Kamil Durczok należy do ścisłej czołówki najpopularniejszych polskich dziennikarzy. Od kilku lat w swoich programach prowadzi rozmowy dotyczące problemów najbardziej nurtujących opinię publiczną. O jednym z nich gwiazda Telewizji Polskiej rozmawiała ze studentami Uniwersytetu Śląskiego. Tym razem jednak, nie jako gospodarz debaty, ale jej główny uczestnik.
Choć Kamil Durczok nie jest jedyną znaną postacią, która odwiedziła nasz Uniwersytet, to organizatorzy spotkania nie ukrywali, że jego zaproszenie wiązało się ze sporymi trudnościami. - O spotkanie z Durczokiem zabiegaliśmy od dawna. Zawsze jednak coś stawało na przeszkodzie. W końcu jednak przyjął zaproszenie, z czego bardzo się cieszę - przyznał Krzysztof Wilczak, przewodniczący Rady Samorządu Studenckiego.
Zadowoleni z przyjazdu prezentera „Wiadomości” byli również studenci, którzy szczelnie wypełnili Salę Sympozjalną Wydziału Nauk Społecznych. – Zaciekawił mnie temat dzisiejszego spotkania. Liczę, że dowiem się czegoś interesującego - powiedział Mariusz Smolinski, student politologii. Podobne oczekiwania miało wielu innych żaków. Trudno im się dziwić, skoro gość WNS-u miał mówić o „Mediach, jako platformie debaty publicznej”. Co, jak co, ale o tej sprawie, popularny dziennikarz publicznej telewizji, autor programu „Debata”, ma naprawdę sporą wiedzę, której próbkę zaprezentował na studenckim spotkaniu.
Na wstępie swojej wypowiedzi, Kamil Durczok, zaznaczył, że trudno stwierdzić, czym jest debata publiczna dla rządzących nami polityków, bowiem od dawna dają oni świadectwo temu, że umiejętność rozmawiania ze sobą nie jest ich mocną stroną. – W Polsce politycy albo na siebie wrzeszczą, albo próbują się nawzajem pogrążyć. Najważniejszą sprawą dla nich jest właściwe ustawienie się na scenie publicznej, aby z atakujących nie stać się atakowanymi. Zamiast zastanawiać się nad korzystnymi dla obywateli rozwiązaniami, uprawiają oni polityczne gry, które nie przynoszą niczego dobrego – stwierdził Durczok.
Rezultatem tego jest przejmowanie zadań urzędników państwowych przez media. To one ujawniają rozmaite afery. One również są miejscem, gdzie odbywają się najważniejsze dyskusje, w których coraz częściej nie ma miejsca dla polityków. –
Kamil Durczok |
Nieudolność rządzących przekłada się na wzrost siły oddziaływania dziennikarzy, którzy obdarzani są coraz większym zaufaniem publicznym. Dla wielu jest to proces niebezpieczny, mogący doprowadzić do mediokracji. Odmienną opinię ma na ten temat Kamil Durczok. – To, że dziennikarze maja większy wpływ na wydarzenia w naszym kraju uważam za dobry znak. Naszym zadaniem jest kontrolowanie życia publicznego. Nareszcie możemy to robić skutecznie. Nie wykluczam, że któregoś dnia media skupią zbyt dużo władzy. Sądzę jednak, że wtedy znajdzie się skuteczny sposób, aby ją im odebrać. Poza tym wolę, aby w Polsce środki masowego przekazu miały zbyt szerokie uprawnienia, niż zbyt wąskie. Ta druga sytuacja nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, o czym mogliśmy się przekonać za czasów PRL-u – zauważył prezenter Wiadomości.
Przyrost popularność dziennikarzy ma również inne oblicze. Niektóre gwiazdy mediów, takie, jak Tomasz Lis, coraz poważniej zastanawiają się nad karierą polityczną. Studenci byli ciekawi, czy Kamil Durczok, również należy do tego grona. – Tomek pozwala na to, aby ludzie spekulowali na temat jego startu w wyborach prezydenckich. To na pewno nie ułatwia mu wykonywania dziennikarskich obowiązków. Sadzę, że niedługo będzie musiał jasno powiedzieć, co zamierza robić w najbliższej przyszłości. Droga z telewizyjnego studia do gabinetów politycznych jest drogą w jedną stronę. Ja nie zamierzam nią podążyć, bo uważam, że mam sporo do zrobienia w mediach – zapewnił śląski dziennikarz.
Póki co, chce on się skupić na pracy w telewizji publicznej, która od dawna nie może określić funkcji, jakie powinna pełnić. Politycy ciągle spierają się, czy rolą TVP jest konkurowanie ze stacjami komercyjnymi, czy też ma ona być ambitną instytucją, finansowaną w całości z budżetu państwa, która zamiast na oglądalności, będzie koncentrowała się na wartości swoich programów. Gość Uniwersytetu miał nadzieję, że ten spór znajdzie w końcu rozwiązanie. - Po każdym programie „Debata” mam spory problem, bo nie wiem, w jaki sposób ocenić jego wartość. Czy zwracać uwagę na opinie widzów, czy też przyglądać się wynikom oglądalności. Telewizja publiczna musi mieć ściśle określony charakter, abym nie miał podobnych problemów w przyszłości – stwierdził Durczok.
Żacy również byli zainteresowani przyszłością znanego dziennikarza, dlatego na zakończenia spotkania pytali, czy zamierza powrócić do przerwanego niegdyś kształcenia się w naszej uczelni. – Zastanawiam się nad studiami na Wydziale Radia i Telewizji. Fajnie, by było znów być jednym z was. Nie wiem jednak, czy obowiązki pozwolą mi na znalezienie czasu, aby ten zamiar zrealizować – powiedział gość Uniwersytetu Śląskiego.
Jego wizyta w murach wydziału, na którym niegdyś zdobywał wykształcenie wypadła bardzo pomyślnie. Studenci wydawali się z niej bardzo zadowoleni. Niektórych, ujmujący styl bycia Durczoka, skłonił zapewne do zastanowienia się nad wyborem zawodu dziennikarza. Inni mieli niepowtarzalną okazję zrobienia sobie z nim pamiątkowego zdjęcia, czy zdobycia upragnionego autografu. Cała reszta mogła podyskutować o mediach z kimś, kto ma istotny wpływ na ich charakter. Swojego zadowolenia ze spotkania ze studentami nie ukrywał również dziennikarz TVP – Cieszę się, że tak dużo młodych ludzi wzięło w nim udział. Jest to dla mnie bardzo optymistyczny przekaz, świadczący o tym, że gdzieś nam się na nowo, po okresie ogólnego zniechęcenia spowodowanego występami polityków, rodzi zainteresowanie życiem publicznym i tym, abyśmy sami urządzali sobie kraj, w którym mieszkamy i żyjemy – podsumował Kamil Durczok.
Michał Wojak