TYCHY PLANUJĄ BUDOWĘ KANALIZACJI ZA 183 MLN ZŁ
Samorząd 130-tysięcznych Tych planuje modernizację oczyszczalni ścieków i budowę kanalizacji w dziewięciu dzielnicach miasta, kosztem ok. 183 mln zł. Trzy czwarte środków pochodzić ma z unijnego Funduszu Spójności.
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Katowicach wstępnie zakwalifikował tyski wniosek o dofinansowanie z Funduszu Spójności do dalszej procedury kwalifikacyjnej, obok ok. 30 innych wniosków z regionu. Wniosek należy do największych w regionie. Zanim projekt przedłożony będzie Komisji Europejskiej, która zaakceptuje jego realizację, trafi jeszcze do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz resortów środowiska i gospodarki. Aby uczestniczyć w Funduszu Spójności, projekt musi najpierw znaleźć się w Narodowym Planie Rozwoju.
Bez unijnego wsparcia miasto nie byłoby w stanie zrealizować tak dużej inwestycji. Roczny budżet Tych to ok. 285 mln zł. Koszt samej modernizacji oczyszczalni ścieków szacowany jest na 32 mln zł. Do tego miasto chce wybudować 130 km sieci kanalizacyjnej w dzielnicach dotychczas jej pozbawionych. Realizując kompleksowy projekt z własnych środków, samorząd zapłaci 28 mln zł. Ok. 17,5 mln zł mają pożyczyć fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej: Narodowy i Wojewódzki. Pozostała część - ok. 137 mln zł - to bezzwrotna dotacja z Unii, o którą stara się samorząd.
Powstanie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali było pierwszym krokiem w procesie budowy Uni Europejskiej |
Tychy nie są pierwszą śląską gminą, planującą kompleksowe inwestycje w zakresie kanalizacji. W ubiegłym roku podobny projekt, wartości 467 mln zł, ogłosił Rybnik. Wcześniej dofinansowanie z funduszu ISPA na podobną inwestycję otrzymała inna śląska gmina - Gliwice.
INTERNETOWY SONDAŻ W SPRAWIE ROZSZERZENIA UE
Unia Europejska przeprowadziła internetowy sondaż na temat planów przyjęcia nowych członków. Było to wspólne przedsięwzięcie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Pierwsze wyniki sondażu wyraźnie wskazują, że internauci pozytywnie oceniają poszerzenie Unii Europejskiej i nie obawiają się żadnych większych kłopotów w związku z przyjęciem nowych członków.
W pierwszych dniach funkcjonowania sondażu aż 44 procent jego uczestników uznało, że dla nich osobiście poszerzenie UE będzie korzystne. Opcję "w zasadzie korzystne" wybrało 31 procent ankietowanych. Aż 49 procent uczestników sondażu wyrażało niezłomne przekonanie, że poszerzenie zwiększy wpływy UE na arenie międzynarodowej; "w zasadzie" uważa tak 30 procent. 38 procent ankietowanych uznało, że poszerzenie będzie z pewnością korzystne dla biznesu w UE; 42 procent "w zasadzie tak uważa". Obawę, że po poszerzeniu w Unii wzrośnie bezrobocie, wyraziło tylko 12 procent ankietowanych; 32 procent na pewno nie żywi takich obaw.
W opinii internautów, poszerzenie skomplikuje funkcjonowanie UE. W pełni jest o tym przekonanych 37 procent ankietowanych, a "w zasadzie" - 31 procent. Większość uczestników sondażu uważa, że o problematyce poszerzenia jest poinformowana "bardzo dobrze" lub "całkiem dobrze" (łącznie 58 procent). Jednak 35 procent ankietowanych uznało, że nie są poinformowani wystarczająco.
WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE I WALIA BĘDĄ WSPÓŁPRACOWAĆ
Umowę o współpracy międzyregionalnej między Walią i województwem śląskim podpisali w październiku w stolicy Walii - Cardiff - pierwszy minister Walii Rhodri Morgan Cardiff oraz marszałek województwa śląskiego Jan Olbrycht. Śląscy samorządowcy chcą korzystać z doświadczeń Walii, dotyczących m.in. restrukturyzacji przemysłu ciężkiego i pozyskiwania środków unijnych. Strony porozumienia deklarują chęć współpracy nie tylko w sferze gospodarczej, ale też społecznej i kulturalnej. Do najważniejszych zadań samorządowcy zaliczają korzystanie z doświadczeń w zakresie rekultywacji i rewitalizacji terenów poprzemysłowych oraz zrównoważonego rozwoju. Chcą przeciwdziałać zjawisku wykluczenia społecznego, współpracować w zakresie turystyki, edukacji i rozwoju obszarów wiejskich.
Sesja plenarna Parlamentu Europejskiego |
Śląscy samorządowcy liczą, że współpraca z zagranicznym partnerem ułatwi dokończenie restrukturyzacji przemysłu. 30 lat temu, kiedy Wielka Brytania wchodziła do Wspólnoty Europejskiej, górnictwo i hutnictwo Walii przypominało śląski przemysł ciężki przed restrukturyzacją. Obecnie, po restrukturyzacji, w liczącej prawie 3 mln mieszkańców Walii jest tylko 5,5-procentowe bezrobocie. W woj. śląskim, w którym mieszka około 5 mln ludzi, bezrobocie jest ponad trzykrotnie wyższe.
Walijskie Zgromadzenie Narodowe - regionalny parlament - prowadzi politykę regionalną dotyczącą m.in. rolnictwa, kultury, rozwoju gospodarczego, edukacji i szkolnictwa, transportu, zajmuje się też ochroną języka walijskiego. Zgromadzenie pełni też nadzór nad władzami lokalnymi.
KARDYNAŁ RUINI: ROZSZERZENIE UE PRIORYTETEM
Wiarę papieża w potrzebę jedności Europy i jego niestrudzone poparcie dla rozszerzenia Unii Europejskiej przypomniał Camillo Ruini, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch, który 16 października w Lublinie otrzymał tytuł doktora honoris causa KUL. "W nowej sytuacji, jaka powstała w wyniku wydarzeń 1989 r., rozszerzenie UE o narody, które były z niej wykluczone w wyniku wydarzeń zimnej wojny, stało się nieuniknionym priorytetem, który papież nieustannie podkreśla" - powiedział kardynał w trakcie swego wykładu nt. "Jan Paweł II. Głęboka jedność prawdziwie powszechnego pontyfikatu".
Kardynał Ruini przywołał studium Karola Wojtyły opublikowane w roku 1978, w którym późniejszy papież pisał o potrzebie jedności kontynentu europejskiego. "Wiara w tę jedność i niestrudzone promowanie jej w czasach, gdy wydawało się to nie mieć żadnego związku z aktualnymi możliwościami historycznymi, jest znaczącym aspektem prawdziwie proroczego nauczania tego papieża" - powiedział kardynał Ruini. Nazwał on papieża "moralnym i duchowym przewodnikiem ludzkości". W jego przekonaniu, to "najlepsze określenie jego roli".
Kardynał Camillo Ruini należy do najbliższych współpracowników Jana Pawła II.
POLSKA ZDECYDOWANIE ZA WPROWADZENIEM EURO
Ponad dwie trzecie Polaków (67,6 proc.) chce, by euro zastąpiło złotego - wynika z najnowszych badań wykonanych przez TNS OBOP dla Narodowego Banku Polskiego. Według badań, poparcie dla wprowadzenia wspólnej waluty jest obecnie wyższe od akceptacji samego członkostwa w Unii Europejskiej. Liczba zwolenników wprowadzenia w Polsce euro jest wyraźnie, bo aż o 10,5 pkt. proc. większa od liczby osób popierających wejście naszego kraju do Unii Europejskiej. Zgodnie z badaniami, wprowadzenia euro chce aż 47 procent przeciwników naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Tymczasem tylko 7 procent zwolenników Unii nie chciałoby zamiany złotego na euro. Badanie zostało przeprowadzone w październiku na zlecenie NBP, na ogólnopolskiej reprezentatywnej grupie 1008 osób.
Opracowano korzystając z materiałów
prasowych i archiwum
Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana
(http://www.schuman.org.pl). (M.K.)
19 października br. Irlandczycy przyjęli traktat z Nicei. Według oficjalnych wyników, "za" opowiedziało się 63 procent osób uprawnionych do głosowania, a "przeciwko" było 37 procent. Frekwencja wyniosła 48 procent. Oznacza to, że za traktatem z Nicei głosowało ponad 906 tysięcy Irlandczyków, przeciwko było zaś blisko 535 tysięcy. Traktat Nicejski zapowiada reformy instytucji Unii Europejskiej i otwiera drogę do rozszerzenia wspólnoty o 10 państw, w tym Polskę. Na wynik referendum czekała cała Europa, a szczególnie państwa starające się o wejście do Unii.
Przed tegorocznym referendum przeciwnicy traktatu wyrażali obawy przed zmniejszeniem roli Irlandii w poszerzonej Unii i utratą części unijnych funduszy. Zwolennicy chcieli natomiast rychłego rozszerzenia Unii, bo - jak twierdzą - Irlandia skorzysta na tym politycznie i ekonomicznie.
Traktat z Nicei określa na nowo skład i sposoby działania instytucji Unii Europejskiej. Uwzględnia przy tym przyszłych nowych członków, także Polskę. Znosi on prawo weta pojedynczych państw w wielu, na ogół drobnych, proceduralnych sprawach i przewiduje możliwość "wzmocnionej współpracy" mniejszej grupy państw członkowskich zainteresowanych ściślejszą integracją.
Irlandia jest ostatnim państwem członkowskim, które ratyfikowało Traktat Nicejski. W pierwszym referendum w czerwcu 2001 roku odrzuciło go 54 proc. spośród uczestniczącej w głosowaniu jednej trzeciej uprawnionych do tego Irlandczyków.
MARIUSZ KUBIK
(mat. IAR, PAP)
CO PO IRLANDII? JAN KUŁAKOWSKI
Wynik referendum w Irlandii oznacza dla nas o jedną przeszkodę mniej. Gdyby nie poparto traktatu z Nicei, utrudniło by to, jak wiadomo, rozszerzenie Unii Europejskiej, czyli również sytuację Polski. W Irlandii obawiano się chyba, że przyjęcie nowych państw oznacza więcej amatorów na fundusze strukturalne. Irlandia, jak wiemy, skorzystała z tych funduszy maksymalnie. Pamiętajmy, że kraj ten nie był przeciwny rozszerzeniu - w pewnym momencie ludzie zaczęli się po prostu zastanawiać, czy na tym nie stracą. Sądzę, że akcja Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, apelująca do solidarności Irlandczyków, może nie zdecydowała, ale z pewnością przyczyniła się do pozytywnego głosowania.
Tak, czy inaczej, uważałem, że nie należy tego dramatyzować. Przed pierwszym referendum, gdy byłem jeszcze w rządzie i rozmawiałem z różnymi politykami Unii, wszyscy oni mówili, że nawet, jeżeli referendum będzie niekorzystne - a to pierwsze, jak wiadomo było - od tego będą prawnicy unijni, by znaleźć formuły do zastosowania, żeby rozszerzenie jednak się odbyło. Wiadomo, że także przed drugim referendum mówiło się podobnie. Sądziłem, że nastąpi porozumienie, bo w Unii często dochodzi się do niego w ostatniej chwili. Na pewno nie jest w ich zwyczaju przykładanie "noża do gardła" nowym kandydatom.
To ryzyko nie było więc aż tak wielkie, ale na pewno porażka byłaby utrudnieniem, zachęcając być może także inne państwa do utrudniania rozszerzenia - te państwa, które się wahają, mogły by mieć pretekst do przyhamowania tego procesu.
Wysiłek włożony w kampanię promocyjną, by Irlandczyków poinformować, powinien być przykładem również w Polsce, przygotowującej się do referendum w przyszłym roku. Doświadczenie wykazuje, że ludzie najgorzej poinformowani są zwykle negatywnie nastawieni, podatni na łatwe slogany. Trzeba informować - i mówić, że ci, którzy informują, uważają, że wejście do Unii jest rzeczą pożądaną. Ale trzeba też podawać konkretne argumenty.
Traktat Nicejski zakłada między innymi reformę instytucji Unii Europejskiej. Jeżeli uważamy, że Unia powinna się rozwijać, wzmacniać, to taka reforma jest potrzebna, żeby rozszerzenie nie utrudniło funkcjonowania całego systemu. Trzeba zresztą dodać, że świadomość przeciętnego mieszkańca Unii o jej strukturach jest równie znikoma, co u nas. Wszelkie reformy, które polegają na zbliżeniu do ludzi działań rządzących, wzbudzają zainteresowanie. Ale stan świadomości w tym względzie jest niewiele wyższy, a czasem może nawet niższy, niż w Polsce. W Irlandii brakowało raczej świadomości historycznej: wartości, jaką niesie za sobą integracja europejska.
W tym momencie należy unikać debaty, czy Unia powinna się stać federacją, czy nie. To zdecydowanie przedwczesne.
j.kulakowski@schuman.org.pl
Warszawa, 29 października 2002 r.
Notował: M. Kubik
Foto: Archiwum Jana Kułakowskiego