Profesora Andrzeja Kunisza, wówczas jeszcze doktora poznałem ok. roku 1966-1967, gdy jako student seminarium prof. Józefa Wolskiego zagłębiałem się wieczorami w Zakładzie Historii Starożytnej (UJ) w lekturę źródeł historycznych, podczas gdy Doktor Kunisz prowadził zajęcia ze studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czynił to zresztą nie po raz pierwszy, w momencie naszego spotkania w zastępstwie za przebywającego za granicą doktora (dziś profesora jednej z amerykańskich uczelni) Jerzego Linderskiego. Obaj byliśmy już wówczas po rozmowach z prof. Wolskim, który sugerował każdemu z nas podjęcie pracy w Katowicach, na mającym powstać w Filii UJ kierunku historii. Dość odległej perspektywy przyszłej pracy nie omawialiśmy jednak wówczas między sobą. Sprawa powstającego na Uniwersytecie Śląskim kierunku historii przestała się później, na pewien czas, pojawiać, dlaczego - nie wiem dokładnie, lecz podejrzewam, że mogło to się wiązać z zawirowaniami, jakie w latach 1967-1968 zaistniały wokół planów zakładania nowej Uczelni, już nie Filii, lecz samodzielnego Uniwersytetu. Niemałą rolę odgrywał w toczonych wówczas w Katowicach dyskusjach spór między grupą naukowców związanych z Wyższą Szkołą Pedagogiczną a kierownictwem Filii UJ. Ten konflikt między dwoma środowiskami dość szybko stracił z czasem na znaczeniu, jednak pragnę przypomnieć, że ok. 1969-1970 r., gdy wraz z prof. Kuniszem podejmowaliśmy działalność na Uniwersytecie Śląskim wpływał w pewnym stopniu na atmosferę w nowopowstającym Instytucie Historii. Dla części byłych pracowników dawnej WSP nie było wcale oczywiste, że historii starożytnej winni nauczać starożytnicy, a nie przyuczeni specjaliści z innych dziedzin. Wiem też z urywkowych rozmów, że rozważano obsadę historii starożytnej spoza Krakowa, choć jak dalece poważne były te plany, nie potrafię powiedzieć. W każdym razie po pewnej przerwie sprawa powróciła, a zasadniczą rolę w podjęciu ostatecznej decyzji, co do zatrudnienia Profesora Kunisza (i jego asystenta), odegrał Rektor Kazimierz Popiołek.
W lipcu 1969 r., na kilka miesięcy przed formalnym zaangażowaniem, rozpoczęliśmy dydaktykę na studium zaocznym i wówczas miałem przyjemność, u boku Prof. Kunisza, odwiedzić J.M. Rektora. Prof. Popiołek interesował się przede wszystkim naszymi zamiarami związania się na stałe z Uczelnią i jakkolwiek obowiązki w Archiwum Tarnowskim opóźniały przeprowadzkę Prof. Kunisza, to nie ulegało wątpliwości, że związek z Katowicami traktował On bardzo poważnie. Wkrótce, również razem, udaliśmy się do Dyrektora Biblioteki Uniwersyteckiej, gdzie Profesor bardzo zdecydowanie domagał się gromadzenia literatury umożliwiającej nauczanie historii starożytnej i to przyniosło dobry skutek, literatura ta w kolejnym roku zaczęła się pojawiać. Podkreślam to, gdyż w przyjętej przezeń hierarchii ważności budowanie warsztatu dydaktycznego i naukowego zajmowało ważne miejsce. W pierwszym dziesięcioleciu pracy stworzył podstawowy zasób wydawnictw źródłowych i kompendiów, dzięki któremu katowicki ośrodek zyskał solidne oparcie dla nauczania historii starożytnej i dla badań nad numizmatyka antyczną. Kilka lat później Profesor podejmował uczestników ogólnopolskiego seminarium numizmatyków i z dumą eksponował nasz katowicki księgozbiór w jednej z sal Instytutu. Dla gości z innych ośrodków, zwłaszcza ze stolicy, ta duma z kilkudziesięciu książek wydawać się mogła nieco osobliwa, dla twórcy katowickiej historii starożytnej była oczywista, wyrażała radość z tworzenia trwałych podstaw szkoły naukowej, o której przyszłości myślał nieustannie.
To katowickie posiedzenie Seminarium, krótka sesja naukowa zorganizowana wspólnie z Zarządem Głównym Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego (tematyka dotyczyła pieniądza pełnowartościowego i kredytowego), stanowiła przejaw charakterystycznej dla Profesora stałej aktywności na arenie naukowej - ogólnopolskiej i międzynarodowej. Pół roku temu omawiając genezę i wczesne dzieje U.Ś. próbowałem ukazać, jak ważne dla pozycji Uczelni były wówczas, mówiąc metaforycznie, "peregrynacje naukowe". Nie chodziło mi przy tym o bronienie postawy pracowników dojeżdżających z jednego ośrodka akademickiego do drugiego, zwłaszcza z Krakowa do Katowic), lecz o szerzej pojętą mobilność uczonych współpracujących stale z innymi środowiskami. Prof. Kunisz był dla mnie świetnym wzorem tak pojmowanej mobilności. Był szczerze oddany nowej Uczelni, na której podjął pracę, w gronie swej rodziny nie był zresztą pod tym względem odosobniony, gdyż Filię UJ współtworzyła w Katowicach także Jego nieżyjąca już dzisiaj siostra. Jednak pracując dla dobra Katowickiej Wszechnicy nie szczędził wysiłku na działalność na szerszej płaszczyźnie. Na warszawskich seminariach numizmatycznych uczył się sam i uczył innych. Intensywnie uczestniczył w konferencjach w Polsce i w wielu innych krajach, wyjeżdżał na badania zagraniczne, włączał się do prac zespołowych. Przy okazji wprowadzał nas - swych asystentów do środowiska uczonych o uznanej pozycji, co stanowiło znakomity punkt wyjścia do kształtowania naszych własnych już, dalszych kontaktów.
Myślę, że dla rozwoju naukowego Pana Profesora zasadnicze znaczenie miał, obok stałej współpracy z numizmatykami i archeologami warszawskimi, kontakt z Paryżem. Był tam stypendystą jeszcze jako archiwista i pracował podwójnie (rzecz u niego normalna) praktykując w Archiwum Narodowym i studiując numizmatykę w środowisku historyków starożytnych - nie wiem, gdzie dokładnie, ale podejrzewam, że w École des Hautes Études. Z tego okresu pozostał mu bliski kontakt z wybitnym znawcą epoki III-IV w. Profesorem Jean-Paul Callu. Kontakty z Paryżem pięknie podsumowało po latach wyróżnienie medalem Société Française de Numismatique wręczonym w paryskim Cabinet de Medailles. Myślę, że te kontakty spowodowały, iż Profesor odegrał czołową rolę w przenoszeniu na polski grunt tej rewolucji metodologicznej, którą w 2 połowie XX w. stało się zastosowanie do badań nad obiegiem monetarnym dawnych epok metod statystycznych. Nie przez przypadek bowiem dzisiejsi numizmatycy mogą bez straty pomijać większą część prac dotyczących tej tematyki powstałych przed połową ubiegłego wieku. Wskutek zmian procedur badawczych straciły już one niemal zupełnie znaczenie. Za życia Profesora zmieniły się tematy i sposoby analizy antycznych źródeł monetarnych. Prof. Kunisz nie tylko przeniósł na nasz grunt nowy nurt badawczy czyniący z numizmatyki rzeczywistą naukę, dział historii ekonomicznej, lecz w późniejszych pracach zaczął rozwijać sam metodologię numizmatyczną. Czynił to w swych oryginalnych przemyśleniach na temat relacji między pieniądzem i jego emitentem - państwem, lokalną władzą, fałszerzem - najważniejsza jego praca w tym zakresie to książka "Pieniądz zastępczy i jego rola w ekonomice państwa rzymskiego..." Nie ukrywam, że dyskutowałem i spierałem się z Profesorem na temat formułowanych przez Niego propozycji, ale muszę też oddać sprawiedliwość, że jego koncepcje wzbogaciły system pojęć, bez których interpretacja źródeł byłaby niemożliwa. Jeśli obecnie - 5 lat po Jego śmierci próbuję określić, na czym polegał intelektualny wkład Profesora Kunisza w rozwój badań numizmatycznych, to upatruję go właśnie w zastosowaniu nowych metod badawczych i wzbogaceniu aparatu pojęciowego numizmatyki. Jego zasługą jest nie tylko liczba książek i innych publikacji, imponująca i świadcząca o niezmożonej pracowitości, lecz - w moim przekonaniu - przede wszystkim oryginalny wkład do uprawianej przez Niego dyscypliny, efekt własnego wysiłku intelektualnego, dzięki któremu w badaniach nad numizmatyka antyczną, zwłaszcza rzymską doszło, również w naszym kraju, do zasadniczej zmiany metodologicznej.
Mistrzem Pana Profesora był krakowski historyk starożytny prof. Ludwik Piotrowicz, sam Profesor Kunisz zapewne nie śmiałby nawet porównywać siebie do tej wielkiej postaci, otoczonej w naszym środowisku nimbem niedościgłej wielkości. Prof. Piotrowicz położył wielkie zasługi jako organizator naukowej numizmatyki w Polsce, jednak według mnie to nie on, lecz jego Uczeń, zachęcony, co prawda przez Mistrza, ale wykraczający znacznie poza metodologiczny horyzont Jego prac i metod badawczych, stał się rzeczywistym założycielem polskiej numizmatyki starożytnej. Nie chcę pomniejszać znaczenia i osiągnięć innych badaczy, jednak to Profesor Kunisz wykonał pierwszy nowoczesny inwentarz znalezisk z jednego regionu Polski (Małopolski) - solidny na miarę Piotrowicza, ale zarazem oparty na nowych standardach, zaś w interpretacji materiału wykorzystał metody analizy, których nie znał jeszcze, ze zrozumiałych względów, Profesor Piotrowicz zmarły 40 lat wcześniej od Ucznia. Myślę, że uznanie rangi dokonań Profesora w postaci powołania go do gremium Polskiej Akademii Umiejętności nastąpiło zdecydowanie zbyt późno, dobrze jednak, że ostatecznie nastąpiło. Byłoby godne ubolewania niedostrzeżenie, jak wiele uczynił dla unowocześnienia jednego z działów nauki historycznej w Polsce.
Niewątpliwie był Profesor wiernym kontynuatorem wzorów Ludwika Piotrowicza w pracy dydaktycznej i wychowawczej. Dla mnie, jako asystenta, oznaczało to wprowadzenie w sprawy dydaktyki uniwersyteckiej znanej Profesorowi z działalności na Uniwersytecie Jagiellońskim. Podpowiadał mi tematy zajęć, interesował się ich przebiegiem (choć bez nadmiernego narzucania swego zdania i swego nadzoru), sam poprawiał prace studenckie. O poziomie Jego egzaminów najwięcej mogą powiedzieć ówcześni studenci. Kiedy przed prawie 20 laty zacząłem egzaminowanie w Krakowie byłem nieco zdegustowany liberalizmem stawianych tam wówczas wymagań, choć doceniałem szerokość horyzontów i zainteresowań krakowskich studentów. Myślę, że standardy egzaminacyjne przestrzegane w Katowicach godne są naśladowania w innych ośrodkach. Nie potrafię wiele powiedzieć o działalności organizacyjnej Profesora w pierwszym dziesięcioleciu Jego pracy. Przy panującej wówczas płynności obsady stanowisk kierowniczych i wobec ówczesnych metod kierowania Uczelnią, nie miał raczej w owym okresie (!) wielkiego wpływu na kształtowanie oblicza Uniwersytetu czy nawet Instytutu. Jest symptomatyczne, że przez wiele lat był tylko jednym z wielu pracowników Zakładu obejmującego historię i starożytną, i średniowieczną, i nawet archeologię - połączenie specjalizacji dość osobliwe w dużym uniwersytecie. Znacznie później, już jako kierownik Zakładu, dokonał jego podziału na dwie, później trzy jednostki. Z rozmów z kolegami w pierwszych latach pracy wiem, że ówczesne władze miały mu za złe stosunek do Kościoła. Szczegółów na temat jego zaangażowania przed przyjściem do Katowic nie znam, choć wiem, że religia zajmowała ważne miejsce w Jego życiu. Rezerwę jaką przejawiał wobec spraw politycznych w czasach I Solidarności nietrudno zrozumieć znając cechujące prof. Kunisza zamiłowanie do porządku i solidności.
Systematyczność i konsekwencja w wykonywaniu narzuconych sobie samemu obowiązków kazały Mu kontynuować niezmordowanie pracę naukową także w okresie, gdy coraz bardziej uciążliwa stawała się ciężka choroba. Przezwyciężając słabość odbywał niezbędne dla swych badań podróże. W 1997 r. na kongresie numizmatycznym w Berlinie mówił nam, że to jego ostatni wyjazd tego typu, choć próbowaliśmy to bagatelizować twierdząc, że takie pesymistyczne przewidywania niekoniecznie się sprawdzają. Tym razem jednak sprawdziły się. Pozostał po Nim ogromny dorobek, w tym także wiele niedokończonych tematów. Pełnił swe powołanie uczonego i nauczyciela do samego końca. Myślę, że dla nas pozostał świadkiem (jak mówią Grecy, mártys) ważnej zasady moralnej, jaką jest wierność przekonaniom i obowiązkom podejmowanym przez nas w tym życiu.
Maciej Salomon
Autor jest Kierownikiem Zakładu Historii
Bizancjum Uniwersytetu Jagiellońskiego