POKOLENIE PIOTRUSIA PANA

W japońskim filmie "Ballada o Narayamie" (reż. Shohei Imamura 1983) przedstawiono dzieje ubożuchnej XIX wiecznej wioski, której mieszkańcy zastosowali osobliwy pakiet świadczeń socjalnych dla osób w podeszłym wieku. Otóż, kiedy starcy stwarzali zbyt wiele problemów np. ulegając zgubnemu nałogowi jedzenia, wynoszono ich na szczyt góry i tam pozostawiano samotnie na pastwę orientalnych okoliczności przyrody.

Ponieważ zaczynam zauważać u siebie objawy starczej gderliwości, i bez słów powszechnie uważanych za obelżywe nie jestem już w stanie wyrazić swojego stosunku do rzeczywistości; proszę o wyniesienie mnie na takąż górę. Zdaję sobie sprawę, że wątłe siły redakcyjne mogą nie podołać mojej prośbie. Po pierwsze: ciężki jestem zarówno w pożyciu, jak i na wadze. Po drugie: nie ma w pobliżu żadnej góry. Dlatego też, po analizie map topograficznych terenów uniwersyteckich, zdecydowałem, że można mnie wywieźć na ostatnie piętro Wydziału Nauk o Ziemi w Sosnowcu. Wybór ten nie jest przypadkowy. Kiedyś z tego budynku rozpościerał się ekscytujący, zapierający dech, najwspanialszy widok na świecie, przy którym tatrzańskie turnie odbijające się w Morskim Oku, czy zachód słońca nad Śniardwami to nic innego jak ordynarne odpustowe landszafty. Na dachu bowiem - znajdującego się w pobliżu WNoZ - dawnego DS-1 opalały się nago studentki. Ta swoboda obyczajów, mogła niechybnie doprowadzić do ruiny naszą skromną Uczelnię, gdyż gwałtownie zwiększył się popyt na różnego rodzaju sprzęt optyczny, a zwłaszcza lunety i lornetki. Ponoć młodzi pracownicy nauki poczuli nagle niepohamowaną chęć dokonania naocznych obserwacji ciekawego zjawiska, jakim jest cielenie się lodowców. DS-1 zamknięto. Naukowców pogoniono do łupania kamieni. I tylko te durne lodowce rozpadają się niepotrzebnie, przez nikogo nieoglądane. Mimo pozbawienia takich atrakcji, mogę sobie spokojnie na ostatnim piętrze siedzieć i czekać aż kompletnie zdziecinnieję. Wówczas to śliniącego się starca można będzie zwieźć na dół (o ile los będzie na tyle łaskawy, że doczekam się na windę) i przywrócić mnie społeczeństwu. Po co tyle zachodu? Ano jest to jedyna chyba szansa, bym znalazł wspólny język z narodem. Naród ma oczywiście moje poświęcenie gdzieś - bo naród nam dziecinnieje! Z rozkapryszonym bachorem nie można jednak rozmawiać inaczej niż gaworząc.

Zdziecinnienie, ta straszna zaraza, zaatakowała najpierw pokolenia 20, 30-latków, a teraz na podobieństwo ptasiej grypy (bo toż i móżdżki ptasieją), infekuje pokolenia wcześniejsze. Wiem, wiem: młodzież mamy wspaniałą; genialnych bankierów, maklerów, bookmacherów, a zwłaszcza gangsterów. I cóż z tego, kiedy nie ma z nimi, o czym pogadać. Ja nie dorosłem do ich poziomu zawodowego. A oni nie chcą dorosnąć w ogóle.

Jak co dzień rano włączam radio - "Trójkę" - kiedyś ponoć stację dla ludzi myślących. Pierwszy atakuje mnie młodzieniec (z lekka już podstarzały) o silnym poczuciu tożsamości lokalnej. "Chomiczówka, Chomiczówka..." pojękuje; skuwka, złotówka, borówka, mrówka..., czy jakoś tak podobnie. Młodzieniec (nie pierwszej już świeżości) szlocha, gdyż nagle dokonał nie byle jakiego odkrycia, oto zmienia się świat i nie ma już tej Chomiczówki sprzed lat. A on zamiast grać w kapsle został rock a` roll`owym hochsztaplerem. Nim zdążyłem rozszlochać się na dobre, trafia mnie celnie w ucho następny desperat. Już na wstępie zaznacza, że jest złym człowiekiem, a światem rządzi szatan. Wpadam w popłoch. Do tej pory myślałem, że światem rządzi Kulczyk na zmianę z żydokomuną, a tu taka nowość. Bliższych wyjaśnień nie usłyszałem, bo ten twardziel od razu w bek, że on chciałby być taki, jak Bolek i Lolek / Tytus, Romek i Atomek / Dzieci z Bullerbyn / Tomek na tropach Yeti... Pojawiają się też inne postaci: Król Maciuś I, Asterix i Obelix, Mc Gyver. Utwór niestety przerwano, gdyż ponoć do Romana Giertycha dotarła akurat tajna notatka, która jednoznacznie wskazuje na związek wyżej wymienionych z aferą Orlenu i wszyscy mają zeznawać przed sejmową komisją. Podbudowany tym tryumfem praworządności, wkładam krótkie spodenki (by nie wypaść z kontekstu) i zabieram się do przeglądania gazet. Najpierw panel intelektualistów na temat lęków współczesnego świata. Zwolennicy filozofii "Matrixa" walą Kantem w miękkie podbrzusze rzekomo uniwersalnego przesłania "Władcy pierścieni". Dalej wyniki ankiety; na najważniejsze wydarzenie kulturalne ostatniego sezonu. "Shrek 2" bije ilością głosów (Tusk i Kaczyński lekko zaniepokojeni) takie hity jak: "Rybki z ferajny", "Gdzie jest Nemo" i "Madagaskar". Nie myślcie tylko, że mamy jakieś głupie społeczeństwo. Tuż za nimi bowiem, perła literatury XX i XXI wieku "Harry Potter".

Rys. Malwina Stępień
Rys. Malwina Stępień

Nafaszerowany emocjami robię sobie budyń i nieopatrznie stawiam gorący rondelek na "Polityce" (13.08.05), bo polityka nie przepuszcza. Kątem oka zaś czytam: "...kiedy sześć lat temu ten stateczny biznesmen zobaczył na wyspie Wolin inscenizację bitwy wikingów, postanowił spełnić dziecięce marzenia. Zapuścił włosy i brodę. Wraz z grupą przyjaciół utworzył drużynę Jomsborg Vikings Hird. Druhowie zaczęli wołać na niego Einar.(...) Podczas wakacji (...) jeździ po historycznych festynach, robi pokazy walk wikingów ze Słowianami.(...) Zdążył już przywyknąć, że gdy wychodzi rano do pracy, żona pyta, czy nie zapomniał zabrać miecza. - "Wiadomo, w końcu miecz to moje podstawowe narzędzie pracy". Oj, nie ma to jak biznesmen! Chciałoby się tak jak Einar jeździć z mieczem do pracy. Tak, ale taki miecz kosztuje parę tysięcy, a mnie żona zostawiła 10 zł, co to ledwo na żelki i "Wyborczą" wystarczą. Trudno. Z Krzyżakami rozprawię się dopiero, gdy dostanę zwrot za "wczasy pod gruszą". Teraz żując żelki i popijając bobofrutem przeżywam istny ferment - intelektualny również. Wreszcie ktoś powiedział: DOŚĆ! Dość przelewania pustych słów! Dość propagandowych interpretacji! Dość oszukiwania społeczeństwa! Teraz poznamy całą prawdę: Powstaje komiks "Solidarność - 25 lat. Nadzieja zwykłych ludzi".

Jako zwykły człowiek pozwolę sobie wyrazić radość z powodu tej historycznej chwili. Nareszcie ktoś zrozumiał, że jedynie komiks może być uniwersalnym antidotum na polską bezradność, frustrację, stres i beznadzieję. Tylko lektura komiksowych "dymków" da rzeczy właściwą proporcję. Szczęśliwi nasi chłopi. Oni już wcześniej zaznali rozkoszy obcując z komiksem wydanym przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, gdzie krowa, koza, baran i świnia prowadzą rolnika przez labirynt przepisów związanych z hodowlą bydła i nierogacizny. Japończycy na uniwersytecie w Kioto już wykładają narodowy komiks, jakim jest Manga. "Przydałby się taki wydział w Polsce... najlepiej na UŚ... ech te marzenia". Tę prośbę internauty o pseudonimie Shadow, pozostawiam władzom rektorskim pod rozwagę. No właśnie, czemu nie u nas ? Że co? Że to śmieszne, naiwne, głupiutkie, prymitywne? A kto powiedział, że my chcemy być mądrzy, poważni, solidni i stateczni. Po diabła nam cyniczna polityka, złodziejska gospodarka czy zjełczała historia? Świat widziany z perspektywy nocnika jest o wiele bardzie cool niż oglądany z urzędniczego fotela. Tu apel do autorów komiksów. Panowie! Mamy już wasze dzieła, wyjaśniające nam wreszcie, czym był Oświęcim, Hiroszima, powstanie warszawskie czy Westerplatte. Teraz dzięki wam dowiemy się prawdy o Sierpniu 80. Nie zatrzymujcie się jednak w połowie drogi. Więcej fantazji. Plujcie na historyczną poprawność. Niepotrzebne nam ciągłe upokorzenia, martyrologia i honorowe klęski. Czy taki Flash Gordon nie mógłby uratować oficerów z Katynia? Czy Captain America nie nadleciałby z pomocą dla Szarych Szeregów? Czy Batman nie przeskoczyłby z Wałęsą pod pachą przez płot? Nasze rozumki niewiele większe od komiksowych okienek. Dlatego w was cała nadzieja. Kłopot tylko z Barbarellą - za cholerę nie chce zostać suwnicową.

Jerzy Parzniewski

Autorzy: Jerzy Parzniewski, Rys. Malwina Stępień