Zaczynają się uniwersyteckie wakacje, które z pewnością budzą zawiść ludzi spoza uniwersytetu. W każdym razie gdybym ja się znalazł poza uniwersytetem, to byłbym zawistny. Normalni ludzie zasuwają od rana do nocy, a ci akademicy co chwilę mają wolne. Trochę posiedzą w gabinetach (gdy na dworze pada), ale niech tylko słonko wyjdzie, to zaraz opuszczają mury i się obijają. Nie mówiąc już o wakacjach zimowych, wiosennych, feriach świątecznych, godzinach dziekańskich, dniach rektorskich, kwadransach akademickich. A jeszcze studenci mają urlopy dziekańskie! Istna klasa próżniacza. To samo,,normalni" ludzie mówią czasem o nauczycielach. A jeśli sami nie mówią, to mówią tak za nich dziennikarze. Kiedyś słyszałem perorę pewnego radiowca, który oburzał się na kilkunastogodzinne pensum, podczas gdy ludzie pracy harują czterdzieści godzin od poniedziałku do piątku. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy zaproponowałem, że ze stoperem w ręku będę mierzył, ile minut na dobę spędza przed mikrofonem - dla ,,normalnego" człowieka to właśnie cała praca redaktora.
Ludziom radia nieobce jest pojęcie ,,radioty"; magia tego medium urzeka niektórych (a może nawet większość) pracujących tam dziennikarzy do tego stopnia, że śnią o radiu, jedzą z radiem, radio jest w ich myślach całą dobę, poza radiem tracą na wadze, wypadają im włosy, rosną brody, z trudem łapią powietrze i wykazują wszelkie inne objawy uzależnienia. Myślę, że podobny syndrom daje się zauważyć wśród społeczności akademickiej. Postronne osoby sądzą, że studenci ciągle się bawią, a nauczyciele akademiccy mają klawe życie, niczym ów cysorz z piosenki: przede wszystkim już o świcie piją pierwszą kawę, złotą golą się żyletką, a jak im się nudzi, to zamiast cichcem zakłuć stryjca, obleją na egzaminie paru rozbawionych studentów. Być może tak to wygląda, ale Ziemia też wygląda na płaską, a Słońce? Wygląda na to, że Słońce obraca się wokół Ziemi. Dopiero dokładniejsze badania pokazują prawdziwą naturę rzeczy. Gdyby ktoś zechciał za przedmiot badań obrać,,homo universitatis", to też mógłby dojść do zdumiewających wniosków. Przede wszystkim oni się kręcą wokół uczelni, a gdy się od niej oddalają w jedną stronę, to wracają z drugiej. Ludzie myślą,,wakacje" i kojarzą: plaża, góry, napoje chłodzące, ostrygi, palmy. A uczony na plaży liczy ziarnka piasku i dni do 1 października. Upał kojarzy z globalnym ociepleniem. Góry - z orogenezą. Napoje - z wykładem o chemii spożywczej. Palmy - z profesorem X, który jest małpą, ale swojską małpą i z nikim się tak dobrze nie kłóci jak z nim. Ostrygi źle się kojarzą od czasu, gdy spróbował tego świństwa podczas stażu naukowego we Francji. Zachowując pozory stęka w towarzystwie, bo zbliża się wrzesień i egzaminy poprawkowe, ale w duchu obmyśla pytania - żeby były trochę łatwiejsze niż w czerwcu, bo w końcu ci młodzi nie są tacy głupi i szkoda byłoby ich oblać. A wieczorem coś tam pisze, bo właśnie przyszedł mu do głowy pomysł na nową pracę. I tak właśnie wygląda wypoczynek uzależnionego.