Wykład na VI Forum Duszpasterstwa Akademickiego pod hasłem „Tu chodzi o wieczność”, wygłoszony 12 listopada 2000 r. w Kościele św. Tomasza w Sosnowcu.
Kiedy w zimowe południe po niedzielnej sumie w tej świątyni skierujemy nasze kroki do wyjścia, to po przekroczeniu gotycko zwieńczonych wrót, znajdziemy się na ruchliwej ulicy Orlej, głównej arterii starej dzielnicy Pogoń w Sosnowcu.
ul. Nowopogańska ok. 1923r. |
Zapytacie Państwo: czemu chcesz naszą uwagę skierować na krajobraz? Niech odpowiedzią będzie cytat z tekstu prof. Leszka Kołakowskiego o rodzinnym mieście Radomiu:
"Miasto czy wieś w której się rodzimy, to środek świata. Ta przestrzeń niewielka w której się obracamy, nasze domy, cmentarze, kościoły – ta przestrzeń wiekami wysiłkiem ludzkim zbudowana [...] jest dla nas centrum świata, do którego wszystkie inne kawałki są odniesione”.
Dlatego warto czynić refleksje nad krajobrazem, z którym obcujemy na co dzień, w którym jesteśmy zanurzeni, gdyż jest on podstawą kształtowania się naszej tożsamości. Dla integralnego rozwoju człowieka, do wzrastania w zdrowiu i mądrości, ważne są nie tylko związki z ludźmi, ale z otoczeniem przyrodniczym i kulturowym, a więc krajobrazem.
W wyobraźni pragnę Państwa zaprosić na krótki spacer po zespołach krajobrazowych najbliższej przestrzeni dzielnicy Pogoń. Będzie to empiryczna część wykładu, w której odwołamy się do własnych wspomnień i emocji.
Pierwsze wzmianki o Pogoni datują się z XIII w. Była to osada służebna wobec zamku będzińskiego. Od tych odległych czasów do 1902 r. Pogoń była wsią. Możemy zatem przyjąć iż ponad 700 lat formował się tu krajobraz rolniczy z łanowym układem pól, młynem, stawem w starym zakolu Czarnej Przemszy, folwarkiem oraz włościańskimi zagrodami.
Dzisiaj jeszcze wędrując po naszej dzielnicy, możemy zobaczyć ślady krajobrazu rolniczego, który mimo wszelkich przemian zachował się we fragmentach. Najbardziej widoczne z nich to drewniane chaty, które można spotkać na ulicach – Mariackiej, Wielkiej, Kopernika czy Ściegiennego. Te trzy ostatnie ulice prostopadle dochodzące do Będzińskiej są bardzo wąskie i równoległe do siebie. Wędrując po nich, zadajemy sobie pytanie: skąd tak oryginalny układ uliczek? Otóż jest to struktura osadnicza przetrwała z doby własności ziemskiej, założona na łanowym układzie pól chłopskich.
Krajobraz miejski doby przemysłowej formował się na Pogoni od początku XIX w. zajmując stopniowo tereny rolnicze. W 1816 r. uruchomiono tu kopalnię „Pogoń”; zaś w 1822 r. wybudowano hutę cynku „Anna”. W końcu XIX w. na Pogoni powstały trzy wielkie zakłady, które zadecydowały o jej obliczu krajobrazowym, przetrwałym do współczesności: huta „Katarzyna” (dzisiaj Huta Buczka), oraz, nad Przemszą, dwa zespoły architektoniczne przemysłu włókienniczego Schöena i Dietla. W 1902 r. Pogoń została włączona jako dzielnica do przemysłowego miasta Sosnowca.
Krajobraz z tej doby zachował się w otoczeniu huty Buczka, na ulicy Nowopogońskiej i Staropogońskiej. Jest on pełen kontrastów, chaotyczny. Ulice mają niską zabudowę, w podwórkach – szopy, komórki, małe ogródki, opłotki. Dużo zieleni. Jeśli przyjrzeć się bliżej murom tych domów, to spod odpadających tynków daje się odczytać różnorodny budulec – kamień wapienny z pobliskich wzgórz małobądzkich oraz niskiego gatunku cegła. Dziś jeszcze spotkać tu można miniaturowe siedziby ludzkie o jednych drzwiach i jednym oknie – ślady wielkiej biedy robotniczej.
Jak widzimy, w dzielnicy naszej mamy pozostałości krajobrazów z doby rolniczej i miejsko-przemysłowej. Warto jeszcze ukazać jeden typ krajobrazu, już współczesny, budownictwo wielkiej płyty z lat siedemdziesiątych. Tu też można zamyślać się nad historią dzielnicy Pogoń.
Dawny budynek gimnazjum im. S. Staszica przy ul. Mariackiej (Sosnowiec – Pogoń; ok. 1921 r.). Obecnie mieści się tu Wydział Techniki UŚ |
Omówimy ciekawy przykład krajobrazu miejskiego, w którym spotykają się obiekty architektoniczne z dwóch różnych epok. Niedaleko stąd przy ulicy Czeladzkiej, u wylotu Słonej - stoi skromna kapliczka z 1863 r. wtopiona w nowoczesne osiedle 10-cio piętrowych bloków. Dwie uczennice ze szkoły nr 45 Kamila i Ola tak opisują historię tego miejsca.
"Skromna kapliczka jest dowodem zwykłej ludzkiej pamięci [...]. Tutaj na żytnich i ziemniaczanych polach, podczas wielu potyczek polegli powstańcy [...]. Władza rosyjska nie pozwoliła upamiętnić ich mogił; zostali pochowani przy polnej drodze bez żadnych symboli. Na tym miejscu wieśniacy Pogoni wybudowali kapliczkę".
Należy nadmienić, że w pamięci rodowej jednej z tych uczennic przetrwała wiadomość, iż kapliczkę tę budował jej przodek wraz z sąsiadami. Dziś kapliczka jest pod czułą opieką tej rodziny.
Podsumowując pierwszą część wykładu stwierdzamy, iż w obrębie dzielnicy Pogoń występują krajobrazy z trzech etapów jej rozwoju: rolniczego, doby przemysłowej (XIX – XX) oraz ostatniego 30-lecia - schyłkowego okresu dominacji przemysłu w Sosnowcu.
W drugiej części naszego wykładu dokonamy kilku uogólnień. Warto tu przytoczyć definicję J. Bogdanowskiego: "Krajobraz to fizjonomia powierzchni Ziemi będąca syntezą elementów przyrodniczych i działalności człowieka" (J. Bogdanowski i in.: Architektura krajobrazu, PWN, Warszawa 1979).
W różnych miejscach na Ziemi te dwa elementy występują w różnych proporcjach. Omówimy tu krajobrazy o skrajnej fizjonomii – przemysłowe i rolnicze.
Krajobraz przemysłowy jest efektem bezwzględnego podporządkowania przyrody pragmatycznym celom człowieka. W ostatnich dwóch stuleciach taka postawa doprowadziła do dewastacji wielu obszarów na Ziemi, szczególnie tam, gdzie występowały cenne bogactwa naturalne. Zapytacie Państwo jaki kierunek myślenia o świecie sprzyjał takiej postawie? Niech odpowiedzią będzie cytat z książki dla młodzieży:
"Wydawałoby się, że w owej walce o byt nasz odległy człowiek był skazany na zagładę. [...] Praczłowiek nie tylko znakomicie dał sobie radę, ale stopniowo wydźwignął się ze świata zwierzęcego na wyższy szczebel rozwoju, aby następnie podporządkować swej władzy i woli całe otoczenie i stać się bezspornym panem stworzenia" [B. Orłowski, Z. Przyrowski: Księga wynalazków, Nasza .Księgarnia, Warszawa 1977, s. 7 (wyróżnienie M.P.)]
Widok na obecną ulicę S. Żeromskiego (ok. 1918 r.) |
Efekty tego podporządkowania znają dobrze mieszkańcy Śląska i Zagłębia. A oto krajobraz Sosnowca przełomu XIX/XX w. uformowany w powyższej konwencji, oglądany przez doktora Judyma z niezapomnianych kartek „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego:
"[...] Domy były nie tylko nowe i ordynarne, ale zbudowane byle jak, z pośpiechem. Ulicami ciągnęły się głębokie bajora i wądoły. Zeschłe bryzgi błotniste widać było na wysokości okien pierwszego piętra. Obok nowych kamienic tuliły się stare budy i domostwa w stylu piastowskim. Okolica za miastem sprawiała wrażenie rzeczy wciąż przetrząsanej, i to nie w tym celu, żeby ją uporządkować, lecz dla wydobycia metodą rabunku tego, co zawiera. Co chwila dręczyły oko jamy, rowy, kanały, ścieki.
Gdzieniegdzie stała jeszcze kępa sosen, z rzadka rosnących jak żyto na piasku. [...] Pewne przestrzenie były zarośnięte krzywą sośniną, skarłowaciałym wyrodkiem drzewa [...]. Ogół miejsca był pustką, nieużytkiem. Wszędzie widziało się kominy i dymy ciągnące się w dal po lazurowym niebie.
[...] Judym spoglądał na to wszystko jakby na krajobrazy swej duszy. Widział doskonale wszelkie logiczne konieczności, wszystkie mądre, twórcze prawa przemysłu [...]. I płakał we wnętrzu duszy swej nad tą ziemią. Jakiś łańcuch niezgłębionej sympatii spoił go z tymi miejscami”.
Powyższy fragment jest dokumentem literackim z czasu dominacji przemysłu ciężkiego w Sosnowcu. Krajobraz ten nieprzyjazny dla mieszkańców, stąd częste uczucia alienacji a także agresji. Ostatnie lata niosą korzystne zmiany w krajobrazie naszego miasta.
Jako wprowadzenie do panoramy krajobrazów harmonijnych krótka refleksja:
Krajobraz pełen zieleni
przekazuje nam znak pokoju
poprzez
- zamyślenie drzew,
- ciekawość bujnych traw
i oswojoną przestrzeń ptaka.
Jest on miejscem
spotkań serdecznych i kontemplacji
Ale może przyjść dzień,
że ta przestrzeń
naznaczona przez Stwórcę ciszą,
zostanie zawłaszczona
przez spółkę akcyjną
dla celów niegodnych.
Brońmy tych miejsc
przed natręctwem
neonów i reklam.
Jest ich coraz mniej
w najbliższym otoczeniu
siedzib naszych.
Krajobraz rolniczy łączy się z ewolucyjnym rozwojem wspólnot lokalnych, które przystosowując gospodarkę do warunków przyrodniczych swojej ziemi, czyniły to w sposób spolegliwy, nie burząc harmonijnych układów w naturze. Rozwój gospodarki agrarnej trwał od neolitu do początku ery industrialnej (XVIII/XIX w.). Okres ten rozpoczął się na ziemiach polskich po ustąpieniu lodowca, około 10 tysięcy lat temu, kiedy człowiek przechodząc z etapu wędrownego, zbieracko-łowieckiego, zaczął się osiedlać i uprawiać ziemię. Odtąd, pod wpływem stopniowego zawłaszczania terenu, rozpoczął się proces przemian krajobrazu naturalnego w krajobraz kulturowy rolniczy.
Do składników takiego krajobrazu zalicza się układy osadnicze i komunikacyjne wkomponowane w naturalne warunki szaty roślinnej, podłoża, rzeźby oraz wód powierzchniowych, przestrzenne układy pól uprawnych, tradycyjne systemy gospodarki wodnej, budownictwo, obiekty techniczne służące potrzebom lokalnym itp.
Ul. Orla, widok sprzed 75 lat |
Tak do końca nie można w sposób racjonalny zdefiniować pojęcia tego typu krajobrazu. W wyniku długiego, o nieprzerwanej ciągłości współistnienia człowieka z przyrodą, przede wszystkim w krajobrazie z doby agrarnej, została zawarta pewna nie do odczytania tajemnica. Człowiek wzrastając z przyrodą częściowo ją przekształcał, zaspakajając swe potrzeby materialne i duchowe. Nie czynił tego jednak w sposób drastyczny; był to typ gospodarki przystosowawczej.
Krajobraz rolniczy zwykle jest przyjazny w odbiorze zmysłowym dla ludzi – tętniący barwami, swojskimi głosami zwierząt (przepiórki, skowronka, wieczornego rechotu żab), zapachami wilgotnych łąk, igliwia leśnego i in. Te nieuchwytne, intuicyjne odczucia stanowią kryterium wyróżniania krajobrazu kulturowego – są naszym bezcennym dziedzictwem.
Tak uformowany krajobraz zachowuje w sobie tajemnicę Sacrum, co każdy człowiek odczuwa indywidualnie jako całościowe doznawanie piękna, ciszy i odprężenia. W tej atmosferze człowiek przybliża się do Absolutu. Świadczą o tym liczne poetyckie zapisy modlitw inspirowanych krajobrazem.
W naszej krainie położonej na przedpolu Karpat, często odwołujemy się do ich piękna. Na zakończenie wykładu tekst, który napisałam przy okazji prowadzenia badań nad osuwiskami w okolicach Makowa Podhalańskiego nad Skawą. I tak niezauważalnie połączyło się podejście racjonalne, naukowe, z intuicyjnym odczuwaniem krajobrazu beskidzkiego.
NIE ZWAŻAJ
Kiedy co jakiś czas
odwiedzasz Panie swą owczarnię,
nie zważaj na grzechy moje,
Jeśli chodząc po dolinie,
usłyszysz z oddali
głos dzwonów modlitewnych,
dobrze mi się przyjrzyj,
jak na żniwnym polu
czyniąc znak krzyża
spracowaną dłonią
chwalę trud zadawany mi co dnia.
I nie patrz wówczas na grzechy moje,
lecz na postęp,
jaki uczyniłam w pozbywaniu się ich.
Przyjrzyj się też Panie uważnie,
jak stojąc na wierzchołku góry
wznoszę ramiona
ku otwartej przestrzeni.
Przecież zauważysz,
że przestrzeń jest we mnie,
a ja wypełniam ją po horyzont.
Jesteśmy wówczas jedno.
A zachodzące w nas zmiany,
to znaczy we mnie i w przestrzeni,
dopełniając się wzajem,
też tworzą jedno.
Już bliżej Ciebie być nie umiem.
Nie zważaj wówczas na grzechy moje.
Autorka dziękuje duszpasterzowi akademickiemu – dr Pawłowi Sobierajskiemu za miłą atmosferę w jasno oświetlonej świątyni, prof. Michalinie Growiec, prof. Annie Lasek z Akademii Muzycznej w Katowicach oraz zespołowi muzycznemu „Psallite Deo” za wzbogacenie spotkania śpiewem i muzyką.