Bal politologa odbył się 20 stycznia w stołówce uniwersyteckiej przy ul. Roździeńskiego. Przybyło ponad 150. balowiczów, którzy bawili się do rana.
Spoglądając prawdzie w oczy trzeba przyznać, że bal był ze wszech miar charakterystyczny. Duża w tym zasługa DJ'a, który serwował politologom i osobom im towarzyszącym hity sprzed kilku lat. Uczestnicy wynurzali się z ciemności i biegli na parkiet po usłyszeniu nowszego kawałka, a zaraz potem wracali do stołów, gdy DJ ponownie uraczył wszystkich kolejną perełką ze swojej kolekcji antyków. Ale były też momenty, kiedy pan w pasiastej koszuli grał tak, jak grywa się w klubach studenckich. Momentem takim był... czas przeznaczony na posiłek. O gustach się nie rozmawia i może nie powinienem poruszać tej kwestii, ale nie sposób nie wspomnieć o oryginalnym rozwiązaniu twórczym, jakim było granie po kilka utworów jednego wykonawcy, np. Ricky'ego Martina, a zaraz po tym kilka kawałków Kazika Staszewskiego. Można tylko powiedzieć, że DJ robił, co mógł. Jak powiedziała mi jedna z uczestniczek balu - studentka historii sztuki z Jagiellońskiego, bawiąca się z moim kolegą z roku, dzięki temu spotkaniu mogła przekonać się jak przyszli samorządowcy, dziennikarze i inni politolodzy radzą sobie w trudnych sytuacjach.
Muzyka jednak, to nie wszystko. Nie można zapomnieć o tym, że bal politologa nie odbywał się ostatnimi laty z różnych powodów. Tym bardziej doceniamy wysiłek naszej koleżanki, która z pomocą kilku innych politologów podjęła się tego trudu. Zorganizowała wszystko, począwszy od wynajęcia lokalu, a skończywszy na wydrukowaniu biletów i ich sprzedaży. Przy okazji dodam, że nie tylko politolodzy potrafią balować. Na początku roku akademickiego, w listopadzie, swój bal mieli socjologowie. Ci przybyli w liczbie ponoć dwa razy większej od politologów, ale... brakło DJ'a. Jeśli ktoś zastanawia się czy bal bez DJ'a jest możliwy, odpowiem, że dzięki Hertzowi i Marconiemu - tak. Istotne jest też to, że w nocy stacje radiowe więcej grają niż mówią.
Jak widać oba przedsięwzięcia miały ze sobą wiele wspólnego. I choć nie potrafię powiedzieć, co byłoby lepsze (DJ z remizy czy program radiowy), z pewnością mogę stwierdzić, że to nie koniec podobieństw. Studenci obu kierunków nie zapomnieli o swoich wykładowcach. Jednak, nie chcąc być posądzonymi o zbytnią poufałość, tak gospodarowali miejscem, by szanowne grono profesorskie nie miało na sali nadmiernej styczności ze swoimi wychowankami. Nie sprzyjało to wspólnemu biesiadowaniu, a o to chyba chodziło (?). Może za rok nie braknie odwagi i bal nie będzie pod tym względem kojarzył się ze studniówką? Miejmy też nadzieję, swoją obecnością zaszczycą nas kiedyś także inni wykładowcy WNS, których na tegorocznym balu politologa reprezentowały dr Małgorzata Domagała i dr Myśliwiec, prof. Jan Iwanek i dr Bernard Grzonka, za co jesteśmy im szczerze wdzięczni.
Dziś cieszymy się, że reanimowaliśmy tradycję corocznych balów, że zebraliśmy się w takiej liczbie, w piątek, w stołówce i czekamy na zaś, kiedy to w takt nieco innej muzyki, będziemy bawić się bez skrępowania z naszymi wykładowcami, których już dziś zapraszamy.