Na początek kilka drobnych informacji natury sprawozdawczej. Otóż z inicjatywy Fundacji Francja-Polska w drugiej połowie listopada odbyła się we Francji impreza, którą trudno nazwać w sposób prosty. Owe Forum to było spotkanie około 360 reprezentantów różnych polskich instytucji z ich odpowiednikami francuskimi w celu przedyskutowania takich form współpracy między Francją a Polską, które przybliżą wejście Polski do Unii Europejskiej. Ten cel zasadniczy podkreślany był i przez Ministra Kułakowskiego, polskiego negocjatora z Unią i przez Ministra Moscovici, odpowiedzialnego w rządzie francuskim za sprawy europejskie. Jednak nie samo spotkanie ministrów (ministrów było zresztą kilku) czy parlamentarzystów, a nawet nie spotkanie uczonych z rożnych polskich i francuskich uniwersytetów jest tu najważniejsze. Otóż najważniejszym jest, że podstawowymi aktorami tego Forum byli radni wojewódzcy z naszej strony, a ze strony francuskiej departamentalni i regionalni. Ważnym novum w dyskusji o wejściu naszego kraju do Unii było więc poważne włączenie aktorów lokalnych i regionalnych i przekonanie ich do współdziałania z innymi aktorami instytucjonalnymi, tak by w Polsce powstał, przy pomocy współdziałania z Francuzami front proeuropejski. I wydaje się, że cel ten został osiągnięty, bo powracający dwoma specjalnymi samolotami z Paryża w mroźną sobotnią noc 19 listopada nasi radni wojewódzcy czy też marszałkowie czy starostowie, zaczęli patrzeć na Unię nie poprzez nasze grupowe interesy, a poprzez współdziałanie między sobą, poprzez szukanie partnerów w rozwiązywaniu konkretnych spraw. Dowiedzieli się we Francji, że bez współdziałania władz wojewódzkich ze światem nauki nie będą nigdy partnerami dla francuskich radnych regionalnych. I to jest ten wniosek, który zamierzam rozwinąć nieco dalej.
Jeszcze jedna informacja - otóż oprócz jednego wspólnego dnia w Paryżu, resztę czasu zajęły bardzo robocze spotkania w regionach francuskich, gdzie dyskutowano np. o restrukturyzacji starych przemysłów (w Lille) czy o rolnictwie (w Limoge). Ja w jakimś sensie reprezentując Uniwersytet byłem uczestnikiem spotkania w Poitiers, gdzie mówiono o współdziałaniu uniwersytetów w tworzeniu owych pomostów do Europy, o współdziałaniu uniwersytetów i w ogóle szkolnictwa wyższego z regionami (u nas województwami) we wspólnych przedsięwzięciach promowania wejścia Polski do Unii i wreszcie o sposobie promowania regionu na arenie europejskiej poprzez współdziałanie regionu ze szkolnictwem wyższym. Polskiej delegacji przewodniczył tam Minister Jerzy Zdrada, a gwoli nieskromności chcę jeszcze dodać, że dużo i dobrze mówiono tam o Międzynarodowej Szkole Nauk Politycznych naszego Uniwersytetu.
A teraz do rzeczy. Otóż z tych właśnie rozmów płynie kilka wniosków dla działań naszego Uniwersytetu i naszego środowiska. Pierwszy jest dość oczywisty, zresztą u nas podnoszony wielokrotnie przez władze Uczelni. Otóż polskim reprezentantom nauki powiedziano jasno, że nie ma sensu dzielenie współpracy zagranicznej na współpracę regionów i współpracę uniwersytetów, że nasze województwa winny w przyszłości w tych projektach występować wraz z uczelniami, które znajdują się na ich terenie, a uniwersytety planując swą przyszłą współpracę winny wskazać do jakiego stopnia odnoszą się w niej do swojego województwa czy też miasta i do jakiego stopnia współpraca ta skorelowana jest z wchodzeniem Polski do Unii. I takie właśnie projekty mogą liczyć na największe wsparcie. Jest to swoisty przełom i dobrze, ze zostało to powiedziane radnym wojewódzkim tam właśnie w Poitiers, gdzie nikt nie rozumie, że starając się wejść do Europy próbujemy u siebie w województwach jak gdyby ignorować nasze wzajemne działania. Było to adresowane przede wszystkim do władz województw, ale oczywiście dotyczy także nas, a więc pracowników Uniwersytetu. To naszym zadaniem jest przekonanie naszych wojewodów, marszałków, radnych wojewódzkich, że na takiej współpracy nie może zyskiwać tylko Uniwersytet, a musimy zyskiwać wszyscy tj. województwo i Uniwersytet, a w sumie cały kraj, który właśnie poprzez takie oddolne akcje tworzy siatkę wsparcia dla instytucjonalnych procesów wchodzenia Polski do Unii. Oczywiście trudno powiedzieć, czy uda się te zalecenia zrealizować, biorąc pod uwagę dużą jeszcze słabość samorządów wojewódzkich (zresztą nie są tu winni ani marszałkowie ani radni wojewódzcy a twórcy reformy, którzy niezbyt szczęśliwie ją pomyśleli, o czym też tam głośno mówiono), a z drugiej strony pewne tendencje do zamykania się naszych wyższych uczelni we własnym sosie.
Druga sprawa bardzo ważna - otóż nasze nowe województwa, podobnie jak francuskie regiony zaraz po wejściu w życie regionalizacji (a więc około 15 lat temu) są czasem tworami społecznie dość sztucznymi. (mówili o tym np. radni z województwa lubuskiego czy starosta z Piły) pozbawionymi realnych więzi społecznych i realnej komunikacji społecznej wewnątrz województwa. Tak samo było z regionami francuskimi, które też na początku wydawały się prostym zlepkiem departamentów. Jeśli jednak chcemy być partnerami w wymianie europejskiej to musimy wypromować te województwa i wykazać, że w przyszłości powstanie prawdziwa tożsamość regionalna. W tym właśnie procesie wielką rolę mają do odegrania i media (to głównie w dziedzinie komunikacji społecznej) i szkoły wyższe (to głównie w tworzeniu elementów przyszłej tożsamości regionalnej - oczywiście tam gdzie jej nie ma). W Poitiers zastanawiano się, jak poprzez promocję uniwersytetu, który nawiązuje współpracę z uniwersytetami krajów Unii promować także region i właśnie z takiej współpracy uczynić swoisty powód do dumy mieszkańców całego województwa. Mówiąc prościej - jak promując już istniejącą współpracę uniwersytetów - wypromować także województwo. Tutaj podawano wiele konkretnych przykładów. Wszystkie one sprowadzają się jednak do jednego zalecenia właśnie z dziedziny komunikacji społecznej - otóż osiągnięcia we współpracy uniwersytetów winny zwiększać atrakcyjność województwa. Jak to zrobić? Przede wszystkim poprzez uczynienie z wymiany uniwersyteckiej elementu życia zbiorowości wojewódzkiej. Tego nie można osiągnąć bez jednoznacznego wsparcia władz wojewódzkich. Francuzi wskazywali np. że wymiana studentów polskich i francuskich między Katowicami a Lille w ramach programu Sokrates jest u nich w Lille wspierana przez Radę Regionu, gdzie powstała nawet specjalna komórka, która ma tę pomoc koordynować. Raz jest to pomoc finansowa, raz symboliczne wsparcie, raz tylko przyjęcie tych studentów przez Radę Regionu, ale zawsze region francuski chce z tego faktu uczynić także element swojej własnej promocji. Dobrze by było, by nasze władze wojewódzkie tak właśnie zaczęły traktować te sprawy. To wtedy, i tylko wtedy, zyskuje i obraz regionu, i obraz Uniwersytetu, i wreszcie powstaje oddolna baza poparcia społecznego dla naszych kroków w kierunku Unii.
Mówiono jeszcze o wielu sprawach bardzo szczegółowych, wskazywano, że i uniwersytety winny ze swych osiągnięć naukowcyh czynić elementy wzmacniające atrakcyjność województwa, ale wszystkim przyświecał jeden cel - trzeba by w procesie wchodzenia Polski do Unii najważniejszym było oddolne poparcie a nie sam proces instytucjonalny.