Jak dać wyraz polskości?

Polska prezydencja stała się faktem. Na dwa tygodnie przed jej realizacją objawiła się tajemnicza organizacja: Międzynarodowy Klub Kucharzy Reprezentacji Narodowych w Piłce Nożnej i Kucharzy Klubowych. Organizacja ta zaapelowała, poprosiła, zażądała od polskich władz, by podczas jej trwania rząd polski częstował swoich gości truskawkami, marchewkami, jabłkami oraz innymi owocami i warzywami. Byłby to polski akcent w dziejach Unii Europejskiej (czy Państwo pamiętają, kto był polskim akcentem podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, które odbyły się we Włoszech w 1990 roku? No nie, to zbyt złośliwe pytanie… A może jednak? Dla ułatwienia dodajmy, że polska reprezentacja nie wystąpiła w tamtych mistrzostwach, a polski akcent brał udział w finale. Finał nastąpił 8 lipca 1990 r., mistrzem świata został RFN – Niemcy jeszcze nie istniały!). Jak widać, piłka nożna odgrywa tak dużą rolę w polskim życiu, że nawet kucharze (co prawda reprezentacyjni, ale jednak kucharze) zwietrzyli możliwość wtrącenia swoich trzech groszy (choć w tym przypadku rozsądniej byłoby powiedzieć – swojej szczypty soli). Premier, który znany jest z zamiłowania do kopania piłki, na pewno wysłucha słów kucharzy. W końcu rola kucharzy, choć wciąż zapoznana, istotną jest dla poziomu futbolu.

Kucharze proponują jedzenie warzyw i owoców, czyli produktów najbardziej ryzykownych z punktu widzenia naszego zdrowia. Chociaż bowiem sezon ogórkowy już się skończył, to groźne bakterie E. coli pojawiają się w uprawach ekologicznych, w szczególności w tak zalecanych przez dietetyków kiełkach. Trzeba będzie przemyśleć parę rzeczy na nowo. W szczególności być może czeka nas macdonaldyzacja życia kulinarnego, bo czyż może coś być zdrowszego od hamburgera i frytek? Chemia leczy, ubiera i żywi, tak – żywi, więc proszę o więcej szacunku dla naszych chemików. Oni stoją na straży naszego zdrowia, bo substancje chemiczne poradzą sobie z każdą bakterią. Ekologia nie, ponieważ bakterie ewoluują i uodparniają się na czynniki naturalne. Bakterie nie przeżyją kuracji chemicznej, człowiek tak. Bo człowiek jest najsilniejszym stworzeniem pod słońcem; wytrzyma wszystko. A propos słońca: niedawno przeczytałem, że wraz z zakończeniem 11. letniego cyklu, Słońce nie tylko się uspokoi, ale wręcz ,,zamrze” – grozi nam mała epoka lodowcowa. Zamiast globalnego ocieplenia, wywołanego nadprodukcją gazów cieplarnianych. Cóż, człowiek jest potężny, najpotężniejszy pod Słońcem, ale jednak ,,pod”.

Wracając do polskiej prezydencji, mam nadzieję, że nie zbiegnie się ona z kolejnymi katastrofami epidemiologiczno-planetarnymi. Byłoby głupio, gdyby ludzkość zapamiętała nas od tej strony. W starej anegdocie Polak, który dostał dwie metalowe kule, żeby coś z nich zrobić, jedną zgubił, a drugą zepsuł. Życzę, żeby się to nie powtórzyło. Jeśli zakąszanie truskawkami ma nas przybliżyć do sukcesu, to radzę posłuchać kucharzy. Poza tym to takie europejskie: skąd bowiem brać zimą truskawki, jeśli nie z Hiszpanii? Z Maroka oczywiście, ale to się słabo komponuje z unijnym charakterem przedsięwzięcia.