Uroczystość nadania Sali Rady Wydziału Filologicznego imienia Profesora Zbigniewa Jerzego Nowaka, pierwszego dziekana Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego, wybitnego historyka literatury, mistrza kilku pokoleń humanistów odbyła się w dniu święta Uniwersytetu Śląskiego 8 czerwca w katowickiej siedzibie wydziału. Spotkanie połączone było z prezentacją książki: Warsztat badawczy profesora Zbigniewa Jerzego Nowaka. Charakterystyki - wspomnienia - bibliografia opublikowanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Zainteresowanym osobą Profesora i przebiegiem uroczystości polecamy fotoreportaż z jej przebiegu oraz laudację przygotowana i wygłoszoną przez prof. dr. hab. Marka Piechotę.
W spotkaniu udział wzięli bliscy, uczniowie i współpracownicy Profesora |
red.
Laudacja na uroczystość nadania Imienia Profesora Zbigniewa Jerzego Nowaka Sali Rady Wydziału Filologicznego Katowice
Małe ojczyzny Profesora Zbigniewa Jerzego Nowaka (1919 - 1993)
W centralnej Polsce, niemal tuż po odzyskaniu niepodległości, w Łodzi 7 lipca 1919 roku w rodzinie Franciszka Nowaka ("granatowego policjanta" - później komisarza Policji Państwowej) i Rozalii ze Świąteckich przyszedł na świat Zbigniew Jerzy Nowak, po latach profesor historii literatury polskiej, znakomity edytor i tekstolog, ale też świetny organizator, współtwórca polonistyki na Śląsku, pierwszy dziekan Wydziału Humanistycznego w Uniwersytecie Śląskim.
Po złożeniu egzaminu dojrzałości w Gimnazjum
Laudację wygłosił prof. dr hab. Marek Piechota |
Wilno to z całą pewnością druga "mała ojczyzna" Nowaka i chociaż wojna przerwała jego pierwsze studia, a nawet przyczyniła się do kilkumiesięcznego pobytu w litewskim areszcie śledczym (jako podejrzanego o działalność konspiracyjną), próbował na różne sposoby kontynuować zdobywanie wiedzy; wiosną 1940 roku uczestniczył w zajęciach tajnego seminarium prof. Konrada Górskiego, zaś wiosną 1841 po włączeniu Republiki Litewskiej do ZSRR krótko studiował na wileńskim uniwersytecie litewsko-radzieckim. Te lata są bardzo ważne, musimy jednak pamiętać o jeszcze jednej, niezwykle silnej więzi łączącej młodego studenta z Wilnem i wolno nam dopatrywać się tu pewnej łączności skomplikowanego - a przecież o tak jasnej i prostej linii rozwojowej - życiorysu przyszłego członka honorowego Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza (tego zaszczytu dostąpi Nowak w roku 1992) z biografią poety, którego dzieł jednym z najwybitniejszych dwudziestowiecznych znawców miał się okazać. Chodzi mi mianowicie o szczególne nabożeństwo do Matki Boskiej Ostrobramskiej, którą uczony traktował do ostatnich swych dni przede wszystkim jako natchnienie swego patriotyzmu. Był równocześnie głęboko przekonany o Jej osobliwej względem niego i jego rodziny (zwłaszcza w trakcie działań wojennych) opiece. To właśnie w kościele NMP Ostrobramskiej w Krakowie (przy ul. Wieczystej) złożył Nowak już na emeryturze jako wotum najwyżej przez siebie cenione odznaczenie - Krzyż Virtuti Militari.
Litewsko-radzieckie studia przerwało wkroczenie wojsk niemieckich.
prof. dr hab. Irena Bajerowa |
Dzielność młodego partyzanta w bezpośredniej walce z wrogiem dowództwo nagrodziło niezwłocznie w czasie wojny awansem na starszego strzelca-podchorążego, czterdzieści lat później - wspomnianym tu już najwyższym polskim orderem wojskowym Virtuti Militari i przyznaniem stopnia oficerskiego. O wojennej przeszłości konspiracyjnej porucznika "Grunwalda" najpełniej dotąd pisała prof. Krystyna Heska-Kwaśniewicz (w tekście Spełniony sen AK-owca w lipcowym numerze miesięcznika "Śląsk" z ubiegłego roku1). Z Ziemią Miechowską związała przyszłego wykładowcę akademickiego nie tylko walka zbrojna z niemieckim okupantem, od początku wojny był tam Nowak cenionym nauczycielem tajnego nauczania.
Jego kolejną "małą ojczyzną" stał się z całą pewnością Kraków,
Na pierwszym planie siedzą od lewej: prof. prof. Ireneusz Opacki i Włodzimierz Wójcik |
Nowak wypłacił się swemu mistrzowi, opracowując - już w latach katowickich - najdoskonalszą bibliografię osobową, za jaką uznano jego dwuczęściowe zestawienie publikacji Pigonia3; dość powiedzieć, że na ogólną liczbę 1621 pozycji prac Jubilata w pierwszej części tylko 27 zostało opatrzonych gwiazdką, co oznaczało, że Nowak nie sporządził opisu de visu. W części drugiej znalazło się ponad pięćset kolejnych opisów sporządzonych wedle tej samej zasady i zaledwie dziesięć pozycji uzupełnień, przeoczeń pierwszej części. Metodę tę zastosował Nowak również w tuzinie haseł przygotowywanych dla Polskiego słownika biograficznego - wglądał, jeśli to było możliwe, nawet w parafialne księgi metrykalne.
Publikacja obu świetnych prac naukowych (magisterskiej
W Sali Rady Wydziału Filologicznego zagościł na stałe portret Profesora Zbigniewa Jerzego Nowaka |
W roku 1951 dr Nowak ożenił się z Zofią Maślińską,polonistką i historykiem sztuki, w Krakowie 4 lutego 1954 roku urodził im się syn Michał (został inżynierem automatyki, mieszka w Goczałkowicach), w roku 1960- już w Katowicach - 13 lutego urodziła się im córka Barbara (została historykiem sztuki i nauczycielką języków obcych w Heilderbergu, ale później okazało się, że sensowniejszym w dzisiejszych czasach zajęciem dla humanistki jest… prowadzenie szkoły tai-czi). Państwo Nowakowie przenieśli się do Katowic w roku 1955, dr Nowak otrzymał stanowisko adiunkta w tutejszej Wyższej Szkole Pedagogicznej. I byłaby to już czwarta - jeśli pamiętamy o Ziemi Proszowskiej i Miechowskiej - "mała ojczyzna" Profesora Nowaka. Oczywiście, można by jeszcze wspomnieć o cezurze roku 1973, w którym przeniesiono Wydział Filologiczny UŚ do Sosnowca, a państwo Nowakowie zamieszkali w "mrówkowcu" przy ulicy Ostrogórskiej w tymże Sosnowcu (zdarzało mi się adresować listy na ulicę 'Ostrobramską', zniszczyłem niejedną kopertę) i pewnie z tą kolejną, zagłębiowską "małą ojczyzną" pojawiłyby się interesujące tematy; nie mam jednak pewności, czy Stawki, nad które tak lubił chodzić i przepowiadał sobie - jak mi to wyznał - 86 przygotowanych tematów przed habilitacją w Instytucie Badań Literackich, traktował jako zdecydowanie zagłębiowskie? Przecież nasza Alma Mater, mimo przeniesienia kilku wydziałów do Sosnowca, pozostała Uniwersytetem Śląskim w Katowicach, z perspektywy stolicy Nowak postrzegany był nadal jako "katowicki uczony".
Trudno w tak krótkim wystąpieniu wyczerpać bogactwo
Uroczystośc otworzył prof. dr hab. Wiesław Banyś, prorektor UŚ. Z prawej prof. US dr hab. Marian Kisiel, dyrektor Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej |
Trzeba więc wspomnieć o działalności organizacyjnej po trzynastu latach pracy w katowickiej Wyższej Szkole Pedagogicznej pierwszego dziekana Wydziału Humanistycznego nowo powołanego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (od roku 1968), prodziekana Wydziału Filologicznego tegoż uniwersytetu (już w Sosnowcu - od roku 1973), wieloletniego wicedyrektora najpierw Instytutu Filologii Polskiej (funkcję dyrektora pełnił wówczas prof. Ireneusz Opacki), później Instytutu Literatury i Kultury Polskiej, kierownika Zakładu o jakże rozległych kompetencjach badawczych i dydaktycznych - Zakładu Historii Literatury Staropolskiej, Oświeceniowej i Romantycznej (po odejściu na emeryturę prof. Jana Zaremby - od roku 1976 po rok 1989). Przez wiele lat Profesor kierował Studium Zaocznym śląskiej polonistyki - pamiętam, że do każdego spotkania z podwładnymi, których zresztą traktował z ogromną życzliwością, bez względu na tytuł i stopień naukowy, był niezwykle precyzyjnie przygotowany. Miał dar oddzielania rzeczy najważniejsze od mniej ważnych, każdą decyzję podejmował po starannym rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw", nigdy nie decydował pochopnie. Z równą życzliwością i uprzejmością, które nasuwały na myśl staropolską gościnność połączoną z niezwykłą delikatnością - traktował studentów.
Po latach miałem się przekonać w archiwum Profesora,
Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego opublikowało poświęconą pamięci Profesora książkę |
Nie można nie wspomnieć o dwóch znakomitych, interdyscyplinarnych sympozjach naukowych, zorganizowanych w niewielkim odstępie czasowym, o konferencji barokowej z maja 1978 roku oraz o konferencji w 450. rocznicę urodzin Jana Kochanowskiego z grudnia 1980 roku; obie przyniosły łącznie cztery tomy prac pod red. Profesora, dobrze przyjętych w środowisku specjalistów. Obu sesjom towarzyszyły zapadające w pamięć koncerty muzyki z owych epok - efekt współpracy z Akademią Muzyczną.
Pracując na Śląsku, Profesor Nowak udowodnił, że można podejmować najtrudniejsze wyzwania badawcze, najtrudniejsze przedsięwzięcia polonistyczne, na europejskim, a nawet - nie waham się użyć tego określenia - na światowym poziomie: tu przygotował znakomitą, ogromną bibliografię prac swego mistrza prof. Pigonia, która w literaturze przedmiotu stanowi wzorzec bibliografii osobowej, tu przygotował dwutomową edycję Pism estetyczno-krytycznych Kazimierza Bordzińskiego; to rewelacyjne od strony edytorskiej wydanie - wraz z innymi elementami dorobku - przyniosło po latach (w roku 1977) habilitację w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk w Warszawie (to ewenement - praca o charakterze wybitnie tekstologicznym: krytycznym i edytorskim jako podstawa habilitacji!). Tu przygotował prace, które przyniosły tytuł profesora (w roku 1988), tu wreszcie opracował, po Pigoniu i Górskim, edycję swego ukochanego Pana Tadeusza w Wydaniu Rocznicowym Dzieł Mickiewicza, któremu to wydaniu poświęcił niemal dziesięć lat pracy! - i niestety nie zdążył już go zobaczyć. To w polonistyce pozostanie na pewno i na trwałe.
Trzeba również wspomnieć o współpracy z czasopismami i wydawnictwami śląskimi: z "Zaraniem Śląskim" i katowickimi "Poglądami", z wydawnictwem "Śląsk", w którym ukazała się książka Wśród pisarzy i uczonych. Szkice historycznoliterackie. W tych publikacjach pisał o sprawach dla polonistyki najważniejszych, o Mickiewiczu, o nowym tłumaczeniu Pana Tadeusza na język niemiecki, pisał o swoich mistrzach, którym zawdzięczał i wykształcenie, i pewne elementy swej postawy, głównie o Stanisławie Pigoniu. Z drugiej strony w czasopismach i pracach zbiorowych o zasięgu ogólnopolskim pisał o śląskich badaczach literatury polskiej, o prof. prof. Janie Zarembie, Stanisławie Zabierowskim, Mieczysławie Miterze-Dobrowolskiej, o doktorze Augustynie Jendrysiku i innych. Oba skrzydła tej działalności traktował równie poważnie i stosował zawsze te same kryteria. Współpracował przecież z "Pamiętnikiem Literackim", "Mickiewicz-Blätter", "Ruchem Literackim", "Rocznikiem Przemyskim", "Przeglądem Humanistycznym".
Wspominam głównie publikacje, a przecież Profesor recenzował nasze magisteria, doktoraty, habilitacje, co zajmowało przy każdej z tych okazji niekiedy więcej czasu, niż potrzeba na przygotowanie własnego szkicu czy niewielkiego studium, a po czym pozostały jedynie nasze tytuły i stopnie naukowe i nasza, niekiedy zawodna, pamięć. Może staliśmy się dzięki tym licznym, wnikliwym i zawsze życzliwym uwagom i dopowiedziom Recenzenta - łudzę się szlachetnie - nieco mądrzejsi?
Pośród małych ojczyzn wymienić zatem trzeba koniecznie Wydział Filologiczny Uniwersytetu Śląskiego. Ale muszę również przytoczyć charakterystyczną anegdotę opowiedzianą mi przez Panią Zofię: podczas jednej z naukowych wypraw w większym gronie pracowników Wydziału znaleźli się państwo Nowakowie w bibliotece w Pradze - i tu pamięć mnie nieco zawodzi, czy była to gotycka biblioteka Uniwersytetu Karola, czy też raczej barokowa biblioteka Jezuitów (tzw. Klementinum); prof. Nowakowi miało się na progu owej świątyni ksiąg wyrwać westchnienie: "Tak musi wyglądać niebo filologa!"
W zakończeniu zamierzałem wspomnieć, że Śląsk miał szczęście, iż to właśnie Profesor Zbigniew Jerzy Nowak, ze swą ponadprzeciętną pracowitością tak przystającą do tego regionu, obrał go sobie za teren służby, że pozwolę sobie przywołać tu jakże trafną formułę prof. Ireneusza Opackiego7, służby polonistycznej i śląskoznawczej, że my - bardziej lub mniej formalnie Jego uczniowie - mieliśmy szczęście znać Go, ale prawda jest taka, iż w jedenastą już rocznicę Jego śmierci możemy uczciwie powiedzieć: prawie nic o Nim nie wiedzieliśmy, nadal poznajemy wielkość Jego dokonań coraz bardziej kontrastowo opozycyjnych wobec Jego ogromnej osobistej skromności. W tym sensie, chociaż odszedł, jest wśród nas stale obecny i ciągle budzi szacunek, a zarazem pewne zdumienie. I kto wie, czy to właśnie nie jest kolejne, jakby niespodziewane dzieło życia Profesora, że tu ze względu na Niego i dla Niego tak licznie się zebraliśmy, czy to nie jest Jego kolejne "za grobem zwycięstwo"? Skoro "nie wszystek umarł", wolno mi wyrazić życzenie: niech już taki z nami pozostanie, na zawsze!
Marek Piechota
Przypisy: