Doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego dla Tadeusza Różewicza
22 stycznia 1999 roku godność doktora honoris causa
naszej Uczelni otrzyma Tadeusz Różewicz. |
TWARZE RÓŻEWICZA |
NIHILISTA I ANTYPOETA |
Przylgnęło do niego wiele etykiet, żadna inna wszakże
nie jest z nim tak trwale zespolona, jak ta właśnie: "nihilista",
czy - w innej postaci i odmiennym znaczeniu - "antypoeta". Ale być
nihilistą i antypoetą, to zajmowac dwie
różne postawy. Nie muszą się one na siebie nakładać, choć
mogą wzajemnie się dopełniać czy dopowiadać.
Nihilista podważa ustalone przez tradycję wartości, neguje ich hierarchię lub zgoła zaprzecza ich sile moralnej.
Odmawiając racji prawom i przyjętym zwyczajom -
sytuuje się ponad nimi. Nie wbrew nim, lecz ponad nimi.
Gdyby formułował swój system wbrew wartościom, byłby
tylko buntownikiem w obrębie istniejącego porządku
aksjologicznego. Ustawiając się ponad tym porządkiem -
podważa u podstaw jego normatywny charakter.
W myśl takiej wykładni nihilizmu, Różewicz nihilistą
nie jest. Jeśli nihilizmem nazwać utratę wiary w wartości,
wówczas trzeba powiedzieć, iż autor Niepokoju (wedle Janusza Sławińskiego: twórca powojennego nurtu "poetyckiej
moralistyki") takiej wiary nie utracił nigdy. On jedynie
ukazał, jak w zmiennych sytuacjach społecznych i historycznych niszczono wartości, ustawiano się ponad nimi - i
jak objawiały się one w takich przypadkach ze zdwojoną
mocą. Poezja Różewicza występuje przeciwko nihilizmowi,
jest buntem wobec świata, który zapomniał o swoich wartościach podstawowych. Jeśli nazwać taką postawę "immoralizmem", to tylko wtedy, gdy ma się na uwadze brak wartości moralnych w naszych czasach, ów "brak" (kategoria
hermeneutyczna), który doprowadził do II wojny światowej
i wtedy święcił swoje największe triumfy. Pisał o tym poeta
w wierszach Lament i Ocalony, w tym drugim zwłaszcza
pokazując, jak totalnemu zniszczeniu uległa wizja świata
wartości chrześcijańskich i jak na gruzach tego świata trzeba stworzyć nowy
kodeks wartości moralnych.
Są to wiersze o indyferentyzmie aksjologicznym połowy
naszego wieku. Aby go ukazać (a dla Różewicza "punktem
zero" nowoczesnej historii są lata II wojny światowej i
okupacji), poeta musiał przeciwstawić się dotychczasowym
mitologiom poetyckim. Musiał zburzyć stary model wiersza, aby na tej ruinie stworzyć wiersz nowy. Wiele tutaj nauczył się
od swojego duchowego mistrza, Juliana Przybosia
("A któż jest wrogiem awangardy? Sztuka stara" - pisał
autor Sensu poetyckiego), lecz u podstaw swojej koncepcji
artystycznej położył co innego. Nie troskę o nowoczesny
kształt poezji, lecz bunt wobec poezji, która - zapominając
o doświadczeniach swojego czasu - ucieka w przestrzenie
mitologiczne, przestrzenie rozmaitych ułud estetycznych.
Bliski takiej postawy był może Leopold Staff, którego autor
Niepokoju darzył szczególnym szacunkiem, i który w swoich powojennych
wierszach - po kilkudziesięciu latach doświadczeń - doszedł do mniej
wyrazistej wprawdzie, lecz
podobnej świadomości.
POEZJA PO OŚWIĘCIMIU |
TRZY TEMATY |
Świat poetycki Tadeusza Różewicza budowany jest według trzech wartości: pamięci, która ocala lub niszczy przeszłość i wprowadza niepokój do naszego życia; biografii, która zawsze jest centrum życia i myśli, i nie daje się sprowadzić do postaci jakichś z góry założonych wzorów i schematów; poezji wreszcie, która w szerszym znaczeniu jest sztuką słowa w ogóle, w węższym natomiast - zaledwie słowami (lub zgoła milczeniem). Taka wizja twórczości prowadzi do ścisłego związania sztuki i życia, prawdy artystycznego poznania i doświadczenia egzystencjalnego. Dlatego nie dziwi w dorobku poety znaczna ilość utworów poświęconych twórcom kultury (poetom, malarzom). Wiersz staje się wówczas uobecnieniem pamięci o ludziach już nie żyjących wprawdzie, lecz wciąż istniejących w formach materialnych - w dziełach sztuki (i poprzez nie). Takie dzieło, które było-i-jest, okazuje się "głosem" osoby już "milczącej", widomym znakiem jej biografii. Biografii, która również była-i-jest. Wszystko to scala (i ocala) pamięć.
WIERSZ - NIC, MATERIE NIECZYSTE |
Wiemy jednak, że dla Tadeusza Różewicza wiersz to jest
Nic (lecz nie "nicość" i nie nihilistyczne "nihil"), w którym
łączą się, sobie się dziwią i - w efekcie - sobie zaprzeczają
napierające na świadomość fakty życia i kultury. Związki
między tymi faktami są - na równi - wyraziste i nie znaczące.
Usensownić je może jedynie ten, kto je zbiera, kto
"podejrzewa" ich treści, dociera do ich sensów, nicuje ich
powłokę. Wtedy Forma-Nic może stać się śladem poezji,
odbiciem faktury świata, jego egzystencjalnych i estetycznych przejawów.
W Lirykach lozańskich Różewicz
napisze, że poezja jest "znieruchomiałym / obrazem
świata". Wiersz-ślad, unieruchomiony obraz
rzeczywistości, nie jest wszakże strukturą autonomiczną.
Sam w sobie nic nie znaczy i nie stanowi o sobie. Jego byt
warunkuje "między", to znaczy: stopień wzajemnej
zależności poety i świata, poety i przedmiotu. Dlatego
poezja właśnie "próbuje się wydobyć" (W teatrze cieni),
"sączy się z pęknięcia / ze skazy" (O pewnych
właściwościach tak zwanej poezji), z "otwartej rany" (Liryki
lozańskie).
Różewicz wyznaje: "Kiedy piszę lirykę... To jest także
takie krystalizowanie wiersza z jakichś materii nieczystych.
Z nieczystych sytuacji, z nieczystych znaków. Z materii zabrudzonej
krystalizuję wiersz". Dobrze tę wypowiedź komentuje Moja poezja, wiersz,
w którym poeta powiada, że
ona "niczego nie tłumaczy / niczego nie wyjaśnia / niczego
się nie wyrzeka / nie ogarnia sobą całości / nie spełnia nadziei [... ] jest posłuszna własnej konieczności / własnym
możliwościom / i ograniczeniom / przegrywa sama ze sobą
[... ] ma wiele zadań / którym nigdy nie podoła". Ale wiersz
ten w gruncie rzeczy mówi o pewności poezji jako sztuki i
o niepewności poezji jako słów. Słowa mogą nie nazywać,
lecz poezja mimo to będzie istnieć. Poezja przegrywa sama
ze sobą, a nie z powodu słów, które nie mogą niczego wyjaśnić,
czy - domknąć. Są więc dwie poezje: ta, która jest
wyrażana przez słowa i ta, która jest wewnętrznym przeświadczeniem
poety (albo: jego życiem). Ta druga jest najważniejsza, o niej poeta mówi
i o nią się spiera.
Wiersz-Nic okazuje się Formą bardzo pojemną, śmietni
kiem "nieczystych znaków" i "nieczystych sytuacji".
Bytem między przeciwnościami, dialektyką sprzecznych
elementów. Jest "rozrzuconą kartoteką" naszej
codzienności. Nieczystą, lecz przez to - autentyczną.
TRUDNY RÓŻEWICZ |
Trudność interpretacji wierszy Tadeusza Różewicza zasadza się w tym, że mogą sytuować się one w kilku planach
równocześnie. Cytowane osobno, w oderwaniu od jakiegokolwiek kontekstu, nabierają znaczeń ogólnych, uniwersalizują się, można im przypisać nawet takie treści, co do których - w innych przypadkach - moglibyśmy mieć wątpliwości, bądź zgoła, które odrzucalibyśmy jako treści fałszywe. Umieszczone jednak w otoczeniu innych wierszy tomu,
odczytywane w kontekście daty ich powstania, utwory autora Regio zakorzeniają się w przestrzeni dostępnej naszemu
(kulturowemu, historycznemu, społecznemu) poznaniu,
zawężają się w tej przestrzeni, ujawniają swój polemiczny i
- równocześnie - polisemiczny charakter. "Prosta mowa" i
"przezroczystość stylu" okazują się wtedy zwodnicze.
To,
co pomaga w lekturze wiersza, może także prowadzić czytelnika na interpretacyjne manowce.
Jest to twórczość bardzo uwikłana w dialog z tradycją i
współczesnością. Obszarami tradycji są tutaj niewątpliwie
barok, romantyzm i modernizm, zwłaszcza w dialogach z
dziełami twórców XVII wieku (Rembrandt, Rubens, Velazquez), myślą Mickiewicza oraz młodopolskich dekadentów i estetystów (Komornicka, Tetmajer, Staff), współczesnością wreszcie, którą jest dla Różewicza szeroko rozumiana sztuka dwudziestowieczna, nie ograniczona tylko do
Polski, ale sięgająca w ogóle do głównych zjawisk kultury
naszego stulecia (od Picassa do Bacona). Znamiennym wystąpieniem jest tutaj szeroko komentowany, jeden z ostatnich poematów Tadeusza Różewicza Francis Bacon, czyli
Diego Velazquez na fotelu dentystycznym, w którym poeta
mówi o swoim pokrewieństwie z angielskim malarzem, bliskim mu wizja nowoczesnej kultury. Kultury, która gnijąc -
osiąga wymiary nowego, innego piękna, która schodzi w
Nic, w Formę bardzo pojemną, będącą naszym autentycznym i jedynie prawdziwym życiem.
W tym poemacie mamy do czynienia z najradykalniejszą
może próbą zbudowania modelu współczesnego wiersza
wolnego. Przed półwieczem Różewicz, chcąc zniszczyć
"taniec poezji", zwrócił się ku mowie prostej, świadomie
sprozaizowanej, bliższej potocznej mowie niż retorycznemu tonowi literatury. Teraz poszedł jeszcze dalej - napięcie
między poszczególnymi wersami często tutaj zanika,
zwrotka-skupienie rzadko respektuje prawa dotychczasowej
narracji przyczynowej, a między poszczególnymi sekwencjami łączność semantyczna jest bardzo rozluźniona. Vers
libre staje się zapisem dowolnych fragmentów, więcej nawet - jest informacyjnym szumem, staje się gestem semantycznym utworu. Nad klarownym stylem dominują
"materie nieczysyte".
Te same "materie", które dojdą do głosu z ostatnim zbiorze poety - Zawsze fragment. Recycling. Tutaj wszystko ze
sobą się zbiega: nieczystość wojny i nieczystość formy,
nieczystość świata i nieczystość codzienności ludzkiej. Nie
ma jednak wyraźnego obrazu naszej współczesności. W
"recyklingowej" - do ponownego wykorzystania - twarzy
naszego czasu zawierają się skrajne bieguny bytu: piękno i
jego zaprzeczenie, ład i jego antynomia, moralność i jej negatywność. Recycling to, po półwieczu, poemat-skrót Niepokoju. Klamra, którą warto przemyśleć.
ANTYPOETA, IMMORALISTA - PERSONALISTA |
W ten sposób Tadeusz Różewicz potwierdził zasadę
wierności. Wierności sobie: swoim początkom i swojemu
trudnemu - przez lata - tworzeniu. Sztuka to jest zmaganie
się z tworzywem, nieustanne jego przetwarzanie, próba dochodzenia do prawdy zamkniętej w formach niegotowych.
Poezja nie może udzielić odpowiedzi na pytania świata.
Wiersz jest każdorazowo "małą syntezą" mojego, personalnego stosunku do tego świata.
Nie każdy może powiedzieć o sobie, że pozostał sobie
wierny do końca. Ale też nie każdy jest Tadeuszem Różewiczem.