LETNIA SZKOŁA

W sierpniu tego roku XI Letnia Szkoła Języka, Literatury i Kultury Polskiej, zlokalizowana tradycyjnie w cieszyńskiej filii UŚ, gościła blisko stu słuchaczy z niemal 30 państw.

Studenci uczestniczyli w lektoratach języka polskiego i seminariach, poświęconych językowi polskiemu, literaturze, kulturze i historii Polski.

Letnia szkoła

Wzięli udział w bogatym programie kulturalnym: spotkaniach z ciekawymi ludźmi (Krzysztofem Zanussim, Stanisławem Lemem oraz Kamilem Durczokiem), wieczorach muzyki, poezji i piosenki, projekcjach filmowych i wycieczkach (Kraków, Tarnowskie Góry, Beskidy, Pszczyna, Oświęcim). Wzorem lat ubiegłych w ramach letniej szkoły języka, literatury i kultury polskiej odbyła się kolejna, czwarta już, edycja międzynarodowego Sprawdzianu z języka polskiego, pełen emocji dzień zamknięty został Wieczorem Narodów.

Po raz kolejny została powołana do życia redakcja cieszącego się wielkim powodzeniem tygodnika Wiadomości Letniej Szkoły. Fragmenty opublikowanych na jego łamach artykułów najlepiej chyba opisują niezapomniana atmosferę sierpniowego kursu:

„Specjalnym gościem XI letniej szkoły jest prof. Alex Kurczaba z University of Illinois w Chicago, gdzie prowadzi zajęcia z polskiej literatury, kultury i filmu. Problematyka odczytu zatytułowanego Conrad i Polska: imperatyw wolności, dotyczyła znaczenia polskich korzeni dla twórczości tego anglojęzycznego pisarza, popularnego w kulturze masowej, podziwianego w zaciszu uniwersyteckich gabinetów”.

(„Wiadomości Letniej Szkoły” nr 1/2001, s. 2.)

„Podczas tegorocznego kursu (...) w Cieszynie zaroiło się od kolorowych warzyw i owoców. Dlaczego? To jeden z nowych pomysłów naszej kadry: każda z dziewięciu grup językowych zamiast bezosobowych numerów otrzymała intrygującą, pachnącą, smaczną nazwę. Cieszyńską Filię opanowały różowe rzodkiewki, białe kalafiory, żółte banany, czerwone pomidory, pomarańczowe pomarańcze, fioletowe śliwki, brązowe orzechy, zielone ogórki i czarne porzeczki”.

(Patrycja Michalska: Wielobarwny kurs języka polskiego „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 1/2001, s. 3.)

Letnia szkoła Letnia szkoła

„Jest tu pokój ze studentami. Nauczycielka otwiera okno i mówimy. Ona chodzi i ogląda studenta, który pisze długopisem”.

Molly Mackinnon, USA (Moje pierwsze zdanie po polsku („Wiadomości Letniej Szkoły” nr 1/2001, s. 6.)

„Dzięki temu dziwnemu językowi poznałam troszeczkę Polskę: wiem, o co Warszawa rywalizuje z Krakowem, gdzie schowała się Częstochowa i dokąd celuje Małysz, gdy zamierza gdzieś skoczyć. Ale cóż ta Polska! Dzięki językowi polskiemu można poznać też „kupę” zamorskich gości, no, chociażby w szkole letniej, i jest ktoś, z kim można sobie szczebiotać i ćwierkać, a jeżeli się poszczęści, to i gruchać do rana. No i nauczyciele, rzecz jasna – wspaniali! A do tego i uskrzydleni jeszcze!”

Helena Kazancewa, Białoruś (Dlaczego Polska, dlaczego język polski „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 1/2001, s. 4.)

„Dziewiątego sierpnia byliśmy w Browarach Brackich w Cieszynie. Andrzej, który studiował biotechnologię we Wrocławiu, kierował oprowadzaniem kolejnych sekcji. Najbardziej ciekawa była sekcja temperatur: od bardzo gorącej do bardzo zimnej. Potem siadaliśmy w piwnicy, gdzie było piwo, gulasz i śpiewanie. Wieczór skończył się bardzo wesoło”.

Ulrich Best, Niemcy (Tajemnica browaru, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 2/2001, s. 2.)

Letnia szkoła Letnia szkoła

„Wczoraj przyglądałem się niebu gwiaździstemu i wiedziałem: moja idealna kobieta jest z innej gwiazdy. Ona ma siedem oczu, w których odbija się wszechświat i one są jaśniejsze niż mleczna droga, ale na dwóch z nich ona nosi okulary. Jej usta są gorące jak ogień słońca i czerwone jak zorza na północy i jej cera jest jak światło księżyca na południu.

Ona jest ubrana w uroczystą sferyczną sukienkę z małymi meteorytami i nosi parasolkę. Mam nadzieję, że znajdę ją na niebie i jej wierne opiekuńcze światło jest wieczne dla mnie.

Naszą podróż poślubną spędzimy (ona oczywiście dysponuje innymi niedoczesnymi zmysłami) na ekliptyce i potem będziemy razem świecić w nieskończoności. Kto wie gdzie?”

Conrad Dorer, Niemcy (Ideał! Pomarańcze mają wysokie wymagania i bujną wyobraźnię „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 2/2001, s. 2.)

„Zielona siła! Czuję się ostrą zalewą ogórków. Jest we mnie trochę wszystkiego: cukier, sól, czosnek, zielone liście porzeczki i przeróżne przyprawy. Ogórki są we mnie, ja jestem nimi. Przenikam wszędzie, do każdej komórki ich zielonych sylwetek. Białoruski Ogórek Sergiej”.

Sergiej Pieliesa, Białoruś („Ogórkowe Wiadomości” nr 1/2001, s. 1.)

Letnia szkoła Letnia szkoła

„W sobotę rozpoczął się tradycyjny mecz siatkówki pomiędzy kadrą Szkoły a jej uczestnikami. Mecz zapowiadał się ciekawie, ponieważ w ubiegłym roku w pięknym stylu zwyciężyli Gospodarze, czyli kadra, pragnienie rewanżu było więc wielkie.

Gra była dynamiczna i zacięta. W pierwszym secie, w którym walka toczyła się o każdy punkt, wygrała Reszta Świata 26:24. Pierwsze minuty drugiego seta pokazały oczywista przewagę Gospodarzy, jednak nie udało im się utrzymać przewagi, choć wierni kibice dwoili się i troili, by dopingować swoich. Wygrali studenci 2:0 w setach, co zapowiada pasjonującą walkę w roku przyszłym”.

Kasia Kowgar, Białoruś (Wielki mecz!!!, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 3/2001, s. 2.)

„Piętnasty sierpnia był dniem nietypowym. Nie tylko dlatego, że było święto i mogliśmy spać dłużej, ale także dlatego, że mieliśmy szansę wygrać udział w letniej szkole w przyszłym roku. Ale po kolei:

Wszystko zaczęło się dyktandem. Pani dyrektor przeczytała tekst. Ze względów fonetycznych był świetnym tworem fantazji. Niektórzy ze znakiem zapytania w oczach, inni z chęcią do pracy chwycili za pióra.

Do drugiego etapu przystąpili najlepsi z grup początkujących i zaawansowanych – podzieleni na dwie grupy. Wydaje mi się, że początkujący mieli jeszcze trudniejsze zadanie niż zaawansowani. Podziwiam wszystkie te dziewczyny, że potrafiły nazwać narodowości. Zaawansowani pisali frazeologizmy z wyrazem „głowa”.

Letnia szkoła
Finał był konkursem w sztuce przekonywania. Powodzeniem cieszył się Sergiej – na podróż poślubną zabierze również swoja mamę.

Pani Aleksandra Janowska zdecydowała zaopiekować się tarantulą Ireny, a nawet zaczęła myśleć o hodowli pająków.

W grupie początkujących zabłysnęły dwa talenty. Charlotte rozbroiła obu Michałów zdaniem: Gdyby Bóg chciał, aby człowiek latał, dałby mu skrzydła. No tak, ale on wszak dał samolot!”

Pod naporem argumentów Żanny o sensie życia wykrzyknął Conrad: „Dość!” i dziewczyna cieszyła się oklaskami widzów. W poszczególnych duetach odnieśli zwycięstwo: Charlotte z Holandii i Siergiej z Białorusi.

Impreza ta została zakończona świątecznym obiadem w stołówce.

Dziękujemy organizatorom za niepowtarzalne przeżycie”.

Lenka Schenková, Słowacja (Polską ortografie da się polubić, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 3/2001, s. 3.)

„Była ciemna zimna noc w styczniu. Jechałem przez las z Cisownicy do Dzięgielowa, ale nie zwracałem uwagi na benzynę i kiedy byłem dokładnie w lesie, silnik zgasł. Była północ i nikogo nie widziałem, ale w momencie, kiedy otwierałem drzwi, usłyszałem dziwny dźwięk. Było to jakieś warczenie w lesie. Nie wiedziałem czy to było zwierzę czy człowiek. Usłyszałem to po raz drugi i to było głośniej. Za trzecim razem widziałem dwoje żółtych oczu, które żarzyły się jak węgiel i zbliżały w każdej chwili. Poczułem cos jak zapach śmierci. Mówił: „Jestem potworem – mów mi Elvis”. Krzyknąłem i obudziłem się w łóżku”...

Tim Hinrichs, USA („Ciemno wszędzie, głucho wszędzie...“ czyli czego boją się śliwki, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 3/2001, s. 8.)

Letnia szkoła

„[...] CZEŚĆ – formuła naj... naj... naj... i jeszcze kilka razy naj... częściej słyszana i powtarzana na terenie szkoły. To jedyny wyraz, który mogę spokojnie powiedzieć każdej rzodkiewce i nawet ananasowi pewna tego, że mnie zrozumieją i odpowiedzą. Z innymi wyrazami zaś już muszę być ostrożna, bowiem mówiąc jednej z rzodkiewek „smacznego”, mogę usłyszeć kolejne „cześć”. Ta formuła może też być powodem znajomości, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś w ciągu jednej godziny powie mi „cześć” ze cztery razy, wtedy litując się mówię: „Dobra! Cześć! Jestem Liliya!”

Mroczna Dziewczyna Porzeczkowa (Porzeczkowy alfabet cieszyński, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 3/2001, s. 7.)

„Znany reżyser filmowy Krzysztof Zanussi był gościem słuchaczy leniej szkoły. Spotkanie wywołało wielkie zainteresowanie. Liliya uzyskała specjalnie dla „Wiadomości” wywiad:

(...)

- Zrobiły na mnie wrażenie ostatnie słowa: „Dlaczego tak się wahasz, to tylko ciało” [słuchacze kursu mieli okazję obejrzeć najnowszy film K. Zanussiego: Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową]. Tak sobie pomyślałam wtedy: kiedyś tak uważano, że ciało jest niczym, tylko dusza jest ważna, a ciało jest więzieniem dla duszy. Jak Pan sądzi, czy jednak jest ta równość, jak się uważa teraz, że i ciało jest potrzebne, i dusza czy może jest inaczej?

- Dusza i ciało są potrzebne jednako. Na to jesteśmy skazani, aczkolwiek cały Wschód właśnie ciało uważa za więzienie, a raczej Zachód widzi, że nasze korzenie są w ciele. Ale oczywiście jest to przeciwstawienie, bo dusza gdzieś tam się rwie do ideału, a materialność nas ucieleśnia. Są to rozterki tak stare jak cała religia europejska”.

Liliya Krysyuk, Ukraina (Krzysztof Zanussi, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 4/2001, s. 2.)

„24 sierpnia odwiedził nas Kamil Durczok – znany, lubiany i poważany dziennikarz telewizji publicznej.

25 sierpnia w klubie „Panopticum” czytali swoje wiersze młodzi poeci: Arkadiusz Kremza, Bartłomiej Majzel, Maciej Melecki, Krzysztof Siwczyk. Ekscesów pozaliterackich nie było.

26 sierpnia słuchacze letniej szkoły gościli w domu Stanisława Lema – jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku. Jak wiadomo, Stanisław Lem jest konsulem honorowym społeczności marsjańskiej na naszym globie.

27 sierpnia restaurator Bańczyk ugościł nas kolacją. Grała kapela góralska, padał deszcz, ale wszyscy na czas dotarli tam, gdzie dotrzeć chcieli.

28 sierpnia o godzinie 10.00 uroczyste zamknięcie XI letniej szkoły języka, literatury i kultury. Spotkamy się więc znowu za rok”!!!

(Wydarzenia, „Wiadomości Letniej Szkoły” nr 4/2001, s. 2.)

Autorzy: Katarzyna Bytomska, Foto: Łukasz Dłubis