uprzejmie proszę o zamieszczenie moich zastrzeżeń do rozmowy z przewodniczącym Senackiej Komisji Historycznej prof. zw. dr. hab. Markiem Zrałkiem, zamieszczonej w listopadowym wydaniu „Gazety Uniwersyteckiej UŚ”.
Jestem jedną z osób, które znalazły się w raporcie Komisji Historycznej. Ze zdumieniem przeczytałem wypowiedź prof. Marka Zrałka, że „każdy pracownik, który w dokumentach IPN został odnotowany jako TW lub KO, dostaje od Komisji list z powiadomieniem, że może zapoznać się z materiałami, które na jego temat zebraliśmy”.
W moim przypadku tak właśnie nie było. Komisja dysponuje dokumentem o zgodzie na współpracę ze służbami PRL z moim sfałszowanym podpisem. Zależało mi bardzo, aby ten dokument zobaczyć, gdyż jest on kluczowy w mojej sprawie. Zależało mi także na tym, aby zobaczyć i inne dokumenty. Sam Pan Przewodniczący odmówił mi dostępu do moich materiałów. Odmówił także wtedy, gdy prosił go o to urzędujący Rektor (21.02.2008).
Pan Przewodniczący poinformował mnie, że tylko w sądzie mogę dochodzić swoich praw. Natomiast, gdy oddałem sprawę do sądu, moi adwokaci uprzedzili mnie, że na rozprawę sądową mogę czekać nawet kilka lat – i czekam. Żadnych dokumentów nigdy mi nie udostępniono, jedynie raport z prac Komisji. Nigdy nie uwzględniono żadnych moich wyjaśnień, nawet dotyczących absurdalnych zarzutów.
Na moją prośbę spotkałem się z Komisją (31.03.2008 r.), licząc na rzeczową rozmowę, mogącą wyjaśnić mój status. Aby wykazać niewiarygodność obciążających mnie dokumentów prosiłem o porównanie dat i niektórych informacji tam zawartych. Pan Przewodniczący odpowiedział, że nie ma czasu na weryfikacje tych danych. W międzyczasie Komisja otrzymało podobno nowe dokumenty obciążające mnie, na których analizę czas się znalazł.
W czasie spotkania okazało się, że moje kontakty zagraniczne w okresie PRL, które polegały na zatrudnianiu w anglistyce „native speakerów” do nauczania języka angielskiego (był to wtedy formalny wymóg minimum kadrowego) zostały przez Komisję ocenione jako niepotrzebne i naganne.
Stanowczo chciałbym zaprotestować przeciwko stwierdzeniu podkreślonemu w tekście rozmowy, że Komisja NIE OCENIA I NIE WYDAJE SĄDÓW. We wnioskach dwóch raportów Komisji Historycznej, które otrzymałem znajdują się formalne oceny i nielogiczne w swych założeniach zarzuty. Pan Przewodniczący dobrze wie, że te oceny skutkują już służbowymi konsekwencjami.
Prof. em. dr hab. JANUSZ ARABSKI
Odpowiedź Senackiej Komisji Historycznej UŚ
zgodnie z podstawową zasadą pracy Komisji, dążymy do nieupubliczniania nazwisk osób odnotowanych w materiałach IPN jako współpracujące ze służbami PRL. Skoro jednak profesor J. Arabski ujawnił się - jest to Jego decyzja.
Natomiast co do meritum - w swoim wywiadzie w „Gazecie Uniwersyteckiej UŚ” z listopada br. przewodniczący Komisji stwierdził (cytujemy dosłownie): każdy pracownik, który w dokumentach IPN został odnotowany jako TW lub KO, dostaje od Komisji list z powiadomieniem, że może zapoznać się z materiałami, które na jego temat zebraliśmy. I jeśli uzna, że te informacje nie są prawdziwe, ma prawo spotkać się z Komisją i powiedzieć, z czym się nie zgadza. Zawsze chętnie każdego wysłuchamy. Złożone przez taką osobę wyjaśnienia także przekazujemy rektorowi.
Zgodnie z prawem, w szczególności z ustawą z dnia 18.12.1998 r. o IPN…
(Dz. U. nr 155 poz. 1016 ze zmian.) Komisja nie ma możliwości udostępnienia materiałów pierwotnych IPN. Dopuszczalne jest zapoznanie się tylko z materiałami Komisji (zebranymi przez Komisję), a nie z materiałami IPN. Pan profesor J. Arabski materiały te otrzymał i otrzyma również dalsze, dotyczące jego działań (opracowane na podstawie nowo pozyskanych dokumentów). Złożone przed Komisją wyjaśnienia profesora J. Arabskiego zostały też przekazane Rektorowi. I na tym rola Komisji się kończy. Rektor nie nakłaniał nikogo z Komisji do złamania prawa poprzez umożliwienie profesorowi J. Arabskiemu bezpośredniego dostępu do akt IPN.
Materiały IPN-u często są objętościowo ogromne, toteż jest sprawą oczywistą, że Komisja sporządzając dla Rektora syntezę, musi zakończyć ją wnioskami. Trzeba jednak odróżniać wnioski z materiału faktograficznego od ocen. Ocen i sądów Komisja nie wydaje, ale wnioski z setek stron materiałów formułować musi, bo inaczej nie byłaby w stanie realizować zadań, do których została powołana.
Ustawa daje profesorowi J. Arabskiemu możliwość autolustracji i ewentualnego oczyszczenia się tą drogą. To droga sądowa i nie trzeba adwokatów; wystarczy złożyć wniosek do sądu okręgowego.
Komisja rozumie emocje profesora J. Arabskiego, ale za każdym stoi jego życiorys.
Uniwersytetu Śląskiego