pod redakcją Mariusza Kubika

KRONIKA EUROPEJSKA

Grafika

10-LECIE INSTYTUTU EUROPY ŚRODKOWO-WSCHODNIEJ W LUBLINIE

10-lecie istnienia obchodził Instytut Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie. Jego działalność - jak mówili uczestnicy jubileuszowego spotkania - pomaga w układaniu dobrych międzynarodowych stosunków w naszej części Europy. Dyrektor Instytutu prof. Jerzy Kłoczowski podkreślił znaczenie kontaktów ze wschodnimi sąsiadami Polski w procesie integracji Polski z Unią Europejską. "Wejście Polski do Unii Europejskiej wymagać będzie od naszego kraju wielkiego wysiłku w celu współkształtowania jak najlepszych stosunków Polski i Unii ze wschodnimi sąsiadami i jednoczesnego pogłębiania więzów regionalnych w obrębie wspólnoty" - podkreślił prof. Kłoczowski. Instytut Europy Środkowo-Wschodniej powstał w 1991 roku z inicjatywy środowiska naukowego Lublina. Jego główną ideą jest ukazywanie historycznej i kulturowej specyfiki Europy Środkowo-Wschodniej. Tej tematyce poświęconych było około 30 konferencji naukowych i seminariów zorganizowanych dotychczas przez Instytut. W dorobku Instytutu jest 80 publikacji - monografii i materiałów z sesji naukowych. Wśród nich są opracowania dziejów Białorusi, Polski i Ukrainy, dokonane przez międzynarodowe zespoły redakcyjne oraz synteza "Historia Europy Środkowo-Wschodniej", także opracowana przez międzynarodowy zespół historyków. Obecnie trwają prace nad atlasem historii społeczno-religijnej naszej części kontynentu. Będzie on prezentować przemiany społeczne i religijne zachodzące na tym obszarze od starożytności po współczesność.

FREKWENCJA ZADECYDUJE O WSZYSTKIM

Z rezultatów najnowszego Europejskiego Barometru "Rzeczpospolitej" wynika, że najbardziej nieprzewidywalnym elementem przyszłorocznego referendum może być frekwencja. W tej chwili zdecydowanych wziąć udział w głosowaniu jest prawie 56 proc. Polaków. 68 proc. spośród nich popiera UE. Najbardziej proeuropejscy są wyborcy PO i PiS - pisze "Rzeczpospolita". Socjologowie są zgodni - Polacy nie zawsze mówią prawdę o tym, czy zamierzają głosować w wyborach i referendach. Chcemy wejść do Unii Europejskiej - wynika z badań opinii. Ale czy pójdziemy głosować w referendum ratyfikującym nasze przystąpienie? - pyta w komentarzu "Rzeczpospolitej" publicystka Ewa Kluczkowska. Dziennikarka przypomina, iż rozbieżności między deklaracjami a udziałem w wyborach w poszczególnych regionach, środowiskach i generacjach, podlegają specyficznym prawidłowościom. Rzadziej głosują mieszkańcy województw zachodnich niż wschodnich - podkreśla. Przed rzecznikami naszego przystąpienia do Unii stoi więc zadanie nie tylko pozyskania nowych zwolenników. Niemniej ważne jest usunięcie różnic na mapie obywatelskiej aktywności i przekonanie wszystkich deklarujących swe poparcie dla integracji, jak wiele zależy od ich głosu - pisze publicystka w komentarzu "Ważny każdy głos".

KIJOWSKI WICEPREZESEM EUROPEJSKIEJ FEDERACJI REŻYSERÓW

Reżyser Janusz Kijowski został wybrany na wiceprezesa Europejskiej Federacji Reżyserów Filmowych (FERA). Kijowski jest reżyserem, scenarzystą i producentem filmowym. Wykłada w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. Działa także jako wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Jest pierwszym od lat Polakiem we władzach FERA - po Krzysztofie Zanussim, który był prezesem stowarzyszenia w latach 1990-1992. Federation Europenne des Realisateurs de l'Audiovisuel jest jedną najstarszych i najważniejszych międzynarodowych organizacji, zrzeszających twórców sektora audiowizualnego. Ma siedzibę w Brukseli. Reprezentuje ponad 11 tysięcy twórców w 27 krajach. Jako organizacja pozarządowa bierze czynny udział w pracach Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Rady Europy i UNESCO. Wchodzi w skład Europejskiego Biura Kinematografii i Telewizji (BECT). Od chwili powstania w 1980 roku, FERA zajmuje się m.in. rolą kina europejskiego w świecie, prawami twórców, harmonizacją praw autorskich i pokrewnych w pracach Komisji Europejskiej, problemami na styku przemysłu audiowizualnego i kultury. Prowadząc w imieniu środowisk audiowizualnych negocjacje z politykami, członkami rządów, parlamentarzystami europejskimi i członkami Komisji Europejskiej, stara się przekonać ich do stworzenia spójnego systemu wspierania branży audiowizualnej w Europie.

SZWECJA: BĘDZIE REFERENDUM W SPRAWIE PRZYSTĄPIENIA DO STREFY EURO

14 września 2003 r. w Szwecji odbędzie się referendum w sprawie przystąpienia do strefy euro - poinformował premier Szwecji Goeran Persson. "Myślę, że to dobry termin" - powiedział szef rządu, dodając, że w Szwecji istnieje tradycja organizowania wyborów po letnich wakacjach. Szwecja jest członkiem Unii Europejskiej, jednak podobnie jak Dania i Wielka Brytania nie należy do strefy euro. Większość badań opinii publicznej przeprowadzonych w ciągu ostatniego roku wskazuje, że Szwedzi opowiedzą się za wprowadzeniem euro.

LITWA: PO WEJŚCIU DO UE MOŻE ZABRAKNĄĆ LEKARZY

Po wstąpieniu Litwy do Unii Europejskiej może tam zabraknąć lekarzy, gdyż wielu z nich zamierza podjąć pracę w krajach Unii - wynika z sondażu przeprowadzonego wśród litewskich lekarzy. Dane sondażu, w którym wzięło udział około tysiąca lekarzy z całego kraju wskazują, że ponad 70 procent - w tym 26 procent lekarzy z dużym stażem - zamierza na jakiś czas zatrudnić się w którymś z państw UE. Natomiast prawie co piąty (20 proc.) deklaruje gotowość wyjazdu z kraju na stałe. Najczęściej wybierają oni Niemcy, Wielką Brytanię, Danię, Norwegię i Szwecję. Dla 70 proc. respondentów głównym powodem chęci zatrudnienia się za granicą jest wyższe wynagrodzenie. Niektórzy z nich w pracy w krajach Unii widzą większe możliwości zastosowania swej wiedzy lub podnoszenia kwalifikacji. Obecnie na Litwie jest ponad 13 tys. lekarzy i 2,6 tys. stomatologów. W ciągu ostatnich dwóch lat liczba lekarzy w kraju zmniejszyła się o ponad tysiąc.

UE: ZAKAZ REKLAMY WYROBÓW TYTONIOWYCH W PRASIE

Od 2005 roku we wszystkich gazetach i czasopismach Unii Europejskiej będzie obowiązywał zakaz reklamy wyrobów tytoniowych. Unijni ministrowie zdrowia porozumieli się w tej sprawie. Zakaz obejmie też radio, Internet oraz imprezy o charakterze międzynarodowym, m.in. wyścigi samochodowe i koncerty. W UE obowiązuje już zakaz reklamowania wyrobów tytoniowych w telewizji, a większość państw członkowskich wprowadziła jeszcze własne restrykcje. Prawo unijne dopuszcza (jeszcze) reklamowanie wyrobów tytoniowych na plakatach, billboardach oraz w kinach, a także reklamę pośrednią, np. logo na ubraniach. Poszczególne kraje Unii mają jednak swobodę we wprowadzaniu ograniczeń także w tych dziedzinach. Przeciwni zakazowi - choć z zupełnie odmiennych pobudek - byli Niemcy i Brytyjczycy. Zdaniem Niemców, reklama wyrobów tytoniowych w lokalnych mediach drukowanych powinna być dozwolona; Brytyjczycy mają wątpliwości, czy obecne zasady wytrzymają konfrontację z przemysłem tytoniowym w sądach.

UE I EUROPA ŚRODKOWA OPRACUJĄ WSPÓLNY PLAN WALKI Z POWODZIAMI

Kraje Europy Środkowej nawiążą współpracę z niektórymi członkami Unii Europejskiej, aby opracować strategię walki z powodziami nawiedzającymi region. Przedstawiciele Polski oraz Austrii, Czech, Niemiec, Rumunii, Słowacji oraz Węgier, a także eksperci z Danii i Finlandii wzięli udział w spotkaniu w Budapeszcie, na którym omówiono wstępny projekt strategii. Pracami nad przygotowaniem wspólnego dokumentu będą kierować Dania i Niemcy. Początkowo wspólną strategię chciały opracować tylko kraje Europy Środkowej. Później jednak postanowiły zaprosić do swego grona także Komisję Europejską. Współpraca ma dotyczyć koordynacji działań antypowodziowych oraz wymianę prognoz pogody. "Skuteczne radzenie sobie z powodziami zależy od międzynarodowej współpracy - powiedział premier Czech, Vladimir Spidla. - Wymiana doświadczeń, wspólna baza danych oraz wspólny język są tutaj bardzo ważne" - dodał szef rządu. W sierpniu ub. roku tragiczne powodzie nawiedziły jednocześnie Austrię, Czechy oraz Niemcy. Woda wystąpiła z brzegów także w Polsce i na Słowacji. Meteorolodzy zapowiadają jeszcze większe problemy z "wysoką wodą" w 2003 roku.

NATO I UE PRZYPIECZĘTOWAŁY PARTNERSTWO STRATEGICZNE

NATO i UE przypieczętowały w Brukseli partnerstwo strategiczne, przyjmując wspólną deklarację, która pozwoli wzmocnić zdolność Europejczyków do prowadzenia wspólnych operacji militarnych. Ta "Deklaracja NATO-Unia Europejska w sprawie europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony" została przyjęta w obecności sekretarza generalnego NATO George'a Robertsona i szefa dyplomacji unijnej Javiera Solany. Porozumienie umożliwi Piętnastce wykorzystanie środków planowania i logistyki Sojuszu, również w dziedzinie informacji. Zawarcie tego partnerstwa było oczekiwane od dawna przez UE. Dokonało się dzięki wydanej w czwartek przez Radę Północnoatlantycką zgodzie na porozumienie o współpracy z UE, które ponad dwa lata było blokowane przez Grecję, a następnie przez Turcję. Wspólna deklaracja, przyjęta w poniedziałek, stanowi "kluczowy etap" w stosunkach między UE a NATO - ocenił Robertson. Solana podkreślił, że deklaracja nastąpiła po dwóch wydarzeniach, które "zmieniły pejzaż europejski" - szczycie europejskim w Kopenhadze, który zakończył negocjacje akcesyjne do UE 10 nowych krajów, i po listopadowym szczycie NATO w Pradze, w czasie którego Sojusz postanowił rozszerzyć się o siedem byłych krajów komunistycznych. "W tych warunkach sfinalizowaliśmy dzisiaj bardzo ważne porozumienie między Unią Europejską a NATO, które pozwoli na realizację jednego z najważniejszych programów Unii" - ocenił Solana. Porozumienie daje UE środki do skonkretyzowania jej Sił Szybkiego Reagowania w liczbie 60 tys. ludzi, które mają być zdolne do działania od 1 marca 2003 r. Ich zadaniem będzie zapewnienie misji utrzymywania lub przywracania pokoju. Po zgodzie Turcji, przekazanej NATO, UE ogłosiła natychmiast, że jest gotowa wysłać swoje siły do Macedonii "możliwie jak najszybciej" i że chce natychmiast rozlokować w Bośni misję policyjną, zastępując taką misję ONZ.

Opracowano korzystając z materiałów
prasowych i archiwum Polskiej Fundacji
im. Roberta Schumana.
http://www.schuman.org.pl
M.K.

* * *

Suwerenność Polski w zjednoczonej Europie

W związku z perspektywą wstąpienia Polski do Unii Europejskiej pojawia się wątpliwość, będąca jednym z ważniejszych argumentów przeciwników integracji - czy nasze państwo po wejściu do struktur europejskich utraci swoją suwerenność?

Suwerenność oznacza niezależność państwa od wszelkiej władzy w stosunkach z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi (suwerenność zewnętrzna) oraz samodzielność w regulowaniu spraw wewnętrznych (suwerenność wewnętrzna). "Zasada suwerenności stanowi podstawową normę prawną, określającą ich sytuację w społeczności międzynarodowej" . W Karcie NZ mówi się w art. 2 ust.1 o "suwerennej równości", z której korzystają wszystkie państwa. Państwa powinny więc być traktowane w prawie międzynarodowym jako podmioty suwerenne, na zasadzie równości. Karta NZ zapewnia im integralność terytorialną i niepodległość polityczną, które są wg art. 2 "nienaruszalne". Deklaracja mówi także, że "każde państwo ma prawo swobodnie wybrać i rozwijać swój system polityczny, społeczny, gospodarczy i kulturalny" (art.2, ust. 1, pkt. E).

Na suwerenność państwa składają się więc następujące elementy: zwierzchność nad swoim terytorium, niepodległość i wolny od ingerencji ustrój polityczny, społeczny i ekonomiczny oraz możliwość kształtowania stosunków międzynarodowych (z innymi państwami) na zasadzie równości. Ograniczeniem suwerenności państwa jest suwerenność innych państw. Oznacza to, że każde państwo może czynić wszystko, co nie jest zakazane przez normy prawa międzynarodowego wiążące to państwo . Prawo międzynarodowe jest zaś tworzone przez same państwa, które są jego podmiotami. Podstawą obowiązywania norm prawa międzynarodowego w stosunku do danego państwa jest jego zgoda. Tak właśnie będzie w przypadku wstąpienia Polski do UE. Państwo polskie podejmie suwerenną, wolną decyzję o przystąpieniu do Unii zgodnie z obowiązującym w nim prawem. Według polskiej konstytucji suwerenem jest naród i to on w referendum wyrazić ma zgodę na członkostwo Polski w Unii. Będzie to więc niezależna decyzja, nie naruszająca zasady suwerenności.

Zgodnie z rozdziałem III Konstytucji RP ratyfikowane przez Polskę umowy międzynarodowe stają się źródłami prawa obowiązującego na obszarze RP. Jednocześnie najwyższym aktem prawnym pozostaje Konstytucja, nie jest więc prawdziwe twierdzenie, że prawodawstwo UE będzie miało pierwszeństwo przed polską konstytucją, jak twierdzą przeciwnicy integracji. Art. 90 Konstytucji RP przewiduje możliwość przekazania na mocy umowy międzynarodowej kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach organizacji lub organowi międzynarodowemu. Stać się tak może jedynie za zgodą większości 2/3 głosów w Sejmie i 2/3 w Senacie albo w referendum ogólnokrajowym. Wstąpienie Polski do UE może odbyć się więc tylko przy zachowaniu zasady suwerenności.

Członkostwo w każdej strukturze międzynarodowej wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Państwo jest suwerenne w ramach wyznaczonych mu przez prawo międzynarodowe. Czy uczestnictwo Polski w strukturach ONZ postrzegane jest przez kogokolwiek jako naruszenie polskiej suwerenności? A przecież także wiąże się ono z przyjmowaniem aktów prawnych, które, po ich ratyfikacji, powinny być przestrzegane. (art. 103 Karty NZ mówi, że "zobowiązania wynikające z niniejszej Karty mają pierwszeństwo przed zobowiązaniami członków ONZ wynikającymi z umów międzynarodowych, jeżeli są one sprzeczne z Kartą").

Z UE można również wystąpić, wbrew temu co twierdzą przeciwnicy integracji. Przepisy UE nie przewidują procedury wystąpienia z Unii, ale przystąpienie do niej regulują umowy międzynarodowe. Konwencja wiedeńska o prawie traktatów z 1969 r. w art. 62 przewiduje możliwość jednostronnego wypowiedzenia umowy międzynarodowej. Tak więc na mocy prawa międzynarodowego wystąpienie z Unii jest możliwe, chociaż żadne z państw jeszcze nie próbowało tego kroku, co również świadczy o stabilności tej wielonarodowej struktury (Karta NZ także nie zawiera postanowień na temat wystąpienia z ONZ, ale uznaje się, że możliwości taka istnieje ).

Tak więc wstąpienie Polski do UE jest zgodne z zasadami prawa międzynarodowego i nie jest naruszeniem zasady suwerenności. Czy Polska jednak nie straci suwerenności, będąc już wewnątrz zjednoczonej Europy? Nasz kraj po wejściu do UE zachowa swój ustrój polityczny, system prawny, możliwość prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej. Będzie traktowana na równi z innymi państwami członkowskimi, zgodnie z zasadą równości. Zachowa, podobnie jak obecni członkowie Unii, możliwość prowadzenia własnej polityki wewnętrznej, niezależnego tworzenia rządów, decydowania o wysokości podatków itd. Nawet tak istotna kwestia jak unia walutowa, zapisana jako jeden z celów UE w traktacie z Maastricht, zależy od zgody państw członkowskich. Podejmując suwerenne decyzje trzy kraje pozostały poza strefą euro. Zgodnie z deklaracją szefów państw Unii z Birmingham (1992): "Wspólnota interweniuje jedynie w dziedzinach, w których upoważniona jest przez państwa członkowskie w ramach traktatów". Nie ma więc mowy o "dyktacie" ponadnarodowej struktury, rządów biurokratów z Brukseli.

UE kieruje się zasadą pomocniczości. Stąd problemy wewnętrzne poszczególnych państw rozwiązują przede wszystkim one same, a dopiero gdy nie mogą one sobie z nim poradzić, do działania przystępują struktury unijne. Oznacza to zachowanie zasady suwerenności, a nawet jej wzmocnienie, gdyż państwo potrzebujące uzyskuje pomoc od pozostałych członków UE.

W UE obowiązuje również zasada decentralizacji, przekazująca decyzje w sprawach lokalnych samorządom, przedstawicielom regionów. W ten sposób utrwala się tożsamość regionalna i lokalna.

Struktury unijne tworzą przedstawiciele poszczególnych państw i dochodzą oni do swoich decyzji na zasadzie consensusu, uwzględniając interesy poszczególnych państw. Ostatni przykład problemów z przyjęciem w Irlandii traktatu z Nicei wskazuje jasno na pluralistyczny charakter Unii. Bardzo trudno byłoby narzucić innym członkom UE przepisy, które postrzegaliby oni jako niekorzystne. Polska w UE będzie również mieć wpływ na decyzje. Będzie mieć 27 miejsc w rozszerzonym składzie Komisji Europejskiej (tylko o 2 mniej niż najsilniejszy kraj UE - Niemcy, tyle samo co znacznie bogatsza Hiszpania) oraz 50 miejsc w Parlamencie Europejskim. Od zgody Polski będzie zależeć przyjęcie nowych członków do UE. Polscy urzędnicy znajda się w organach Unii, a język polski stanie się jednym z jej 19 języków urzędowych.

Czy można zatem powiedzieć, że członkostwo Polski w UE oznaczać będzie wzmocnienie polskiej suwerenności? Czy rezygnacja z pewnych aspektów swojej suwerenności przez członków Unii na rzecz instytucji unijnych oznacza osłabienie niezależności tych państw? Celami UE wyznaczonymi przez Traktat w Maastricht (1991) są m. in. wspólna polityka zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony, wspólne obywatelstwo Unii, wspólna waluta, współpraca w zakresie wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Wspólne działanie państw Unii w tym zakresie nie musi oznaczać ograniczenia ich suwerenności, a wręcz przeciwnie, jej wzmocnienie i dopełnienie. UE umożliwia bowiem rozwiązywanie kwestii przekraczających możliwości skutecznego działania pojedynczego państwa (zgodnie z zasadą pomocniczości). Szczególnie jest to widoczne w dziedzinie bezpieczeństwa, w dobie zagrożenia międzynarodowym terroryzmem współpraca ponadgraniczna ma duże znaczenie. Wspólne inicjatywy w zakresie polityki zagranicznej również pozwalają skuteczniej działać na arenie międzynarodowej. Unia staje się dużo poważniejszym podmiotem w polityce światowej, gdy przemawia jednym głosem (trzeba jednak przyznać, że nie dzieje się to często) niż gdyby czyniły to poszczególne państwa członkowskie.

UE już od dawna przemawia jednomyślnie w sprawach gospodarczych. Jest to potężny ekonomicznie organizm, wytwarzający 23% rocznej światowej produkcji, z 375 mln mieszkańców i wysokim poziomem PKB na 1 mieszkańca. Członkostwo Polski w UE spowoduje, że znajdzie się ona wewnątrz tego wielkiego rynku, jej gospodarka będzie chroniona podobnie jak rynki dotychczasowych członków. Obecnie nasz kraj jako tzw. "rynek wschodzący" jest bardzo wrażliwy na zmiany koniunktury na rynkach światowych. Wejście w silną i stabilną strukturę ekonomiczną, jaką jest Unia, oznacza dużo większe bezpieczeństwo naszej gospodarki. Gdyby Polska pozostała poza UE, nie mogłaby skutecznie konkurować z produktami krajów unijnych na innych rynkach, a także na chronionym rynku Wspólnoty.

Uczestnictwo w Jednolitym Rynku Wewnętrznym UE oznacza wzrost dobrobytu i rozwój polskiej gospodarki poprzez otwarcie rynków państw członkowskich, ale także i możliwość skuteczniejszego zdobywania innych rynków, m. in. przy wykorzystaniu pomocy dla eksportu (np. dopłat do eksportu produktów rolnych). Polska uzyska również środki pomocowe, pomoc finansową i technologiczną. Jako państwo UE będzie miejscem inwestycji zagranicznych w znacznie większej niż dotychczas skali. Taki napływ kapitału oznacza nie tylko szansę rozwoju, ale i większe bezpieczeństwo ekonomiczne i polityczne.

Rozwój ekonomiczny, stabilność gospodarcza to praktyczna korzyść prowadząca do wzrostu roli polski na arenie międzynarodowej, czyli również umocnienie jej suwerenności. Zniesienie granic wewnątrz Jednolitego Rynku UE również nie może być uznane za ograniczenie suwerenności (jej składnika: integralności terytorialnej). Doprowadziło ono do znaczącego ograniczenia kosztów działalności dla poszczególnych państw, a przecież nie oznacza to rezygnacji ze zwierzchnictwa nad własnym terytorium. Polska granica na wschodzie będzie natomiast dużo lepiej chroniona jako zewnętrzna granica Unii.

Wprowadzanie bardzo licznych przepisów unijnych, owych krytykowanych często wytworów brukselskiej biurokracji, oznacza w rzeczywistości usprawnienie wymiany gospodarczej, poprawę jakości usług i towarów, czyli korzyści dla konsumentów - obywateli UE. Jednolite normy dotyczące m. in. ochrony środowiska, uczciwej konkurencji, równego traktowania kobiet i mężczyzn przyczyniają się do poprawy jakości życia mieszkańców Zjednoczonej Europy, trudno więc uznać je za przejaw ograniczenia suwerenności.

Polska stoi więc przed wielką szansą wejścia do struktury gwarantującej bezpieczeństwo polityczne, co dla naszego kraju, tak ciężko doświadczonego przez historię, nie może być bez znaczenia. Członkostwo w UE oznacza również podnoszenie poziomu bezpieczeństwa ekonomicznego, socjalnego i ekologicznego Polski. Wyrównywanie poziomu rozwoju krajów Europy służy stabilizacji kontynentu, który przechodzi chyba najdłuższy w dziejach okres nieprzerwanego pokoju i wzrostu ekonomicznego. Bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne jest niezbędnym warunkiem faktycznej suwerenności państwa. Polska jako szósty co do wielkości i szósty co do liczby ludności kraj Unii (i największy i najludniejszy spośród nowych członków) ma szansę odegrać w niej ważną rolę. Tak więc integracja europejska może oznaczać dopełnianie i wzmacnianie, a nie osłabienie polskiej suwerenności.

PRZEMYSŁAW CHMIEL
przemch@go2.pl

Autor jest studentem III roku polityki społecznej Uniwersytetu Warszawskiego.

1 Wojciech Góralczyk Prawo międzynarodowe publiczne w zarysie,
wyd. VI, Warszawa 1998, s.132.

2 Tamże, s.133.

3 Tamże, s. 88.