Przedstawiciele 12 organizacji studenckich, władz rządowych oraz rektorzy wyższych uczelni podpisali niedawno deklarację antynarkotykową, która jest fundamentem dla programu Uczelnie wolne od narkotyków. Program, opracowany przez Barbarę Labudę, Minister w Kancelarii Prezydenta RP, zakłada, że student, który zostanie przyłapany na sprzedaży narkotyków lub pojawi się na uczelni w stanie odurzenia, będzie automatycznie zawieszony lub relegowany. O wolności, narkotykach i polityce z Małgorzatą Ochęduszko-Ludwik, Pełnomocnikiem Wojewody Śląskiego do Rozwiązywania Problemów Narkomanii oraz Spraw Zapobiegania AIDS rozmawiała Lucyna Sadzikowska.
Lucyna Sadzikowska: Wiele się w ostatnich tygodniach słyszy o programie antynarkotykowym, emocje wzbudza kontrowersyjny zapis dopuszczający możliwość posiadania małej ilości narkotyków. Skąd ten szum medialny, nagłe zainteresowanie polityków tematem?
Małgorzata Ochęduszko-Ludwik Pełnomocnik Wojewody Śląskiego do Rozwiązywania Problemów Narkomanii oraz Spraw Zapobiegania AIDS |
Małgorzata Ochęduszko-Ludwik: Z inicjatywy Kancelarii Prezydenta RP powstał program, który ma na celu powołanie na każdej uczelni pełnomocnika ds. narkomanii wśród studentów. Osoby te miałyby pełnić funkcję wspierającą i doradczą; zajmować się problemem narkomanii, pomagać nadużywającym narkotyki na danej uczelni. Jest wiele programów, natomiast nie ma pewnego kręgosłupa, nie ma pewnej idei głównej, która scalałaby wszelkie działania. Każdy samorząd podejmuje kroki zmierzające do znalezienia rozwiązania problemu narkomanii, natomiast nie ma zewnętrznej koordynacji. Wyniki ogólnopolskich badań ankietowych przeprowadzonych w 2002 roku wskazują, że największy odsetek osób używających narkotyków znajduje się w przedziale wiekowym 16 - 24 lata. Kancelaria Prezydenta uznała więc za priorytet zajęcie się narkomanią wśród studentów. W przeszłości przeprowadzone zostały ogólnopolskie kampanie przeciwdziałania narkomanii w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Rzecz ludzka eksperymentować. Myślę, że każdy młody człowiek chce spróbować - z wielu powodów: dla towarzystwa, dla podniesienia kurażu, dla zwiększenia swojej mobilności przed sesją. Każdemu się wydaje, że spróbuje tylko raz. A potem następny raz i następny... Studenci muszą mieć informację, do kogo udać się po pomoc. Fala dyskusji, jaka się przez nasz kraj przetacza na temat narkotyków wydaje się zbędna i niepotrzebna. Ma elementy demagogii i roszady politycznej.
O jak duże skażenie narkotykami możemy posądzać środowisko akademickie?
Narkomania wśród studentów jest problemem niezgłębionym. Były przeprowadzone badania ankietowe przez instytucje niezależne, przez ministerstwo, lecz z tych badań właściwie nic nie wynika. Mamy wiedzę, że problem istnieje. Jeszcze żaden kraj w świecie nie uporał się z problemem narkomanii niezależnie, jakimi funduszami dysponował. Pomijam fakt, że Polska na profilaktykę przeznacza znikomą kwotę pieniędzy, ponieważ są inne priorytetowe zadania. Problem, moim zdaniem, tkwi w początkach, gdyż cały wysiłek podmiotów zajmujących się narkomanią skupia się na leczeniu. Należy odwrócić proporcje: skupić się na profilaktyce i na przekonywaniu uczniów, młodzieży, żeby potrafili zrezygnować z narkotyków. Aby skłonić dzieciaka, studenta, do niesięgnia po narkotyk, trzeba mu dać dawkę rzetelnej i uczciwej wiedzy. Często bywa tak, że przesadza się z informacjami. Mówi się, że każdy narkotyk to śmierć. To nieprawda. Są narkotyki mniej i bardziej szkodliwe. Jestem świadoma, iż wypowiadając takie tezy narażam się pewnym środowiskom, ale takie są, potwierdzone przez specjalistów, fakty. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Jestem za maksymą: jak najmniej zakazów, jak najwięcej wolności. Ale w ramach tej wolności - podejmowanie świadomych, autonomicznych, przemyślanych i przede wszystkim mądrych decyzji. Nakazami, zakazami, rozporządzeniami, ustawami nie zlikwiduje się zjawiska.
Problem używania narkotyków przez studentów sygnalizują wykładowcy, specjaliści oraz sama młodzież akademicka. W ramach realizacji zadania publicznego Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych i narkotykowych Stowarzyszenie Bez Granic stworzyło projekt, który nie zyskał uznania Krajowego Biura ds. Narkomanii, ponoć ze względów formalnych. Istotne i najbardziej przykre jest to, że została odrzucona oferta województwa śląskiego. Niepokoi mnie, że nie udało się jeszcze nikomu z Krajowego Biura ds. Narkomanii uzyskać pieniędzy dla uczelni wyższych województwa śląskiego. Źle się stało. Nie oznacza to, że zrezygnowaliśmy. Próbujemy znaleźć rozwiązania, korzystając nawet ze środków publicznych innego źródła.
Czy zechciałaby Pani omówić ten projekt szerzej?
Twórca projektu - Adam Niedbała, Prezes Stowarzyszenia Bez Granic - założył osiem celów, które miały być osiągnięte poprzez zrealizowanie. Pozwolę je sobie przytoczyć:
Pragnę podkreślić, że projekt poparły, deklarując jednocześnie chęć współpracy przy realizacji, władze Uniwersytetu Śląskiego, Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach, Akademii im. J. Długosza w Częstochowie oraz Komenda Miejska Policji w Katowicach, Stowarzyszenie Szansa, Śląskie Forum Organizacji Socjalnych KaFOS, Regionalny Ośrodek Metodyczno - Edukacyjny Metis w Katowicach. Niestety…
Możemy jednak mówić o połowicznym sukcesie. Projekt przyczynił się do zaktywizowania i zaangażowania władz uczelni. Zahamowanie tempa wzrostu używania narkotyków oraz ograniczenie ich rozpowszechnienia w środowisku akademickim to proces długi i żmudny.
Jakie działania podjęła Pani w kwestii powołania pełnomocników?
Zwróciłam się do władz uczelni wyższych z prośbą, swoistym apelem, by rozważyły inicjatywę Kancelarii Prezydenta. Sama idea zdobyła aprobatę. Kolejnym krokiem powinno być powołanie pełnomocnika. To są zapewne minimalne zmiany w strukturze organizacyjnej, być może nawet skutki finansowe, na które uczelnie nie są przygotowane. Niemniej, należy dać uczelniom czas, by przemyślały temat, by podjęły konkretne decyzje. Moim zadaniem będzie stworzenie jednolitego systemu informacji, zakresu działania i pomocy studentom. Wyjście naprzeciw inicjatywie Kancelarii Prezydenta RP, czyli nakłonienie uczelni wyższych, by powołały pełnomocników, by stworzyły możliwości do przekazywania studentom rzetelnej wiedzy to mój obowiązek. Uczelnie powinny mieć kontakt z ośrodkami, do których może student być w sytuacji niebezpiecznej lub krytycznej kierowany. Idea powołania pełnomocników zasługuje na uznanie. Gorzej z wykonaniem, bowiem w ślad za koncepcją nie idą pieniądze. Nie dziwię się rektorom, którzy akceptują pomysł, natomiast z wielu powodów - głównie finansowych - nie mogą go wdrożyć.
Jaki los czeka ustawę antynarkotykową i jej kontrowersyjny zapis? Pospekulujmy…
Trudno powiedzieć. Sytuacja polityczna jest taka, a nie inna. Nie wiadomo, kiedy będą wybory, a w lasce marszałkowskiej znajduje się mnóstwo potrzebnych ustaw, które czekają na uchwalenie. Mam obawy, że ustawa, która reguluje problem narkotyków zejdzie na plan drugi. Nie oznacza to wcale, że następna ekipa się tym nie zajmie. Pytanie tylko, z jakim skutkiem. Jeżeli do głosu dojdą ugrupowania, które są zwolennikami zakazów to los tej ustawy jest przesądzony. Zastanawiam się jednak, co daje nam dzisiejszy zapis o zakazie posiadania nawet minimalnej dawki narkotyków? Policja poprawia statystykę, bo "wyłapuje" posiadaczy, student posiedzi w areszcie, jeżeli będzie chciał, to i tak będzie brał. Problem tkwi w produkcji narkotyków i w dealerach. Polska staje się ogromnym producentem narkotyków, kiedyś byliśmy krajem tranzytowym, w tej chwili znajdujemy się w czołówce krajów produkujących narkotyki o bardzo dobrej jakości. Myślę, że prawo powinno ulegać modyfikacjom w zależności od zmieniającej się rzeczywistości. Ale musi bazować na logice i polskich realiach. Nie może być podejmowane na skutek nacisków politycznych czy przedwyborczych "igraszek".
Dziękuję za rozmowę
Lucyna Sadzikowska