Czas na próbę połączenia dwóch uniwersytetów

Wtorek, 10 marca 2020 roku. W tym dniu coś się skończyło i coś zaczęło. Pamiętam, że gdy w styczniu pojawiały się w mediach pierwsze informacje o zakażeniach w chińskim mieście Wuhan, wszyscy na roku podchodziliśmy do tego z dystansem, a nawet lekkim rozbawieniem, kiedy nagle zaczęło w sklepach brakować środków do dezynfekcji rąk. I tak życie toczyło się dalej, a koronawirus zajmował ostatnie miejsce na liście problemów i spraw godnych uwagi. Koniec semestru, sesja, egzaminy, domówki – ot, normalne studenckie życie.

Ostatni dzień w murach Wydziału Humanistycznego był jednak szczególny. Rozmawialiśmy na korytarzu o tym, że Uniwersytet Wrocławski zamyka się na dwa tygodnie. Czuliśmy, że sprawa jest poważna, ale żegnając się wieczorem na dworcu słowami do jutra, nie mogliśmy przewidzieć, że będzie to najdłuższe jutro w historii... Skończyło się studiowanie w formule, jaką znaliśmy, i zaczął czas dystansu społecznego. Kolejne większe spotkanie miało miejsce piętnaście miesięcy później – chwilę przed końcem studiów licencjackich i obroną prac.

Fundamentem uniwersytetu, do którego mam nadzieję powrócić, są zajęcia kontaktowe w murach uczelni. Nie chcę i nie potrafię sobie wyobrazić, że mimo akcji szczepień i już straconego na poczet pandemii roku w sierpniu lub wrześniu przeczytam w liście od władz uczelni ubolewanie, iż nie możemy powrócić na wydziały i kontynuowana będzie nauka zdalna. Niesamowicie frustrująca będzie również zawarta w nim nadzieja na szybką odmianę takiego stanu rzeczy i życzenia wytrwałości. Oczywiście sytuacja epidemiczna może być różna, z tendencją do złej. Nie powinno to jednak oznaczać stagnacji i kontynuowania nauki/pracy wyłącznie przy użyciu metod online, szczególnie że obecnie jesteśmy w zupełnie innym punkcie pandemii niż rok temu. Jest to czas na próbę połączenia dwóch uniwersytetów, o których w ostatnim liście pisał Pan Rektor – realnego i zdalnego. Należy, moim zdaniem, podjąć ją teraz, ponieważ nigdy nie będzie na to odpowiedniejszej pory – wirus nie zniknie i będzie wciąż mutował.

Filarem mocno osadzonym na fundamencie mojego uniwersytetu marzeń jest zrównoważone podejście do indywidualnych poglądów każdego członka społeczności akademickiej. Uniwersytet powinien być miejscem do dyskusji na każdy temat – bez względu na politykę, religię czy inne czynniki.

Szacunek w słuchaniu i wyrażaniu opinii musi przewyższać emocje. Przykładem może być podejście do szczepień przeciwko COVID-19. Nie chciałbym, aby UŚ poszedł w ślady niektórych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych i umożliwiał studiowanie wyłącznie osobom zaszczepionym. Uważam, że kolejny podział, szczególnie w naszym kraju, jest niebezpieczny, a jakakolwiek forma segregacji kończy się zawsze czyjąś krzywdą i rewolucją. I nie jest ważne, w imię jakich wartości do niej dochodzi, znalezienie uzasadnienia nie jest bowiem trudne. Pewnym kompromisem byłyby zajęcia hybrydowe polegające na tym, że ci, których bezpieczeństwo jest wzmocnione szczepieniem, mogą uczestniczyć w zajęciach kontaktowych, a pozostali mają transmisję na żywo z sali, za pośrednictwem kamery i platformy do telekonferencji. Wtedy bez względu na sytuację epidemiczną uczelnia (podobnie jak na przykład sklepy wielkopowierzchniowe, które działały przez cały okres pandemii i nie wywołały szczególnych ognisk zakażeń) funkcjonuje na podobnych zasadach jak przed pandemią, dając dowód na skuteczność i potrzebę szczepień. Osoby, które zostaną w domu, będą miały wówczas wybór, a nie przymus, gdyż zostanie im umożliwione studiowanie na takich zasadach, jak przez ostatni rok. Niedopuszczalne jest lekceważenie czy piętnowanie kogoś, kto z różnych powodów ma w jakiejś sprawie inne zadnie czy wątpliwości. Uczelnie wyższe powinny przyjąć na siebie rolę mediatora, który wysłuchuje wszystkich stron i szuka punktów wspólnych.

Uniwersytet to ludzie. Po okresie buntu, negacji i żałoby przyszedł wprawdzie czas na akceptację zdalnej rzeczywistości i studiów/pracy we własnym pokoju, ale nie zastąpi to nigdy kontaktu twarzą w twarz – bez pośrednika, którym stał się ekran komputera. Niech nowy rok akademicki będzie więc z dystansem… do urządzeń elektronicznych!

Dawid Hornik
student kulturoznawstwa

Autorzy: Dawid Hornik