Nie wahałem się, podejmując próbę nakreślenia sylwetki Jana Karskiego w cyklu pisarskich portretów, mimo, że jest on właściwie historykiem, znawcą mechanizmów dyplomacji i polityki. Kiedy teraz jego pisarski dorobek jest już zamkniętą całością, można tylko potwierdzić wcześniejsze o nim opinie. Prace historyczne prof. Karskiego stanowią jeden z najciekawszych przyczynków do zrozumienia skomplikowanej historii Polski i świata w minionym stuleciu, stawiając ich autora w gronie wybitnych dokumentalistów XX wieku.
Jako historyk, swoją działalnością, odczytami, publikacjami, książkami wreszcie - dawał ś w i a d e c t w o okrucieństwu i nie zawsze wygodnej dla innych rzeczywistości, której był świadkiem - i jako obserwator z autopsji i jako sumienny badacz historycznych archiwów rozrzuconych po całym świecie. Przy czym, warto dodać, w swych sądach kierował się zawsze tym, co nakazał mu narzucony sobie porządek rzeczy, autodyscyplina człowieka wiernego swym przekonaniom.
Polskie wydanie "Story of a Secret State" opublikowano dopiero pod koniec 1999 r., niedługo przed śmiercią autora |
Prof. Jan Kozielewski („Jan Karski”, to pseudonim, jaki przyjął ze względów bezpieczeństwa w czasach II Wojny Światowej) urodził się 24 czerwca 1914 roku w Łodzi (w Muzeum Historii Miasta Łodzi od 1999 roku znajduje się specjalna ekspozycja poświęcona Karskiemu). Wychowywany był w duchu tolerancji, wpajanej mu przez matkę. W międzywojennej wielokulturowej Łodzi panowała - mimo zdarzających się incydentów antysemickich - atmosfera życzliwości między mieszkającymi tu Polakami, Żydami, Niemcami i Rosjanami. Wpojone w młodości zasady tolerancji, przyjaźń z wieloma Żydami - kolegami ze szkolnej ławy w gimnazjum im. Piłsudskiego - miały na późniejszą postawę Kozielewskiego - Karskiego, alarmującego przywódców świata o losach narodu żydowskiego w czasie wojny, znaczący wpływ. Po śmierci ojca przeprowadził się wraz z matką do Lwowa. Tam podjął studia na wydziale prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza, a także w Studium Dyplomacji. Po uzyskaniu dyplomu wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii - ukończył ją jako prymus, otrzymując szablę honorową Prezydenta RP. Już przed wojną pracował czynnie w dyplomacji: praktykę konsularną odbywał w niemieckim Oppeln (Opole), staż dyplomatyczny w Genewie. Jako urzędnik pracował m.in. przez rok w Konsulacie Generalnym RP w Londynie.
Po wybuchu wojny został zmobilizowany, dostał się do niewoli sowieckiej pod Tarnopolem. Podając się za szeregowca (był wtedy już podpułkownikiem) uniknął losu oficerów rozstrzelanych przez NKWD w Katyniu, uciekając następnie z niemieckiego transportu. Wiąże się z Biurem Politycznym (późniejszym Centralnym Komitetem Organizacji Niepodległościowych) - pierwszą tajną organizacją ugrupowań politycznych w okupowanej Polsce. W grudniu 1939 r. wyrusza w swą pierwszą misję kurierską do Paryża - obdarzony fenomenalną pamięcią i znający języki obce, przekazuje rządowi polskiemu na obczyźnie informacje o sytuacji w Polsce.
Reklama książki "Story of a Secret State" z prasy amerykańskiej |
W raporcie składanym premierowi Sikorskiemu opisywał m.in. przypadki antysemityzmu, także w części polskich środowisk politycznych, starając się nie pozostawać jednostronnym sprawozdawcą. Niebezpieczeństwo pogłębiania się owych postaw niechęci widział zarówno w kontekście skutków niemieckiej propagandy, jak i postawy Żydów, którzy znaleźli się w ZSRR. Jego odwaga i skuteczność spowodowały, że w podróż powrotną Kozielewski zabrał szereg informacji i dyrektyw dla polskiego podziemia.
Książka o prof. Janie Karskim, której pierwodruk ukazał się w Stanach Zjednoczonych |
Wkrótce potem podejmuje się kolejnego, podobnego wyjazdu do Francji. Podróżując przez Słowację (sprzymierzeńca hitlerowskich Niemiec) zostaje aresztowany przez Gestapo. Przebywa w więzieniu w Preszowie, podejmuje próbę samobójczą, by nie wydać pod wpływem tortur powierzonych mu przez polskie podziemie informacji. Po przewiezieniu go do szpitala w Nowym Sączu na rekonwalescencję, skontaktował się ze Związkiem Walki Zbrojnej, na którego rozkaz małopolscy działacze PPS-u (m.in. późniejsza aktorka Zofia Rysiówna, czy... Józef Cyrankiewicz, który akcję finansuje) organizują jego ucieczkę. Po blisko rocznym ukrywaniu się wraca do działalności w podziemiu. Jego trzecia, najważniejsza misja, rozpoczęła się w 1942 roku. Otrzymał zadanie dostarczenia rządowi polskiemu w Londynie raportów działaczy „podziemnych” partii politycznych. Przedostał się również nielegalnie do warszawskiego getta, gdzie przedstawiciele Bundu - lewicowej organizacji żydowskiej, przekazali mu raport o zagładzie Żydów w Polsce - dramatyczny w tonie apel do przywódców państw alianckich o powstrzymanie hitlerowskiej polityki mordowania (pisze o tym m.in. Marek Edelman, który wtedy właśnie poznał Karskiego). W przebraniu ukraińskiego strażnika formacji pomocniczej SS dostaje się także do żydowskiego obozu w Izbicy pod Lublinem.
Z Romanem Polańskim w Łodzi, podczas przyjmowania tytułu Honorowego Obywatela Miasta (15.05.2000 r.) |
Raporty i spostrzeżenia dotyczące losu Żydów w okupowanej Polsce Kozielewski dostarcza nie tylko rządowi polskiemu na uchodźstwie. Spotyka się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Anthonym Edenem, środowiskami politycznymi, literackimi i dziennikarskimi, m.in. Arthurem Koestlerem, który przedstawia później w audycji dla BBC raport Kozielewskiego, nie podając nazwiska kuriera. Jej scenariusz opublikowano później w masowo kolportowanej broszurze, zawierającej ponadto teksty Aleksieja Tołstoja i Tomasza Manna.
W siedzibie Polskiego Pen Clubu - ostatnia wizyta w Polsce (maj 2000 r.) |
Przywiezione przez Kozielewskiego informacje wstrząsnęły też Szmulem Zygielbojmem - reprezentującym w Londynie środowiska żydowskie. Wieści z getta warszawskiego po powstaniu w 1943 roku i brak zainteresowania losem walczących Żydów ze strony rządów alianckich, stały się przyczyną jego późniejszego samobójstwa. Informacje dostarczone nieco wcześniej przez Karskiego przyczyniły się do tego pośrednio, on sam wielokroć mówił, że czuje się za śmierć Zygielbojma odpowiedzialny...
Kozielewski został później wysłany do Stanów Zjednoczonych (otrzymuje paszport na nazwisko „Jan Karski”, które odtąd używa). Na audiencji przyjmuje go m.in. prezydent Roosevelt, sekretarz stanu Cordell Hull i inni przedstawiciele polityki i intelektualnych elit amerykańskich. Zdaje sobie sprawę, że część żydowska jego misji kończy się niepowodzeniem - politycy państw alianckich, mimo jego apeli, nie byli skłonni do faktycznego działania na rzecz eksterminowanych Żydów. Raporty Karskiego - pierwszego człowieka, który uświadomił Zachodowi grozę sytuacji, uważano za niewiarygodne, w wielu przypadkach po prostu mu nie wierzono. Po latach Karski twierdził, że przyjęcie takiego stanowiska przez Amerykanów było bardzo wygodne - obawiano się fali żydowskich uchodźców z Europy. Sprawą nadrzędną w polityce mocarstw było wygranie wojny, sprawa żydowska nie była w tych okolicznościach wydarzeniem kluczowym. Analogicznie, nie interesowano się choćby w tym czasie sprawą wyjaśnienia, kto naprawdę był sprawcą mordu katyńskiego...
Z Jackiem Kuroniem, laureatem nagrody przyznanej przez prof. Karskiego w maju 2000 r. |
- Tragedia Żydów polegała na tym - mówił prof. Karski w jednym z wywiadów - że w końcu 1942 roku była już postanowiona zasadnicza strategia wojenna pomiędzy Churchillem, Rooseveltem i Stalinem. Strategia ta zmierzała do [...] zniszczenia [...] potencjału wojennego Niemiec, bezwarunkowego poddania się Niemców, oraz do jak najszybszego zakończenia wojny z jak najmniejszymi stratami aliantów. Strategia ta zakładała także utrzymanie za wszelką cenę sojuszu z Rosją. [...] Gdyby Hitler pokonał Rosję, wojna z pewnością trwałaby do dzisiaj. Cele te zostały spełnione, a tragedia żydowska była w tej perspektywie sprawą drobną, pochodną - podobnie, jak losy 100 mln osób w Europie Środkowowschodniej”
W 1944 roku powstaje książka pt.: „Story of a Secret State” - opowieść o Państwie Podziemnym okupowanej Polski. Stała się natychmiast bestsellerem w Stanach Zjednoczonych (osiągnęła 360 tys. egz. łącznego nakładu), przetłumaczono ją wkrótce potem na wiele języków. Powstanie pracy było wynikiem uprzedniego odrzucenia przez wytwórnie scenariusza filmowego autorstwa Karskiego. Był to już początek 1944 roku, „polski temat” był ze wszech miar niewygodny, ze względu choćby na ówczesne stosunki polsko - radzieckie... Również w książce, zaaprobowanej przez rząd polski w Londynie, amerykański wydawca usunął elementy, mogące zantagonizować stosunki z ZSRR, argumentując, że nie może być ona wynikiem antysowieckiej propagandy obcego rządu. Po zmianie sytuacji politycznej w 1944 roku, kształtowaniu się w Polsce władzy PPR-u i malejącej roli rządu emigracyjnego w oczach aliantów, sprzymierzonych ze Stalinem, opinie Karskiego, który coraz częściej otwarcie krytykował poczynania ZSRR, stały się dla oficjalnych czynników w Waszyngtonie stosunkowo mało wygodne.
Kiedy świat uznał ustalenia jałtańskie w sprawie powojennych stref wpływów w Europie, a później także kontrolowany przez Moskwę rząd w Polsce, Karski składa rezygnację z dotychczasowej pracy w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Decyduje się nie wracać do kraju (pierwszy raz przyjeżdża, już jako obywatel amerykański, dopiero w 1974 roku, w związku z kwerendą biblioteczną podczas pracy nad swoją drugą książką).
Rozpoczyna ponowne studia z zakresu nauk politycznych i służby zagranicznej. Związuje się z Georgetown University w Waszyngtonie, gdzie obronił doktorat, zostając następnie profesorem tej uczelni. Wykładał doktryny polityczne i stosunki w krajach Europy Środkowo - Wschodniej; uważano go za jednego z najlepszych specjalistów tego tematu w Ameryce. Delegowany przez Departament Stanu USA wygłaszał prelekcje o demokracji amerykańskiej w wielu krajach świata: Nepalu, Wietnamie Południowym, Korei Południowej, Tajlandii i Birmie, czy państwach francuskojęzycznej Afryki: Algierii, Maroku, Tunezji, czy Kamerunie. Przez blisko dwadzieścia lat prowadził prelekcje w uczelniach rządowych, m.in. w Pentagonie.
W 1985 roku ukazało się jego drugie wielkie dzieło - książka pt.: „Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945”. Karski koncentrował się w niej na zagadnieniu polityki wielkich mocarstw europejskich wobec Polski, od traktatu wersalskiego do ustaleń w Jałcie. Spoglądał na ich działania przez pryzmat strategicznych interesów i skutków, jakie miały dla naszego kraju. Burzył obecny w wielu umysłach „romantyczny” mit o doniosłości znaczenia Polski w Europie, ujawniając wiele nieznanych faktów politycznych z lat 20-tych i 30-tych.
Ale ponownie stał się znany na świecie głównie dzięki występowi w głośnym filmie francuskiego reżysera Claude Lanzmanna pt.: „Shoah” - blisko dziesięciogodzinnym obrazie, dokumentującym wypowiedzi żyjących świadków holocaustu. Dokumentowi Lanzmanna zarzucano jednostronność w nakreśleniu sytuacji, w wypowiedzi Karskiego (co on sam prostował później w artykule publikowanym m.in. w paryskiej „Kulturze”) całkowicie pominięto fragment mówiący o jego interwencji w sprawie holocaustu na Zachodzie. Podkreślano natomiast krzywdy wyrządzone Żydom, przytaczając jednakże inne głosy, rażąco niekiedy jednostronne, czy wręcz prymitywne.
Profesor Karski otrzymał wiele wyróżnień za swoją działalność: liczne doktoraty honorowe uczelni polskich i zagranicznych, odznaczenia (m.in. Order Orła Białego) i honory składane przez wybitnych mężów stanu na całym świecie. W 1994 roku w USA ukazała się książka o Karskim, nosząca tytuł: „Karski. Człowiek, który chciał zatrzymać holocaust”. W 1998 roku Instytut Pamięci Yad Vashem zgłosił jego kandydaturę do Pokojowej Nagrody Nobla. Dwa miesiące przed śmiercią (zmarł 13 lipca 2000 r.) otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi.
OPINIE:
Jak ktoś może nie podziwiać tego wielkiego Polaka - wielkiego w każdym sensie tego słowa - który ośmielił się zdemaskować i potępić antysemityzm, dominujący w różnych szowinistycznych grupach polskiego podziemia - tego żarliwego katolika, który ryzykował życiem, by ratować Żydów skazanych na zagładę w obozach śmierci założonych przez Niemców w jego kraju? Przejęty ich tragedią, przestał myśleć o czymkolwiek innym. Mówił o niej każdemu, kogo spotkał podczas swoich podróży [...]. Potem zamilkł. Zrozumiał, że jego słowa padały w próżnię. Ludzie byli zajęci innymi sprawami, przywódcy stawiali sobie inne cele. [...]
Jego świadectwo wydało jednak owoce. Dzięki niemu wiemy, że jednostka, jeśli tego pragnie, ma szansę wpłynąć na bieg historii. [...] Dzięki niemu następne pokolenia będą mogły uwierzyć w ludzkość.
Elie Wiesel (amer. pisarz i dziennikarz pochodzenia żydowskiego; laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1986 r.); fragmenty wstępu do książki pt.: „Karski. How One Man Tried to Stop the Holocaust”, wyd. polskie 1996 r.
„Kiedy się go widzi i słucha, w żyłach płyną tylko białe krwinki ciszy. Można stać się tylko słupem soli, zasłuchanym drzewem. Jest się dzieckiem, dla którego powstała Narracja.
[...] Nic się nie zmieniło: od zawsze, od kiedy misja została mu powierzona, całe jego życie zdaje się wciąż tą samą, nieskończoną recytacją. Bo też ta Misja nazywa się Opowieść, i niczym pielgrzymka Wiecznego Tułacza, żegluga Statku Widma, nie przestaje się toczyć; kiedy się go widzi i słyszy, rozumie się, że powstała po to, by trwać.
[...] Kiedy opowiada, nie komentuje, nie daje swych opinii. Na ułamek chwili, po kolei, wprowadza siebie w każdego ze swych rozmówców, w każdą osobę, którą spotkał wówczas na swej drodze i która do niego mówiła. W osobę, czy raczej w postać. Bo kiedy go dzisiaj słucham, myślę od razu o istocie literatury, o tym, jak pisarz, przerażony i siejący przerażenie, udziela siebie każdemu ze swych bohaterów, przemienia ich raz po raz w swoje »ja« doświadczalne...
Marek Bieńczyk: „Wielki narrator”, „Rzeczpospolita”, 17.05.2000 r.