Historia osiedla czerwonych familoków zaczyna się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy do Katowic przyjechała komisja badająca warunki mieszkaniowe robotników. Okazało się, że ich sytuacja była tragiczna – niektórzy wynajmowali nie pokój, ale łóżko, i to jedynie na 8 godzin. Postanowiono temu zaradzić.
Na mocy ustawy wydanej w 1904 roku, właściciele wielkich przedsiębiorstw zostali zmuszeni do zadbania o to, by pracownicy mieli godziwe warunki bytowe. Na specjalnie zorganizowaną w Berlinie konferencję zaproszono także robotników, aby zbadać, jakie są ich potrzeby. Okazało się, że robotnicy pochodzący ze wsi nie wyobrażali sobie innej formy mieszkania, jak tylko domek z ogrodem. Natomiast druga grupa robotników, ceniąca sobie wspólnotę sąsiedzką, oczekiwała mieszkań w blokach. Te odmienne dążenia wzięto pod uwagę przy planowaniu zaplecza mieszkaniowego dla pracowników rozbudowującej się kopalni Giesche. Domki z ogródkami powstały w Giszowcu, natomiast w Nikiszowcu zaplanowano zabudowę dla blockerów. Projekt osiedla radca Anthon Uthemann powierzył architektom – Emilowi i Georgowi Zillmannom.
Budowa Nikiszowca zaczęła się od wzniesienia cegielni w północno-wschodniej części dzielnicy. Do produkcji cegieł zastosowano miejscową, bardzo dobrą glinę. Fakt, że nie trzeba było transportować materiałów budowlanych, przyczynił się do szybkiego powstania osiedla. Budowę rozpoczęto w 1908 roku, a zakończono w latach dwudziestych. Całe założenie zaprojektowano na planie podkowy. Składają się na nią trzy prostokątne układy z dziedzińcami oraz dwa mniej regularne, stanowiące zamknięcia podkowy. Przylega do nich trójkąt, który tworzą zabudowania kopalni. Wytyczono też plac pod budowę kościoła. W czasach, kiedy powstawał, działał Kulturkampf (nie wydawano zezwoleń na budowę kościołów katolickich), w związku z tym kościół w Nikiszowcu zaczęto budować dopiero w 1916 roku. W nowej sytuacji politycznej, Nikiszowiec stał się częścią gminy Janów, a ta należała do Polski. Stało się tak na wyraźne żądanie mieszkańców dzielnicy. Niemieckie dane plebiscytowe wskazują, że w Nikiszowcu 74 proc. ludności opowiadało się za Polską. Można więc nazwać tę dzielnicę bastionem polskości. Projekt powierzono Zillmannom. Kościół został zbudowany w stylu neobarokowym. Wewnątrz świątyni na uwagę zasługują odrestaurowane freski autorstwa Ottona Kowalskiego. Natomiast w centralnej części wisi imponujących rozmiarów kandelabr. Organy, budowane do lat dwudziestych XX wieku, zalicza się do najlepszych na Śląsku.
W stylu neobarokowym utrzymany jest także rynek w Nikiszowcu. Otaczają go budynki z arkadami o charakterystycznym łuku koszowym, lekko rozciągniętym, eliptycznym. Zamknięcie placu stanowi brama przy zakładzie fotograficznym Augustyna Niesporka – jednym z najstarszych w Polsce. Architekci bardzo starali się, aby stworzyć wrażenie różnorodności. Jedne budynki zdobią prostokątne ryzality z balkonikami, inne są ozdobione płaskimi wykuszami. Różne są też kształty okien: niektóre półkoliste, inne prostokątne. Dążenie do zróżnicowania form architektonicznych było główną ideą Zillmannów, którzy chcieli stworzyć ludziom mieszkania-bajki. Byli również zwolennikami dużych wewnętrznych dziedzińców. Pierwotnie tereny dziedzińców zostały rozparcelowane pomiędzy mieszkańców, stały tu komórki i słynne piece chlebowe. Dziś są to place zabaw dla dzieci. Mieszkańcy Nikiszowca mogli korzystać z pralni i magla. Ten budynek zachował się do czasów współczesnych i obecnie znajduje się w nim filia Muzeum Historii Katowic. Ekspozycję tworzą obrazy nieprofesjonalnych malarzy działających przy kopalni Wieczorek, nazywanych Grupą Janowską.
W Nikiszowcu, oprócz fascynacji neobarokiem, można dostrzec inne źródła inspiracji Zillmannów. Jednym z nich jest uniwersytecka architektura Oksfordu. Do tej stylistyki nawiązują zabudowania szkolne, w których dzisiaj mieści się szkoła podstawowa i gimnazjum. Kolejną inspiracją dla architektów była secesja. Przykładem jest znajdujący się na rynku budynek dawnej restauracji, a obecnie poczty. Jego elewację zdobi mozaika z motywem secesyjnych róż.
Uczestnicy spotkania mieli okazję przespacerować się dwiema słynnymi nikiszowieckimi ulicami. Pierwsza z nich, ulica św. Anny, słynie z malowniczego widoku na kościół, który znajduje się u jej wylotu. Natomiast równoległa do niej ulica Odrowążów jest wybrukowana oryginalną kostką granitową. Jest to jedyna ulica na osiedlu, na której nie wymieniono bruku. Obie drogi prowadzą od rynku w kierunku szybu Pułaski. Tam zaś stoją dwa wagony kolejki Balkan. Kursowała ona do lat siedemdziesiątych XX wieku w obrębie osiedli patronackich – od Giszowca, przez Nikiszowiec, aż do Szopienic. Codziennie przewoziła za darmo od 8 do 8,5 tysiąca ludzi. Sam szyb Pułaski z wieżą zegarową to też dzieło Zillmannów. Drugi szyb kopalni Wieczorek, szyb Wilson, był ostatnim punktem wycieczki.
Mimo iż Nikiszowiec, jako wyjątkowe zabytkowe osiedle górnicze, otrzymał rangę Pomnika Historii oraz jest częścią Szlaku Zabytków Techniki, nie powiodły się dotąd starania, by został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Przeszkodą jest wymóg oryginalności substancji obiektu. Budynki w Nikiszowcu nie spełniają go, ponieważ w większości z nich wymieniono okna z przyczyn ekonomicznych – ze względu na ubytki ciepła i, tym samym, wysokie koszty ogrzewania. Tylko w jednym miejscu zachowały się oryginalne okna ze szprosami. Każde półkoliście zakończone okno miało delikatny wachlarzyk z cieniutkich szprosów. Niespełnienie kryterium wymaganego przez UNESCO nie przeszkadza jednak mieszkańcom domów z czerwonej cegły traktować swojej dzielnicy jak miejsca magicznego, przepełnionego atmosferą, w której tradycje robotnicze współgrają ze współczesnością.