Dr hab. Leszek Marynowski, adiunkt w Katedrze Geochemii, Mineralogii i Petrografii na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego

Geolog z przypadku

Podczas zajęć terenowych w kamieniołomie w Strzegomiu
Podczas zajęć terenowych w kamieniołomie w Strzegomiu

Dr hab. Leszek Marynowski jest m.in. laureatem nagrody im. Ignacego Domeyki, przyznawanej przez Wydział Nauk o Ziemi i Nauk Górniczych Państwowej Akademii Nauk, członkiem Komisji Zasobów Kopalin przy Ministerstwie Ochrony Środowiska, członkiem Komitetu Nauk Mineralogicznych PAN, sekretarzem PTM w Oddziale Górnośląskim a także edytorem (Associate Editor) w renomowanych czasopismach: „Applied Geochemistry” (pierwsza kategoria listy filadelfijskiej), „Mineralogia” i „Polish Geological Institute Special Papers”.

Dziś geologia jest jego pasją, ale decyzja o wyborze tej dziedziny nauki zapadła przypadkowo, choć z czasów dzieciństwa pozostało pudełko ze zbiorem rozmaitych kamieni. Im bardziej, jako student, zgłębiał wiedzę, tym potęgowała się jego ciekawość. Temat pracy magisterskiej ostatecznie zdecydował o ukierunkowaniu zainteresowań – okazał się być dziewiczym w polskiej literaturze naukowej, rozniecając chęć wypełnienia tej luki.

Obecnie dr hab. Marynowski zajmuje się związkami organicznym, które występują w litosferze, czyli w skorupie ziemskiej. Występują one m.in. w węglu kamiennym, brunatnym, ropie naftowej i innych skałach osadowych. Standardowe badania materii organicznej prowadzą do odnalezienia miejsc koncentracji ropy naftowej czy gazu ziemnego. Głównym obiektem badań jest materiał z rdzeni wiertniczych oraz pobierany w kamieniołomach i odkrywkach. Poprzez obserwację tzw. dojrzałości termicznej, czyli stopnia termicznego przeobrażenia, można dotrzeć do miejsc kumulacji ciekłych węglowodorów. Interesuje się także identyfikacją i charakterystyką związków organicznych pochodzenia biologicznego, występujących w skałach osadowych w szerokim przedziale wiekowym, od paleozoiku do neogenu, poszukując nowych, wcześniej nieodkrytych związków.

Liczące wiele milionów lat próbki, pobrane w różnych miejscach świata, są źródłem nieocenionej wiedzy, a badający je naukowiec może niespodziewanie stać się odkrywcą. Tak było w przypadku dotarcia do najstarszych biomolekuł (związków, które występują współcześnie np. w roślinach i na przestrzeni wieków nie uległy przemianom chemicznym). – W sfosyfilizowanym drewnie okresu środkowojurajskiego, czyli sprzed ok. 160 milionów lat, znaleźliśmy związki organiczne – tłumaczy adiunkt – które nawet w minimalnym stopniu nie zmieniły swojej struktury. Identyczne można dziś odnaleźć np. w grupie roślin cyprysowatych, araukariowatych czy zastrzalinowatych. Jest to najstarsze opisanie tego typu biomolekuł w sedymentacyjnej materii organicznej.

Czemu służy ta wiedza? – Pewnego typu związki organiczne mogą przetrwać nie tylko dziesiątki, ale i setki milionów lat – wyjaśnia dr hab. Leszek Marynowski – a ich długowieczność zależy od warunków, w jakich osadzało się i przetrwało drewno. Wiedza ta odgrywa ważną rolę podczas poszukiwań, wskazując, że także inne, być może bardziej złożone związki biologiczne, mają podobne szanse na przetrwanie w zapisie kopalnym.

Praca naukowa wymaga żmudnego wertowania specjalistycznej literatury naukowej nie tylko w bibliotekach. Źródłem wiedzy jest także internet, ale przede wszystkim umożliwia on szybką komunikację między badaczami wszystkich kontynentów. Jak zapewnia adiunkt Marynowski: – Naukowcy na całym świecie są otwarci na współpracę, czasem wystarczy jeden mail.

Tym też sposobem koresponduje od szeregu lat z wieloma badaczami, m.in. z prof. Berndem Simoneitem ze Stanów Zjednoczonych, jednym z największych autorytetów w dziedzinie geochemii. Wspólnie napisali ponad 10 artykułów, zamieszczonych w najwyżej indeksowanych czasopismach. Podobnie zaowocowała korespondencyjna znajomość z prof. Hope Jahren z Uniwersytetu na Hawajach.

Dr hab. Marynowski jest autorem blisko 40 publikacji z listy filadelfijskiej, z których wiele powstało we współpracy z krajowymi i zagranicznymi ośrodkami naukowymi, a fakt, że współautorzy czasem nigdy nie spotkali się osobiście, nie stanowi żadnej przeszkody. Zdarzają się również wspólne projekty naukowe, których efekty zaskakują naukowców.

– Uczestniczyłem w realizacji grantu na terenie Argentyny – wspomina geolog. – Oczekiwaliśmy tam dotarcia do konkretnego materiału, który miał być obiektem naszych badań. Pobrane próbki okazały się jednak mało interesujące. W zamian, natomiast, natrafiliśmy na ślady tak zwanych paleopożarów i to one stały się tematem bardzo ciekawych analiz i późniejszych publikacji.

Dr hab. Marynowski niechętnie mówi o swoich sukcesach, bez których zapewne nie uzyskałby w tak młodym wieku habilitacji, natomiast wyraźnie ożywia się, kiedy temat dotyczy jego realnej pracy, np. wiedzy zdobywanej podczas wyjazdów terenowych. – To bardzo konkretna nauka, nieporównywalna ze zgłębianiem literatury teoretycznej, praca w terenie daje możliwość uczestniczenia w całym procesie – od pobrania próbki aż do uzyskania wyników badań.

Co inspiruje młodego naukowca? Adiunkt bez wahania odpowiada – ciekawość! Każde, nawet zamknięte badanie, rodzi kolejne pytanie – co dalej?

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Eligiusz Szełęg