Koncert Jaromira Nohavicy w Filii UŚ w Cieszynie

W piątek 7 marca w auli Filii Uniwersytetu Śląskiego w

Jaromir Nohavica
Cieszynie odbył się koncert, znanego nie tylko w Czechach, zaolziańskiego barda Jaromira Nohavicy, mieszkającego przez wiele lat w Czeskim Cieszynie, a obecnie w Ostrawie. Obawy, że przyjdzie niewielka ilość osób, jako że studenci podczas weekendu wyjeżdżają do domów, okazały się bezpodstawne. Aula pękała w szwach. Jaromir Nohavica dał ponad godzinny występ podczas którego zaśpiewał swoje nowe i stare piosenki. Połowę widowni stanowili młodzi ludzie, Polacy i Czesi z Zaolzia, co łatwo można było zauważyć kiedy razem z piosenkarzem zaczęli śpiewać refreny kilku jego piosenek. Sam artysta zaskoczony był tak pełną salą. Obiecał dać koncert świąteczny, tym razem nie, jak zwykle w Czeskim Cieszynie, ale w Cieszynie. Dla niego zresztą, jak sam powiedział, Cieszyn jest jednym miastem. Nowa płyta kompaktowa z piosenkami Jaromira Nohavicy ukaże się jesienią równocześnie w Pradze, Warszawie i Bratysławie.

Największy entuzjazm widowni wywołała piosenka "Těšínská"

(sp)

Těšínská

Kdybych se narodil před sto lety
v tomhle městě
u Larischů na zahradě trhal bych květy
své nevěstě

Moje nevěsta by byla dcera ševcova
z domu Kamińskich odněkud ze Lvova
kochał bym ją i pieścił
chyba lat dwieście

Bydleli bychom na Sachsenbergu
v domě u žida Kohna
nejhezčí ze všech těšínských šperků
byla by ona
Mluvila by polsky a trochu česky
pár slov německy a smála by se hezky
Jednou za sto let zázrak se koná
zázrak se koná

Kdybych se narodil před sto lety
byl bych vazačem knih
u Prochazků dělal bych od pěti do pěti
a sedm zlatek za to bral bych
Měl bych krásnou ženu a tři děti
zdraví bych měl a bylo by mi kolem třiceti
celý dlouhý život před sebou
celé krásné dvacáté století

Kdybych se narodil před sto lety
v jinačí době
u Larischů na zahradě trhal bych květy
má lásko tobě
tramvaj by jezdila přes řeku nahoru
slunce by zvedalo hraniční závoru
a z oken voněl by
sváteční oběd

Večer by zněla od Mojzese
melodie dávnověká
bylo by léto tisíc devět set deset
za domem by tekla řeka
Vidím to jako dnes šťastného sebe
ženu a děti a těšínské nebe
ještě že člověk nikdy neví
co ho čeká

* * *

Cieszyńska

Gdybym urodził się przed stu laty
w moim mieście
w ogrodach Larischa kradłbym kwiatów
całe wiechcie
dla mej wybranej córki Kamińskiego
mistrza nad mistrze szewca lwowskiego
Kochałbym ją i pieścił
chyba lat dwieście

Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu
u żyda Kohna
ja i cieszyński klejnot sehr gut
ma narzeczona
Po polsku czesku niemiecku nieskładnie
mówiłaby i śmiałaby się ładnie
Raz na sto lat cud się zdarza
zázrak se koná

Gdybym urodził się przed stu laty
byłbym drukarzem
u Procházki w dzień i noc na raty
za marną gażę
Miałbym piękną żonę trójkę dzieci
patrzyłbym jak czas powoli leci
W powijakach dwudziesty wiek
długie życie pełne marzeń

Gdybym urodził się przed stu laty
w tamtej erze
tylko dla ciebie zrywałbym kwiaty
w to święcie wierzę
Tramwaj na moście codzienny raban
słońce by samo podnosiło szlaban
obiadu zapach i pełne talerze

Wieczorem śpiewałbym z Mojżeszem
o dawnych wiekach
lato rok tysiąc dziewięćset dziesięć
za domem rzeka
Widzę wyraźnie siebie tamtego
rodzinne szczęście i cieszyńskie niebo
Dobrze że człowiek nigdy nie wie
co go czeka

(przekład: Renata Putzlacher)

Ten artykuł pochodzi z wydania:
Spis treści wydania
Kronika UŚNiesklasyfikowaneOgłoszeniaStopnie i tytuły naukoweW sosie własnymWydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego
Zobacz stronę wydania...