W bardzo interesującym artykule Katarzyny Bytomskiej, która w grudniu ub. r. pisała o wizycie w Katowicach delegacji z Karl-Franzens Universitaet Graz, znalazła się pewna nieścisłość. Dotyczy ona prof. Ludwiga Reicha, matematyka, który reprezentował Wydział Nauk Przyrodniczych. W artykule czytamy, że prof. Reich gościł w Katowicach pierwszy raz. W rzeczywistości nawet najstarsi matematycy z trudem potrafią sobie przypomnieć ile razy prof. Reich odwiedzał już Uniwersytet Śląski, a dokładniej Instytut Matematyki. Jest to o tyle istotne, że to właśnie dzięki wysiłkom prof. Reicha i jego kolegów - prof. Detlefa Gronaua i prof. Jensa Schwaigera - od końca lat siedemdziesiątych datują się bardzo ożywione kontakty między matematykami z Grazu i z Katowic. W sumie Austriacy wygłosili w Katowicach kilkadziesiąt odczytów, równie często prezentowali swoje wyniki nad Murem pracownicy IMUŚ. Współpraca, najpierw nieformalna, a potem sformalizowana w umowie między obu Uniwersytetami, zaowocowała też trzema konferencjami zwanymi Polish - Austrian Seminar oraz wspólnymi publikacjami. Jest to współpraca wynikająca z naturalnej potrzeby wymiany doświadczeń, choć jak widać przebiegająca z dala od reprezentacyjnych gabinetów i nie dość nagłośniona, skoro tak słabo osadzona w świadomości uniwersyteckich środowisk pozamatematycznych. Jeśli w przyszłości oba Uniwersytety będą współpracować na szerszym polu, to nie należy zapominać, iż austriackim ojcem tej współpracy jest prof. Reich, który w latach siedemdziesiątych poznał prof. Marka Kuczmę, a potem nawiązał ścisłe kontakty z jego uczniami.
Dodajmy, że koordynatorami współpracy naszych uniwersytetów w zakresie matematyki są: ze strony polskiej prof. Roman Ger, a z austriackiej - prof. Detlef Gronau, który również wchodził w skład delegacji na Dni Grazu w Katowicach.
Maciej Sablik
Oddając do publikacji sprostowanie pana Macieja Sablika, dotyczące mojego sprawozdania z wizyty delegacji Uniwersytetu w Grazu w murach naszej uczelni, za które najserdeczniej dziękuję, pozwoliłam sobie dołączyć i własne serdeczne przeprosiny za to niedopatrzenie. Gości było wielu, czasu na spotkanie - jak zwykle w takich przypadkach - za mało, a stopień zażyłości między podejmowanymi a podejmującymi wahał się w dziesięciopunktowej skali - od zera do dziesięciu. Niemniej - nieścisłość nadal pozostaje nieścisłością, za co raz jeszcze przepraszam, życząc sobie i Gazecie jak największej liczby tak wnikliwych i troskliwych czytelników, dzięki którym proces nagłaśniania współpracy wewnątrz- i międzyuczelnianej, wynikającej z naturalnej potrzeby badawczej, a nie dość mocno osadzonej w świadomości uniwersyteckich środowisk pozaróżnorakich - przebiegał będzie coraz sprawniej.
Katarzyna Bytomska