O EGZAMINIE

Zdarzyło Ci się może, potencjalny czytelniku, aby obserwować ludzi przed egzaminem? Mnie tak. Często. Moja nieskromna osoba wielokrotnie przychodziła na egzamin z dwugodzinną rezerwą. Nie douczałam się przez ten czas, ale obserwowałam ludzi – z ukrycia. Ja, schowana za zasłoną ich niewiedzy, kiedy dokuwają dokutą już wiedzę, nie będąc widziana, doskonale widzę ich ruchy i zachowania.

Na wspomniane już dwie godziny przed egzaminem pojawiają się pierwsze osoby. Kręcą się tu i tam, zaglądają do Kubusia, Bemola, Snacka, szukają znajomych oraz miejsca, gdzie można przeczekać. Wydają się nie zdawać sobie sprawy z tego, że za dwie godziny będzie egzamin. Zwykle są spokojni, a jedyne co świadczy, że to jest ten właśnie dzień, to ich odświętny ubiór. Rozmowy dotyczą wszystkiego, byle nie egzaminu.

Kiedy do egzaminu pozostaje półtorej godziny, studenci zaczynają się schodzić. Od tego momentu, dla niektórych, zaczynają się nerwy. Ludzie bledną a kobiety odwiedzają toaletę.

Na godzinę przed egzaminem jest już zwykle spora grupa ludzi. Wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa jazda. Nerwowe spojrzenia na zegarki, sztuczne uśmiechy, które przykryć mają stres i przeświadczenie o niewiedzy. Nawet nie najstraszniejsza jest świadomość ewentualnej pały ale to, że wiedza poddawana będzie testowi, że można nie odpowiedzieć na pytanie. Brzmi to jak paradoks, ale tak chyba jest w istocie!

Przed egzaminem zachowania ludzi dzielą się na dwie grupy: na tych co zakuwają, oraz na tych co nie. Podział jest prosty, ale rzeczowy. Ci którzy się nie uczą, dzielą się z kolei na takie podgrupy: Ci, którzy udają, że się nie przejmują, oraz na tych, którzy nie przejmują się w istocie. Tych co udają, można poznać po chwilach radosnych, kiedy się śmieją, żartują i opowiadają kawały, oraz po takich, kiedy chwilowo stają ponurzy, bez wigoru do życia; tak jakby na chwile dotarło do nich przeświadczenie o egzaminie. Te osobniki, które naprawdę się nie przejmują, mogą albo być przekonani o swojej wszechwiedzy, co zdarza się rzadko, albo takowy mają właśnie styl swojej egzystencji. Niewątpliwie należy ich za to podziwiać.

Jak wspomniałam wcześniej, są także i takie osoby, które sparaliżowane strachem, z trzęsącymi się rękami, nogami tudzież i innymi częściami ciała, nerwowo przeglądają zeszyty, notatki czy podręczniki. Fakt jest chyba niewątpliwy: robią to dla uspokojenia swojego sumienia – nauczyć się i tak nie nauczą, ale w przeciwnym wypadku mogli by mieć potem prawo do czynienia sobie wyrzutów. Sądzę, że taka sytuacja dotyczy częściej kobiet niż mężczyzn. Nie chcę być traktowana jako przedstawiciel męskiego punktu szowinistycznego widzenia (jestem przecież kobietą) więc zmuszona jestem dodać, że to właśnie takie osoby zdają egzaminy częściej.

Ciekawą rzeczą jest fakt, że już na pół godziny przed godziną „W” tłumy napierają na drzwi wejściowe. Jakże wielkie jest rozgoryczenie tłumu, jeśli profesor otwiera drzwi nie z tej strony auli, albo wyczytuje nazwiska z listy! A tak już bywało. Najciekawsza jest jednak reakcja poszczególnych grup ludzi. Ci nerwowi wpadają w gniew, narzekają na organizację, czy swoją głupotę. Osoby, które się nie uczyły przed egzaminem, zwykle wybuchają śmiechem, traktując to jako kawał, na który nabrał się tłum, i oni sami.

Kiedy już wszyscy znajdą się w sali, następuje chwila, którą, przyznać się muszę (chcę!), lubię najbardziej: bezpośrednio przed egzaminem, skończył się czas oczekiwania na tą chwilę, teraz ona nadeszła i nie da się tego cofnąć, wycofać się, czy zrezygnować. Trzeba to przyjąć na swoje barki i stawić czoło profesorowi, który jak zwykle przygotował dla nas ciekawy test. Samo wejście na salę jest więc momentem przełomowym.

„Nic nie umiem” – to zdanie wypowiadane jest najczęściej właśnie wtedy, ale zwykle jest to kłamstwo, albo fałszywe przekonanie o swojej słabości. Przed egzaminem kończy się w momencie, kiedy profesor wypowie takie, lub podobne zdanie: „Witam państwa na egzaminie z…”

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Kronika UŚNiesklasyfikowaneNowe książkiOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnym
Zobacz stronę wydania...