W Chorzowie Starym miała owce i kury, kilka lat później w Kenii zajmowała się słoniami. Elżbieta Kawka doskonale wie, że nie ma rzeczy niemożliwych. W tym roku odbyła praktyki w Kenya Wildlife Service. Dzięki temu mogła przekonać się na własne oczy, jak pracuje się w Sierocińcu i Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Słoni im. Davida Sheldricka w Nairobi.
Opalona i uśmiechnięta, dwa miesiące temu wróciła do domu z wyprawy swojego życia. Nie trzeba było namawiać ją do wspomnień i opowieści. Dla Eli świat dzikich zwierząt ma coraz mniej tajemnic. Urodziła się w Chorzowie, tu uczęszczała do liceum im. Juliusza Słowackiego. W jej domu zawsze pełno było zwierząt: od owiec po rybki akwariowe. – Nie wiem tylko, dlaczego rodzice konsekwentnie nie chcieli kupić mi „zwykłego” psa – śmieje się Ela. Jako magister zootechnik, zakończyła studia w warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Obecnie jest na pierwszym roku pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego. – Podczas praktyk w ZOO w Heidelbergu, zobaczyłam specjalne ośrodki edukacyjne dla dzieci, w których można nauczyć się wiele o zwierzętach i opiece nad nimi – opowiada. – Chciałabym założyć podobne miejsca w Polsce, mam nadzieję, że w tym pomoże mi wiedza wyniesiona z drugiego kierunku studiów.
W Heidelbergu Ela również po raz pierwszy zetknęła się ze słoniami, które podbiły jej serce, zaś po obejrzeniu programu telewizyjnego o sierocińcu dla tych zwierząt w Nairobi, była już pewna, że chce tam pojechać. – Nie wiedziałam jednak, że stanie się to tak szybko – podkreśla. Natalia Strokowska, studentka weterynarii z Krakowa, którą Ela poznała na wyborach Miss SGGW, w zeszłym roku zaproponowała jej wspólny wyjazd do Kenii: – Po chwilach wątpliwości, w listopadzie zapadła ostateczna decyzja – próbujemy. Dziewczyny rozpoczęły zbieranie funduszy i zgłosiły się do drugiej edycji konkursu „Stypendium z wyboru”, w którym mogły wygrać 5 tys. złotych – kwotę na pokrycie części wydatków związanych z wyjazdem. O oddanie na nie głosu prosiły wszystkich znajomych, przekonywały też obcych ludzi, podchodząc do nich z laptopem w czytelniach bibliotek. Udało się, choć do Afryki wyruszały, nie znając jeszcze wyników konkursu, którego stały się laureatkami.
Studentki planowały wolontariat w Sierocińcu i Ośrodku Rehabilitacyjnym dla Słoni im. Davida Scheldricka. Sprowadza się tam osierocone zwierzęta z całej Kenii, gdzie wykwalifikowani opiekunowie zajmują się nimi do drugiego roku życia. – To niesamowite, jak słonie głęboko przeżywają śmierć matki – wyjaśnia Ela. – Wiele z nich, nawet w ośrodku, nie umie opanować swojego smutku. Same byłyśmy świadkami, gdy jedno słoniątko, w wyniku apatii i tęsknoty za matką, odmawiało spożywania pokarmu i ostatecznie, mimo wysiłków opiekunów, zdechło.
Pierwsze kontakty z kierowniczką sierocińca – Daphne Scheldrick, nie należały do udanych, ponieważ pozwoliła im tylko na obserwacje pracy wykwalifikowanych opiekunów. Na nudę jednak nie narzekały. Popołudniami spędzały czas ze słoniami, w tym ze swoim ulubieńcem, malutkim Kithaką. Zwierzęta szybko się do nich przyzwyczaiły. – Gdy ugryzł mnie szerszeń, słonica o imieniu Tano pocieszała, głaszcząc trąbą – wspomina Ela. Z rana przebywały na terenie Parku Narodowego, współpracując z Kenya Wildlife Service. Ela ze śmiechem opowiada o swoim pierwszym obchodzie Parku i łapaniu nosorożca, który uciekł w wąską otulinę. Strażnicy rzucali w niego kamykami, a następnie w popłochu uciekali. Akcja zakończyła się wraz z ich dniówką, po której mężczyźni czym prędzej opuścili miejsce pracy, licząc, że nosorożec, odczuwając pragnienie, wróci sam do domu. Nie mylili się, następnego dnia zwierzę pojawiło się z powrotem w Parku.
Eli i Natalii po czasie udało się przekonać do siebie nawet nieufnych właścicieli sierocińca. Pani Scheldrick doceniła je, gdy zaopiekowały się i doprowadziły do operacji rannego guźca. – Chyba wtedy tak naprawdę zrozumiała, że nie jesteśmy tam dla zabawy, ale naprawdę chcemy pomagać zwierzętom, i mamy ku temu odpowiednie kwalifikacje – wspomina Ela.
O wadze i znaczeniu swoich działań dziewczyna opowiada z dużym przejęciem. Widać, że zwierzęta, a w szczególności słonie, są bliskie jej sercu. – Kiedy nauczymy się pomagać zwierzętom, staniemy się wrażliwsi na ludzi – komentuje.
O afrykańskich doświadczeniach Ela opowiada w czasie licznych wywiadów i konferencji. Nie każdy zainteresowany etologią zwierząt i ich behawiorem miał okazję odbycia tak interesujących praktyk. Dziewczyna ma szansę zainteresować swoimi przeżyciami nie tylko specjalistów. Jeszcze przed wyjazdem oswoiła się z mikrofonem i kamerą, pracując jako prezenterka w telewizji internetowej FaunaPlanet TV. Teraz zaczyna przygotowywać się do letniej sesji egzaminacyjnej i, oczywiście, planuje kolejne wyprawy. Podczas wakacji, również razem z Natalią, chce badać zachowania słoni azjatyckich w Parku Chitwan w Nepalu, zaś w nowym roku akademickim wybiera się do Danii, w ramach programu Erasmus.
Na pewno im się uda. W końcu dla Eli nie ma rzeczy niemożliwych.