Na Wydziale Filologicznym zlikwidowano palarnię. Właściwie to wprowadzono „całkowity zakaz palenia na terenie obiektu”. Mnie, jako nałogowego palacza, dotyczy to bezpośrednio i dotyka bezpośrednio. Co prawda wiem, że wprowadzono ustawę, która zabrania palić w miejscach publicznych, jednak uważam , że palarnia powinna istnieć z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze palacze stanowią dość dużą grupę studentów i jest to pewną nietolerancją ze strony władz wydziału, żeby nie napisać dyskryminacją, a przecież z powodu braku palarni nikt się nie rozstanie z nałogiem. Po drugie jest spora grupa pracowników uczelni, którzy palą ( chyba nadal w swoich „gabinetach” ). Po trzecie palacze przenieśli się przed budynek i „na cokół” biednego Korfantego- który chyba nawet za życia nie był tak popularny, jak w tej chwili „stojąc” przed naszym wydziałem. Wygląda to niezbyt estetycznie, jak grupa studentów stoi i "kopci” po czym zostawia ogromne ilości petów. Poza tym pół biedy, gdy jest ciepło, ale jak się zacznie ohydna jesień i mroźna zima, to będziemy podwójnie narażać swoje zdrowie - paląc i marznąc.
Poza tym, nawet w rektoracie jest palarnia, więc dlaczego nas jej pozbawiono?
Myślę, że problem należy jakoś inaczej rozwiązać, nie jesteśmy przecież w podstawówce i skoro palimy to powinniśmy mieć wyznaczone miejsce ku temu. Jeżeli się tak nie stanie, to zimą z pewnością zaczniemy to odczuwać w inny sposób, a wtedy dotyczyć to będzie nie tylko palących studentów, ale też tej „zdrowszej” grupy ludzi - po prostu zacznie się palenie w toaletach. Jak wiadomo miejsce to nie jest dość adekwatne, poza tym ani przyjemne dla palącego, ani dla korzystającego...
Dlatego apeluję - zróbcie coś z tym. Przecież to tak być nie może, a raczej nie powinno.