KONFERENCJA KOMITETU RATOWANIA NAUKI POLSKIEJ

Przedstawiam do wiadomości PT Czytelników "Gazety Uniwersyteckiej" kilka opinii i postulatów, sformułowanych "na gorąco", pod wrażeniem konferencji Komitetu Ratowania Nauki Polskiej, która odbyła się w Warszawie w dniu 18 maja br. Organizatorzy zapowiedzieli zaproszenie ważnych ministrów, prasy i TV. Pojechałem i ja. Przybyłem i... polityków niewielu zobaczyłem, TV przysłała kamerzystę z pomocnikiem na 10 minut, prasa zapewne była, ale nie widziałem sprawozdań prasowych z konferencji (czy ktoś z Państwa widział? ). Krótko mówiąc, spotkanie miało charakter klubu dyskusyjnego, gdzie wszyscy zgodni byli co do problemów, ale nie było polityków, chętnych do ratowania Nauki Polskiej, a media zachowały się chyba podobnie jak politycy.

To, co usłyszałem i to co zrozumiałem wygląda tak:

1) Naukowcy polscy są elementem szerszego układu: społeczeństwo (w tym studenci) - naukowcy (w tym KRNP) - decydenci polityczni.

2) Ratowanie nauki możliwe jest tylko przez spójne działanie wszystkich elementów tego układu; nie ma dostatecznego "pola manewru" w którymkolwiek z elementów wziętym z osobna; jak na razie aktywność ogranicza się do dość wąskiego kręgu (KRNP, Konferencja Rektorów).

3) Ważnym obowiązkiem każdego uczonego (wśród wielu innych) jest propagowanie idei ratowania Nauki Polskiej, wyrażonych np. w apelu KRNP ("Gazeta Uniwersytecka", listopad 1998), albo w lepiej nam znanym dokumencie "Uniwersytet Śląski - 2000), nie tylko wśród uczonych, ale w społeczeństwie i wśród polityków.

4) Jeszcze o samoocenie naszego środowiska, środowiska uczonych: en bloc nie jest dobrze; miarą tego niech będzie fakt, że w ciągu 10 lat prawie niezmieniona liczebnie kadra szkół wyższych objęła studiami dwa i pół raza więcej studentów; zatem albo nauczamy dwa i pół raza wydajniej, przy tym rozwijamy się naukowo, albo nie; obawiam się, że bliżej jesteśmy tego drugiego bieguna: mamy mnóstwo nadgodzin, drugich etatów, dodatkowych zajęć, a nasz zasadniczy cel (tworzenie i przekazywanie mądrości) nie jest najlepiej realizowany.

5) O politykach: całkiem możliwe, że są niemądrzy, nie widząc spraw tak oczywistych jak rola Nauki w rozwoju Polski, ale nie możemy im tego ciągle przypominać; pochwalmy ich za coś (powiedzmy za delegalizację kijów baseballowych), a następnie zadawajmy konkretne pytania, publicznie; bądźmy gotowi do polemiki, bez cienia ataków personalnych. Racja (RACJA) jest po naszej stronie, ale to oni są decydentami; nawet najgorszym rządzącym należy się szacunek.

6) Społeczeństwo: to najważniejszy element układu, a zarazem najtrudniejszy; możemy działać poprzez studentów, także powinniśmy podjąć działalność publicystyczną. To robota na długie lata, nic tu nie zmieni się z dnia na dzień; celem jest taki układ, gdzie zrozumienie społeczne roli nauki uniezależni ją od doraźnych manipulacji polityków.

Marzy mi się taka sytuacja, gdzie do oceny każdego uczonego, każdego z nas, wchodzi pozycja: "co zrobiłeś dla sprawy Nauki Polskiej? " (za 100 punktów). Oczywiście żartuję, sformalizowanie sprawy może ją świetnie pogrzebać, ale musimy sobie zdać sprawę, że nasza bierność oznacza "wieki ciemne", no, może "ciemne dekady" przed Polską.

Konkretne postulaty wobec społeczeństwa, uczonych, polityków:

A) Należy zwiększyć inwestowanie w badania naukowe i w edukację w Polsce; edukacja, jak każda usługa, kosztuje, a badania naukowe są warunkiem istnienia kadry nauczającej.

B) Można i należy finansować naukę i edukację z kredytów Unii Europejskiej lub kosztem długu publicznego, wzorem rozwiniętych gospodarczo krajów Europy. Alternatywą jest finansowanie nauki z dochodów III RP.

C) Utrzymanie dotychczasowego poziomu nakładów na naukę i edukację w ciągu kilku lat doprowadzi do znaczącego spadku liczebności kadry naukowej; społeczeństwo najdotkliwiej odczuje to poprzez znaczny wzrost bezrobocia wśród młodzieży.

D) Uczeni rozwijają i przekazują wiedzę; poszukiwanie doraźnych dodatkowych źródeł dochodu kłóci się z pokoleniową misją uczonych.