W czwartek 29 kwietnia Międzynarodowa Szkoła Nauk Politycznych UŚ oraz Naukowe Koło Integracji Europejskiej zorganizowały spotkanie z przedstawicielami mniejszości ukraińskiej w Polsce: Piotrem Tymą, sekretarzem Związku Ukraińców w Polsce (ZUwP) oraz Romanem Lubinieckim z koła krakowskiego ZUwP. Zgromadzona publiczność była dość nieliczna, co należy złożyć na karb zbliżającego się długiego weekendu majowego. Ta sama data (dwa dni przed przystąpieniem Polski do UE) dała zarazem przyczynek do pierwszego tematu dyskusji - jak mniejszość ukraińska zapatruje się na wejście Polski do Unii Europejskiej. W tym kontekście P. Tyma mówił przede wszystkim o problemach z prawami mniejszości i wyraził nadzieję, że integracja europejska przyczyni się do ich lepszego przestrzegania przez Polskę, a zwłaszcza do przyjęcia ustawy o mniejszościach narodowych, której nie udało się przyjąć od początku transformacji w Polsce!
Z integracja europejską związana też była kwestia wiz - niewątpliwie utrudniająca kontakty między oboma stronami. Na poziomie praktycznym wyraża się to też w utrudnieniach z organizacją imprez kulturalnych przez ZUwP. Niemniej, wobec zaistniałej konieczności, przyjęte rozwiązanie asymetryczne (bezpłatne wizy dla obywateli Ukrainy, brak wiz dla obywateli Polski) wydaje się optymalne. Padło również pytanie o wymianę studencką, zwłaszcza o możliwości studiowania. Państwo polskie finansuje głównie studia mniejszości polskiej w kraju, pozostawiając wspomaganie studiów samych Ukraińców w Polsce sektorowi pozarządowemu. W odwrotną stronę - Polacy studiujący na Ukrainie płacą najczęściej ze swojej kieszeni (łącznie z wysokim czesnym); raczej nie ma programów stypendialnych dla Polaków chcących studiować na Ukrainie. Dodatkowym utrudnieniem jest brak uregulowania podstawowych kwestii, m.in. uznawalności dyplomów.
Drugą część spotkania zajęła dyskusja o wynikach ubiegłorocznego spisu powszechnego, który ku powszechnemu zaskoczeniu ujawnił, że Ukraińców jest jedynie kilkadziesiąt, a nie kilkaset tysięcy. W pewnej części wyniki te odzwierciedlają rzeczywistość: asymilacja w jakiejś mierze zachodzi, a części Ukraińców trudno się przyznać do swojej tożsamości, choć na pewno łatwiej niż za czasów PRL-u. W tym kontekście R. Lubiniecki wyraził opinię, że użycie terminu "społeczność", a nie "mniejszość" ukraińska, ułatwiłoby sprawę, likwidując swego rodzaju dyskryminację werbalną. Poza tym, o czym mało osób wie, od lat 60-tych trwa emigracja Ukraińców z Polski na Zachód, głównie do Kanady.
Nie wyczerpuje to jednak przyczyn takich, a nie innych wyników spisu. P. Tyma wskazał na wiele naruszeń procedur podczas spisu: w Warszawie do mieszkań członków ZUwP - co prawda nielicznych w porównaniu z terenami przygranicznymi czy tymi, gdzie przesiedlono Ukraińców w ramach Akcji "Wisła" (Pomorze, Dolny Śląsk, Warmia i Mazury) - nikt nie dotarł. Tam, gdzie rachmistrze dotarli, dochodziły sygnały, że nie pytali o narodowość, zapewne z góry spisując polską. I to pomimo, że na pytanie o narodowość odpowiedź, wbrew standardom europejskim, nie była dobrowolna. Z drugiej strony, nie było pytania o religię (jakie było w spisach międzywojennych), co pozwoliłoby w jakiejś mierze zobiektywizować wyniki spisu - przy założeniu, że liczebność danego wyznania i odpowiadającej mu (przynajmniej potencjalnie) narodowości jest w przybliżeniu ta sama. R Lubiniecki dodał, iż podczas wyborów do parlamentu dochodzą sygnały, iż kandydaci ukraińscy nie dostają żadnych głosów mimo deklaracji mieszkańców wsi, że na niego głosowali - jednak nic nie da się udowodnić, bo brakuje własnych mężów zaufania.
Spotkanie z pewnością przyniosło obecnym wiele ciekawych informacji, zaowocowało również nawiązaniem nowych kontaktów.