Naukowiec, poeta i domator

Janusz Hurnik jest adiunktem w Instytucie Filologii Polskiej Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, doktorat obronił na Uniwersytecie Opolskim. Zajmuje się polską literaturą najnowszą. W kręgu jego zainteresowań znajduje się poezja Tadeusza Różewicza, Ewy Lipskiej, Wisławy Szymborskiej, Urszuli Małgorzaty Benki, Anny Świrszczyńskiej, Adriany Szymańskiej i Katarzyny Suchcickiej. Jest autorem książki pt. Kobieta wobec świata. Oblicza polskiej współczesnej poezji kobiecej. Wkrótce ukaże się kolejna, poświęcona literaturze współczesnej: Kanonik, czyli prywatnego kanonu wierszy przewrotne interpretacje. Podejmuje także badania komparatystyczne, sięgając do literatury czeskiej (Ota Pavel, František Halas).

Janusz Hurnik
Janusz Hurnik

– Jestem ostatnim rocznikiem, który studia rozpoczynał w gmachu Wydziału Humanistycznego (2 października 1972 roku) przy ulicy Wita Stwosza w Katowicach – wspomina. – Następny rok upływał pod znakiem tworzenia Wydziału Filologicznego w Sosnowcu. Był to czas noszenia biurek, wykładzin – jednym słowem pomocy przy zagospodarowaniu pomieszczeń, które nowy Wydział otrzymał od miasta. To również okres intelektualnego fermentu, gdyż w znaczący sposób rozszerzona została kadra naukowa. Trafili do Sosnowca naukowcy z różnych uczelni całej Polski. Oprócz studiowania, to także czas zakładania i kierowania Studenckim Klubem Literackim TAM, z którym wiążą się wspaniałe wspomnienia. Byli przecież u nas: Kornhauser, Zagajewski, Nowakowski, grupa Osjan, pierwsze teatralne kroki stawiał Andrzej Dziuk…
Tradycję klubowych spotkań zaszczepił także w swoich studentach. Był inspiratorem powstania (1995 r.) i opiekunem Koła Młodych Polonistów, działającego początkowo na WSP,
a później na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.
– To nie tylko miejsce spotkań, burzliwych i inspirujących dyskusji czy też naukowych wyjazdów do Zakopanego, Wiednia, Budapesztu i Bratysławy – wyjaśnia adiunkt. – Tomiki poetyckie wydali: Sławomir Burszewski, Arkadiusz Frania, Wioletta Grzegorzewska, Małgorzata Matera.
Doktor Hurnik poezją nie tylko się interesuje, także sam ją tworzy. Tomik Haiku – garbate jest zbiorem okruchów lirycznych, pisanych w latach 1978-1989, zebranych, by zamknąć pomiędzy okładkami próby oddania opisu świata schyłkowej młodości, dojrzewania wśród śląskich pejzaży. świata zamkniętego przez los, historię i czas.
– Zapewne Haiku – garbate – wyjaśnia autor – urodziły się we mnie, gdy w 1973 roku w kwiet¬niowym numerze Twórczości przeczytałem tekst A. W. Wattsona Zen w sztuce, zawierający także informacje o haiku. Ukazał on nowy sposób patrzenia na świat. Stąd do fascynacji filmami Kurosawy i powieścią Abe Kobo Kobieta z wydm dołączyła kolejna ciekawość. Nie było to systematyczne studiowanie, lecz raczej poszukiwanie nowej drogi. Ląd nie do końca nazwany wyłaniał się z tych lektur. Białych plam było sporo. Część z nich pozostała do dzisiaj, ale dzięki temu wciąż mogę tkwić w zdumieniu. Moje dzieciństwo na Śląsku to nieustanna wędrówka w przestrzeni, która intrygowała i pobudzała wyobraźnię. Wpisane w horyzont hałdy były równie tajemnicze i kuszące jak góra Fudżi. Dorastanie przyniosło inne rozłożenie akcentów. Noszę wciąż miłość do ziemi zamykającej się i trwającej pomiędzy Bytomiem, Pszowem, Zabrzem, Gliwicami, Świerklańcem i Katowicami. Głębsze wchodzenie w rodzinną historię pozwoliło dodać kolejne miejscowości na tej mapie: Gać (Hat’, Haastch), Koźmice (Kozmice, Kosmütz), Wrzesin (Vřesina, Wrzessin), czyli tak zwany Hulczyński Kraik oraz Opawa (Opava, Troppau). Śląsk przodków jawił się bez granic, bo wcześniej był rozrywany granicami. Magia tak odległych punktów, które łączyła genealogia cierpliwie odkrywana. Poznawanie imion pradziadów, ich żon, synów i córek. Zapach starych metryk, meandry kaligrafii kilku języków.
Pośród rozlicznych zajęć znajduje także czas na kolejną fascynację, jest nią fotografia. Bierze udział w pracach Jurajskiego Oddziału Fotoklubu RP, działającego w Częstochowie. Swoje fotografie i instalacje prezentował podczas wystawy fotografii członków JOF RP w Dobrodzieniu (Wiosna, wiosna maj/czerwiec 2007 r.) oraz wystawy indywidualnej w Busku-Zdroju (Pałuby maj/czerwiec 2010 r.). Należy do Międzygminnego Towarzystwa Regionalnego Dobrodzień-Zębowice.
Z natury jest domatorem, zachwyconym i wciąż zachwycającym się otaczającą go naturą.
– Jestem miłośnikiem – mówi z uśmiechem – wszystkich stworzeń fruwających, biegających
i pełzających po moim ogrodzie przy domku pod lasem, niedaleko Dobrodzienia, gdzie pielęgnuję lawendę i konwalie. To wcale nie przeszkadza mi wielbić dobrą kuchnię, czarną i czerwoną herbatę czy moją ulubioną karpatkę…
 

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Jarosław Kruk