18 czerwca na Wydziale Teologicznym w Katowicach odbyła się uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego Wojciechowi Kilarowi – światowej sławy kompozytorowi, twórcy utworów orkiestrowych, kameralnych, wokalno-instrumentalnych i fortepianowych, muzyki filmowej, współtwórcy polskiej szkoły kompozytorskiej, humaniście i mistrzowi młodych pokoleń.
Uroczystości przewodniczył JM Rektor UŚ prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś, który, witając dostojnego doktoranta, nawiązał do tradycji przyznawania przez uniwersytety najwyższych godności akademickich wybitnym osobistościom w uznaniu ich zasług dla rozwoju nauki i kultury. Odwołując się do wielowiekowej tradycji, rektor przypomniał historyczne tytuły honorowe: począwszy od doktora angelicusa, którym uhonorowano św. Tomasza z Akwinu, doktora mirabilisa (Roger Bacon) i doktora christianissmusa (Jan Gerson), po nadawany w czasach nowożytnych tytuł doktora honoris causa. Jest on przyznawany osobom, które wykazały się niepowtarzalnymi cechami, niezwykłą przenikliwością umysłu, osobom, których niezłomność i dążenie do prawdy są najwyżej cenione przez świat akademicki. Wyróżnienie to, jak przypomniał rektor, przyznawane jest nie tylko za osiągnięcia naukowe czy artystyczne, ale także za postawę życiową.
– Środowisko akademickie Uniwersytetu Śląskiego powiększy grono swoich doktorów honoris causa o osobę jakże dobrze wpisującą się w istotę dostojeństwa uniwersytetu – kontynuował JM Rektor UŚ. – Wojciech Kilar ze względu na swój niezwykły talent i mądrość, postawę wierności obranym wartościom i ideałom życiowym, służbę Prawdzie a także ewangeliczną cnotę pokory i skromności, wpisuje się w najlepsze europejskie tradycje uniwersyteckie. Wszystkie one łączą się w jednym słowie Virtus (cnota). To dla nas zaszczyt, że dostojny doktorant znajdzie się wśród osób, które nasza katowicka uczelnia darzy szczególnym szacunkiem i podziwem, bo przecież, jak sam stwierdził: „Katowicom zawdzięczam całą swoją edukację, całe swoje życie, wszystko to, co najważniejsze…”.
Uroczystość nie przypadkowo zbiegła się z nadchodzącą rocznicą urodzin (17 lipca) Wojciecha Kilara. Nie zabrakło więc powinszowań z tej okazji: – „…Oby słodki głos muzyki dźwięczał tam, gdzie stąpasz, jakby zapowiadając, że nadchodzi prawdziwy Mistrz”. Ciesz się ze swych dokonań, ciesz się z tego, co Cię jeszcze czeka! – życzył w imieniu akademickiej społeczności JM Rektor UŚ prof. zw. dr hab. Wiesław Banyś.
Promotor przewodu doktorskiego ks. prof. zw. dr hab. Jerzy Szymik, wygłaszając wymownie zatytułowaną laudację: Musica, (meta)physica, theologia, skupił się na „ukazaniu istoty związku teologii i muzyki, nauki i sztuki, uniwersytetu i filharmonii”. Postawił jednocześnie tezę: – Śmiem twierdzić, ten doktorat honoris causa jest o wiele bardziej potrzebny nam, Wydziałowi Teologicznemu, szerzej: Uniwersytetowi, niż Czcigodnemu Laureatowi, wielokrotnie już honorowanemu na całym świecie. Co mówię szczerze, z pokorą i dumą, a też z pewnym zamysłem. Ten zaś dotyczy tego, że chcielibyśmy – jako akademiccy śląscy teologowie – nosić i propagować owo Kilarowe znamię, tę rozpoznawalną w świecie muzyki tonację, syntezę: intelektualną i artystyczną, duchową i egzystencjalną. To właśnie chcemy, wzorem Laureata, dawać naszemu Uniwersytetowi, siostrom naukom. Najkrócej: wiarę i piękno. Dokładniej: wzmacniać rozumność wiarą i pięknem.
„Twórczość Wojciecha Kilara można uznać za jeden z najbardziej interesujących fenomenów kulturowych naszej współczesności – pisze w swojej recenzji prof. dr hab. Leon Markiewicz z Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach. – Świadczy o tym przede wszystkim łatwo rozpoznawalny, wysoce oryginalny styl tego znakomitego kompozytora, w którym wyróżniającą się cechą jest umiejętność łączenia zaawansowanej techniki dźwiękowej z wyjątkową naturalnością i prostotą przebiegu akcji muzycznych. W swym wyrazie muzyka ta porywa energią prostych układów rytmicznych, urzeka wysublimowanym liryzmem, pobudza wzniosłe uczucia, skłania do żarliwej kontemplacji lub ekstazy religijnej, w różnorodnych funkcjach filmowych potęguje nastroje radości bądź grozy lub podnosi ckliwą melodię do wyżyn kantyleny chopinowskiej – wreszcie niezmiennie doprowadza do entuzjastycznych owacji publiczności zapełniającej sale koncertowe, estrady na wolnej przestrzeni i – coraz częściej – kościoły.”
Tradycją śląskiej Alma Mater stały się pamiątkowe rzeźby autorstwa dr hab. Krystyny Pasterczyk z Katedry Rzeźby Instytutu Sztuki Wydziału Artystycznego UŚ, którymi obdarowywani są doktorzy honoris causa. Ich bliźniacze wersje trafiają do Biblioteki Honoris. Wojciech Kilar z rąk prof. dr hab. Barbary Kożusznik, prorektor ds. studenckich, promocji i współpracy z zagranicą UŚ, otrzymał Angelusa. – Realizacja rzeźby nastąpiła pod wpływem pewnych niezwykłych, tematycznych zbiegów okoliczności, do których doszło w czasie ostatniego roku – wyjaśniała profesor Kożusznik. Była to praca autorki nad kamiennym aniołem z piaskowca Śmiłowskiego – przypadkowego znaleziska, dużego kosza onyksowych kawałków, zinterpretowanych przez autorkę, w kontekście jej pracy, jako anielskie skrzydła i wzruszające przeżycie Angelusa Wojciecha Kilara. Powstał obiekt pod tym samym tytułem – Angelus. Składa się on ze starego, czarnego, drewnianego futerału po skrzypcach, do wnętrza którego, oprószonego ultramaryną, włożone zostało „urwane (wyrwane) anielskie skrzydło” wyrzeźbione w białym, półprzejrzystym onyksie pochodzącym ze znaleziska. Na wieku futerału autorka napisała odręcznie ołówkiem majestatyczną, muzyczną dedykację w formie fragmentu wiersza R. M. Rilkego pt. Aniołowie: „(…) Milczą w ogrodach Boga tak, jak interwału milczy znak w potężniejącym wciąż chorale”.
Przyszedł czas na słowa Mistrza. Wojciech Kilar podzielił się kilkoma osobistymi refleksjami, tłumacząc, że słowo nie jest najmocniejszą stroną kompozytorów, którzy najchętniej wyrażają swoje myśli, poglądy czy emocje przy pomocy dźwięków i zapewne, gdyby na sali był fortepian, twórca Krzesanego przekazałby wszystkie swoje najszczersze uczucia.
– Podobnie jak w przypadku artystów innych dyscyplin, kompozytorzy mają nie tylko szczególny przywilej obcowania z tekstami świętymi, ale też jakby prawo nadawania im muzyki takiej, jaką czujemy, w jaką chcielibyśmy, aby te słowa były ubrane – tłumaczył twórca Magnificatu. Tym, którzy tworzenie muzyki uważają tylko za przyjemność Wojciech Kilar przyznał ze szczerością: – Czasem komponowanie, podobnie zapewne jak rzeźbienie, pisanie wierszy, malowanie… jest bardzo trudnym procesem… Jednego dnia jesteśmy pewni, że to jest dobre, a gdy się budzimy, pojawiają się wątpliwości. Jest właściwie ciągłym falowaniem aż do momentu zderzenia z wykonawcami i publicznością, która wydaje wyrok. (…) To proces często męczący, jednak jeśli jest pisaniem Mszy, Magnificatu czy Veni Creator – to jest czasem wypełnionym radością i szczęściem, wynikającymi z możliwości bycia z tekstami świętymi – nie tylko w kościele, nie tylko w modlitwie, ale także i w pracy. Wiele miesięcy życia spędziłem, pisząc muzykę do Magnificatu, być może te słowa tak bardzo wryły się we mnie, że kiedy dowiedziałem się o przyznaniu mi tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego, automatycznie pierwszą reakcją były słowa Maryi: „Wielbi dusza moja Pana… bowiem wielkie rzeczy uczynił mi Pan”. „Wielką rzeczą” jest tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Śląskiego. I z tego miejsca składam moje najserdeczniejsze podziękowania za to niezwykłe wyróżnienie. Ono jest dla mnie szczególnie cenne, otrzymuję go bowiem w mieście, w którym mieszkam, na ziemi na której spędziłem ponad trzy czwarte swojego życia. Jest to jakby kolejne potwierdzenie mojego drugiego obywatelstwa, mojej drugiej, po Lwowie, małej ojczyzny. To wyróżnienie wydaje mi się cenniejsze także dlatego, że pozwalam sobie mniemać i sądzić, że nie jest ono przyznane mi tylko za moją pracę zawodową, ale wiąże się być może także z moim życiem – moim sposobem życia. Śląsk – pomyślałem sobie – jest jedną z „wielkich rzeczy”, jakie dał mi Pan Bóg. Wygnany z mojego miasta Lwowa trafiłem tutaj. Jestem przekonany, że byłbym innym człowiekiem, który niezbyt by mi się dzisiaj podobał, gdybym nie trafił właśnie na Śląsk. Kiedy zjawiłem się tutaj po exodusie ze Lwowa, znalazłem się w fantastycznym środowisku muzycznym, które dziś popularnie nazywa się śląską szkołą kompozytorską.
Wojciech Kilar przyznał, że począwszy od szkoły średniej poprzez Akademię Muzyczną, lista ludzi, którzy wywarli ogromny wpływ na jego życie zawodowe i osobiste jest tak długa, że nie sposób ich wszystkich wyliczyć, aby więc nikogo nie pominąć, lepiej nie wymieniać żadnego. W zamian podsumował: – Myślę, że nie byłbym tym, kim jestem, gdybym nie spotkał w życiu tych wspaniałych kolegów. Nie ma – moim zdaniem – wspanialszego miejsca dla muzyka niż Katowice, niż Śląsk…
Odnalazł się tu Wojciech Kilar nie tylko w sferze muzycznej, ale także i duchowej. Tu bowiem miał to szczęście – jak sam mówi – spotkać niezwykłych księży i poznać śląski Kościół, który odegrał ogromną rolę, tak w życiu, jak i w jego przemianie. Tu także w połowie lat 50. spotkał swoją przyszłą żonę – Barbarę Pomianowską. W katowickim liceum muzycznym warszawiankę i lwowiaka połączyła miłość na całe życie.
Dziękując za zaszczytne wyróżnienie, kompozytor zakończył pozdrowieniem: – Szczęść Boże Uniwersytetowi, szczęść Boże Śląskowi! Zapewne dużą radość twórcy Exodusu sprawili członkowie Akademickiego Chóru Uniwersytetu Śląskiego „Harmonia” pod dyrekcją dr Izabelli Zieleckiej-Panek, którzy wykonali Lumen – kompozycję dostojnego doktora honoris causa.
Choć wydawać by się mogło, że zarówno laudacja, jak i opinie recenzentów: prof. dr hab. Marty Kierskiej-Witczak z Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu, prof. dr. hab. Leona Markiewicza z Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach i prof. dr. hab. Józefa Świdra z Uniwersytet Śląskiego wyczerpały listę zasług kompozytora, to jednak osobiste gratulacje udowodniły, że wiele można by jeszcze dodać.
Metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc powrócił do wydarzeń z 1983 roku, do wizyty Jana Pawła II w Katowicach. Kiedy na krótko przed wizytą papieża zaproponowano muzykowi skomponowanie utworu, nie obyło się bez wątpliwości i obaw, czasu bowiem było niewiele. Wojciech Kilar bez chwili wahania, z pogodnym uśmiechem i wrodzoną życzliwością podjął się zadania. I tak podczas spotkania Ojca Świętego z inwalidami i głuchoniemymi w archikatedrze Chrystusa Króla zabrzmiała Victoria Wojciecha Kilara. Słowa kończące utwór: „Deus Vicit” („Bóg zwyciężył”) w okresie trwającego wówczas stanu wojennego, podczas pielgrzymki polskiego papieża, miały szczególną wymowę. Janowi Pawłowi II zawsze zależało na tym, aby wiara stawała się kulturą – powiedział metropolita katowicki. – Wiara Wojciecha Kilara staje się kulturą! Ekscelencja przekazał również życzenia i gratulacje dla dostojnego doktoranta a także dla śląskiej Alma Mater, które na ręce JM Rektora UŚ przesłał z Rzymu kardynał Zenon Grocholewski (doktor honoris causa Uniwersytetu Śląskiego w 2010 roku).
Prof. dr hab. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, nawiązała w swej wypowiedzi do toczącej się obecnie w Europie debaty na temat, czy można mieć dwie tożsamości. – Pojawiają się nawet oczekiwania wobec krajów takich, jak nasz – mówiła prof. Lipowicz – abyśmy już wreszcie dali spokój naszym emigrantom, abyśmy ich zwolnili z poczucia więzi, bo tylko wtedy będą mogli się w pełni integrować w nowej ojczyźnie; że poprzednia tożsamość, ta z serca i urodzenia, bywa przeszkodą, hamulcem, przywiązuje do dawnej ziemi, nie pozwala odnaleźć szczęścia w nowej.
– Przykład życia Wojciecha Kilara – zdaniem prof. Lipowicz – jest najgłębszym zaprzeczeniem tej tezy. Zdolność pozostania w małej ojczyźnie swojego urodzenia (nigdy nie zaparł się swojej lwowskiej tożsamości), a jednocześnie zdolność stania się „Światłem ze Śląska”, zdolność wzbogacania śląskiej tożsamości w sposób, który jest przez wszystkich akceptowany i doceniany, staje się wartością najcenniejszą.
– Jest głęboką sprawiedliwością dziejową, przeze mnie szczególnie mocno odczuwalną, że Wojciech Kilar jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Śląskiego, tego Uniwersytetu i tego regionu, w bogactwie jego subregionów i różnych tożsamości, które tu się zgromadziły. Za to chcę z całego serca, również jako rzecznik praw obywatelskich, w imieniu obywateli Rzeczypospolitej podziękować – zakończyła profesor Lipowicz.
– Śląsk jest dumny z pana i pana twórczości. Z niewidzialnego architekta naszych zmysłów, muzyki, stworzyłeś architekta naszej duszy, jesteśmy wdzięczni – powiedział Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski. Prezydent Katowic Piotr Uszok, dziękując za wszystkie kompozytorskie dokonania, za sławienie śląskiej ziemi daleko poza jej granicami, zwrócił uwagę na niezwykłą, bo dziś mało powszechną, cechę kompozytora – jego wyjątkową skromność, podkreślił wielką radość mieszkańców Katowic z faktu obecności właśnie w ich mieście tak dostojnego obywatela. Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik dziękowała twórcy dzieła Missa pro pace za umiłowanie trudnej śląskiej ziemi i wielką miłość do człowieka a także za to, że „uczysz nas, Mistrzu, słuchać”.
W imieniu śląskich muzyków wystąpiła Joanna Wnuk-Nazarowa, dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. – Żyjemy w czasach, w których przychodzi nam doświadczać często tworów ludzkich, niemających nic wspólnego ze sztuką – powiedziała. – Co gorsza, przychodzi nam czasem doświadczać słuchania i wykonywania utworów, które nie chcą w ogóle przypominać dzieł sztuki, stanowią ich zaprzeczenie, epatują brzydotą, szokują, służą mamonie i innym bożkom… Twórczość Wojciecha Kilara jest jak krynica, z której tryska wiara, nadzieja, miłość. Modlimy się razem z nim w Angelusie, jak w żadnym innym utworze, wielbimy Pana w Magnificat, Veni Creator i to jest wiara najwyższa, najgłębsza. Ale jest to również dla nas wiara w wymiarze prozaicznym. Te utwory i ich wykonywanie dają nam poczucie, że jesteśmy potrzebni ludziom, że można przemawiać do szerokiej publiczności językiem Wojciecha Kilara i jest to język zrozumiały. To jest sztuka egalitarna, a zarazem szalenie wysoka. To się bardzo rzadko zdarza. Wojciech Kilar nie zamyka się w wieży z kości słoniowej, nie jest dla wybrańców. Jest dla wszystkich zrozumiały, a jednocześnie podnosi wyżej i robi to radośnie… Sztuka Kilara jest przepełniona miłością do własnego narodu. Jeśli chcemy tańczyć w Krzesanym czy Orawie, podziwiać piękno gór w Siwej mgle, czuć ich grozę w Kościelcu – to dzięki muzyce Wojciecha Kilara. Jeśli słyszymy tupot zbrojnych mężów w Bogurodzicy czy wołamy „hosanna” z ludźmi „Solidarności” w Exodusie – to wierzymy, że Wojciech Kilar ukazuje naszemu społeczeństwu najpiękniejsze i najważniejsze momenty w jego historii, momenty kiedy zawierzyli Panu. Ta miłość rodzi piękno, ale w poszukiwaniu tego piękna Wojciech Kilar nigdy nie schodzi z drogi prawdy. I za to ci, Mistrzu, wszyscy dziękujemy!
Wojciech Kilar odebrał z rąk Krzysztofa Przybylskiego, członka dyrektoriatu Światowego Kongresu Kresowian, przyznany podczas Światowego Zjazdu Kresowian na Jasnej Górze certyfikat Honorowego Członkostwa Kongresu oraz tytuł Praemium Honoris Cresovianae.
Danuta Skalska, dziennikarka „Lwowskiej Fali”, mówiła bałakiem, czym wielce wzruszyła nie tylko kompozytora. – Lwów przyszedł do pana… chcemy podziękować za to, że przyjął pan honorowe członkowstwo Światowego Kongresu Kresowian. Dla nas, rozrzuconych po całym świecie Kresowian, to wielki zaszczyt, że jest pan z nami, że pan nas nobilituje wielkością swojej muzyki, ogromnym sercem i życzliwością dla nas wszystkich, w tym także słuchaczy „Lwowskiej Fali”, którzy pamiętają co powiedział pan w jednej z naszych audycji: „śni mi się ciągle, że chodzę po Lwowie i płaczę”. Mistrzu, my wszyscy ogromnie pana kochamy – zakończyła Danuta Skalska.
Uroczystość zakończył Chór „Harmonia” interpretacją marszu autorstwa Józefa Świdra.