Kilka lat temu w Uniwersytecie Śląskim, przy Instytucie Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej powstała Międzywydziałowa Pracownia Ochrony i Konserwacji Książki. Jej podstawowymi celami są: prowadzenie badań naukowych nad fizykochemicznymi i mikrobiologicznymi aspektami trwałości papieru, zabezpieczanie zbiorów bibliotecznych oraz realizacja zajęć dydaktycznych. Ważnymi działaniami podejmowanymi przez Pracownię są także prace konserwatorskim, obejmujące rekonstrukcje lub renowacje starych druków, w tym także inkunabułów. Na temat funkcjonowania Pracowni, jej sukcesów oraz prac prowadzonych w klasztorze oo. paulinów na Skałce z prof. dr. hab. Leonardem Ogiermanem rozmawiała Agnieszka Sikora.
Agnieszka Sikora: W działaniach konserwatorskich, obejmujących rekonstrukcję lub renowację starych druków, Pracownia Ochrony i Konserwacji Książki współpracuje z bibliotekami klasztornymi oo. paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie oraz Na Skałce w Krakowie. Wykonuje także prace introligatorskie i renowacyjne starych opraw. Jak to się stało, że katowicka pracownia, którą pan profesor kieruje, podjęła się prac konserwatorskich i renowacyjnych w tak znakomitych ośrodkach?
Leonard Ogierman: Rzeczywiście Kraków może poszczycić się znakomitą szkołą konserwatorską. Mam tu na myśli przede wszystkim krakowską Akademię Sztuk Pięknych. Jednak w tamtejszej pracowni nie ma takich specjalizacji jak konserwacja papieru, pergaminu i skóry (bo termin "książka" jest zbyt wąskim określeniem). Krakowska szkoła specjalizuje się głównie w kamieniu i malarstwie. Natomiast inne ośrodki, które kształcą tego typu specjalistów są dość daleko, to przede wszystkim Toruń oraz Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie.
Warto także zwrócić uwagę na to, że praca konserwatora wygląda dziś trochę inaczej niż dawniej. Kiedyś konserwator-mistrz miał olbrzymią wiedzę, którą przez lata praktyki nabył na drodze prób i błędów. Dziś konserwator ma do swojej dyspozycji całe instrumentarium pomiarowe i analityczne a szczególnie fizykochemiczne. Przed przystąpieniem do pracy jest w stanie zanalizować papier, klej, pigmenty, farbę drukarską itd. Ta wiedza pozwala mu szybko podjąć decyzję. Ponadto trzeba zaznaczyć, że konserwacja tego obszaru, o którym mówię, czyli papieru, pergaminu, skóry to dziedzina zdecydowanie interdyscyplinarna, a w środowisku konserwatorskim pracuje szereg osób mających zupełnie inne profesje. Najczęściej są to chemicy (ja jestem chemikiem). Do najważniejszych dyscyplin naukowych zaangażowanych w prace konserwatorskie można zaliczyć: mikrobiologię, wirusologię, entomologię, mikologię, fizykochemię, materiałoznawstwo, historię, historię sztuki, bibliologię, inkunabulistykę itd.
Zespół Muzealno-Bilioteczny klasztoru oo. paulinów na Skałce w Krakowie |
To są generalnie najważniejsze różnice, jakie występują pomiędzy dawną a obecną konserwacją zabytkowych książek. Chociaż warto tu wspomnieć jeszcze o takiej ciekawostce jak receptury - niekiedy nieco kontrowersyjne. Na przykład siedemnastowieczni alchemicy wymyślali bardzo skomplikowane przepisy na przygotowanie farb drukarskich. Mam tu na myśli autentyczny siedemnastowieczny przepis. Aby uzyskać ładny połysk zawartego w farbie pigmentu należało, wedle receptury, do kadzi z gotującą się farbą wrzucić zdechłego kota. Z jednej strony świadczyło to o wyobraźni alchemików, ale z drugiej strony nie było takie irracjonalne. Analizując substancje białkowe, jakich mógł dostarczać nieszczęsny kot (choć są to jedynie spekulacje quasi naukowe) to rzeczywiście substancje te mogły mieć wpływ na jakość pigmentu. My dziś oczywiście nie stosujemy takich metod.
Czy prace konserwatorskie, które były prowadzone w zbiorach klasztoru oo. paulinów Na Skałce w Krakowie są już skończone?
Skałka jest skończona. Prace obejmowały rekonstrukcje starej zakrystii i biblioteki, były one wykonywane w drewnie, w farbie, w powłokach malarskich, w elewacji, w tynku i w książce. Zatem koncepcja zespołu muzealno-bibliotecznego została w pełni zrealizowana. Jest ona o tyle interesująca, że jest to chyba pierwszy taki przypadek, w którym dla osób postronnych stworzono tak bliski kontakt z zabytkową biblioteką, zabytkową książką a nawet inkunabułem. To zdarza się niezmiernie rzadko. Nie wiemy jeszcze, jak ten eksperyment będzie funkcjonował w przyszłości, ale jest to dość interesujący przypadek. Ja jestem dobrej myśli i uważam, że był to dobry pomysł, a biblioteka jest na tyle mała i kameralna, że kontakt czytelniczy nie będzie dokuczliwy dla samej książki.
Mikołaj Wigandi z Krakowa Sermones de tempore, ok. 1430 rok, dar Jana Długosza dla konwentu na Skałce |
Jakie plany ma Pracownia na przyszłość? Czy to prawda, że prowadzone są rozmowy w sprawie konserwacji zbiorów oo. paulinów na Jasnej Górze? Klasztor jasnogórski posiada bogatą bibliotekę, zawierającą bezcenne starodruki oraz średniowieczne rękopisy iluminowane. Byłoby to nie tylko bardzo prestiżowe, ale również szalenie trudne organizacyjnie przedsięwzięcie.
Rzeczywiście prowadzimy rozmowy, ale na razie nieoficjalne. Mamy dobry kontakt z paulinami i chcielibyśmy dojść do porozumienia z ich domem głównym - na Jasnej Górze - który jest przecież obiektem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa i Kultury UNESCO, a którego biblioteka posiada wspaniałe obiekty wymagające interwencji konserwatorskiej. Można dojść do takiego porozumienia, czy nawet do stworzenia czegoś na kształt konsorcjum, w którym byłyby dwa podmioty: Jasna Góra i Uniwersytet Śląski - Jasna Góra, dostarczająca obiektów do konserwacji i Uniwersytet jako wykonawca tychże prac. Prace konserwatorskie mogłyby się odbywać w ramach planu ratowania światowego dziedzictwa kulturowego. Ja o tym myślę i nie tylko ja. Jednak trzeba pamiętać, że byłoby to ogromne przedsięwzięcie i to nie tylko od strony wykonawczej, ale także od strony prawnej i organizacyjnej. Jeszcze raz podkreślam, że prowadzone z rozmowy mają charakter rozpoznawczy, chociaż jest dobra wola obydwu stron do przyłączenia się do takiego projektu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że musi być on od strony organizacyjnej, prawnej i wykonawczej bardzo dobrze przygotowany.
Z prac prowadzonych na Skałce wynieśliśmy wiele cennych doświadczeń, które chcemy dalej wykorzystywać, dlatego prace o charakterze usług z zewnątrz wiążę właśnie z projektem jasnogórskim. To duże przedsięwzięcie, dlatego chciałbym, aby prace były zaplanowane na 5 lat. W ciągu jednego roku Pracownia byłaby w stanie dokonać pełnej konserwacji pięciu inkunabułów i to takich z "najwyższej półki", z Kroniką świata włącznie. I w tym kontekście liczę na pieniądze strukturalne. Liczę, że urzędnicy w Brukseli będą zdawali sobie sprawę, że Kronika świata to jest coś, nad czym warto się pochylić, co warto zachować. W grę wchodzą duże pieniądze, ale i obiekty, które proponowalibyśmy do konserwacji, to dzieła o ogromnej wartości (nawet kilkuset tysięcy funtów jedno). Oczywiście w przypadku takiego typu zabytkowego działa trudno rozmawiać o konkretnej wartości, ale trzeba pamiętać, że otrzymujemy do dyspozycji obiekty o przede wszystkim znacznej wartości historycznej. To odpowiedzialność z obu stron, wola i zaufanie, ale także jakość, czyli wykonanie zgodnie ze sztuką i etyką konserwatorską i oczywiście zabezpieczenie finansowe.
Zgoda Kazimierza Jagiellończyka na założenie klasztoru oo. paulinów na Skałce z 9 lipca 1472 roku |
W jakim stanie znajdowały się zbiory jasnogórskie, a w jakim zbiory Skałeczne?
O zbiorach jasnogórskich mam bardzo dobrą wiedzę, bo w bibliotece jasnogórskiej prowadziłem już kiedyś prace, koordynowane przez Bibliotekę Śląską. Są one w dobrym stanie, a nawet w zaskakująco dobrym stanie jak na taką zabytkową bibliotekę. Bierze się to stąd, że biblioteka jasnogórska w swojej prawie 400-letniej historii nie doświadczyła żadnych poważnych kataklizmów naturalnych: zalań, gradobicia, pożarów itp. Była ona oczywiście przemieszczana, aż w końcu została umieszczona w tych barokowych pomieszczeniach, w których znajduje się obecnie. Jednak zawsze były to w miarę stabilne warunki. Nie chcę oceniać, czy warunki do przechowywania tych książek są dobre, czy złe - ważne jest to, że są one stałe. Oczywiście zmieniają się wraz z porą roku, ale wygląda na to, że książki "przyzwyczaiły się" do nich. Wytworzyła się tam pewna naturalna równowaga kinetyczna (głównie fizykochemiczna i mikrobiologiczna), swoisty mikroklimat. Formy grzybowe czy przetrwalnikowe są uśpione i procesy starzeniowe przebiegają w zwolnionym tempie lub są całkowicie zahamowane. Poza tym na stan zbiorów bibliotecznych niewątpliwie miał wpływ ograniczony dostęp czytelniczy oraz szalenie udane, z perspektywy historycznej, futerały. To właśnie one znacznie ograniczały dostęp penetracji światła, powietrza, kurzu. Niestety, w momencie, gdy w sali bibliotecznej trzeba było wykonać cały zakres prac konserwatorskich musieliśmy te książki wyłożyć. Jednak, gdy się je wykłada to równocześnie narusza się wspomnianą równowagę. W związku z tym baliśmy się, że, gdy wyciągniemy książki na światło, na powietrze, wyciągniemy z futerałów, żeby odkurzyć pewne procesy mogą obudzić się z uśpienia. I rzeczywiście takie zagrożenie było. Stąd książki te wprost z futerałów umieściliśmy w komorze próżniowej Biblioteki Śląskiej w Katowicach. W środowisku substancji gazowej o właściwościach biobójczych cała zabytkowa kolekcja biblioteczna została zdezynfekowana.
Natomiast Skałka jest pokłosiem wspomnianych prac na Jasnej Górze. Z prac konserwatorskich, które były tam wykonywane powstał doktorat (z zakresu bibliologii, który był broniony na Wydziale Filologicznym w Uniwersytecie Śląskim). Praca ta stanowi znakomity i oryginalny materiał, a na bazie zawartych w niej wniosków i zaleceń była przeprowadzana konserwacja i renowacja zbiorów skałecznych. Zbiory te były w nieco gorszym stanie, bo rzeczywiście biblioteka skałeczna doświadczała różnych kataklizmów, z obecnością Szwedów włącznie, ale także wojsk Lubomirskiego (bo nie tylko Szwedzi rabowali, Polacy również). Ponadto biblioteka jasnogórska jest w pełni zabytkowa, nie ma tam pozycji przypadkowych, zbiory kończą się na roku 1799. Natomiast w bibliotece skałecznej oprócz kolekcji zabytkowej, świadomie zbieranej przez wieki, służącej przede wszystkim do dydaktyki, jest szereg pozycji, które znalazły się tam przypadkowo, po sekularyzacji klasztorów: różnego rodzaju modlitewniki, katechizmy, w języku węgierskim, słowackim, chorwackim itd. Pochodzą one z różnych zlikwidowanych klasztorów paulińskich prowincji austriacko-węgierskiej. Oczywiście nie neguję wartości samej kolekcji skałecznej, bo jest ona znakomita, ale nie ma takiego charakteru jak kolekcja jasnogórska. Jasna Góra wymaga tylko (co zresztą jest robione) ponownego skatalogowania. Natomiast Skałka wymaga przed skatalogowaniem jeszcze krytycznej oceny historyczno-materialnej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.