STYPENDYŚCI MEN

Studentka IV roku socjologii i III roku politologii Karolina Koc studiuje według indywidualnego toku, poszerzając nieustannie zakres zainteresowań. W wolnych chwilach doskonali znajomość języka angielskiego, świetnie również radzi sobie na nartach. Ostatnim przedsięwzięciem tegorocznej stypendystki MEN był udział w organizowaniu głośnej w uniwersyteckich murach akcji „Pomóż Dominikowi".

- Jak doszło do tego, że tak mocno zaangażowałaś się w pomoc Dominikowi. Czy można już podsumować całą akcję?

Karolina Koc: Dominik był jednym z wielu moich kolegów z wydziału, ale nie wiedziałam o jego problemach. W lutym przyszedł do mnie jako członka Wydziałowej i Uczelnianej Komisji ds. Pomocy Materialnej i opowiedział o swojej ciężkiej sytuacji. Starałam się mu pomóc w zdobyciu stypendium socjalnego, potem wspólnie z przyjaciółmi postanowiliśmy zrobić coś więcej. Zorganizowaliśmy akcję, w którą zaangażowało się niemal całe środowisko uniwersyteckie. Razem z Kasią Tyczyńską i Witoldem Mandryszem założyliśmy komitet „Pomóż Dominikowi", który stara się zebrać jak najwięcej pieniędzy na leczenie. Przez cały tydzień od 7 do 13 maja nasze puszki były obecne na wszystkich wydziałach. Zaangażowało się w tę akcję bardzo wielu przyjaciół Dominika, którzy spędzali na zbiórce kilka godzin dziennie. Zorganizowaliśmy także koncert w klubie studenckim Straszny Dwór, którego właścicielom jesteśmy szalenie wdzięczni za życzliwość i pomoc. W popularnym Stracholu wystąpiły zespoły studenckie: punkowy The Łindows kolegi Marcina Jagodzińskiego z historii, potem rewelacyjny zespół reggae Koniec świata, a nasi przyjaciele z socjologii (Sebastian Kaliciński z zespołem Funky Image) dali w finale świetny popis funky jazzu. Zebraliśmy razem ponad dwadzieścia tysięcy złotych, co uważam za nie lada wyczyn. Do samego końca roku akademickiego będziemy nadal organizowali zbiórki pieniędzy przy okazji kolejnych koncertów i imprez akademickich.

Upalny sierpień na pograniczu
Kenii i Tanzanii - właśnie tam, 
w filmie 'Pożegnanie z Afryką', 
rozbił się Robert Redford
Upalny sierpień na pograniczu Kenii i Tanzanii- właśnie
tam, w filmie "Pożegnanie z Afryką", rozbił się Robert Redford

- Skupmy się teraz bardziej na twojej osobie. Twoje zainteresowanie dotyczą bardzo wielu różnorodnych dziedzin, mnie spośród tej długiej listy najbardziej zainteresowały kontakty z rusycystyką...

Karolina: Odpowiada mi bardzo kierunek podróży na Wschód; Moskwę i Sankt Petersburg uważam za jedne z najpiękniejszych miejsc świata, cywilizowane a jednocześnie dzikie, tak różne od zachodnich metropolii. Teraz wybieram się do Tallina. Mój zachwyt dla Wschodu zawiera się w znacznie szerszej fascynacji podróżami, chęcią poznawania różnych kultur. Za wschodnią granicą mam po prostu wielu przyjaciół, głównie dzięki moim rodzicom. Rosja jest pięknym krajem i nadal jeszcze nie odkrytym. Nie mogę pojąć awersji Polaków do Rosjan, to wspaniali ludzie.

- Przyniosłaś ze sobą tymczasem mnóstwo zdjęć zgoła afrykańskich w swej tematyce. Czy możesz opowiedzieć o swoich wrażeniach z podróży?

Karolina:W Afryce byłam już trzy razy, bo zakochałam się w tym dzikim kraju, szczególnie podobało mi się w Kenii, Tanzanii, Zanzibarze. Już wcześniej bardzo dużo podróżowałam z rodzicami po Europie, przejęłam po prostu tę ich pasję, dodając jeszcze jeden kontynent. To zupełnie inny świat, piękny w swej kontrastowości, wymaga od przyjezdnego przestawienia myślenia na zupełnie inne tory. Poznawanie afrykańskiej biedy i równie skrajnego luksusu dostarcza niezapomnianych wrażeń. Także mentalność Europejczyka zostaje poddana próbie, nie wszyscy potrafią zaakceptować istnienie innego niż własny świata. Niestety Polacy okazują się często bardzo zacofani w swych poglądach, uważając się bezpodstawnie za lepszych, to przerażające. Niemcy i Anglicy są bardziej otwarci. W Afryce inne jest także poczucie czasu, który dzieje się tylko wtedy, kiedy coś należy zrobić, poza tym znika zupełnie i niemal nie istnieje. Europejczycy nie zawsze potrafią się przystosować, ciągle zamykają się w swoim małym światku pośpiechu. Afrykanie chętnie z kolei podkreślają europejskość w każdym przejawie swojego życia, sięgając do najdalszych przodków, sprowadzając meble do swych mieszkań. Pociąga ich kultura i korupcja zarazem. Nie umiałam tylko odczytać źródeł nienawiści czarnych do białych, jaka często prowadzi do straszliwych zbrodni. Zapewne jest to nasza wina. Daliśmy im cywilizację, ale czy oni tego chcieli? Podobnie mocno chłonęłam Wenezuelę, to jeszcze inny typ doświadczeń. Niepojęte, jak nadal niewiele osób zna tam język angielski, niezmiernie trudno jest się porozumieć. Bardzo ważne jest tam bogactwo i pozycja społeczna, swój stan posiadania należy wymienić razem z imieniem i nazwiskiem przy powitaniu.

- Pochodzisz ze Śląska, mieszkasz w Katowicach, bardzo dużo podróżujesz. Na ile czujesz się jeszcze związana z regionem?

Karolina:Studiując socjologię szybko uciekłam od schematów przywiązujących ludzi zbyt sztywno do miejsc. Staram się patrzeć i poznawać innych bardziej indywidualnie, a Ślązacy przecież zawsze się przemieszczali, z założenia musieli być więc otwarci. Moje przywiązanie do regionu ujawniło się przy wyborze uczelni wyższej. Mam wrażenie, że nie potrafiłabym opuścić domu na dłużej, mam tu wspaniałe warunki do nauki i rozwijania swoich fascynacji. Uniwersytet Śląski zaproponował mi to, czego oczekiwałam: studia socjologiczne na wysokim poziomie. Wiedziałam również o możliwości studiowania według indywidualnego toku. Podjęłam to wyzwanie po ukończeniu trzeciego roku studiów. Zaopiekował się mną prof. Wojciech Świątkiewicz, przychylnie odnosząc się do moich pomysłów. Umożliwił mi między innymi wyjazdy do Krakowa na zajęcia z religii Czarnej Afryki, prowadzone przez prawdziwego pasjonata, będącego wcale nie tak częstym przykładem człowieka, który bardzo dobrze wie, o czym mówi. Zamiana masowej edukacji na indywidualne podejście pozwala mi obcować z ludźmi, którzy wydają mi się najbardziej wartościowi. Jestem wielkim zwolennikiem systemu punktowego, który umożliwia wolny wybór wszystkim i powoduje naturalną selekcję wykładowców, dla których nadal ważniejsza jest bibliografia niż tekst. Wszystko co rozwija zamiast ograniczać znajdzie zawsze moje gorące poparcie.

- Jak rysują się Twoje plany na najbliższe miesiące?

Karolina:W czasie wakacji chciałabym wybrać się po raz kolejny do Afryki, a potem... do Anglii! W ubiegłym roku znalazłam przy Uniwersytecie Londyńskim bardzo ciekawą instytucję: School of Oriental and African Studies, która zajmuje się problematyką Afryki i Azji. Zabieram się do pisania dwóch prac magisterskich, na socjologii o religii w Kenii, a na politologii najchętniej o stosunkach politycznych pomiędzy Anglią a Kenią. To jednak nie są jeszcze pewniki. Znowu czeka mnie sporo nowych wyzwań.

Rozmawiała:
KATARZYNA BYTOMSKA

Autorzy: Katarzyna Bytomska, Foto: Archiwum Domowe