Edward Luttwak, były doradca prezydenta Busha seniora i obecny konsultant w Departamencie Obrony, zyskał popularność jako twórca pojęcia "turbokapitalizm" i rozbudowanej teorii dotyczącej tego zjawiska, którą znaleźć można w jego książce pt. "Turbokapitalizm. Zwycięzcy i przegrani światowej gospodarki" oraz licznych artykułach jego autorstwa. Luttwak nie ogranicza się do opisywania i komentowania (a raczej krytyki) zjawisk obserwowanych obecnie w systemach gospodarczych całego świata, co można by wnioskować na podstawie tytułu jego książki - interesują go w równym stopniu współczesne przemiany polityczno - społeczne, rozpatrywane zarówno osobno, jak i w powiązaniu z przemianami światowej gospodarki. Luttwak, opisując wady i zalety turbokapitalizmu oraz związane z nim zjawiska, stara się być obiektywny, co jednak nie do końca mu się udaje - już w opisach i analizie tego powstającego systemu światowej gospodarki przebija sympatia skierowana ku kapitalizmowi, przez który rozumie kapitalizm sterowany, poddany pewnej politycznej kontroli. Poza tym, pewne wątpliwości mogą budzić tezy o konflikcie tkwiącym rzekomo w naturze państw (wielu futurologów z równym przekonaniem stawia tezę zgoła przeciwną). Jednak koncepcja Luttwaka nie jest pod tym względem wyjątkowa - każdy futurolog ma swoje zdanie na temat otaczającego nas świata i musi bazować na pewnych arbitralnie przyjętych założeniach - trudno znaleźć takie, z którymi zgadzać będą się wszyscy. Nasza wolność polega na tym, iż nie musimy przyjmować żadnej z futurologicznych koncepcji ani tkwiących u jej podłoża założeń, natomiast warto się zapoznać chociaż z kilkoma z nich, by rozszerzyć własne pojmowanie świata i lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, a może i zabezpieczyć się przed przyszłością?
Czym jest kapitalizm? Kapitalizm, to jak powszechnie wiadomo, system gospodarczy, oparty na wolnym rynku (i jego ideologii). Powstał w ramach cywilizacji zachodu i przewyższył swoją efektywnością wszystkie inne systemy gospodarcze, przez co zdobył i zdobywa powszechną popularność. Żadna gospodarka nie jest równie skuteczna, sprawna, innowacyjna, żadna nie przydziela środków i nie koordynuje zadań tak efektywnie jak kapitalizm. Żaden system gospodarczy nie powoduje też tak wielkich zmian w systemie polityczno-społecznym, jak gospodarka wolnorynkowa, która prowadzi ostatecznie do zastępowania tradycyjnych celów politycznych, społecznych i kulturowych celem ekonomicznym - maksymalizowaniem zysku.
Czym różni się kapitalizm tradycyjny od turbokapitalizmu? Tradycyjny kapitalizm to kapitalizm sterowany, współistniejący obok silnego systemu politycznego, którego zadaniem jest realizowanie określonych celów społecznych. W takim układzie wybrane elementy wolnego rynku poddane są kontroli i ograniczeniom ze strony państwa (władzy ustawodawczej, sądowniczej, wykonawczej) - wspiera się lub ogranicza niektóre przedsiębiorstwa lub gałęzie przemysłu (bezpośrednio - poprzez finansowanie ich działalności lub pośrednio - poprzez finansowanie badań naukowych), ustala zakres importu i eksportu produktów i surowców (wprowadza się cła, limity i bariery handlowe i inne), reguluje warunki zatrudniania i zwalniania pracowników (funkcjonują określone osłony socjalne), dokonuje redystrybucji dochodów (działa opieka społeczna, powszechna służba medyczna, szkolnictwo itp.). W efekcie struktury społeczne w państwach mających tego typu gospodarkę są stabilne - stałość zatrudnienia i dochodów przynosi stabilność pozycji społecznej, co ułatwia ludziom nawiązywanie trwałych relacji, zakładanie i utrzymywanie rodzin, a także daje oparcie jednostkom znajdującym się w sytuacjach kryzysowych. Na pewno tego typu gospodarka nie jest tak efektywna z ekonomicznego punktu widzenia, jak gospodarka wolnorynkowa pozbawiona wszelkich ograniczeń, ale z pewnością jest efektywniejsza społecznie - ludzie żyją w stabilnych układach, nie mają poczucia stałej niepewności jutra, nie muszą poszukiwać substytutów życia we wspólnocie w konsumpcji czy innych nałogach, nie muszą stale walczyć o przeżycie lub skazywać się na życie w ubóstwie. A tak dzieje się w najefektywniejszej jak dotąd gospodarce - turbokapitalizmie.
Turbokapitalizm to światowa gospodarka wolnorynkowa, pozbawiona wszelkiej kontroli, którą wprowadza się w całym świecie wskutek utożsamiania efektywności rynkowej ze szczęściem społecznym. Ponieważ stawia się znak równości pomiędzy zyskiem ekonomicznym a zaspokojeniem wszystkich potrzeb społecznych, przy czym za najefektywniejszy system gospodarczy uznaje się wolny rynek, w wielu państwach na świecie dąży się do deregulacji (brak kontroli państwowej), prywatyzacji (brak własności państwowej) oraz globalizacji (otwarcie granic handlowych) gospodarek. To właśnie deregulacja, prywatyzacja i globalizacja stanowią wyznaczniki turbokapitalizmu. (Warto zwrócić uwagę, iż w koncepcji Luttwaka globalizacja gospodarcza jest tylko jednym z elementów turbokapitalizmu, o b o k dwóch pozostałych). Tym procesom towarzyszą szybkie zmiany technologiczne i strukturalne, mające ogromy wpływ na sytuację polityczno-społeczną świata.
Jeśli chodzi o politykę, to przyczyną i zarazem skutkiem turbokapitalizmu jest przesunięcie władzy w państwach z politycznej na gospodarczą, a ostatecznie podporządkowanie państwa i społeczeństwa celowi ekonomicznemu - maksymalizowaniu zysku. Gdyby osiąganie tego celu pozwalało na rozwiązanie problemów społecznych i zaspokojenie potrzeb obywateli, turbokapitalizm byłby systemem pożądanym. Jednak w praktyce system ten, bardzo efektywny ekonomicznie, generuje liczne problemy społeczne, takie jak ubóstwo, bezrobocie, wzrost nierówności, rozpad struktur społecznych, samotność emocjonalna jednostek, przy czym nie dysponuje żadnymi narzędziami, które pozwoliłyby na ich rozwiązanie. Łagodzić niekorzystne zjawiska związane z turbokapitalizmem może tylko sprawna i silna polityka, i powinna to robić, nawet kosztem mniejszego ekonomicznego zysku. Dobrobyt, będący celem gospodarki, nie powinien być naczelnym celem społeczeństw i polityki, nie jest on bowiem równoznaczny ze szczęściem wszystkich obywateli, a tylko z poprawieniem się sytuacji materialnej wybranych jednostek.
Dlaczego turbokapitalizm niesie z sobą ubóstwo, bezrobocie, wzrost nierówności, rozpad struktur społecznych, samotność emocjonalną jednostek? Prywatyzacja prowadzi do likwidacji państwowych zakładów pracy, dających wcześniej stałe i pewne zatrudnienie rzeszom robotników. Wielu ludzi w jej wyniku pozostaje bez pracy. Deregulacja prowadzi do likwidacji osłon socjalnych i przepisów, które dawniej chroniły pracowników i drobnych pracodawców, określały zasady zatrudniania i zwalniania siły roboczej oraz ramy dla konkurencji. W efekcie pracownikom łatwiej znaleźć pracę, gdyż pracodawców nie ograniczają surowe reguły zatrudniania i zwalniania pracujących oraz wysokie koszty robocizny, ale towarzyszy temu spadek zarobków i niepewność towarzysząca zatrudnieniu. Drobni przedsiębiorcy natomiast pod naciskiem wielkiej konkurencji skazani są albo na rezygnację z własnego biznesu, albo też na drastyczne obniżanie kosztów funkcjonowania, z czym wiąże się fakt zatrudniania pracowników na gorszych niż dotąd warunkach. Globalizacja, w wyniku której otwiera się granice handlowe pomiędzy państwami, teoretycznie zwiększa możliwości zatrudnienia, gdyż daje pracownikom dostęp do nowych rynków pracy. W praktyce oznacza otwarcie granic dla taniej siły roboczej i możliwość przenoszenia przemysłów tam, gdzie praca jest tańsza. W efekcie rośnie może efektywność produkcji, ale spadają zarobki i jakość zatrudnienia (zwłaszcza klasy średniej) w krajach dotąd zamożniejszych. W wyniku przemian technologicznych, które towarzyszą turbokapitalizmowi, stale upadają dawne gałęzie przemysłu i przedsiębiorstwa z nimi związane, dające kiedyś masowe zatrudnienie niewykwalifikowanym pracownikom. W ich miejsce powstają zaś nowe przemysły i przedsiębiorstwa, które po pierwsze wcale nie są pracochłonne, po drugie dają zatrudnienie tylko wykwalifikowanym specjalistom - pod wpływem rozwoju technologii rynek pracy drastycznie się zmniejsza.
Jakby tego było mało, poza wszystkimi wymienionymi powyżej zjawiskami turbokapitalizm generuje niespotykane dotąd nierówności społeczne. To prawda, że jest on systemem najefektywniejszym gospodarczo, ale czy oznacza to, iż automatycznie zwiększa się dobrobyt wszystkich obywateli? Otóż nie, i w tym tkwi zasadniczy problem. Wypracowany przez gospodarkę ekonomiczny zysk w warunkach turbokapitalizmu dzielony jest bardzo nierówno - jego większą część dostaje mały procent ludzi znajdujących się u szczytu. Najbogatsi zarabiają coraz więcej, najubożsi dostają coraz mniej, przy czym niektórzy nie dostają nic - pojawia się nowa bieda i związana z nią przestępczość.
Wynikiem wszystkich powyższych przemian gospodarczych, generowanych przez turbokapitalizm, są szybkie zmiany struktur społecznych, w ramach których układy rodzinne i powiązania społeczne stają się coraz luźniejsze, a ludzie czują się coraz bardziej samotni i niepewni swojego jutra. W konsekwencji coraz więcej ludzi ucieka w nałogi (konsumpcję, alkohol, narkotyki, sekty), co ma zastąpić im dawne życie we wspólnocie, lub w przestępczość, co ma na celu ukazanie ich sprzeciwu wobec panującego systemu. Wbrew jednak temu wszystkiemu ci "u góry" stale głoszą ideologię wolnego rynku, który jakoby dając dobrobyt daje wszystkim szczęście.
Bezrobocie, bieda, niestabilność pracy, mniejsze zarobki, niepewność jutra i tym podobne zjawiska nierozerwalnie związane są z funkcjonowaniem turbokapitalizmu (wynikają z uwolnienia konkurencji i nagradzania tylko najefektywniejszych) i towarzyszą efektywności gospodarczej. Nie sama efektywność jest jednak w tym przypadku problemem, lecz brak systemu kontroli, ograniczeń i redystrybucji dochodów przez system polityczny, który zapewniałby każdemu człowiekowi przynajmniej minimum potrzebne na przeżycie. Oczywiście musimy założyć, iż to nie społeczeństwo ma służyć gospodarce, ale gospodarka społeczeństwu, inaczej konieczność redystrybucji wydaje się nieuzasadniona. Ale aby przyjąć takie założenie, konieczna jest ponowna zmiana systemu wartości z wolnorynkowego na społeczny. Musimy zdać sobie sprawę z tego, iż turbokapitalizm zdołał przeniknąć już do wszystkich sfer społeczeństwa, nawet do naszego systemu wartości, co utrudnia jego rozsądne ograniczanie. Jeśli świadomie nie będziemy z nim walczyć, wkrótce sama walka z nim wydawała się będzie absurdalna i niepotrzebna, bo związane z nim problemy społeczne uznamy za naturalne.
Jeśli chodzi o wpływ turbokapitalizmu na układy pomiędzy państwami, to jego powszechne wprowadzanie nie oznacza, iż państwa znikną, a w świecie zapanuje pokój, oparty na światowym wolnym rynku, w ramach którego wszyscy dążyć będą do maksymalizowania ekonomicznego zysku. Zapanuje nowy rodzaj układu - geoekonomia, gospodarcza walka, w ramach której każde państwo dążyć będzie do maksymalizowania zysku, ale przede wszystkim własnego. Dlaczego? Po pierwsze, w naturze państw leży konflikt i rywalizacja, a po zaniku konfliktów terytorialnych i kulturowych (jak się okazało 11 września 2001 roku, konflikty te wcale nie zanikły w rozwiniętym gospodarczo świecie!) państwa szukać będą nowych form konkurowania pomiędzy sobą, w tym poprzez gospodarkę. Po drugie, wraz z rozwojem turbokapitalizmu, który ogranicza rolę polityki, to gospodarka zaczyna decydować o pozycji państwa w świecie. Władza gospodarcza jest obecnie tą najbardziej pożądaną i manipulowanie własną gospodarką tak, by ją wzmacniać i przewyższyć innych, staje się nową metodą walki z innymi państwami. Po trzecie wzrost zysku gospodarki w skali świata nie oznacza, iż poprawia się sytuacja wszystkich państw uczestniczących w światowym systemie turbokapitalistycznym (widać tu analogię do wpływu wolnego rynku na sytuację poszczególnych obywateli). Dlatego każde państwo, niezależnie od logiki wolnego rynku, dąży do wzmacniania i obrony swojej pozycji w stosunku do innych.
To, iż państwo i tożsamość narodowa wcale nie tracą na znaczeniu (nie powstaje globalne państwo ani globalna wspólnota, które jednoczyłyby ludzi), stanowi jeden z czynników ograniczających turbokapitalizm w skali świata - państwa prowadzą politykę ekonomiczną, aby bronić swoich interesów w ramach światowego rynku, przedkładając ponad efektywność ekonomiczną świata wartość państwa i narodu. Trzeba jeszcze, by zaczęto ograniczać turbokapitalizm w skali państw, i to nie w celu walki z innymi, ale dla dobra wszystkich obywateli - w obronie interesów tych, których wolny rynek wypycha poza margines życia we wspólnocie i w obronie tych, których sytuacja życiowa z pewnością nie należy do stabilnych!
Niezależnie od tego, w jaki sposób odniesiemy się do poglądów Luttwaka, z pewnością po zapoznaniu się z nimi możemy dostrzec i ocenić świat z nowej perspektywy - w tym wypadku z perspektywy turbokapitalizmu. Być może staniemy się teraz bardziej krytyczni w ocenie działań polityczno-gospodarczych, podejmowanych przez tych "na górze", podobno dla naszego wspólnego dobra, a które prowadzą, zdaniem Luttwaka, do bogacenia się niewielu wybranych szczęściarzy i najbogatszych państw świata. A może koncepcja turbokapitalizmu tak nas poruszy, iż podejmiemy aktywne działania skierowane przeciwko niemu? Kto wie? Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu Luttwak do nas "przemówił" i w jakim stopniu udowodnił nam, iż maksymalizacja ekonomicznego zysku w skali państwa nie oznacza większego szczęścia przeciętnego człowieka, a maksymalizacja ekonomicznego zysku w skali świata nie oznacza bogacenia się wszystkich państw, w związku z czym turbokapitalizm trzeba ograniczać!