Sierpień tego roku był w Szkole Języka i Kultury Polskiej jak zwykle bardzo pracowity. Podobnie jak w poprzednich latach odbywały się w Cieszynie prawie równolegle trzy kursy: letnia szkoła języka, literatury i kultury polskiej po raz siódmy, kolegium polsko-austriackie po raz trzeci oraz warsztaty polonistyczne dla nauczycieli ze szkół polskich za granicą po raz szósty. W tym trzecim kursie do tej pory brali udział wyłącznie nauczyciele ze szkół na Zaolziu, w ubiegłym roku dołączyła do nich jedna nauczycielka z Ukrainy, w tym roku były to już trzy kraje: Czechy, Ukraina i Bułgaria. Kursy upływały pod znakiem poezji i muzyki.
Pod znakiem poezji: spotkanie z Czesławem Miłoszem |
Na samym początku letniej szkoły i kolegium - 6 sierpnia - gościem Szkoły był Czesław Miłosz. Było to niezwykłe wydarzenie i dla naszych zagranicznych uczestników, i dla polskiej kadry. Miłosz okazał się po prostu człowiekiem, z którym można porozmawiać na każdy temat, którego można o wszystko zapytać, który (co nie wszyscy poeci potrafią) wspaniale czyta swoje wiersze i to w obu językach: po polsku i po angielsku. Potrafi bawić się razem z tłumaczami-amatorami (studentami) przekładami swoich wierszy na różne języki. Noblista wysłuchał bowiem przekładów swojego wiersza "Wyznanie" na język ukraiński, czeski, niemiecki i japoński. I bardzo mu się to podobało. Te przekłady były efektem "Turnieju tłumaczy" sprzed dwóch lat. Turniej taki organizujemy co roku, uważając przekłady wierszy - zgodnie z tym, co kiedyś w wywiadzie dla "Postscriptum" powiedział Josif Brodski - za jedną z ciekawszych metod uczenia się języka obcego. W tym roku uczestnicy tłumaczyli "Ogrodniczki" Jarosława Iwaszkiewicza.
Studenci z krajów niesłowiańskich skarżyli się na preferencje dla Słowian, gdyż - jak twierdzili - ilość zdrobnień w wierszu dawała wyraźne "fory" tłumaczom na języki słowiańskie, ale powstało wiele tłumaczeń na język niemiecki oraz np. tłumaczenia na język niederlandzki i brazylijski (nie portugalski! - uczestniczka letniej szkoły z Brazylii Zenilde Wajsczyk Capistrano wielokrotnie podkreślała, że brazylijski jest już odrębnym językiem).
Pod znakiem muzyki: spotkanie z Krzysztofem Pendereckim |
Miłosza witała gorąco nie tylko Szkoła. Po spotkaniu zaprosiliśmy go na obiad do restauracji "Targowa". Na parkingu nie było ani jednego miejsca. Kiedy parkingowy zorientował się, kogo przywieźliśmy, natychmiast kazał przestawić jeden z samochodów, aby nasz, czekający na Miłosza, mógł stać jak najbliżej. Poetę, wchodzącego do "Targowej", goście w restauracji powitali owacjami na stojąco, po czym w ciągu pięciu minut wykupili wszystkie jego książki w cieszyńskiej księgarni i przed wejściem czekali w kolejce po autografy. Noblista spełniał wszystkie prośby i oczekiwania. Teraz, by podążać śladami Miłosza, nie trzeba jechać do Wilna - wystarczy pojechać do Cieszyna i usiąść w "Targowej".
Niezwykłą atrakcją jest zawsze w letniej szkole Wieczór Narodów. To impreza, w czasie której wszystkie kraje przedstawiają się sobie nawzajem. Świetnie spisali się w tym roku polscy uczestnicy kolegium polsko-austriackiego (studenci z 15 uczelni w Polsce), którzy przedstawili współczesną wersję legendy o smoku wawelskim. Wszystkich rozbawiła do łez kwestia smoka, który zawiedziony, że zabrakło już polskich dziewic do pożarcia, zapytał: "No, a import z Austrii". 12 Austriaczek zapiszczało z zachwytu. Ciekawostką tegorocznego Wieczoru Narodów było wskrzeszenie Czechosłowacji ("kraju, którego już nie ma" - tak przedstawili się studenci z Czech i Słowacji). Wspólny występ, na nowo narysowana przez nich mapa wskazywała, że młodzi Europejczycy chcą się łączyć, nie dzielić. Bardzo interesującą inscenizację przedstawiły Magda i Ewa z Niemiec - obie są pochodzenia polskiego. Magda w wieku czterech lat wyjechała z Chorzowa, Ewa urodziła się już w Niemczech, ale jej rodzice wyjechali spod Wrocławia. Pokazały scenkę o "miłości" Niemek do pieniędzy. Zabawne dialogi (własnego pomysłu) poparte były przezabawnymi strojami. Wybitnym talentem piosenkarskim popisała się przedstawicielka Macedonii Emilia, która zaśpiewała zarówno piosenkę ludową, jak i współczesną.
Studenci z wielu krajów przygotowali narodowe potrawy, którymi częstowali wszystkich obecnych, ale kulinarną sensacją okazała się przygotowywana wspólnie przez wszystkich, pod kierunkiem polskiej kadry, śląska "wodzionka". Sala udekorowana była hasłami reklamowymi, z których najpopularniejsze okazało się: "wodzionka we dwoje, a będzie nas troje". Najważniejszym elementem dekoracyjnym była specjalnie przygotowana mapa z zaznaczonymi państwami, z których goście byli na sali. Na tej mapie Nowa Zelandia, Japonia i Brazylia bardzo zbliżyły się do Europy (do mikroskopijnych rozmiarów zmniejszyliśmy oceany), a Austria o mało co uzyskałaby dostęp do morza - na chwilę bowiem zginął kawałek Włoch.
Swój związek ze Szkołą pokazali nie tylko uczestnicy. Wspaniałe przeżycia zawdzięczamy też stałym gościom Szkoły, którzy od kilku lat umilają pobyty uczestników, prezentując polską kulturę muzyczną: Renacie Przemyk, Irkowi Dudkowi, kabaretowi "Długi", Januszowi Muniakowi, zespołowi "Torka". Renata Przemyk z Anką Saraniecką i zespołem jak zwykle dała się zaprosić do naszej kawiarni, witana długo nie milknącymi oklaskami. Zespół dostał na pamiątkę koszulki z emblematem Szkoły: dziewczyny czarne, chłopcy czerwone. Kiedy je ubrali, wzbudzili prawdziwy aplauz i natychmiast zaczęły pstrykać wszystkie aparaty fotograficzne.
Kurs rozpoczął się spotkaniem z wybitnym poetą Czesławem Miłoszem, zakończył się w towarzystwie wybitnego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego. Szkoła uczestniczyła w koncercie inauguracyjnym festiwalu Viva il Canto. Było to "Requiem polskie" wykonane pod batutą samego Mistrza, ale także mieliśmy przyjemność brać udział w konferencji prasowej z kompozytorem, zorganizowanej w Filii naszego Uniwersytetu.