Stało się dobrym zwyczajem cieszyńskiego Wydziału Artystycznego, że troszczy się, aby okres świąteczny, oprócz swego wymiaru religijnego, niósł z sobą także, znaczące i uroczyste wydarzenia natury estetycznej. W tym roku akademickim takimi wydarzeniami były: koncert kolęd w wykonaniu chóru studenckiego Instytutu Muzyki i wystawa prac graficznych profesora Eugeniusza Delekty, Dziekana Wydziału Artystycznego.
Profesor Eugeniusz Delekta jest osobą powszechnie znaną na Wydziale cieszyńskimi i nie wynika to tylko z funkcji Dziekana, którą pełni. Jest to wynikiem przede wszystkim jego niezwykłego zaangażowania w sprawy cieszyńskiej placówki (trudno się odzwyczaić od słowa Filii). Z Instytutem Sztuki związał się bowiem niemal od jego zarania, współtworząc jego kształt artystyczny i instytucjonalny, a nade wszystko katedrę grafiki tegoż Instytutu. Długo można by wymieniać liczne wystawy indywidualne i zbiorowe, na których profesor prezentował swoje prace, kolekcje, które te prace posiadają, rozmaite zasługi i funkcje, które profesor pełnił i pełni nadal. W ciągu tych wielu lat, które minęły, profesor wielokrotnie wystawiał w Galerii Uniwersyteckiej swoje prace, dokumentując w ten sposób ewolucję i rozwój, jakim podlegały jego warsztat i sztuka. Wystawa przedświąteczna, długo przekładana, jest prezentacją dokonań najnowszych.
Profesor Delekta należy do tych artystów, którzy swe prace graficzne układają w cykle. Te cykle mają charakter otwarty i narastają w procesie czasowym nieraz przez długi okres. Wymienić tu można choćby takie serie graficzne jak: Żaglowce, Struktury przestrzeni, Katedry, Ogrody, Inspiracje Muzyczne. Na wystawie znalazły się prace będące wspomnianych cykli dopełnieniem, ale przede wszystkim prace otwierające już cykle nowe, zatytułowane: Przestrzenie dźwięku, Włoskie reminiscencje, Nad Pilicą. Wykonane są one w technice od kilku lat bliskiej artyście, będącej zapisem cyfrowym, bazującym na pracach graficznych w metalu, rysunkach, malarstwie wreszcie. Rozpoznawalny już na pierwszy rzut oka jest styl profesora - wypracowany w ciągu wielu lat aktywnej pracy artystycznej. Bardzo dobitnie przemawia on do wrażliwości wizualnej widza - czy to niemal zawsze, dynamicznymi układami, czy starannie dobieranymi zestrojeniami barwnymi mieszczącymi się w gamie granatowo - stalowo - brunatno - zielonej, czy wreszcie swą strukturalną kompozycją, przypominającą liczne, analityczne i nakładające się na siebie widoki określonego motywu powziętego z natury. Rozpoznawalną cechą prac artysty jest jego warsztat - niepowtarzalny gest ręki i cały zespół środków, który decyduje o swoistości i indywidualności każdej kreacji.
Na te właśnie wartości sztuki Profesora zwracają uwagę właściwie wszyscy autorzy licznych wstępów do katalogów i recenzenci jego wystaw. Warto więc być może tym razem skupić na czymś innym - na postawie, którą profesor reprezentuje w sztuce, na tym, co stanowi przewodnią ideę jego twórczości.
Wszyscy znają profesora Delektę jako człowieka niespożytej niemal energii, obdarzonego niezwykłą wolą działania, umiejącego wyznaczać sobie cele i konsekwentnie je realizować. To niejako ex definitione przypisane jest do umysłowości racjonalnej, postrzegającej rzeczywistość trzeźwo i krytycznie. Odnosi się jednak wrażenie, że artysta w swej sztuce zdaje się odkrywać nieco inne swe oblicze. Tę postawę można by określić najogólniej jako estetyczną.
Wpisuje się ona w pewien dość szeroki nurt współczesnej grafiki polskiej, w której można wyodrębnić trzy zasadnicze postawy. Pierwsza grupa to ideowcy, nierzadko obrazobórcy, mocno zaangażowani w opisywanie i komentowanie rzeczywistości, czy to pisanej przez duże R czy zawężonej do małej skali; posługujący się często niekonwencjonalnymi środkami wyrazu, pastiszem, cytatem, ikonami kultury masowej, odważnie łamiący graficzne konwenanse i konwencje, demonstracyjnie lekceważący warsztat. Ta postawa jest najczęściej domeną młodzieży, czego dowodem może być listopadowa wystawa w Galerii Uniwersyteckiej. Druga, to bardzo indywidualne, momentami wręcz egotyczne, opowiadanie o prywatnym doznawaniu świata - zapisy własnej tożsamości, prywatny dziennik emocji. Wreszcie trzecia, to próba zrozumienia świata, poszukiwanie elementarnego w tym świecie porządku sprawczego, uniwersalnej zasady pierwotnej. Docierać można do niej w różnoraki sposób - od rzucenia się w wir onirycznej nadrealności, po trzeźwą i skrupulatną analizę desygnatów rzeczywistości. Wszystko zależy od tego, co spodziewamy się znaleźć - ogólne szaleństwo, dotknięcie absolutu, czy matematyczny wzorzec na świat.
Myślę, że profesor Delekta reprezentuje właśnie tę trzecią postawę. Niewątpliwie należy do pokolenia wychowanego w kulcie rzetelnego warsztatu, który jest podstawą jego opowieści o świecie. Czemu służy więc ta opowieść, te jego analityczne rozbiory rzeczywistości? Wydaje się, że jest próbą dotarcia do jakiegoś sedna, wnętrza rzeczy, przedzieraniem się poprzez pozorny chaos, obfitość form, znaczeń, przekładanych na język grafiki jako piętrzące się struktury. W tym dynamicznym chaosie świata kryje się ukryty cel, idea każdej rzeczy, którą artysta próbuje uchwycić. Jest to zatem postawa tyleż analityczna, co i idealistyczna. Dotarcie do wewnętrznej prawdy zjawiska, pozwala zrozumieć, czym jest istota zachwytu nad nim. Tak, właśnie zachwytu nad strzelistością katedry, niebotycznością gór, powiewnością i zmiennością żagli. Jest to więc de facto, poszukiwanie i odkrywanie piękna.
Czas w którym odbywał się wernisaż był czasem szczególnym, przedświątecznym i choćby z racji tego można było pozwolić sobie na trochę archaiczną konstatację. Zarówno wystawa, jak i koncert kolęd były powiewem piękna na ten nadchodzący czas. Dotknięcie piękna, jeśli posłużyć się nie tak całkiem jeszcze przebrzmiałymi kategoriami estetycznymi, uwrażliwia na dotknięcie absolutu, a czegóż w te religijne przecież święta, można sobie bardziej życzyć?
ALEKSANDRA GIEŁDOŃ - PASZEK