W czwartek 21 października gościem władz Uniwersytetu Śląskiego był Prezes Rady Ministrów prof. Marek Belka. Premier spotkał się z JM Rektorem Uniwersytetu Śląskiego prof. dr. hab. Januszem Janeczkiem oraz rektorami uczelni państwowych Śląska, wchodzącymi w skład Regionalnej Konferencji Rektorów Uczelni Akademickich. Udział w posiedzeniu wziął także Lechosław Jarzębski, Wojewoda Śląski. Tematem spotkania była przede wszystkim przyszłość nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce, sposoby dofinansowania badań naukowych, a także współpraca wyższych uczelni z UE.
Przemowa Premiera była krótka, za to bardzo treściwa i z pozytywnym wydźwiękiem, zachęcającym przedstawicieli szkolnictwa wyższego do podjęcia bardziej radykalnych działań w sferze szeroko rozumianego samorozwoju.
Premier
Prezes Rady Ministrów prof. Marek Belka |
Premier wspomniał też o drażliwej dla studenckiej społeczności sprawie ustawy o szkolnictwie wyższym, czekającej w sejmie od dwóch lat na rozpatrzenie. Ustawa ta nieuchwalona została ze szkodą przede wszystkim dla studentów, którzy nie mogą w pełni ubiegać się o swoje prawa. Zaistniałą sytuację Premier tłumaczył nie tyle opieszałością Rządu, co trudnością w pogodzeniu sprzecznych nieraz interesów uczelni państwowych i prywatnych (zresztą wytłumaczył ją poprawnie politycznie i dosyć niejasno...).
Niestety,
Od lewej JM Rektor UŚ prof. dr hab. Janusz Janeczek, Premier Marek Belka, Lechosław Jarzębski, Wojewoda Śląski |
Premier zadał kardynalne pytanie (raczej sobie, niż zebranym): Czy w gospodarce jest zapotrzebowanie na naukę? Okazuje się, że w innych krajach wygląda to zupełnie inaczej niż w Polsce: "Miejmy świadomość, że w każdym rozwiniętym kraju nakłady państwa na naukę są tylko mniejszością nakładów łącznych. Większość to nakłady z przemysłu, z gospodarki. Specyficznym przypadkiem są Stany Zjednoczone, gdzie duża część pieniędzy idzie na naukę przez Pentagon. Jest to przykład gospodarki, która poprzez wielki kompleks militarny zapewnia dopływ ciekawych rozwiązań technologicznych, także do sfery cywilnej. My na szczęście Ameryką nie jesteśmy..." Mimo że narzekamy na brak pieniędzy na naukę, Premier uświadamiał wszystkich o realnej ilości pieniędzy dostępnych dla szeroko pojętej nauki. Wprawdzie trochę ubyło przy wpłacaniu składki na uczestnictwo Polski w programach ramowych Unii Europejskiej, ale nie jest tak źle, jakby się wydawało. Ten wydatek od przyszłego roku będzie leżał w gestii Ministra Finansów, dzięki czemu szkolnictwo wyższe zyska około milion złotych. Ponadto środki na szkolnictwo rosną z roku na rok, w wyniku dotacji z programów ramowych przeznaczanych dla polskich uczonych. Dotacje są, bo "nauka w Polsce nie jest wcale taka zła, jak sobie lamentujemy publicznie. Od pierwszego roku naszego uczestnictwa w tych programach jesteśmy na plusie" - finanse wpływające do puli przeznaczonej na szkolnictwo są wyższe niż wpłacane do UE składki. Premier podkreślił, że Polska, jako jedyny z 10 nowo przyjętych do UE krajów ma dodatni bilans finansowy.
Lekarstwo
Lekarstwem na wszechobecną biedę szkolnictwa wyższego ma być powstający właśnie program rozbudowy zaplecza materialnego państwowych uczelni. W ciągu najbliższych lat do wykorzystania na badania naukowe będzie 200 mln euro. Pieniądze zostaną przeznaczone na tzw. wzmocnienie więzi między nauką i przemysłem.
"Aby środki finansowe nie znikły w najbardziej rozwiniętych krajach, by nie zostały przeznaczone na mało interesujące nas cele, musimy udowodnić UE, że możemy np. uzyskiwać z węgla ekologicznie przyjazną i niedrogą energię". Takie Premier ma remedium na kłopoty polskich uczelni, przede wszystkim tych, które zajmują się badaniami naukowymi związanymi z ekologią, ochroną środowiska naturalnego, gospodarką zasobami energetycznymi etc. "Chodzi o to, by koncentrować środki na działaniach, które przynoszą najlepsze rezultaty". Prowadzenie badań naukowych oznacza według Premiera olbrzymią szansę dla całego regionu, a tak naprawdę dla całej Polski. "Badania takie powinny stać się dla UE priorytetowymi. To najbardziej realny sposób pozyskania środków finansowych na naukę. Ani państwo, ani społeczeństwo nie zapewnią nauce takiego dochodu".
Kolejną propozycją Premiera jest angażowanie w rozwój nauki środowisko biznesowe, gospodarkę, które, niestety, po procesach transformacyjnych straciły zainteresowanie dla osiągnięć naukowych. Sytuacja radykalnie się zmienia i droga do łączenia gospodarki z nauką jest coraz łatwiejsza. "Powinno się tak pokierować badania naukowe na uczelniach, by firmy, duże przedsiębiorstwa chciały je dotować jako własne. Rząd chce ten proces przyspieszyć poprzez nadawanie przedsiębiorstwom statusu centrów badawczo-rozwojowych". Taki status pozwoli na dostęp do taniego, bo gwarantowanego przez Państwo, kredytu na rozwiązania technologiczne; po roku umożliwi firmom możliwość ubiegania się o ulgi podatkowe. Status ów można osiągnąć w istocie tylko poprzez współpracę z uczelniami.
Państwo może dzisiaj zaoferować środowisku naukowemu: 1) Pomoc w dostępie do środków na badania naukowe i edukację, płynących ze środków unijnych; 2) Lepsze zagospodarowanie środków budżetowych (Prezydent podpisał właśnie ustawę o stworzeniu innego niż KBN ciała rządowego zawiadującego środkami finansowymi na naukę; 3) Stworzenie zapotrzebowania na nowe technologie, co pozwoli rozszerzyć perspektywę rozwojową dla badań naukowych.
Bolesne, szczególnie dla humanistów jest to, że plany Premiera i Rządu kierowane są przede wszystkim do uczelni technicznych, szkół wyższych zajmujących się badaniami naukowymi, mogącymi przydać się w przemyśle. A co z kulturą, z szeroko pojętym humanizmem, z uczelniami prowadzącymi badania naukowe nad kulturą, niezwiązane z rozwojem gospodarki? Odpowiedź na to pytanie, rodzące się w umyśle każdego humanisty, Premier dał na końcu swego przemówienia:
"Jednym z priorytetów budżetu na 2005 rok, który zresztą będzie się utrzymywał przez najbliższe lata, są wydatki na kulturę. Uchwaliliśmy strategię rozwoju kultury, na którą składa się pięć konkretnych finansowanych projektów. Zwiększyliśmy o kilkanaście procent budżet na kulturę, ponieważ jest to stosunkowo tani (w cudzysłowie) priorytet. Tak strasznie mało wydajemy na kulturę w Polsce. Wejście do UE pozwoliło nam na skorzystanie z instrumentów finansowych, nie tylko unijnych, ale także pozaunijnych, z tzw. Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Bogate kraje byłej EFTY m.in. Szwajcaria i Norwegia dają znaczące środki na wspieranie nowo przyjętych do UE krajów. Niewielka Norwegia daje nam 112 mln euro rocznie, w tym 1/3 na kulturę. W sumie państwa te dają nam ponad 100 mln. złotych np. na ochronę zabytków. Czy to jest dużo? Tak, bo w tym roku wyrwaliśmy zaledwie kilkanaście milionów złotych na działania związane z kulturą w całym kraju. Czy to załatwi sprawę? Nie w pierwszym roku, ale za 10 lat pozycja kultury, stan zabytków w Polsce, będzie nieporównywalnie lepszy".
Po krótkiej wypowiedzi Premiera głos zabrali zebrani rektorzy śląskich uczelni. JM Rektor UŚ prof. dr hab. Janusz Janeczek podkreślił, że Uniwersytet Śląski łoży olbrzymie środki własne na rozwój infrastruktury. "Chcemy rozwijać się, nie obciążając budżetu Państwa". Rektor mówił także o opóźnieniu Śląska pod względem edukacji, ponieważ priorytetem regionu był przemysł. Skierował do Premiera pytanie "Czy Rząd myśli o rozwiązaniach, które spowodowałyby, że system finansowania przez społeczeństwo edukacji mógłby się zmienić; np. poprzez zmianę statusu prawnego uczelni państwowych (przekształcić je w spółki użytku publicznego). JM Rektor UŚ zwrócił też uwagę, że w planowaniu wydatków na edukację nie można zapominać o tym, iż Uniwersytet to nie tylko wydziały techniczne, ale też humanistyczne, artystyczne, o których nie możemy zapominać.
Finał wizyty sprowadził się do krótkiej wypowiedzi, skarżącego się na brak czasu, Premiera. Brzmiała ona: "Obiecuję przyjrzeć się sytuacji Waszego Uniwersytetu i wypracować spójną koncepcję rozwoju bazy materialnej".