚ, warunkach kupno licencji byłoby możliwe. Obecnie w formie pilotażowej sprawdzamy, jakie efekty i możliwości daje ten program. JM Rektor UŚ wprowadził zarządzenia, które ograniczają możliwości popełniania plagiatów. Po pierwsze, każdy student wraz z pracą licencjacką czy magisterską składa, mające moc prawną, oświadczenie potwierdzające, że jest to praca napisana samodzielnie i że spełnia kryteria autentyczności, czyli nie jest plagiatem. Po drugie, do prac wydrukowanych powinny być dołączone tzw. nośniki elektroniczne: dyskietka lub płyta CD, które następnie testowo są sprawdzane programem antyplagiatowym.
Uważam jednak, że w całej dyskusji i zawirowaniach wokół kwestii plagiatu, istnieje ważniejszy problem, który można najogólniej nazwać etycznym i edukacyjnym, bo dotyczy postaw, które opisuje się poprzez kategorie rzetelności, uczciwości, prawdy. Jakkolwiekby słowa te brzmiały, proszę nie traktować ich jako patos, coś szczególnego, ale jako coś całkiem normalnego, oczywistego. Musimy w środowisku Uczelni w stopniu większym niż do tej pory troszczyć się o kształtowanie postaw uczciwości studentów, rzetelności wśród studentów i pracowników naukowych także, zwracać uwagę na fakt, że problem plagiatu nie powstaje w sytuacji napisania pracy magisterskiej, doktorskiej czy książki profesorskiej, ale znacznie wcześniej - już w szkole podstawowej i średniej. Z chwilą, kiedy dzieciaki piszą referaty i wypracowania, a nauczyciel nie zwraca im uwagi, by zaznaczyli, że przepisali fragment z książki czy opracowania. Ta nieuczciwość, nierzetelność, kłamstwo, oszustwo rodzi się w takiego typu sytuacjach i jest traktowana jako coś całkiem normalnego, oczywistego, niebudzącego wątpliwości. Plagiat to problem kulturowy polskiego społeczeństwa. Zauważmy, że jeśli dziecko przepisze cudzy tekst przypuszczalnie zostanie pochwalone, że tak ładnie napisało, a jak ukradnie 5 zł to czeka go, zasłużona zresztą kara, bo ukradł cudzą własność.
Czy mógłby Pan Rektor pokusić się o sprecyzowanie daty kupna licencji programu?
Nie ma jeszcze ekspertyzy Pełnomocnika Rektora ds. Informatyzacji, który taką ekspertyzę przygotowuje. Zresztą proszę zwrócić uwagę też na to, że plagiat.pl jest programem, który dotyczy szerokich obszarów aktywności, ale nie obejmuje wszystkich kierunków studiów, jakie na Uniwersytecie Śląskim są prowadzone: filologii klasycznej, historii starożytnej, historii sztuki, geologii. Program antyplagiatowy nie rozwiązuje wszystkiego. Nie chcę w żaden sposób deprecjonować go, to bardzo ciekawe rozwiązanie, ale jesteśmy świadomi realnych możliwości programu.
Wdrożenie na jakiejkolwiek uczelni programu antyplagiatowego służy budowaniu czy burzeniu szeroko pojętej akademickości i naukowości?
Wprowadzenie programu antyplagiatowego ma charakter restrykcyjny. To jest prewencja, a problem leży w profilaktyce.
Jakie zatem rozwiązania dostrzega Pan Profesor w zakresie profilaktyki?
Większa, merytorycznie bardziej umocowana, systematyczna praca promotora z studentem. To jedyny realny sposób, w moim przekonaniu, na napisanie pracy, która nie będzie oparta na kłamstwie i oszustwie. Na ile oczywiście jest to możliwe. Plagiat to nie tylko problem środowiska studenckiego. Książki naukowe, które czytamy w dobrej wierze, niejednokrotnie obciążone są pierwiastkiem nieuczciwości i nierzetelności autorskiej.
Dr Marek Wroński na łamach "Forum Akademickiego" zwraca uwagę na zadziwiającą, wręcz "nieprawdopodobną zmowę milczenia" środowiska naukowego, na zaskakujący brak reakcji władz rektorskich w sytuacji udowodnienia plagiatu…
Opinia ta nie jest słuszną w stosunku do Uniwersytetu Śląskiego. JM Rektor podjął zdecydowane kroki, działania restrykcyjne w postaci rozwiązania umowy o pracę w stosunku do pracownika, któremu udowodniono plagiat. Ale udowodnienie plagiatu nie jest rzeczą prostą i łatwą. Mnie jako prorektora ds. kształcenia najbardziej interesuje - i na to chcę jeszcze raz zwrócić uwagę, problem profilaktyki, zapobiegania, czyli kształtowania postaw skupionych wokół uczciwości, rzetelności, prawdziwości i dążeniu do prawdy. W moim przekonaniu jest to, bowiem ważniejsze niż koncentrowanie się na zabiegach restrykcyjnych, chociaż wcale nie oznacza to, że działania restrykcyjne nie są konieczne. Oświadczenie, jakie student podpisuje w gruncie rzeczy jest działaniem restrykcyjnym. Przywołuje go do porządku, zmusza do złożenia przed samym sobą poświadczenie prawdy albo nieprawdy.
Dziękuję bardzo za rozmowę.