A jednak…
Twórczość i życie Rafała Wojaczka nadal wzbudzają silne emocje. Trzydzieści lat po jego tragicznej śmierci wciąż w całej Polsce są ludzie, którzy analizują jego życie w najdrobniejszych szczegółach i znają niemal każdy wers z jego wierszy. Można by ich określić nawet mianem „wojaczkologów”.
Na dwudniowej konferencji z okazji wydania przez Uniwersytet Śląski i Instytut Mikołowski książki pt.: „Który jest. Rafał Wojaczek w oczach przyjaciół, krytyków i badaczy” można było wysłuchać kilkunastu odczytów „wojaczkologów” z całej Polski. Wbrew pozorom nie były to nudne wykłady literaturoznawców czy krytyków literatury. Głównym zamierzeniem organizatorów spotkania było przedstawienie osobistych wspomnień o Rafale Wojaczku osób, które go znały bądź są jego rówieśnikami i pamiętają czas, w którym tworzył. Dlatego nie były to nużące wywody znawców twórczości poety. Każdy odczytany referat był subiektywnym spojrzeniem na życie i twórczość R. Wojaczka; sentymentalną podróżą w przeszłość. Okazało się, że w wielu kwestiach referujący się nie zgadzali z sobą, doszło nawet w pewnym momencie do bardzo gwałtownej wymiany zdań – ale o tym później. Jednakże jeden fakt nie budził wątpliwości: Wojaczek był oryginalnym poetą tworzącym „antropologiczny obraz duszy młodego człowieka tamtych lat” (jak ujął to jeden z odczytujących).
Poetą, który nigdy nie poszedł na kompromis wobec siebie i ustroju i nie bał się mówić prawdy o tym co widział w Polsce końca lat 60. i co widział w nas. Wszyscy też jednogłośnie twierdzili, że jego wiersze są uniwersalne i równie dobrze mogą opowiadać o człowieku w XXI wieku. Natomiast kwestia, co do której nie było zgodności to domniemany alkoholizm Wojaczka. Niektórzy twierdzili, że poeta lubił sporo wypić inni byli zdania, że raczej wręcz przeciwnie: wielu go namawiało, ale potrafił odmówić. W filmie „Wojaczek” Lecha Majewskiego poeta nie należał raczej do grona abstynentów. Gdzie leży prawda? Pewnie jak zawsze po środku, ale tego się już nigdy nie dowiemy. Poza tym jest to aspekt jak najbardziej marginalny w jego życiu, a co ważniejsze w twórczości.
Od lewej: Maciej Melecki, Romuald Cudak – redaktorzy książki pt.: „Który jest” |
Szczególnie kontrowersyjną postacią sympozjum okazał się Maciej M. Szczawiński, autor biografii „Rafał Wojaczek, który był”. W pierwszy dzień spotkania doszło miedzy nim, a Jerzym Kronholdem, poetą z Cieszyna do ostrej wymiany zdań. Obaj panowie mieli inne zdanie na temat pewnych zdarzeń z życia „bohatera” spotkania. Niestety, nie doszli do konsensusu. Po spotkaniu na bankiecie mówiło się, że spór między nimi trwa od momentu wydania wspomnianej wyżej biografii. Natomiast w drugim dniu konferencji M.M. Szczawiński zauważył, iż poezji mikołowskiego twórcy nie sposób analizować sztywnymi akademickimi metodami literaturoznawczymi, a jako przykład podał odczyt Stanisława Stabry, w referacie którego twórczość Rafała Wojaczka interpretowana była metodą dekonstrukcji. Stabro pokazał, że takie ujecie może przynieść inne, nowe odczytania utworów autora Nie skończonej krucjaty, nie sugerując jednocześnie, iż miałaby to być jedyna prawidłowa współczesna metoda interpretacji. Okazało się, że oboje referenci po prostu się nie zrozumieli. Tym razem jednak doszło do porozumienia i wszystko zostało od razu wyjaśnione. M.M. Szczawiński przyznał, że nie uważa metody dekonstrukcyjnej za nieodpowiednią do poezji Wojaczka, a wręcz przeciwnie – cieszy się, iż ponowoczesne kryteria literaturoznawcze mogą stać się adekwatne do utworów z lat 60.
Do Instytutu Mikołowskiego przybył również Bogusław Kierc z Wrocławia – przyjaciel Wojaczka, któremu bodaj najwięcej możemy zawdzięczać, jeśli chodzi o przybliżanie złożonych aspektów twórczości bohatera mikołowskiej sesji. Przypomnijmy gwoli ścisłości, że Kierc doprowadził do wydania Utworów zebranych R. Wojaczka w roku 1976, powodując ogromne zainteresowanie tą twórczością. Odczyt miał też poeta i redaktor „Literatury na Świecie”, Andrzej Sosnowski, który w brawurowy sposób pokazał paralele pomiędzy filozoficznymi tezami Martina Heideggera zawartymi w słynnym eseju: „Cóż po poecie?”, a treściami dwóch wierszy Wojaczka: Prośba i Ranny wiersz. Bardzo interesujące socjologiczne spojrzenie na kondycję poezji polskiej końca lat 60. i na kontekst społeczno-kulturowy twórczości Wojaczka przedstawił Mirosław Pęczak, dziennikarz z „Polityki”.
Swoją recepcją mikołowskiego poety podzielił się z uczestnikami sympozjum odtwórca głównej roli w filmie „Wojaczek”, L. Majewskiego – Krzysztof Siwczyk. Opowiedział o swoim bardzo osobistym stosunku do Rafała w tekście o wymownym tytule Zachować twarz. Faktycznie ich losy splotły się w sposób iście magiczny. K. Siwczyk czytał wiersze Wojaczka o wiele wcześniej nim reżyser wybrał go do tytułowej roli w swoim filmie. Dlatego krytycy filmowi mówili nie o zagranej roli, ale o autentycznym wcieleniu się aktora w bohatera filmu. Z kolei znany malarz, Henryk Waniek przypomniał swoją historię z twórcą. Przytoczył zabawną anegdotę z końca lat 60., kiedy to Rafał stał się rywalem artysty o dziewczynę, piękną kelnerkę. Wojaczek zawzięcie dawał pisane spontanicznie na serwetkach wiersze ukochanej. Potem trafiały one w ręce Wańka, który umieszczał je prosto w koszu. Tym razem to malarz zwyciężył poe...
Książka „Który jest. Rafał Wojaczek w oczach przyjaciół, krytyków i badaczy” pod redakcją wykładowcy UŚ, Romualda Cudaka i Macieja Meleckiego jest pierwszą krytyczno – literacką pozycją dotyczącą twórczości mikołowskiego literata. – Grupuje ona i koncentruje najistotniejsze teksty o poecie z przestrzeni 30 lat, od debiutu po czasy najnowsze – tłumaczy Maciej Melecki. – Ostatni tekst, autorstwa Jacka Gutorowa, pochodzi z 2000 roku – dodaje.
Należy tu przypomnieć, że nomen omen, Maciej Melecki jest współscenarzystą filmu „Wojaczek”, a przy tym poetą i pracownikiem Instytutu Mikołowskiego. Natomiast dyrektorem Instytutu jest Paweł Targiel, przyjaciel Wojaczka, jeszcze z Mikołowa. Ciekawy w tym wszystkim jest dodatkowo fakt, iż Instytut Mikołowski znajduje się ni mniej ni więcej, ale w mieszkaniu, w którym Wojaczek wychował się. Dlatego być może zarówno M. Melecki jak i P. Targiel powiedzieli, że nie potrafią „uciec” od patrona Instytutu. Wciąż powraca do nich jego postać i spuścizna jaką po sobie zostawił, dochodzą nowe fakty i zdarzenia z nim związane, co powoduje, że postać Wojaczka wciąż może być żywa .
Dla mnie interesującym wydarzeniem, przy okazji konferencji, było spotkanie z wnukiem i córką Wojaczka. Oboje okazali się bardzo miłymi osobami. Chłopczyk ma 10 lat i jeszcze za bardzo nie rozumi e, jak sam przyznał, poezji dziadka.
Za te dwa dni konferencji podziękowania należą się przede wszystkim pomysłodawcom, a także redaktorom książki, z okazji której całe to „wojaczkowanie” miało miejsce. Impreza rzeczywiście była udana. Osoby, które nie mogły być w tym czasie w Mikołowie, a są zainteresowane tematem, muszą poczekać do wiosny na kolejny numer „Arkadii” (pismo wydawane przez Instytut Mikołowski), gdzie większość wykładów zostanie opublikowana. Zobaczymy kiedy ponownie duch Rafała Wojaczka przypomni o sobie i jego poezja przyciągnie do Instytutu tak znamienitych gości jak w tym roku. Jaki będzie kolejny powód spotkania? Na pewno zawsze nim może być nietuzinkowa twórczość tego śląskiego artysty.