Filologia przestaje być domeną tych, którzy badają język jedynie w oparciu o literaturę piękną – twierdzi prof. UŚ dr hab. Andrzej Łyda. – Językoznawstwo sięga coraz częściej do tekstów faktycznie użytkowych i użytecznych. Widoczny jest rozwój lingwistyki stosowanej, w tym językoznawstwa korpusowego. Pewne dziedziny nauk humanistycznych wymagają udowodnienia użyteczności, ale my nie musimy się o to martwić – przekonuje naukowiec.
Językoznawstwo korpusowe, które leży w kręgu zainteresowań prof. Andrzeja Łydy, dyrektora Instytutu Języka Angielskiego i kierownika Zakładu Translatoryki, powstało ok. 25 lat temu. O faktycznym rozwoju tej dziedziny można jednak mówić dopiero od momentu, w którym komputery osobiste stały się dostępne dla wszystkich, a nie tylko dla wielkich ośrodków badawczych. Językoznawstwo korpusowe zakłada, że odpowiedzi na wszystkie nurtujące lingwistów pytania o naturę języka można znaleźć w samym materiale badawczym, czyli właśnie w języku. W latach 90. XX w. poglądy nowatorskich naukowców, zainteresowanych lingwistyką korpusową, kontrastowały z dotychczasowym myśleniem, opartym na językoznawstwie transformacyjno-generatywnym. Wcześniejsze podejście zakładało, że najpierw należy wymyślić pewną teorię języka, a następnie weryfikować hipotezy na podstawie materiału badawczego. Językoznawstwo korpusowe zakłada odwrotną kolejność działań, choć stosowana wcześniej metodologia nie jest mu obca.
W 1987 roku badacze z uniwersytetu w Birmingham, gdzie zaczęło się brytyjskie językoznawstwo korpusowe, zaprezentowali swoje badania, zmierzające do stworzenia nowego słownika języka angielskiego. Miał on być oparty tylko na materiałach zebranych metodą korpusową i analizowanych pod kątem częstości występowania poszczególnych wyrażeń we współczesnym języku.
- Przedstawili swoją koncepcję opisu leksykograficznego angielskiego słowa twitter, które we wszystkich słownikach z tamtego czasu analizowane było w taki sposób: twitter to dźwięk wydawany przez ptaka, czyli ćwierkanie. Na drugim miejscu, jako rozszerzenie metaforyczne tego słowa, znajdowało się: mówić w sposób typowy dla kobiety – opowiada profesor Łyda o początkach nowatorskiej dziedziny.
Według brytyjskich badań, opartych na materiałach z literatury pięknej, z prasy codziennej, a także z analizy języka mówionego, jednoznacznie wynikało, że przeciętny Anglik używa wyrazu twitter przede wszystkim w drugim znaczeniu, natomiast użycie go w znaczeniu pierwotnym jest stosunkowo rzadkie. Wtedy postanowiono napisać słownik, który odzwierciedlałby życie i użycie współczesnych leksemów w języku angielskim.
- Spotkało się to ze sporą krytyką, wszak wszyscy wiedzieli, że twitter to ćwierkanie, a nie gadanie! – wspomina prof. Łyda. – Przez długi czas odczuwany był opór, a może nawet nadal się go odczuwa, przed zaakceptowaniem idei języka takiego, jaki jest. Raczej wierzy się w to, że słownik jest taki, jaki chcemy żeby był – dodaje naukowiec.
Ostatecznie pod koniec lat 80. XX w. powstał słownik oparty na nowatorskich regułach i mimo że od samego początku był mocno krytykowany przez tradycjonalistów, na rynku leksykograficznym stał się prawdziwym hitem. Studenci, którzy uczyli się języka, znajdywali w słowniku poparcie tego, co dostrzegali w języku, lecz co było pomijane w klasycznych słownikach.
W Polsce przez długie lata nikt nie podejmował badań nad językoznawstwem korpusowym, dopiero w latach 90. XX w. prof. Tadeusz Piotrowski z Opola stworzył słownik frekwencyjny języka angielskiego. W tym samym czasie językoznawstwem korpusowym w kontekście języka angielskiego zajęli się również filologowie z UŚ.
- Razem z prof. Arabskim napisaliśmy słownik Czasowniki angielskie, wydany przez UŚ. Była to pozycja, która zyskała tak dużą popularność, że została bardzo szybko wznowiona – opowiada prof. Łyda.
Ostatnie projekty, prowadzone od ok. 4 lat, zmierzają do badania języka akademickiego przez samych członków społeczności akademickiej. Pierwszym dotykalnym wynikiem tego projektu, finansowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jest Słownik angielskich frazemów akademickich. Korpus, na którego podstawie powstał słownik, składa się z 2400 artykułów naukowych ze wszystkich możliwych dziedzin.
- Ma on dość konkretne praktyczne zastosowanie – podkreśla prof. Łyda. – Chcieliśmy z prof. Januszem Arabskim i dr Krystyną Warchał, żeby nasz słownik był pomocą dla tych, którzy piszą w języku angielskim, a gdzieś na poziomie frazeologii napotykają na problemy. Jest to swoista wyliczanka możliwych kombinacji wyrazowych, wzorów wyrażeń, które można zastosować w artykułach. Dzięki słownikowi mogą pisać w języku bardziej angielskim niż dotychczas.
Można uznać to za swoisty początek kolejnego projektu. - W tym momencie w Europie przestaje się mówić o angielskim jako o języku obcym, a zaczyna się mówić o nim jako o języku dodatkowym. To wyrażenie ma wskazywać na pewną wspólnotę, która powstała wokół języka angielskiego – wyjaśnia prof. Łyda.
Naukowcy chcieliby znaleźć takie elementy, które są wspólne dla wszystkich odmian angielskiego w zakresie komunikacji naukowej. Wymaga to jednak ogromnych środków finansowych, które nie mogłyby pochodzić tylko z Unii Europejskiej, ponieważ badania byłyby prowadzone również za oceanem.
Warto podkreślić, że niewiele ośrodków w Polsce zajmuje się tym zagadnieniem, tymczasem studenci chętnie podejmują tematy związane z językoznawstwem korpusowym.
- Są to konkretne zagadnienia – wyjaśnia prof. Łyda. – Student otrzymuje korpus, utworzony zgodnie z zasadami językoznawstwa, więc odpada problem żmudnego zbierania materiałów. Praca polega na poddaniu tych materiałów odpowiedniej interpretacji, biegnącej pod kątem wcześniej postawionych hipotez. Dla studentów jest to bardzo atrakcyjna forma badań.
Z tego zakresu powstają prace magisterskie, doktoraty, a także habilitacja. Warto podkreślić, że osiągnięcia naukowców mają znaczenie nie tylko w świecie nauki, lecz także w rozmaitych dziedzinach życia, np. w sądownictwie korzysta się z korpusów dla ustalenia stylu osobniczego przy identyfikacji podejrzanych, którzy wysyłają anonimy.
- Narzędzia, nad którymi pracujemy, są stosowane coraz częściej. Słowem, jesteśmy skazani na językoznawstwo korpusowe – podsumowuje prof. Łyda.