rozmowa z Burmistrzem Cieszyna Bogdanem Fickiem

Miasto stworzone do wymiany poglądów

KATARZYNA BYTOMSKA: Śląsk Cieszyński to region bardzo specyficzny. Czy to, że uniwersytet jako instytucja jest z definicji otwarty na wymianę myśli ponad granicami i międzynarodową współpracę wpływa również na działania władz miejskich w tej dziedzinie?

BOGDAN FICEK: Śląsk Cieszyński jest wyjątkowy pod wieloma względami. Stykają się tu wpływy kulturowe polskie, czeskie, słowackie, austriackie i węgierskie, budując wspólnie bardzo ciekawą mieszankę.

Bogdan Ficek
Trzeba też wspomnieć o specyfice religijnej, ponad 30% stanowią tutaj wierni kościoła ewangelicko-augsburskiego. Mało kto wie, że w Cieszynie działa 10 oficjalnych Kościołów, oprócz rzymsko-katolickiego i wspomnianego ewangelicko-augsburskiego, są i adwentyści, zielonoświątkowcy... istnieje także głęboko zakorzeniona tradycja wyznania mojżeszowego. To wszystko powoduje, że mieszkańcy naszego regionu są niezwykle tolerancyjni, a to wielki plus. Miejsce takie, jak Cieszyn - na pograniczu - jest wręcz stworzone do wymiany poglądów. Na cieszyńskiej Filii UŚ studiują i Polacy z Zaolzia, ale również Słowacy i Czesi. Partnerskim miastem Cieszyna jest słowacka Rożniawa i miasto Szerencs na Węgrzech, z którymi wymiana kulturalna i międzyludzka jest na bieżąco realizowana. Staramy się zresztą podtrzymywać te tradycyjne wpływy, widząc w tym element niezwykle wzbogacający dla naszej własnej kultury. Świetnie układają się także kontakty po obydwu stronach granicy, najlepszym tego przykładem jest Prorektor ds. Filii prof. Halina Rusek, prof. Daniel Kadłubiec i wiele innych wspaniałych osób, które działają na pograniczu, są dwujęzyczne, doskonale rozumieją historyczne i kulturowe niuanse po obydwu stronach granicy.

Co dla władz Cieszyna oznacza gospodarowanie miastem akademickim? To wprawdzie dodatkowe obowiązki, ale również szeroko rozumiane korzyści. Ciekawa jestem jak Pan je waży.

Fakt, że Cieszyn jest miastem uniwersyteckim, to ogromne wyróżnienie dla miasta. Mało które ma to szczęście. W mojej opinii korzyści zdecydowanie przeważają nad zadaniami, które sytuują się dość blisko ziemi. Miasto jest od tego, aby zapewnić ciepło, bieżącą wodę i kanalizację. Natomiast uniwersytet jest instytucją ponadczasową, także w tym sensie, że całkowicie niezależną od kadencyjności władz samorządowych, daleko od życia politycznego, a to ogromna zaleta. Ta kilkutysięczna społeczność oddziałuje zarazem na organizm miejski w zakresie życia społecznego i kulturalnego. Studenci, którzy spędzają tutaj kilka lat życia, potem wprawdzie rozjeżdżają się po świecie, jednak zawsze niosąc Cieszyn w pamięci. Zauważam, jak dalekosiężne są takie związki. Spotkałem się z wyrazami wielkiej sympatii ze strony starosty częstochowskiego, bardzo dobrze układała nam się współpraca, aż zapytałem kiedyś, skąd ta bezinteresowna przychylność. A on studiował w Cieszynie! Podobnie rzecz się ma z Panią burmistrz Radlina, co się wspaniale przekłada na naszą współpracę w Śląskim Związku Gmin i Powiatów. Jesteśmy razem w zarządzie Konwentu Burmistrzów, a wydawałoby się, że Radlin tak daleko i żadnych bezpośrednich związków nie ma. To tylko przykłady, ale na świecie są przecież tysiące osób, które spędziły tu bodaj czy nie najpiękniejsze lata swojego życia. To ogromna korzyść związana z promocją i kształtowaniem wizerunku miasta. Dobre zdanie o Cieszynie przekłada się nieraz na konkretne inwestycje na jego terenie.

Dostojniejszy i głębszy wymiar oddziaływania uniwersytetu na miasto, to fakt funkcjonowania tutaj środowiska naukowego - ludzi, którzy początkowo tylko dojeżdżali na zajęcia, a potem tu osiedli. Tworzą bardzo specyficzne środowisko i ogromnie opiniotwórcze. Trzeci aspekt - i wcale nie najmniej ważny - to oddziaływanie bieżącego życia uczelni na życie miasta. Przede wszystkim w obszarze kultury, ale nie tylko. Chciałbym wspomnieć o współpracy z władzami Filii, Kierownik Instytutu Sztuki prof. Małgorzatą Łuszczak, Kierownikiem Instytutu Muzyki prof. Januszem Seligmanem, z chórem akademickim... mógłbym długo tak opowiadać! Co zaskakujące, wspaniale układa się współpraca w obszarze opieki społecznej w mieście. Wolontariusze z Filii chętnie włączają się we wszystkie działania. Podobnie rzecz się ma z Domem Narodowym. Działania i wypracowane dokumenty stają się z kolei podstawą wielu prac magisterskich. Blisko współpracuje z uniwersytetem cieszyńska Książnica. Zaszczytne miano miasta uniwersyteckiego to nobilitacja dla miasta, a zarazem ogromna szansa, dlatego też staramy się te obszary współpracy wspierać.

W jakiego rodzaju przedsięwzięcia miasto najchętniej się angażuje w ramach tak nakreślonej współpracy? Polityka władz centralnych idzie w kierunku finansowego obciążania samorządów...

Tendencja, aby przerzucić pewne koszty na władze lokalne, jest właśnie bardzo dobra. Dzięki bliskim kontaktom z uniwersytetem wiemy, w który obszar należy skierować posiadane pieniądze, byle tylko nie odbywało się to kosztem innych zobowiązań miasta. Przerzucając te obciążenia na nas, państwo powinno wskazać nam również źródła dochodów, które skompensują wydatki. Tym sposobem miasto wyposażyło i corocznie łoży pieniądze na ośrodek monitoringu atmosfery, na bieżąco kontrolujący poziom zanieczyszczenia i zapylenia powietrza. Chętnie włączamy się także w wydarzenia kulturalne, jak studenckie juwenalia. Uniwersytet wspaniale współpracuje także w ramach większych imprez kulturalnych, jak Festiwal Filmowy "Nowe Horyzonty", który ściąga do Cieszyna tysiące ludzi. Studenci wnoszą twórczy ferment w życie miasta. Wspomagamy finansowo Galerię "Szarą", prowadzoną przez Joannę Wowrzeczkę. Przymierzamy się do pierwszego wiosennego pikniku uniwersyteckiego, do udziału w którym zaprosiły nas władze Filii.

Na ile władze miasta interesują się losem swoich najzdolniejszych obywateli - studentów i absolwentów Uniwersytetu Śląskiego?

Istnieje Fundusz Stypendialny Śląska Cieszyńskiego, powołany do życia przez Macierz Ziemi Cieszyńskiej, którego jestem członkiem. Na czele stoi prof. Tadeusz Sławek. Jedną z naszych inicjatyw był koncert karnawałowy, z którego dochód przeznaczyliśmy właśnie na fundusz stypendialny. Udało się zebrać kwotę wystarczającą na kilkanaście stypendiów dla tych najzdolniejszych, a zarazem ubogich. Natomiast zatrzymywanie na miejscu najcenniejszych absolwentów nie zawsze leży w zakresie możliwości władz miejskich. Sprawy zatrudnienia są w gestii Powiatowego Urzędu Pracy czy Funduszu Zwalczania Bezrobocia. Mimo to staramy się tworzyć instytucje, które pomogą zatrzymać młodych i zdolnych. Za pieniądze Unii Europejskiej remontujemy zamek Habsburgów, gdzie z końcem roku powstanie Centrum Przedsiębiorczości (wcześniej znane pod roboczą nazwą: Śląski Zamek Sztuki i Przedsiębiorczości).

Czy zechciałby Pan omówić ten projekt szerzej?

Unia Europejska daje w sumie ponad 12 mln złotych, co w budżecie miasta niespełna 40-sto tysięcznego, jakiem jest Cieszyn, stanowi niebagatelna kwotę. Całość będzie mieściła się w odrestaurowanym zamku Habsburgów, choć tu nie najważniejsza jest akurat substancja materialna. Chcemy, aby Centrum wspierało tych, którzy rozpoczynają samodzielną działalność. Jednak nie chodzi nam o tradycyjną produkcję, ale obszar bardziej wyrafinowany, jak design, e-marketing, doradztwo. Być może uda się także uruchomić fundusz, który poręczałby wiarygodność nowych firm, które zwykle miewają problemy z uzyskaniem kredytów. W ramach tego projektu ściśle współpracujemy z Uniwersytetem Śląskim. Niedawno współorganizowaliśmy wyjazd do Instytutu Sztuki w Brnie, aby lepiej przygotować się do wspólnego działania. Wyobrażam sobie, że Centrum stanie się szansą i pomocą dla najzdolniejszych, którzy będą mogli albo sami zająć się doradztwem, albo skorzystać z wiedzy fachowców. Centrum zacznie realnie funkcjonować z końcem tego roku. W tegorocznym budżecie mamy na ten cel przeznaczone pieniądze. Pierwsze lata jego działalności zostały już precyzyjnie zaplanowane.

Jakie są Pański oczekiwania wobec uniwersytetu i jego roli w regionie?

Miasto kończy swą bezpośrednią działalność na poziomie gimnazjum. Dalej zaczyna się obszar działania starostwa. Świetnie w regionie przygranicznym realizują się kierunki etnograficzne. Uniwersytet wspaniale odpowiedział także na zwiększone tutaj zapotrzebowanie na katechetów. Staralibyśmy się jednak odradzać rozwijanie kierunków, związanych z animacją społeczno-kulturalną i wychowaniem przedszkolnym, które dla lokalnego (co podkreślam) rynku pracy nie są najważniejsze. W tym roku musimy bowiem zamknąć dwa kolejne przedszkola, co jest wynikiem zmian demograficznych. Forum wymiany tego rodzaju informacji jest Stowarzyszenie ProFilia, którego jestem członkiem. Spotykając się, rozmawiamy głównie na temat tego, jak pomóc uczelni - na tyle, na ile tylko pozwalają zapisy ustawowe. Kiedy uniwersytet potrzebował terenów pod dalszy rozwój - miasto przekazało za darmo wielohektarową działkę, aby uczelnia mogła rozbudować m. in. swoje zaplecze sportowe. W zamian oczekuję tego, co w zasadzie zaczęło się już realizować. Związani z Filią plastycy przestali zamykać się we własnym gronie. Teraz doradzają nam, jak promować miasto, opracowują szatę graficzną naszych wydawnictw. Jestem bardzo zadowolony, że i środowisko muzyków chętnie udziela się poza murami uniwersytetu. Nie zawsze jest to współpraca bezpośrednia, raczej między pracownikami Filii, którzy tworzą m. in. Cieszyńskie Towarzystwo Muzyczne czy Cieszyńskie Stowarzyszenie Młodzieży Twórczej, wspierane przez miasto. Cieszyńska społeczność jest zresztą wyjątkowo rozbudzona pod tym względem, mamy tu sto kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, nawet tak egzotyczne, jak Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Indyjskiej. Również Letnia szkoła języka, kultury i literatury polskiej, działająca pod dyrekcją dr. Romualda Cudaka, skupia tu rokrocznie ponad setkę obcokrajowców. To obustronnie dalekowzroczna i korzystna polityka.

Dziękuję za rozmowę.