Wykład wykłoszony przez prof. dr. hab. Wojciecha Świątkiewicza podczas inauguracji roku akademickiego 2005/2006 w Cieszynie

Rodzina w świecie aksjologicznej wichrowatości

Uniwersytet jest świątynią, w której celebruje się tradycje. To miejsce depozytu zwyczajów, których zachowywanie przypomina o ciągłości i kulturowej tożsamości. Wśród tych akademickich zwyczajów mieści się też reguła: prima lectio brevis. Ja tej regule będę dzisiaj posłuszny. Proszę się więc nie obawiać, że wykład będzie długi i męczący.

Dlaczego wybrałem, na wykład inaugurujący nowy rok akademicki w Uniwersytecie, temat poświęcony rodzinie, i dlaczego opatrzyłem go takim tytułem? Odpowiedź wdaje się być oczywista.

Foto: Małgorzata Krasuska-Korzeniec

Rodzina współczesna zmaga się z aksjologiczną wichrowatością naszych czasów. Rodzina to jedna z najważniejszych postaci życia społecznego, a uniwersytet to jedno z najważniejszych środowisk kształtowania kultury społecznej. Rodzina jest przedmiotem dyskusji i ocen, refleksji i badań naukowych, do których uniwersytet jest najbardziej predysponowany.

Kondycję kulturową współczesnego społeczeństwa ery globalizacji nazwałem wichrowatością. To oczywiście metafora. Wichrowatość zrodzona jest z wiatru i wichury; synonimów szybkich i gwałtownych przemian kulturowych: wiatru wiejącego w różnych, czasem w przeciwnych kierunkach, nanoszącego nowe wartości i wzory zachowań, zapładniającego i odnawiającego życie, ale też niszczącego i "wydmuchującego" tradycyjne wartości i zasady, jeśli słabo są zakorzenione w glebie rodzimej kultury. Wichrowatość jest symbolem zmienności, niestałości, różnych prędkości, dynamiki, rozproszenie, wypędzenia, przepędzenia na cztery wiatry niekiedy, brutalnie, bezpardonowo, bezwzględnie i bezpowrotnie.

Ulrich Beck współczesny socjolog niemiecki, autor głośnej książki pt. "Społeczeństwo ryzyka" napisał między innymi: "Kiedy mówimy, że żyjemy w świecie ponowczesnym, zakładamy, że mamy jakiś nowy porządek. Tworzymy złudzenie, że nasz świat się zmienił, a ład instytucjonalny, sposób myślenia, mechanizmy społeczne zostały dostosowane do nowej rzeczywistości. <>. Tak jak na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy wyczerpywał się ład feudalny, ludzie stworzyli nowoczesny ład kapitalistyczny - wolny rynek, demokrację, społeczeństwo oparte na idei równości. Teraz nic takiego się przecież nie stało. /"/ - dodaje autor - Bronimy starych instytucji, chociaż świat już do nich nie pasuje. Stary ład nie działa, bo nowoczesność stała się zbyt radykalna, a nie ma ładu ponowoczesnego. Znosimy rozmaite granice, by sprostać napięciom rosnącym wraz z radykalizacją, ale przez to tworzymy nowe, jeszcze większe ryzyka"(1) . Wichrowatość niesie i pomnaża RYZYKO, którego przewidzieć się nie da dopóki się nie objawi.

Za specyfikę współczesnych przeobrażeń kulturowych uznaje się szybkie - niespotykane dotąd w historii ludzkości - tempo zmian oraz wielokierunkowość ich aksjologicznych odniesień i symbolicznych interpretacji, co właśnie opatruję metaforą wichrowatości. Wolność, równość i braterstwo uznawane jako figury symboliczne epoki modernizmu detronizują swoboda, różnorodność i tolerancja eksponowane jako wartości sterujące kierunkiem współczesnych przemian(2) . Wiedza jest krucha a etos dopasowuje się do zmieniających się kontekstów społeczno-kulturowych gubiąc trwałość i pewność kryteriów poznawczych i aksjologicznych. Jedyną trwałą wartością wydaje się być ZMIENNOŚĆ, a indywidualizacja wyborów, egocentryzacja motywacji i subiektywizacja ocen oznacza zasadniczą trudność w podejmowaniu wysiłku budowania trwałej wspólnoty osób wymagającej postawy systematycznego zaangażowania, poświęcenia, odpowiedzialności.

Do głównych nurtów przemian kultury współczesnej można zaliczyć: 1. dyferencjację społeczną polegającą na uniezależnianiu się różnych sfer życia społecznego (rodzina, gospodarka, praca, kultura, nauka, polityka, religia, itp.), które wprawdzie oddziałują na siebie ale w sensie normatywnym i behawioralnym stają się od siebie niezależne, 2. deinstytucjonalizację oznaczającą, że świat instytucji posądzany jest o fasadowość, skostnienie i bezosobowość. Pogłębia się roszczenie autonomii względem instytucji; strażników wartości i norm na rzecz ich selektywnego wyboru i dopasowania do indywidualnych projektów życia, 3. pluralizm kulturowy określany jako podstawowa zasada organizacji nowoczesnego społeczeństwa, wartość nadrzędna i wyznacznik nowoczesności. Różnorodność wartości przegrywa w doświadczeniach życia codziennego z wartościami uniwersalnymi. "Pluralizm radykalny, tolerancyjny wobec sprzecznych wartości i norm, sprawiający wrażenie, że wszystko jest dozwolone jest swoistą sygnaturą naszych czasów"(3) . 4. strukturalny indywidualizm niosący ze sobą falę radykalnej prywatyzacji jednostkowych decyzji, co pociąga za sobą niepewność, ambiwalencję i ryzyko, chaos i przypadkowość. Wzorce życia nie muszą być dziedziczone, lecz tworzą się według własnej reżyserii, "pod przymusem" wybierania bez oparcia w pewności wartości trwałych(4) .

Gdzie w tej aksjologicznej wichrowatości odnaleźć rodzinę?

Rodzinę zwykło się określać - w tradycji europejskiej - jako wspólnotę osób, najważniejszą postać życia społecznego, grupę podstawową dla każdego społeczeństwa, ośrodek przekazywania życia i kultury życia, posiadający decydujące znaczenie w kształtowaniu osobowości społecznej człowieka. Tradycja, obyczajowość i normy religijne definiowały społecznie oczekiwane drogi życia. Rodzina i wszystkie te rodzaje zachowań społecznych, które się z nią bezpośrednio wiązały, jej stabilność i religijny wymiar tworzyły naturalny i oczywisty świat życia społecznego, podstawową rzeczywistość kultury, która raz na zawsze stawała się "symbolicznym układem odniesienia" zarówno wówczas, gdy w swoim dorosłym życiu człowiek twórczo rozwijał rodzinne doświadczenia, jak i wtedy, gdy im zaprzeczał. Odmienne losy biograficzne znajdowały usprawiedliwienie w konsekracji religijnych ról społecznych, w jednostkowych własnościach osobowościowych, czy w nietypowości sytuacji społecznych. Omijanie nakazów rodzinnej moralności, nawet, jeśli przybierało formy statystycznie znaczące nie stanowiło kwestionowania ich istoty. Tak można by określić sens pojmowania tradycyjnej rodziny jako wartości.

Postawy prorodzinne i zorientowanie na rodzinę jako wartość miało ważne konsekwencje dla budowania indywidualnej osobowości. Rodzina była postrzegana jako rozszerzona osobowość, grupa odniesienia w perspektywie, której człowiek kreował własne losy. Tak silne umocowanie rodziny w hierarchii wartości było konsekwencją doświadczeń historycznych narodu (pozbawionego suwerennych instytucji politycznych w XIX wieku i na początku wieku XX) i jego tradycji, a także do pewnego stopnia warunkami życia w systemie totalitarnym komunistycznym dążącym do całkowitego podporządkowania jednostki interesom państwa. Rodzina była, więc, jakby na przekór zamysłom polityki państwa: "oazą", "kulturową niszą", "twierdzą" (często takich określeń używano) gwarantującą zachowanie prywatności życia, intymności, swobody myśli i poglądów. Stanowiła swoistą alternatywę dla zniewolonego świata instytucji i pozornych działań rozgrywanych na arenie teatru życia publicznego. Zrodzona w czasach zaborów koncepcja "rodziny twierdzy", po II wojnie światowej na nowo powróciła do publicznego dyskursu.

W sytuacji aksjologicznego rozwichrzenia kultury rodzina zaczyna tracić swoje uprzywilejowane miejsce w strukturach społecznego świata. Sens jej istnienia jako podstawowej grupy i instytucji społecznej, środowiska dojrzewania osobowości społecznej podlega delegitymizacji. Upowszechniane jest przekonanie, że tradycyjnie pojmowana rodzina staje się w nowoczesnym społeczeństwie nie najważniejsza, a może nawet zbędna. "Tradycyjne reguły i wskazówki, które rządziły związkami osobistymi, przestały obowiązywać, a jednostki stają dziś wobec konieczności wyboru spośród nieskończonej liczby możliwości tworzenia, poprawy, naprawy i rozwiązywania swoich stosunków z innymi"(5) . Żyjemy w świecie sprzecznych interesów związanych z rodziną, pracą, miłością i swobodą w realizacji indywidualnych celów.

Sam fakt, że państwa europejskie dostosowują rozwiązania prawne do zmian kulturowych; w odpowiedzi na wzrost kohabitacji, związków homoseksualnych z funkcjami adopcyjnymi, różnych typów rodzin monoparentalnych, urodzeń pozamałżeńskich, rozwodów, uznając je za legalnie i nie stygmatyzujące potwierdza, że tradycyjna rodzina oparta na małżeństwie kobiety i mężczyzny przeżywa kryzys swego moralnego znaczenia (6).

W świetle niektórych koncepcji pojawiających się wśród zachodnich demografów rodzina tradycyjna, która od wieków była naturalną i uniwersalną instytucją stopniowo będzie zanikać, a obecna rodzina nuklearna nękana kryzysem trwałości przekształcać się będzie w mało trwały związek kohabitacyjny, aby osiągnąć etap "hybrydy" czyli wolnego związku, w którym mąż i żona, a raczej: partnerzy będą mieszkać oddzielnie i pozostawać w dużej odrębności. Związek ten określany jest też kryptonimem LAT: Living Apart Together (7) . W utrwalających się wzorach kulturowych małżeństwo przestaje być warunkiem regularnego i społecznie akceptowanego współżycia seksualnego, a wspólnota zamieszkania przestaje być kryterium rodziny.

W ostatnich dziesięcioleciach w przeważającej większości krajów europejskich zmniejszył się odsetek nowo zawieranych małżeństw. Zmniejsza się, zatem w skali europejskiej - poza wyjątkami - w tym i w Polsce - jak to demografowie określają - "skłonność do zawierania małżeństwa", a ci którzy podejmują takie decyzję robią to później (ok. 30 roku życia). Mimo że młodzi ludzie uważają rodzinę za jedną z najważniejszych wartości jej założenie jednak odkładają na później, bo wcześniej zabiegają o ugruntowanie pozycji zawodowej i statusu majątkowego. Tendencje obserwowaną od paru dziesiątków lat w rozwiniętych krajach Zachodu wyjaśnia się coraz późniejszym osiąganiem gotowości do rozpoczęcia kariery zawodowej, dyscypliną pracy w korporacjach wymagającą od pracowników dyspozycyjności i mobilności. Zwracają też uwagę podobne linie rozwoju zawodowego obu płci, czego konsekwencją jest silniejsza między nimi rywalizacja (8). Zachowanie statusu "singli" staje się coraz bardziej powszechne. Taki kierunek procesów społecznych potwierdzają dane Narodowego Spisu Powszechnego z roku 2002. W Polsce, dla przykładu, blisko jedna trzecia mężczyzn i około 24% kobiet nie zakłada związków małżeńskich. W roku 1989 zawarto 255.7 tys. związków małżeńskich, a w roku 2003 - 195.4 tys.(9) . Z pewnością wiele jest przyczyn takiej sytuacji. W Polsce często podkreśla się trudności ekonomiczne, bezrobocie i brak mieszkań (10) . Ale wskazana tendencja występuje również w krajach o znacznie korzystniejszej pod względem bytowym sytuacji ludnościowej. Problem jest więc głębszy i dotyka kwestii najbardziej fundamentalnych wartości odnoszących się do kondycji moralnej człowieka, do jego postaw i zasadniczych orientacji życiowych odzwierciedlających idee obecne w kulturze współczesnej. W Polsce, w roku 1994 po raz pierwszy po II wojnie światowej liczba nowo zawieranych była niższa od liczby małżeństw "rozwiązanych", co spowodowane było przede wszystkim wysoką śmiertelnością, zwłaszcza wśród mężczyzn, ale również wzrastającą liczbą rozwodów (11).

Malejący współczynnik zawierania małżeństw wiąże się natomiast ze wzrastającym odsetkiem urodzeń pozamałżeńskich i zjawiskiem kohabitacji par w wieku matrymonialnym i rozrodczym. Z badań prowadzonych przez Annę Kwak wynika na przykład, że "wyższy poziom wykształcenia (powyżej średniego), młodszy wiek (39 lat i mniej) i słaby związek z religią współwystępują z istotnie częstszym aprobowaniem związków kohabitacyjnych w ogóle oraz ze zdecydowanie aprobującymi postawami. Aż 82% młodszych badanych oraz z wyższym poziomem wykształcenia, a 93% słabo związanych z religią, aprobowało tego typu związki"(12) . Postawy akceptacji czy umiarkowanej tolerancji wobec kohabitacji odnotowują też badania nad kapitałem społeczno-kulturowym rodziny w województwie śląskim (13). Porównawcze badania postaw wobec życia rodzinnego przeprowadzone w roku 2002 w czterech krajach Europy Centralnej - w Czechach, Słowacji, Polsce i na Węgrzech wskazują, że około połowa respondentów akceptuje życie w nieformalnym związku. Najbardziej tolerancyjni są Polacy - 59%, potem Czesi - 55%, Węgrzy - 52%, a najniższe odsetki akceptacji kohabitacji odnotowano wśród Słowaków - 37%.(14)

Kraje o niskich współczynnikach małżeństw mają wysokie odsetki urodzeń pozamałżeńskich. Wśród nich na czoło wysuwają się Islandia, Szwecja, Dania, Norwegia, dołącza była NRD. W Islandii odsetek ten zbliża się do 60%, a w Szwecji przekracza 50%. Także w Polsce systematycznie, zwłaszcza od połowy lat osiemdziesiątych zwiększa się liczba dzieci przychodzących na świat poza tradycyjnie pojmowaną rodziną. Łączy się to również ze wzrastającym odsetkiem urodzeń realizowanych w najmłodszej grupie wiekowej kobiet, tj. 15-19 lat. Odsetek urodzeń pozamałżeńskich zwiększył się z ok. 5.0% w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych do blisko 16% w roku 2004. Dla niektórych dużych miast wskaźnik ten przekracza 20% ogółu urodzeń.. Z drugiej strony blisko jedna trzecia polskich małżeństw nie posiada dzieci i szybciej przyrasta liczba małżeństw bezdzietnych niż tych, które decydują się na posiadanie jednego lub dwojga dzieci. Od roku 1989 reprodukcja ludności w naszym kraju nie gwarantuje już prostej zastępowalności pokoleń, a prognozy demograficzne nie przewidują zmian procesu zmniejszającej się dzietności w ciągu najbliższych 20 lat. O roku 1999 ludność Polski zmniejsza się. Bilans urodzeń i zgonów jest "ujemny". Według danych GUS na koniec roku 2003 wynosił on -14.1 tys. (-0.4 na 1000 tysiąc ludności). (15)

Wzrasta też systematycznie liczba rodzin niepełnych stanowiących 1/5 ogółu rodzin. Przyrost rodzin niepełnych wykazuje najwyższą dynamikę. Zwiększeniu się liczby rodzin niepełnych towarzyszy wzrost przeciętnej liczby dzieci pozostających na ich utrzymaniu. Ponad 1,5 miliona dzieci wychowuje się w rodzinach niepełnych.

Można przywoływać wiele danych statystycznych, bardziej czy mniej szczegółowo opisujących kondycję współczesnej rodziny. Statystyki wskazują jedynie na liczby, ale za liczbami kryją się przeobrażenia w kulturze i w mentalności społecznej. Kryzys demograficzny to przede wszystkim kryzys wartości i kryzys człowieka jako wartości; kryzys rodziny jako naturalnego środowiska wychowawczego (16).

Najbardziej radykalnym wyrazem kryzysu rodziny jest podważanie jej sensu jako trwałej i podstawowej wspólnoty życia ludzkiego. Wpisanie jej w labilne reguły rozwichrzonego świata wartości. Kryzys rodziny to nie to samo, co zjawiska kryzysowe w rodzinie. Te zawsze towarzyszyły człowiekowi. I chociaż budziły społeczny niepokój to jednak sposoby ich redukcji nie kwestionowały sensu trwania przy rodzinie. Współcześnie są one spotęgowane zupełnie nowym w powojennej historii Polski zjawiskiem, wobec którego społeczeństwo wciąż pozostaje bezradne. Myślę o bezrobociu; długotrwałym i dotykającym obydwu rodziców albo też rodziny matek czy ojców samotnie wychowujących dzieci wpływającym dezintegrująco na utrwalone w tradycji rodziny wzory pełnienia ról społecznych, wzajemnych odniesień emocjonalnych i aspiracji życiowych (17). Umacnianiu się kryzysu w rodzinie sprzyja także ogólna pauperyzacja i rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa oraz połączony z egoizmem i egocentryzmem konsumizm jako upowszechniający się model stylu życia podporządkowany zasadzie wizualizacji symboli prestiżu społecznego (18), znajdujący pożywienie w złudnej kolorystyce reklam i presji opinii publicznej. Umacnia się funkcja stratyfikacyjna polskich rodzin. Badania socjologiczne i różne materiały publicystyczne zdają się wskazywać na przeakcentowanie znaczenia funkcji zabezpieczenia materialnych podstaw egzystencji kosztem ograniczenia funkcji wychowawczej, a tym bardziej kulturalizacyjnej i wspólnototwórczej przejawiającej się poprzez budowanie więzi emocjonalnych sprzyjających rozwojowi osobowemu i urzeczywistnianiu dobra wspólnego grupy rodzinnej.

W magazynach dla nastolatków drukowane są wypowiedzi młodych ludzi zarzucających rodzicom swoistego rodzaju zagubienie sensu rodzinności jako konsekwencji pogoni za podnoszeniem standardu ekonomicznego i realizacji projektu sukcesu zawodowego kosztem obecności w domu i podtrzymywania więzi emocjonalnych. Dom staje się niekiedy tylko mieszkaniem wypełnionym - a często dosłownie przepełnionym - lokatorami zapatrzonymi w swoje indywidualne cele i zagonionymi w poszukiwaniu sposobów ich realizacji. Obecność staje się istnieniem obok siebie i życiem iluzją aktualności odroczonych wartości. Łączy się z taką postawą także indywidualizacja i separacja przestrzeni mieszkania w perspektywie osłabiająca więzi emocjonalne w rodzinie.

Około 14% ogółu ludności mieszka w warunkach przeludnienia. Obniża się samodzielność zamieszkiwania we wszystkich typach rodzin. W najmniej korzystnej sytuacji znajdują się młode rodziny: co trzecia z nich, a zwłaszcza małżeństwa z dziećmi zajmują mieszkanie wspólnie z innymi rodzinami, czyli nie posiadają własnego, samodzielnego mieszkania. Brak własnego mieszkania, wynajmowanie, pomieszkiwanie u rodziców, rodziny, znajmych rodzi często poczucie tymczasowości i związany z nim stan "bylejakości życia" (19). Sposób organizacji przestrzeni mieszkania, sposób życia, wydatkowania pieniędzy - wszystko wydaje się tymczasowe. Tak powstaje patologia życia rodzinnego a nierzadko odległy cel stabilizacji rodziny rozmywa się w rozpadzie rodzinnych więzi. Wymarzone cele kreowane w euforii małżeńskiej inicjacji nigdy już nie zostają osiągnięte, ponieważ ich podmiot zagubił w wichrowatości aksjologicznych meandrów swoją tożsamość. Rodzina uległa rozbiciu.

Badania socjologiczne odnotowują wypowiedzi rodziców narzekających na brak czasu na "wspólne życie" kulturalne, religijne, towarzyskie, itp.(20) . Rodzice rzadko też potrafią odpowiedzieć na pytanie o kierunki zainteresowań swoich dzieci. Sprzyjają takiej postawie wzory korzystania ze środków społecznego przekazu, zwłaszcza telewizji i Internetu. Wydłuża się czas pracy zarobkowej, a rozmaite formy dorabiania powodują niejednokrotnie, że zaciera się granica obszarów aktywności zawodowej i życia rodzinnego; między czasem prywatnym a publicznym. Dezorganizuje to sankcjonowaną zwyczajami środowiskowymi i normami religijnymi strukturę czasu rodzinnego, a niekiedy też wymusza zmiany w organizacji przestrzeni mieszkania. W tym kontekście dziecko postrzegane jest niekiedy jako "narzędzie" realizacji własnych niespełnionych planów i zamierzeń, a lokowanie ambicji w dzieciach traktowane jest jako swoisty mechanizm obronny przenoszony z pokolenia na pokolenie.

Od rodziny oczekuje się przede wszystkim akceptacji własnego "ja" bez gotowości wyrzeczeń na rzecz potrzeb innych współtworzących wspólnotę. Dobro wspólne będące tworzywem społeczności rodzinnej ustępuje przed siłą egoizmu i egocentryzmu domagającego się akceptacji i usprawiedliwienia (21). Wskazuje się także na występujący wzór asymetryczności prawa do wyrażania emocji. Przemoc w rodzinie, o której współcześnie bardzo wiele się mówi jest najbardziej radykalnym wyrazem takich nierówności. Zwłaszcza w mentalności dzieci wytwarza się w ten sposób przekonanie o "prawie" do dominacji silniejszego (starszego) rozciągane później na wzory zachowań w przyszłym własnym dorosłym życiu.

Niektóre badania zdają się też sugerować pojawiający się problem kulturowej luki pokoleniowej wyrastającej z faktu silnej więzi dziadków z wnukami, przy słabszych emocjonalnie powiązaniach z własnymi rodzicami (22).

Wobec przyszłości

Współczesne badania socjologiczne wskazują na wielorakie przeobrażenia rodziny zarówno w roli podstawowej grupy odniesienia jak i w pełnionych przez nią funkcjach. Rodzina w swej kondycji socjalnej, kulturalnej i moralnej odzwierciedla wichrowatość kultury makro społeczeństwa. Wymowa przytoczonych danych wskazuje na rozległość zjawiska kryzysu rodziny. Nie znaczy to jednak, że rodzina ostatecznie utraciła swoje uprzywilejowane miejsce w społeczności i że nie jest w stanie przeciwdziałać destrukcji ładu społeczno-kulturowego i czynnie uczestniczyć w kształtowaniu życia publicznego. Małżeństwo i rodzina to wciąż silne instytucje, chociaż doświadczają różnorakich kryzysów. Jakby na przekór wymowie demograficznych statystyk wiele badań socjologicznych nadal rejestruje centralne miejsce rodziny w systemie wartości społeczeństwa i podkreśla najważniejszą rolę rodziny w życiu człowieka i społeczności. Szczęście rodzinno-małżeńskie jest wybierane jako najważniejszy cel życia, a dobro rodziny uznawane jest przez badanych jako trwałe dobro, które należy chronić i utrwalać, Postawy takie dotyczą nie tylko rodziny małej, ale także rodziny rozproszonej. Rodzina traktowana jest układ odniesienia w sytuacjach trudnych. Wszystko, co najważniejsze, lokowane jest w najbliższym otoczeniu, zwłaszcza w tym obszarze, który nasycony jest poczuciem więzi i bliskich emocjonalnych styczności o charakterze podmiotowym. Stwarza do potencjalnie korzystne warunki dla poprawy komunikacji interpersonalnej i więzi emocjonalnych w rodzinie (23).

Funkcja zabezpieczenia potrzeb emocjonalnych uznawana jest jako najważniejsza podstawa trwałości życia rodzinnego, także w tym sensie, że subiektywnie i jednostronnie odczuwany brak zaspokojenia przez rodzinę tych potrzeb uznawany jest jako uzasadniony powód rozpadu małżeństwa Utrzymywaniu się poglądów broniących trwałości małżeństwa towarzyszy raczej (w sensie statystycznym) dojrzałość wiekowa, niższy poziom wykształcenia, większa liczba posiadanych dzieci, głębsze zaangażowanie religijne. Wartość rodziny jest bardziej cenna dla osób, które założyły już własne rodziny i są za nie odpowiedzialne. Wybór tej wartości zależy od własnych doświadczeń życiowych (24).

Wiele współczesnych państw opiera się bardziej na jednostce niż na rodzinie. Rodzina zostaje włączona w obszar wpływów ekonomii politycznej i dziedziczy podstawowe napięcia tej sfery. Jednym z zasadniczych celów socjalizacji "jest przygotowanie do życia w standaryzowanym i poddanym segmentacji, nieciągłym świecie. Z drugiej strony pod adresem rodziny formułowany jest postulat zindywidualizowanych, autonomicznych <>. Jak widzimy, rodzina znajduje się w rodzaju pułapki, gdyż jest jednym z obszarów, na którym, najwyraźniej rywalizują ze sobą dwie rozbieżne gramatyki jaźni. Formując autonomiczne i samosterujące się osobowości, rodzina doprowadzi do klęski, gdyż wyposażone w nią jednostki nie będą mogły dostosować się do wymogów społeczeństwa organizacji. Tożsamościowa autentyczność musi wieść do nieprzystosowania. I odwrotnie, wytwarzając osobowości przydatne dużym organizacjom, rodzina tworzy neurotyków, których przydatność kończy się na przystosowaniu, gdyż stojąc wobec nakazu osiągnięć, demonstrują oni zbyt mało niezbędnej w praktyce autonomii i zaufania do siebie (25).

Zadaniem rodziny jest obrona swojej pozycji w kulturze i w strukturze społecznej, swoich praw, ale także gwarancji zobowiązań wobec niej, jakie ciążą na instytucjach władzy państwowej czy samorządowej. Oczywistą konsekwencją zasady pomocniczości jest prawo rodziny do prorodzinnej polityki państwa i innych struktur władzy. Przyszłość każdego społeczeństwa zależy od kondycji jego rodziny. Przytoczone wcześniej dane demograficzne tezę tę w jasny sposób dokumentują. Nie jest więc obojętne jak kształtowane będą stosunki społeczne w skali państwa, gminy czy regionu; i czy będą one sprzyjały rodzinie i rodzinności. Spór o kształt rodziny jest w gruncie rzeczy sporem o kształt państwa, narodu i społeczeństwa (26) .

Budowanie demokracji, poszanowanie praw człowieka, odbudowa kultury i moralności pracy, kształtowanie postaw prospołecznych, przedsiębiorczości i odwagi wprowadzania innowacji musi rozpocząć się w rodzinie. Nie zbuduje się demokratycznego społeczeństwa, jeśli w rodzinie nie będzie życzliwości wobec odmiennych poglądów i opinii, a siła argumentów będzie zamieniana na argumenty siły; zwłaszcza wobec słabszych. Nie odbuduje się kultury pracy, jeśli rodzice będą dzieciom przekazywać wzory życiowego cwaniactwo i pracowniczej nieuczciwości. Podobnie i z zaangażowaniem na rzecz dobra wspólnego, które musi przekroczyć próg rodzinnego egoizmu, czy z religijnością, dla której szansą na przyszłość jest pełniejsze odzwierciedlenie w moralności społecznej i rodzinnej, prywatnej i publicznej (27).

Do podstawowych właściwości rodziny w jej relacjach wobec makroświata społecznego należy selekcja i interpretacja treści kulturowych wielkich społeczności. Dokonuje się ona na drodze złożonych procesów socjalizacji i wychowania, poprzez przekazywane stereotypy i wzory działań społecznych. Brak ukształtowanego w rodzinie wsparcia dla przemian ustrojowych, jakie toczą się we współczesnej Polsce tworzy zapory mentalne utrudniające ich akceptację. Rodzina zajęta własnym kryzysem nie będzie zajmowała się transformacją. Przemiany będzie postrzegała poprzez pryzmat zagrażającego lub realnego bezrobocia, utraty przywilejów socjalnych i postępującego rozwarstwienia społecznego czy też w kontekście trudnych wymagań indywidualnej aktywności społecznej wymuszających nierzadko radykalne przeobrażenia własnej osobowości. Wystarczy posłuchać rozmów codziennych, aby dostrzec kręgi niezadowolonych, nostalgicznie spoglądających w PRL-owską przeszłość i w niej lokujących utracone szanse na niespełnione sukcesy i marzenia.

Zatem trzeba wpierw uzdrowić rodzinę i poprzez mądrą politykę kulturalną i socjalną uchronić ją przed aksjologicznym rozwichrzeniem. Osłabienie rodziny jako trwałej podstawy życia społecznego na pewno nie sprzyja budowaniu ładu społecznego. Zagrożenia rodziny są w rzeczywistości także zagrożeniami człowieka, a w rezultacie całej makrospołeczności. Konsens aksjologiczny społeczeństwa uzależniony jest od tego, w jakim stopniu socjalizacja moralna w rodzinach akcentowała będzie etos personalizmu, który jest altruistyczny i wspólnotowy odrzucając egocentryzm i egoizm, relatywizm modnego dziś swoją "ponowoczesnością" indywidualizmu i subiektywizmu (28).

"Wizja zmian form rodziny budzi nieuniknione pytanie o przyszłość europejskich społeczeństw. Społeczeństwa o zawężonej reprodukcji demograficznej, oparte na systemie wartości społecznych preferujących konsumpcyjne postawy i wyrosły na nich hedonistyczny styl życia, nie będą w stanie zapewnić ani ciągłości biologicznej, ani kulturowej, jak i też bogatych tradycji europejskich poprzez rodzinę, która już nie będzie spójną, zintegrowaną grupą społeczną" (29).

Jeśli w najbliższym czasie nie uda się opracować systemu polityki społecznej sprzyjającej postawom prorodzinnym i pronatalistycznym łączącym je z promowaniem przedsiębiorczości, indywidualizmu i wolności to trzeba się liczyć z postępującą dezintegracją rodziny i szybko pogarszającą się sytuacją kryzysu społeczeństwa (30).

Anthony Giddens, w podsumowaniu obszernych analiz poświęconych przemianom rodziny stwierdza: "... problemów tych nie rozwiążemy, oglądając się na przeszłość. Pozostaje nam starać się w miarę możliwości godzić indywidualną wolność, jaką większość z nas ceni w życiu prywatnym, z potrzebą bycia w stałych i trwałych związkach z innymi ludźmi" (31).

Tylko to, co głęboko zakorzenione w rodzimej kulturze, uwolnione z ulotnie atrakcyjnych przypadłości, z sytuacyjnych konformizmów, z sezonowo błyskotliwych ideologii może przetrwać orzeźwione, zapłodnione, oczyszczone podmuchami wiatru dziejów. WIATR - DUCH wieje zaś kędy zechce.

PROF. DR HAB. WOJCIECH ŚWIĄTKIEWICZ


(1) Z niemieckim socjologiem Ulrichem Beckiem rozmawia Jacek Żakowski. "Niezbędnik inteligenta". Bezpłatny dodatek tygodnika "Polityka" 25 czerwca 2005, s. 5.
(2) Z. Bauman: Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna. Warszawa 1995.
(3) J. Mariański, Młodzież między tradycją a ponowoczesnością. Lublin 1995., s. 31.
(4) Tegoż, rozdz. I. op. cit., rozdz. I.
(5) A. Giddens: Socjologia. Wydawnictwo Naukowe. PWN. Warszawa 2004, s. 198. U. Beck, E. Beck-Gernsheim: The Normal Chaos of Love. Cambridge. 1995
(6) A. Kwak: Rodzina w dobie przemian. Małżeństwo i kohabitacja. Warszawa 2005, s. 54.
(7) Związek ten określany jest też kryptonimem LAT: Living Apart Together. Zob. K. Slany: Alternatywne formy życia małżeńskiego w ponowoczesnym świecie. Kraków 2002., S. Wierzchosławski: Rodzina w okresie transformacji demograficznej i społeczno-ekonomicznej. W: Rodzina w zmieniającym się społeczeństwie. Red. P. Kryczka. Lublin 1997, s. 78, H.J. Hoffman-Nowotny: The future of the Family. W: European Population Conference 1987: Issues and Prospects Plenaries. Helsinki 1987.
(8) Być może to właśnie sprzyja zaniedbaniu potrzeby bliskości uczuciowej na rzecz gotowości wzajemnych świadczeń w kulturze "singli" (TP. 30 /24 lipca 2005: Niezawiniony lęk. Jacek Bomba)
(9) A. Rajkiewicz: Polskie małżeństwa i rodziny oraz gospodarstwa domowe w świetle statystyki. "Małżeństwo i rodzina" 2004, nr 2, s. 11-14.
(10) idem, s. 30-38.
(11) W Polsce, wśród małżeństw rozwiązanych zdecydowanie przeważają związki zakończone śmiercią partnera. Blisko 80% związków kończy się w wyniku śmierci współmałżonka, głównie mężczyzny.
(12) A. Kwak: Rodzina w dobie przemian. Małżeństwo i kohabitacja. Warszawa 2005, s. 223.
(13) W. Świątkiewicz. Dylematy rodziny. Katowice (w druku)
(14) Recepta na szczęśliwe małżeństwo. Postawy względem małżeństwa i rodziny w Europie Centralnej. OBOP Warszawa 2002. Statystki rządowe Wielkiej Brytanii prognozują, że w ciągu najbliższych 25 lat spadnie radykalnie liczba osób żyjących w związku małżeńskim. W 2031 roku 40% mężczyzn i 35% kobiet po czterdziestym roku życia będzie w związku małżeńskim, liczba osób żyjących w konkubinacie podwoi się i osiągnie 3.8 miliona. Liczba osób, które nigdy nie zawrą związku małżeńskiego zwiększy się z 14 do 40% dla mężczyzn i z 9 do 30 % dla kobiet. Coraz mniej Brytyjczyków staje przed ołtarzem. http:wiadomości.o2. (30.09.2005)
(15) www.stat.gov.pl/dane_spol-gosp/
(16) W. Świątkiewicz: Rodzina jako wartość społeczna. W: W trosce o rodzinę. Red. W. Świątkiewicz. Katowice 1994.
(17) L. Dyczewski: Rodzina. Państwo. Społeczeństwo. Lublin 1994, J. Mariański: Etos pracy bezrobotnych. Lublin 1994, Z. Tyszka: Rodziny wielkomiejskich bezrobotnych ze średnim i wyższym wykształceniem. "Roczniki Socjologii Rodziny" 1993, t. V., Raport o sytuacji polskich rodzin. Pełnomocnik Rządu ds. Rodziny i Kobiet. Warszawa, sierpień 1995, Rodzina w okresie transformacji systemowej. Red. A. Kurzynowski. Warszawa 1995.
(18) H. Bojar: Rodzina i życie rodzinne. W: Co nam zostało z tych lat. Społeczeństwo polskie u progu zmiany systemowej. Red. M. Marody. Londyn 1991.
(19) Tamże.
(20) Wartości a style życia rodzin. Socjologiczne badania rodzin miejskich na Górnym Śląsku. Red. W. Świątkiewicz. Katowice 1993
(21) E. Budzyńska: Wychowanie prospołeczne w rodzinie. W: W trosce o rodzinę. Red. W. Świątkiewicz Katowice 1994.
(22) M. Tyszkowa: Jednostka a rodzina: interakcje, stosunki, rozwój. W: Rodziny polskie u progu lat dziewięćdziesiątych. (Synteza rezultatów badań). Red. Z. Tyszka. Poznań 1991.
(23) W. Świątkiewicz: Rodzina jako wartość w tradycji kulturowej Górnego Śląska. W: M. Ziemska red. Rodzina współczesna. Warszawa 2005
(24) D. Wadowski: Podstawy i charakter więzi społecznych w regionie środkowo-wschodniej Polski. Lublin 2004, s. 148.
(25) Z. Bokszański: Tożsamości zbiorowe Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2005, s. 220.
(26) W. Świątkiewicz; Rodzina jako wartość społeczna. W: W. Świątkiewicz red. W trosce o rodzinę. Katowice 1994.
(27) J. Mariański: Religijność społeczeństwa polskiego w perspektywie europejskiej. NOMOS. Kraków 2004.
(28) J. Mariański: Rodzina a przekaz wartości moralnych. W: Rodzina. Społeczeństwo. Gospodarka rynkowa. Red. J. Kroszel. Opole 1995.
(29) S. Wierzchosławski: Rodzina w okresie transformacji. W: Rodzina w zmieniającym się społeczeństwie. Red. P. Kryczka. Lublin 1997, s. 79.
(30) W Polsce brak wciąż konsekwentnego myślenia perspektywicznego, które pozwalałoby spojrzeć w przyszłość w uwolnieniu od koniunkturalnych interesów zmieniających się ekip politycznych. Zwraca uwagę powołanie przez Margaret Thatcher Center for Policy jako grupy interdyscyplinarnej do promowania rozwoju rodziny, przedsiębiorczości, indywidualizmu i wolności.. zob. A, Giddens: Socjologia. PWN. Warszawa 2004., s. 221.
(31) A. Giddens: Socjologia..., op. cit., s. 218-219.
Autorzy: Wojciech Świątkiewicz, Foto: Małgorzata Krasuska-Korzeniec