Od sześciu już lat, zawsze na początku października, w podopolskich Tułowicach, w tamtejszym internacie Zespołu Szkół (dawnym Pałacu Frankenbergów) odbywają się organizowane przez Instytut Slawistyki Uniwersytetu Opolskiego konferencje naukowe „Unisono” (najpierw jako „Unisono na pomieszane języki”, potem „Unisono w wielogłosie”). Niezmiennie poświęcone są muzyce rockowej w najrozmaitszych jej przejawach, odsłuchach, odsłonach, a trwałymi owocami każdego ze spotkań są książki (oraz kubki z wizerunkami rockowych gitarzystów, wszak Tułowice to także znana fabryka porcelany).
Spotkania z cyklu „Unisono” gromadzą naukowców i zarazem miłośników rocka z całej Polski. Reprezentują oni najróżniejsze dyscypliny naukowe od wszelkiego autoramentu filologii przez historię sztuki, muzykologię, a na historii i kulturoznawstwie kończąc. Są wśród wykładowców także praktykujący muzycy. Przyjeżdża nawet kilku takich uczestników, którzy choć nie wygłaszają referatów, żywo uczestniczą w wielogodzinnych dyskusjach prowadzonych po zakończeniu każdej części sesji, a i tych – nie mniej cennych – które sięgają głęboko w noc (wśród dyskutujących znajdują się m.in. profesor historii literatury, właściciel płytowego sklepu i recenzent znanego portalu internetowego propagującego muzykę progresywną).
Kilka lat temu w Tułowicach poznałem artystę (i wykładowcę zarazem), którego muzyka stała się dla mnie w młodości prawdziwym początkiem przyjaźni z jazz-rockiem, dr. Zbigniewa Jakubka (Walk Away, Young Power, Krzysztof Ścierański Quartet, Zbigniew Jakubek Quartet itd.).
A ostatnio wysłuchałem referatu o dwie dekady młodszego od Zbyszka Przemysława Piłacińskiego, który tłumacząc niuanse różnych wariantów piosenki The Times They Are A-Changin’ Boba Dylana, równie kunsztownie posługiwał głosem, gitarą, harmonijką ustną (a więc mówił, śpiewał i grał), a do tego oczywiście jeszcze przygotował multimedialną prezentację. Przemek jest muzykologiem, wykładowcą i gitarzystą w kilku zespołach (a nawet w chórze śpiewa w tenorach) m.in. w The White Kites, którego wyborny debiutancki album Missing mógłby się wydawać jakąś zaginioną płytą którejś z najlepszych formacji psychodelicznych z przełomu lat 60. i 70. XX wieku, gdyby nie zdradzała go znakomita współczesna realizacja i potężna dawka świeżości. Znakomity krążek!
Dodam, że nikt z taką elegancją i elokwencją nie otwiera i nie zamyka sesji jak prof. Wojciech Chlebda, choć ostatnio zdarza się, że ogrom pracy, jakiej się oddaje, uniemożliwia słuchaczom doświadczać tych wyjątkowych chwil.
Konferencje tułowickie toczą się bez pośpiechu i pozwalają delektować się niepowtarzalnością, ich owocność zaś jest bezsporna. Podejmowane na nich zagadnienia, choć są „potocznie” znane, to w istocie oczekujące dopiero na swoją naukową refleksję. Tylko laik lub człowiek owładnięty jakimś przebrzmiałym, stereotypowym widzeniem humanistyki mógłby je zlekceważyć. Obawiam się jednak, że laików w świecie nauki (jak uczą mnie także liczne osobiste spotkania i doświadczenia) więcej jest, niż podejrzewamy.
Zdjęcie zbędnego balastu akademizmu poparte jednoczesnym starannym przygotowaniem metodologicznym i odwagą poruszania tematów ważnych, choć dla wspomnianych laików – być może nawet nienaukowych, witalność i otwartość wobec nauki, mądrość łączenia jej z największymi pasjami, umiejętność różnienia się, spotykania bez sztucznych granic – to cel. Wyobraźnia i wrażliwość, zrozumienie, że sztuka także stanowi źródło wiedzy i że nauka jej potrzebuje z różnych zresztą i licznych powodów – to wartości absolutne i niekwestionowane. I droga do celu. A także przyszłość Uniwersytetu…