W dniach 24-26 XI 2000 r. na zaproszenie zaprzyjaźnionego koła młodych językoznawców z Wrocławia, udaliśmy się na studencką konferencję naukową do Przesieki. Stosowne zaproszenie wystosowała do nas znana skądinąd Agnieszka Tomczak - charyzmatyczna przewodnicząca koła językoznawców z Wrocławia. W skład naszej śląskiej drużyny weszli następujący zawodnicy (studenci filologii polskiej): Bożena Biczkowska, Agnieszka Karaś, Patrycja Lesińska, Ewa Nowak, Tomasz Nowak i Dorota Tałaj. Dniem i nocą troszczył się o nasz wikt i opierunek - opiekun śląskiego koła językoznawców dr Piotr Żmigrodzki.
Nasza wspólna przygoda znalazła swój początek w hallu dworca PKP w Katowicach, gdzie - tradycyjnie - pod zegarem zebrała się nasza delegacja. Punktualnie o godzinie 9.48 odjechaliśmy pociągiem pośpiesznym relacji Kraków - Jelenia Góra. Trasa naszej podróży wiodła przez Gliwice, Nysę, Wałbrzych oraz szereg innych uroczych a pomniejszych miejscowości. Znakomitą część dnia spędziliśmy przeto w pociągach i autobusach, znajdując przy tym czas na miłą rozmowę, odrobinę snu, względnie ciekawą lekturę.
Nasza delegacja w przerwie obrad. Siedzą od lewej: Ewa Nowak, Patrycja Lesińska, Agnieszka Karaś, Bożena Biczkowska, Dorota Tałaj. Stoją: dr Piotr Żmigrodzki, Tomasz Nowak |
Na miejscu mogliśmy już spotkać rówieśników z Jeleniej Góry, a miarę upływu czasu stopniowo dołączali przedstawiciele kolejnych kół naukowych. Jak gdyby czytając w naszych myślach, wrocławianki uraczyły nas wyśmienitą kolacją. Miłą aurę pierwszego wieczoru dopełniła impreza integracyjna, podczas której współbiesiadnicy - racząc się symboliczną lampką wina - wymieniali luźne uwagi poświęcone przeważnie rozlicznym planom naukowym. Całość imprezy w znacznym stopniu uświetniło stojące w kącie sali bankietowej pianino, którego obecność stanowiła dla co niektórych nie lada pokusę i wyzwanie. Muzyczne próby i popisy stanowiły zatem miłą okrasę tego uroczego wieczoru.
Podczas wspólnego biesiadowania mieliśmy okazję przekonać się, z jak daleka przybyli poszczególni referenci. Nie byłoby chyba przesady w stwierdzeniu, że na rzeczoną konferencje ściągnęła cała nieomal zachodnia ściana Rzeczpospolitej. Oprócz uroczych wrocławianek, przybyły nie mniej urodziwe koleżanki ze Szczecina, Zielonej Góry, Poznania, Jeleniej Góry a nawet odległych i zdawałoby się egzotycznych - Siedlec. Już niejako z czystej kurtuazji, wspomnę o kilku przedstawicielach płci niepięknej, którzy wraz z piszącym te słowa, stanowili zdecydowanie mniej liczną (i mniej urodziwą) część tego zacnego grona. Kadrę naukową reprezentowało skromne acz treściwe grono doktorów - opiekunek i opiekunów poszczególnych kół naukowych.
Następny dzień rozpoczął się nader miłym akcentem - gremialne obrady poprzedziło bowiem sute śniadanie. Organizatorzy wyszli bowiem ze słusznego założenia, że "kiedy w brzuchu pusto - w głowie groch z kapustą". Wbrew wcześniejszym zapowiedziom gospodarzy, część plenarną obrad przeniesiono z piątkowego wieczoru na sobotni poranek. Ogół wystąpień rozdzielono pomiędzy dwie sekcje, a poszczególne referaty zostały tak zsynchronizowane w czasie, aby można było stosownie do własnych zainteresowań uczestniczyć w wybranych spośród nich. Problematyka, jaką poruszali referenci podczas swoich wystąpień, skupiała się głównie wokół zagadnień szeroko pojętej socjolingwistyki. Młodzi językoznawcy tropili przeto wszelkie przejawy współzależności zjawisk językowych i społecznych. Organizatorzy przewidująco podzielili ogół wystąpień na kilka bloków tematycznych. Znakomitą część obrad plenarnych zdominowała tematyka subtelnie pojętego erotyzmu. Mieliśmy zatem przyjemność wysłuchania szeregu referatów, które traktowały o języku erotyki na przykładzie wybranych czasopism erotycznych i (o zgrozo!) pornograficznych. Dopełnieniem tej bądź co bądź zajmującej dziedziny, stało się starannie przygotowane wystąpienie koleżanek z Szczecina, poświęcone językowi ogłoszeń matrymonialnych. Osobny niejako blok tematyczny obejmował zagadnienia związane z językiem list dyskusyjnych i w ogóle problematyką języka użytkowników Internetu.
Pośród rozlicznych wystąpień, jakich dane nam było wysłuchać, znalazły się również referaty wygłoszone przez członków naszego studenckiego koła językoznawców przy Uniwersytecie Śląskim. Odniosłem przemożne wrażenie, że nasze wystąpienia zapisały się trwale w pamięci referentów, a to ze względu na oryginalność tematyki i nowatorski sposób ujęcia myśli. Nietuzinkowym osiągnięciem na tle dość jednorodnych wystąpień ogółu, okazał się referat-esej Bożeny Biczkowskiej Dialogowość języka a dialogowość istnienia.. Niewątpliwą zasługą autorki była próba mariażu egzystencjalnej filozofii dialogu z wąską rozumianą tradycją literacką, jak i lingwistyczna analiza tej ostatniej. Z kolei Patrycja Lesińska wprowadziła zebranych w nader złożoną problematykę języka giełdy, wykazując jednocześnie jego znaczną samodzielność i odrębność jako swoistego socjolektu (Język giełdy). Niżej podpisanemu dane było wystąpić ze skromnym referatem pt. Algorytmiczne nauczanie wybranych działów gramatyki, w którym zdołał on poruszyć zagadnienia stojące na pograniczu logiki, teorii informacji oraz dydaktyki językoznawstwa. Znamiennym wydaje się fakt, iż wszyscy referenci reprezentujący śląskie koło językoznawcze, przekroczyli wyznaczony im precyzyjnie czas wystąpienia, co poniekąd dowodzi tego, jak porządne i treściwe przygotowali referaty.
Część obradowo-konferencyjna zajęła cały nieomal dzień. Wieczór wypełniły nam natomiast przygotowania do zabawy andrzejkowej. Znaczący akcent tego pamiętnego wieczoru, stanowiły starannie przygotowane na ten uroczysty moment kreacje, w jakie "wskoczyły" nasze urodziwe koleżanki. Już pierwsze dźwięki muzyki, jakie zaczęły dolatywać z parkietu, sprawiły, że całe to barwne gremium oddało się wesołym pląsom i podrygiwaniom. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że parkiet stanowił to magiczne miejsce, w którym zacierały się nagle różnice pomiędzy referentami i reprezentowanymi przez nich orientacjami naukowymi. Ba, zatarciu uległy nawet znaczne dystanse w hierarchii naukowej, kiedy to obok szacownego doktora szalał biedny studencina. "Nie przeszkadza tytuł, wiek i płeć" śpiewali onegdaj "Skaldowie", a refren ten znakomicie oddaje cały koloryt tego pamiętnego wieczoru. Szampańska zabawa jako żywo przywodziła na myśl karnawałowe szaleństwo, które zwykło ogarniać tylko ulice Rio de Janeiro.
Utalentowani studenci z Jeleniej Góry zadbali o oprawę artystyczną wieczoru, racząc nas poezją i muzyką. Część artystyczną zwieńczyło wystąpienie artysty, którego śmierć już dawno opłakaliśmy, a którego postać wskrzeszono specjalnie na potrzeby rzeczonej konferencji. Przy akompaniamencie niewieścich pisków i tęsknego skowytu, na parkiecie pojawił się bowiem sam Elvis Presley (zupełnie jak prawdziwy! - w tę legendarną postać wcielił się jeden z kolegów ze Szczecina). Andrzejkowe szaleństwo trwało bez mała kilka godzin i zakończyło się dopiero nad ranem.
Poranek przywitał nas słoneczną pogodą. Zza chmur zaczęły powoli wyglądać ośnieżone szczyty Karkonoszy. Nie mogąc się oprzeć urzekającej aurze, postanowiliśmy się wybrać się na krótki spacer po okolicznych wzgórzach. Podczas leśnej przechadzki nastąpiła rozdzierająco smutna chwila rozstania - do zobaczenia za rok, na kolejnej konferencji andrzejkowej, którą pewnie - jak to ma w zwyczaju, z właściwym sobie rozmachem i iście ułańską fantazją - zorganizuje i poprowadzi koło wrocławskie.
Około godz. 12 opuściliśmy zatem gościnny i czarujący zakątek Karkonoszy - Przesiekę. Via Jelenia Góra zdołaliśmy dotrzeć do Wrocławia, gdzie racząc się skromnym posiłkiem, oczekiwaliśmy na ekspres Barbakan, którym z kolei pomknęliśmy w kierunku Katowic. Tak oto zakończyła się nasza wspólna przygoda naukowa. Pozostała pamięć wspólnie przeżytych chwil, kilka barwnych zdjęć i opowieści. Pozostała wreszcie garść wspomnień, które z właściwym sobie patosem i dbałością o szczegół spisał dla Czytelników „Gazety Uniwersyteckiej” Tomasz Nowak